Zuza Kuczbajska

Zuza Kuczbajska bizneswoman,
współpracownik

Temat: weselne katastrofy

Zachęcam, abyście w tym wątku opisały/li katastrofy i wpadki ze ślubów, na których byłyście bądź o których słyszałyście.

Tak na krótki start, polecam dzisiejsze nagranie z DDTVN, gdzie wraz z Kasią Syrówką - również konsultantką ślubną oraz z fotografem opisywaliśmy nasze przygody.Zuza Kuczbajska edytował(a) ten post dnia 11.03.09 o godzinie 11:01

konto usunięte

Temat: weselne katastrofy

Jedna z par zamówiła oprawę muzyczną w postaci gdzieś znalezionego DJ,... (nazwijmy go Pan X).
Fotografując ten ślub, w pewnym momencie byliśmy w niezłym szoku - Pan X puszczał jakieś przygrywki w stylu "Gorzka....", jako przerywnik losowo wybranych utworów muzycznych.
Jakość realizacji oprawy muzycznej była katastrofalna, totalny bałagan, brak obserwacji gości - czy im się coś wogóle podoba...
Chodził sobie z mikrofonem, ale nie umiał z niego korzystać..., nie sprawdził czy para młoda jest na sali i kilku krotnie kierował do nich wypowiedzi, a potem komentował.... (zupełnie, jakby był w równoległej rzeczywistości na innym weselu).

Serdeczności
Artee

konto usunięte

Temat: weselne katastrofy

Na ślubie mojej koleżanki zanim Para Młoda weszła do kościoła to już trzeba było wracać do domu po agrafki, gdyż zapięcie spódnicy puściło przy wysiadaniu, no i spódnica spadła...
Anna P.

Anna P. Specjalista ds
małych i średnich
przedsiębiorstw w
mBank ...

Temat: weselne katastrofy

U mnie w rodzinie u pewnej pary bylo tak, ze o 21:00 wynosili orkiestrę i wodzireja bo juz na nogach stać nie mogli sami!!
Wesele do 23 bylo bez muzyki, zero dzwieku, nawet radio nie grało!!
Potem przyszła jakas Pani z 'jamnikiem' i CD ;) i prowadziła wesele do 1:00

masakra!!
Ewa Brzozowska

Ewa Brzozowska fotograf,
freelancer,
www.perfectmoment.pl

Temat: weselne katastrofy

lipcowe wesele, grał fajny zespół mający dużo atrakcji, przebierali się odstawiali małe show, to wszystko musiałoby być jakoś w czasie zgrane - więc młodzi pozostawili wolną rękę menadżerce zespołu by dogadała się z kuchnią co do godzin podania potraw itp. Efektem był wielki foch pań zatrudnionych w kuchni a kulminacyjnym punktem konfliktu był wjazd tortu.

wyobraźcie sobie, zespół gasi światła, gra fanfary - fanfary grają grają grają 3 minuty i nic. Z ciekawości poszłam zobaczyć co się dzieje za drzwiami i zobaczyłam awanturę - świadkowa+menadżerka zespołu kontra pani z kuchni która krzyczy że wg rozpiski tort miał być 10 minut temu, zespół zrobił opóźnienie i "niech zobaczą jak to się kończy" Tort ni ebył lodowy, nic mu sie przez te 10 minut nie stało - chodziło jednynie o pokazanie "kto tu rządzi"

później na plenerze usłyszałam że mimo ustaleń młodych z właścicielami obiektu o tym że całość zajazdu miała być dla nich, jedna sala była wyłączona i przyjmowano w nich gości zewnętrznych (!!!!) a do tego o klimie nie było co marzyć

nie mogę sobie teraz przypomnieć nazwy tego przybytku żałości, zajazd u M.... po lewej stronie wisły, ale w wolnej chwili odgrzebię umowę i tam powinnam mieć zapisaną nazwę

a jeszcze sobie przypomniałam - sierpniowy ślub, robiłam tylko przygotowania i ceremonię bo później leciałam na drugi, miałam małą presję czasową ale mówiłam sobie ślub się przecież nie opóźni więc ze wszystkim zdążę. Ślub miał być o 13 w kościele na Dominikańskiej, przygotowania młodej na dalekim tarchominie. PO młodą, druchny i mnie miała przyjechać zamówiona limuzyna. kierowca się spóźnił... przyjechał pod dom o jakiejś 12,50, młoda prawie już ryczała, ojciec chodził wściekły... ślub się trochę opóźnił, ale skończył się mniej więcej o czasie - bo przecież w kolejce czekała druga para.
Później młoda opowiadała że to nie był koniec niespodzianek, znajomy ksiądz co im udzialał ślubu o mały włos by tego nie zrobił bo ledwo trzymał się na nogach z 40 stopniową gorączką. Na weselu młodemu rozdarły się spodnie na pupie a w podróży poślubnej zgubił obrączkę. Mam nadzieję że więcej katastrof ich nie spotka bo to niesamowicie sympatyczna para :)))Ewa Brzozowska edytował(a) ten post dnia 28.02.09 o godzinie 10:22

konto usunięte

Temat: weselne katastrofy

Ja mam ciekawostkę z drugiej strony: w pewien czwartek się dowiedziałem, że w sobotę nie gram imprezy. Przypadkiem, od właściciela lokalu, który pojechałem sobie obejrzeć :) Państwo młodzi raczyli się rozmyślić co do ślubu, ale nie raczyli poinformować dj-a. I cóż... zacząłem brać zaliczki!:)

konto usunięte

Temat: weselne katastrofy

Cóż, jeśli ktoś odwołuje ślub, to raczej ma po temu mocne powody. I sądzę, ze nerwy, stres oraz różne zawirowania rodzinne mogą takich młodych usprawiedliwiać - że zapomnieli.

konto usunięte

Temat: weselne katastrofy

E tam, knajpę odwołali miesiąc wcześniej, była tam inna impreza. Ode mnie nie odebrali telefonu w przeddzień, esa przysłali. Takie typy, nic się nie poradzi.

konto usunięte

Temat: weselne katastrofy

A no to współczuję. Zaliczka podstawową formą zaufania!:D

konto usunięte

Temat: weselne katastrofy

Katastrofą było dla mnie to jak młodzi musieli przyśpieszyć podziękowania dla rodziców bo rodzice ledwo na nogach juz stali. Więc planowane podziękowania zamiast po oczepinach to przed... Ojciec młodego co drugie słowo przerywał młodemu i chciał go przytulać... :/

Ale i tak nikt nie pobije tego... Pewne wesele, gdzie piękna panna brała sobie niezbyt urodziwego i rozgarnietego młodzieńca (takiego misiaczka fajtłapę)i jak się tak im przyglądałam to myślę sobie: "Najważniejsze, że są szczęśliwi" Ale... Jak się parę razy natknełam na p. młodą w toalecie to zrozumiałam że tak nie do końca szczęśliwi, młoda cały czas się skarżyła na swojego wybranka. A najgorsze było to że pod koniec wesela to już się nie kryła i jak tylko nie było kamery bądź aparatu skierowanego w ich stronę to mówiła wprost młodemu co jej leżu na wątrobie :/

konto usunięte

Temat: weselne katastrofy

To ja mam jeszcze taką historyjkę: po ślubie goście przyjeżdżają, czekają sobie grzecznie w hallu na młodych coby szampanem toast wznieść, a ich nie ma... Nogi boleć zaczynają, buty niedzielne cisną, uśmiechy poznikały. Telefonu młodzi nie odbierali, w końcu po godzinie tata ruszył na poszukiwania, znalazł ich w domu w strojach mocno niekompletnych - nie dali rady poczekać do nocy poślubnej! Zuchy, jak dla mnie.
Ewa Brzozowska

Ewa Brzozowska fotograf,
freelancer,
www.perfectmoment.pl

Temat: weselne katastrofy

Jacek Grymuza:
To ja mam jeszcze taką historyjkę: po ślubie goście przyjeżdżają, czekają sobie grzecznie w hallu na młodych coby szampanem toast wznieść, a ich nie ma... Nogi boleć zaczynają, buty niedzielne cisną, uśmiechy poznikały. Telefonu młodzi nie odbierali, w końcu po godzinie tata ruszył na poszukiwania, znalazł ich w domu w strojach mocno niekompletnych - nie dali rady poczekać do nocy poślubnej! Zuchy, jak dla mnie.


:))) świetne
Monika W.

Monika W. Manificco Bielizna i
Brafitting,
właściciel,
brafitterka

Temat: weselne katastrofy

Wszyscy przyjechali już na sale weselną, państwa młodzi, goście... brakuje tylko teściowej i jej siostry. Gdzie one sie podziały?? Obiad mają podawać a ich nie ma. Państwo młodzi już gorączki dostają bo telefony obu nie odpowiadaja. W końcu, teściu ze świadkiem pana młodego pojechali szukac zaginionych kobiet. Znalazły sie w domu, okazało się ze siostrze teściowej strzeliła kiecka i teściowa musiała ją szyć..... Teściu wrócił z zaginionymi w akcji kobietami po 3 godz. od rozpoczęcia wesela!Monika Lisowska edytował(a) ten post dnia 20.03.09 o godzinie 10:31

konto usunięte

Temat: weselne katastrofy

Jeszcze jedna historia od strony usługodawców, ale czy prawdziwa? Nie wiem, bo znam ją tylko z opowieści pewnego kamerzysty... Ponoć na pewnym przyjęciu zespół w połowie wesela zamówił sobie pizzę, gdyż panowie nieco zgłodnieli, a stolik mieli pusty. Wywołało to niezły kwas i przepraszanie. Może to nieprawda, ale ja zawszę do pracy przychodzę najedzony :)
Wojtek Kuchnowski

Wojtek Kuchnowski Alians Consulting -
właściciel

Temat: weselne katastrofy

Ja tez o tym słyszałem, a sam raz byłem bliski telefonu do pizzerii :o))

Ale tylko raz.
Agnieszka K.

Agnieszka K. Specjalista d/s
marketingu

Temat: weselne katastrofy

Ja słyszam o ślubie wyjazdowym. Zorganizowanym poza Krakowem. I niestey mataka Pana młodego pojechała pod zły kościół, czekała i czekała i dojechała dopiero na wesele. Nie była szczęśliwa z tego powodu. Młodzi też nie- fajne uczucie nie widzieć własnego rodzica na ślubie.....
Zuza Kuczbajska

Zuza Kuczbajska bizneswoman,
współpracownik

Temat: weselne katastrofy

Tak, ja też miałam jedną taką przygodę. Kameralny ślub cywilny, w Warszawie remonty, świadek wiozący Rodziców Pana Młodego włączył GPS (bo nie znał dobrze Warszawy). Niestety magiczny sprzęt nie przewidział objazdów, zamkniętych czasowo ulic itd. Nie udało im się dojechać na ślub, który wiadomo trwa chwilę. Młodzi musieli na gwałt szukać innego świadka, a Rodzice dojechali dopiero na życzenia.
:(
Anna Mazurek-Filipek

Anna Mazurek-Filipek Kierownik Projektu,
Call One

Temat: weselne katastrofy

Jacek Grymuza:
To ja mam jeszcze taką historyjkę: po ślubie goście przyjeżdżają, czekają sobie grzecznie w hallu na młodych coby szampanem toast wznieść, a ich nie ma... Nogi boleć zaczynają, buty niedzielne cisną, uśmiechy poznikały. Telefonu młodzi nie odbierali, w końcu po godzinie tata ruszył na poszukiwania, znalazł ich w domu w strojach mocno niekompletnych - nie dali rady poczekać do nocy poślubnej! Zuchy, jak dla mnie.

:) jakby to moja babcia powiedziała - krew nie woda! :)))
Marta Ś.

Marta Ś. Człowiek bez pasji
nudzi swoją duszę...

Temat: weselne katastrofy

Dla mnie największą katastrofą było wesele zorganizowane w 3 miesiące dla 110 gości w sali, która o zgrozo jak dla mnie pomieściłaby 80 osób. W dodatku już przy wejściu na salę zrobił się zamęt, bo goście wchodzili 2 różnymi wejściami i nie się pogubili. Drugim minusem był fakt, że goście siedzieli w dwóch różnych salach które były oddzielone ściana od parkietu. Więc wszelkie zabawa, oczepiny trzeba było wstać od stołu. Młodym to nie przeszkadzało, gorzej z babciami i innymi wiekowymi osobami, które też uczestniczyły w tej ceremonii i chciały pooglądać co nieco... Do tego zespół totalna kicha. W ogóle nie potrafili grać a prowadzić zabawy to już totalnie. Wodzirejowi brakowało słów, ciągle się jąkał...

Następna dyskusja:

Domy weselne




Wyślij zaproszenie do