Temat: weselne katastrofy
lipcowe wesele, grał fajny zespół mający dużo atrakcji, przebierali się odstawiali małe show, to wszystko musiałoby być jakoś w czasie zgrane - więc młodzi pozostawili wolną rękę menadżerce zespołu by dogadała się z kuchnią co do godzin podania potraw itp. Efektem był wielki foch pań zatrudnionych w kuchni a kulminacyjnym punktem konfliktu był wjazd tortu.
wyobraźcie sobie, zespół gasi światła, gra fanfary - fanfary grają grają grają 3 minuty i nic. Z ciekawości poszłam zobaczyć co się dzieje za drzwiami i zobaczyłam awanturę - świadkowa+menadżerka zespołu kontra pani z kuchni która krzyczy że wg rozpiski tort miał być 10 minut temu, zespół zrobił opóźnienie i "niech zobaczą jak to się kończy" Tort ni ebył lodowy, nic mu sie przez te 10 minut nie stało - chodziło jednynie o pokazanie "kto tu rządzi"
później na plenerze usłyszałam że mimo ustaleń młodych z właścicielami obiektu o tym że całość zajazdu miała być dla nich, jedna sala była wyłączona i przyjmowano w nich gości zewnętrznych (!!!!) a do tego o klimie nie było co marzyć
nie mogę sobie teraz przypomnieć nazwy tego przybytku żałości, zajazd u M.... po lewej stronie wisły, ale w wolnej chwili odgrzebię umowę i tam powinnam mieć zapisaną nazwę
a jeszcze sobie przypomniałam - sierpniowy ślub, robiłam tylko przygotowania i ceremonię bo później leciałam na drugi, miałam małą presję czasową ale mówiłam sobie ślub się przecież nie opóźni więc ze wszystkim zdążę. Ślub miał być o 13 w kościele na Dominikańskiej, przygotowania młodej na dalekim tarchominie. PO młodą, druchny i mnie miała przyjechać zamówiona limuzyna. kierowca się spóźnił... przyjechał pod dom o jakiejś 12,50, młoda prawie już ryczała, ojciec chodził wściekły... ślub się trochę opóźnił, ale skończył się mniej więcej o czasie - bo przecież w kolejce czekała druga para.
Później młoda opowiadała że to nie był koniec niespodzianek, znajomy ksiądz co im udzialał ślubu o mały włos by tego nie zrobił bo ledwo trzymał się na nogach z 40 stopniową gorączką. Na weselu młodemu rozdarły się spodnie na pupie a w podróży poślubnej zgubił obrączkę. Mam nadzieję że więcej katastrof ich nie spotka bo to niesamowicie sympatyczna para :)))
Ewa Brzozowska edytował(a) ten post dnia 28.02.09 o godzinie 10:22