Mariusz Gołaszewski

Mariusz Gołaszewski Przedsiębiorca,
wykładowca, ekspert
i autor książek w
zak...

Temat: Dlaczego diety nie działają

Trochę z mojej historii... Pod wpływem swoich doświadczeń napisałem coś, co może zmienić trochę wasze myślenie.

Dlaczego diety nie działają?

Odwiedziłem dziś forum internetowe poświęcone odchudzaniu. Przejrzałem kilka tematów, gdzie piszący deklarowali, że „dzisiaj zaczynają dietę” i będą „jedli według diety kopenhaskiej” albo będą stosowali dietę Cambridge. Inne osoby opisywały, ile dni są już na diecie i konsultowały się, czy steka, którego na obiad zaleca dieta taka a taka, mogą zamienić na kurczaka. Kolejna osoba upewniała się, czy lekkie posolenie jakiejś potrawy nie będzie kosztowało jej zatrzymania procesu chudnięcia, albo nie daj Boże, nawet zyskania pół kilograma.

Na początku uznałem takie rozważania za śmieszne, ale po chwili zdałem sobie sprawę, jakie jest to tragiczne. Bogu ducha winne osoby, często młode i łatwowierne, skazują się na wielodniowy maraton wyrzeczeń, dyscypliny, „testują swoją silną wolę” po to tylko, żeby po krótkim okresie euforii (jedna osoba chwaliła się, że „schudła” następnego dnia po przejściu na dietę 1 kg!), polec pod toczącym się walcem z napisem „jojo”. Kończą walkę w poczuciu porażki, z przekonaniem o słabej „silnej woli” i brakiem motywacji na dalsze próby (przynajmniej na jakiś czas). Padają tak naprawdę ofiarą własnej niewiedzy, wyczytanych w kolorowych czasopismach mitycznych „diet-cud” i biznesu, który na odchudzających się zbija kokosy.

Żeby zrozumieć, że przechodzenie na dietę na określony okres w celu schudnięcia nie ma szans, trzeba zrozumieć podstawowe mechanizmy odpowiadające za ludzkie działania.
W momencie, gdy trzymasz w ręku kawałek czekolady toczy się w twojej głowie walka. Jeden głos mówi: „Mmm, jaka słodziutka ta czekoladka, jak cudownie rozpuszcza się w moich ustach, jaką mi daje radość i jak dobrze się po niej czuję...”. Drugi głos ostrzega: „To 6-sty już kawałek dzisiaj. Będzie cię to kosztowało pół kilo więcej tłuszczu, a za parę lat zawał albo cukrzycę”. Co powoduje, że zazwyczaj wygrywa pierwszy głos? Dlaczego emocje (głos 1) przegrywają z intelektem (głos 2)? Przecież wiesz, że czekolada ci szkodzi, a pomimo to nie możesz powstrzymać się przed jej zjedzeniem.

Odpowiada za to podstawowy mechanizm, który od milionów lat steruje ludzkim zachowaniem i dzięki któremu przetrwaliśmy jako gatunek. Jego główna zasada brzmi: Twój umysł dąży do tego, co przyjemne, a unika tego, co sprawia ból i cierpienie. Każdy woli się czuć lepiej niż gorzej. Każdy woli wyglądać lepiej i być pochwalonym (przyjemność) niż zaniedbać się i narazić na zjadliwą uwagę (cierpienie emocjonalne). Czyż nie dlatego kobiety malują się na co dzień? Chcą albo zostać zauważone i skomplementowane (przyjemność) albo uniknąć uwagi typu „Boże, co się stało z twoją twarzą” (niewątpliwe cierpienie). Przykłady można by mnożyć.

Co się dzieje, jeśli oba te odczucia występują naraz? Często jest tak, że zrobienie jakiejś rzeczy oznacza zarówno przyjemność, jak i cierpienie. Klasycznym przykładem takiej sytuacji jest wzięcie do ręki kawałka czekolady. Przyjemność walczy z cierpieniem. Dlaczego przyjemność wygrywa? Bo jest odczuciem natychmiastowym. Słodki smak czekolady poczujesz natychmiast. Cierpienie przyjdzie później i to wcale nie wiadomo czy na pewno („a może nie przytyję?”). Mózg silniej reaguje na emocję, która nastąpi zaraz, natychmiast. Gdyby było tak, że wraz ze zjedzeniem tabliczki czekolady dostałbyś na plecy dodatkowe 5 kilo, zastanowiłbyś się kilka razy!

Tak jak z gotowaniem żaby... Jeśli włożyć żabę do zimnej wody i powoli podgrzewać, żaba ugotuje się. Jeśli ją natomiast wrzucić od razu do wrzątku, wyskoczy natychmiast. Dlaczego tak się dzieje? Żaba podgrzewana powoli, stopniowo przyzwyczaja się do rosnącej temperatury i nie czuje żadnego zagrożenia. Z kolei żaba wrzucona do wrzątku, natychmiast zauważa różnicę i robi wszystko, żeby się wydostać. Z tyciem jest tak, jak z gotowaniem żaby. Tłuszcz odkłada się bardzo powoli, cierpienie występuje w małych dawkach i kumuluje się w dłuższym okresie czasu. Aż do ugotowania...

Co się dzieje, jeśli przyjemność i cierpienie występują w tym samym czasie w równym natężeniu? Wtedy wygra cierpienie. Wykorzystują to na przykład menadżerowie. W pracy, dzięki temu że są terminy, cierpienie związane z reprymendą od przełożonego wygra z przyjemnością z obijania się. Uniknięcie cierpienia (kary) to wspaniały motywator do działania.

Po wyjaśnieniu tego mechanizmu powróćmy do pytania „Dlaczego diety nie działają?”. Każda dieta ma 3 cechy: stosuje się ją tymczasowo, gwałtownie obniża się energię dostarczanych potraw (czyli kaloryczność) i ucina się dostępność wielu ulubionych potraw. Dla osoby przechodzącej na dietę oznacza ona tylko i wyłącznie cierpienie. Ogranicza ulubione potrawy, musi się zmusić do rzeczy, których nie lubi robić (np. bieganie), głodzi się, czuje, że jest czegoś pozbawiana. Wbudowany w mózg pierwotny mechanizm obrony przed bólem i cierpieniem powoduje, że sytuacja musi być traktowana jako tymczasowa. Gdy już minie cierpienie, następuję faza „nagrody” – osoba na diecie folguje sobie w jedzeniu, bo już przecież tyle przecierpiała.

Jest też aspekt fizjologiczny. W momencie, gdy przestajemy dostarczać do organizmu taką ilość kalorii, jaką wcześniej dostawał, organizm interpretuje to jako okres kryzysu i przechodzi na kryzysową gospodarkę energetyczną – zwalnia metabolizm. Gdy już skończymy dietę, przezorny organizm natychmiast zaczyna się przygotowywać na następny kryzys – gromadzi zapasy. Stąd efekt „jojo”.

Jak więc schudnąć efektywnie? Należy, wykorzystując mechanizmy przyjemności i cierpienia oraz wiedzę, jak działa umysł, przekonać swój organizm poprzez zmianę nawyków, że nowy rodzaj odżywiania jest dla niego korzystny, bezpieczny i wiąże się z przyjemnością. Trzeba też wyrobić silną motywację na pierwszy okres, gdzie łamiemy stare, zgubne nawyki. Metody na zrobienie tego bezboleśnie są o tyleż skuteczne, co proste. Wymagają tylko skupienia się najpierw na zarządzającym organizmem (czyli umyśle), a w dalszej kolejności na żołnierzach (żołądek, metabolizm, itp.). Kto poznał te metody, chudnie w dobrym i zdrowym tempie i nie wraca do starej wagi. Tak jak piszący te słowa…

Mariusz Gołaszewski (20 kilo mniej w 6 miesięcy)
http://mariuszgolaszewski.pl
Małgorzata S.

Małgorzata S. HR/Koordynacja
projektu

Temat: Dlaczego diety nie działają

świetny post.
gratuluję trafnego tekstu i zrzuconej wagi :)
m.s.
Krzysztof Chmielnik

Krzysztof Chmielnik niezależny ekspert -
specjalista z
zakresu komunikacji
sp...

Temat: Dlaczego diety nie działają

Chętnie się dopiszę do wątku. Proponuję "zarządzanie" wagą, a nie odchudzanie. Zgodnie z NLP, zarządzanie to proces "pozytywny". Odchudzanie to proces "negatywny". Mój patent to zasada 0,5 -1,0 kg na miesiąc i dostarczanie organizmowi warzyw, warzyw i warzyw. Oraz dieta bogata w tłuszcz. Żadnego chudego mięsa, żadnego chleba. Kwintesencją diety jest pomidor z majonezem. Dużo majonezu. No i rezygnacja z kolacji. Zamiast niej wypełniacze lub jabłko.

Co do biochemii diet to polecam nie czytanie głupstw wypisywanych przez detetyków lecz zapoznanie się działaniem insuliny, adrenaliny i leptyny. Generalnie z metabolizmem tłuszczy i węglowodanów. To fascynująca sprawa.
Niezaleznie od tego polecam BiosLifeSlim

Temat: Dlaczego diety nie działają

Witam.
Od ponad 20 lat trzymam się tej samej wagi - w granicach 69 - 73 kg przy 183 cm wzrostu.
Mam już 44 lata.( wiem , wiem - stary jestem)

Nie stosowałem nigdy zadnej diety ... tylko , że ja nie jem ... ja się ODŻYWIAM.

Od 7 lat całkowicie zmieniłem styl życia - przeszedłem do cywila i pracuję dosyć dużo w typowym systemie biurowym.Siedzenie przed komputerem , dużo jeżdzenia samochodem itp.

Ale mam świadomość , że jeśli nie będę dbał o mój biochemiczny pojazd na tym swiecie - czyli moje własne ciało , to niebawem będę się nadawał tylko na złom.
Zatem ... wiem co jest mi potrzebne do napędzania .... i regularnie od kiedy tylko pamiętam uprawiam sport.
Teraz już zachowawczo raczej , kiedyś czynnie.
Jakoś umiem utrzymać formę na wysokim poziomie ... nie leżę na kanapie z pilotem ...
Szkoda mi po prostu życia na gnuśnienie i tycie.

Ale wiem czego chcę i trzymam się tego konsekwentnie.
Codziennie cwiczę ok 40 minut .
20 minut rano i 20 wieczorem . Poza tym w weekendy czasem wyskakuję na 2 doby do lasu i bawię się w leśnego ludka :):):)
Do tego jazda konna i rower.
Nigdy nie używam windy , w mieście rzadko korzystam z samochodu.
Ale wiem dlaczego to robię ... nie wydaję nic na preparaty odchudzające bo nie mam z czego. A preparaty w większosci powodują rozwalenie gospodarki organizmu.
Natura reguluje to sama. Trzeba tylko dać jej możliwość działania.
Ale jak ktoś siedzi 10 godzin i się w międzyczasie obżera , potem wraca do domu i mówi , że jest taki zmęczony , że pada na pysk i znowu siedzi i się obżera ... no to sorry ... ja tu czegoś nie rozumiem.
To jest okłamywanie samego siebie i wszystkich dookoła.

Innym kit mogę wciskać .. ale siebie mam bujać ??
Odpada ... zbyt kocham życie , żeby tracić czas na nicnierobienie , a potem znowu tracić czas na odkręcenie skutków tego lenistwa.

I tyle.

PS. A na lenistwie wobec siebie samego zyskują tylko i wyłącznie firmy sprzedające miraż pięknej sylwetki. No ale przecież najłatwiej się zarabia na ludzkich marzeniach.

Pozdrawiam .
Izabela K.

Izabela K. Specjalista ds.
administracyjno -
biurowych

Temat: Dlaczego diety nie działają

bardzo trafne uwagi - niby się to wszystko wie, ale nie każdy umie zastosować, a przecież to takie proste ;
czytając to otrzeźwiiłam umysł - dziękuję :)

Temat: Dlaczego diety nie działają

Ja polecam http://tomekbaran.pl/najlepsze-zbilansowane-diety-pude... świetne efekty.



Wyślij zaproszenie do