Temat: Depresja poporodowa (baby blues, cisza hormonalna) a...
A brała Pani znieczulenie? Pytam też, bo są i Panie, które cesarkę biorą na życzenie, to teraz będą jeszcze bardziej przekonane;-)). A w sumie lepiej niech przejdzie przez kanał rodny...Dziecko przechodząc przez drogi rodne, ćwiczy sobie płuca;-)
Nie miałam znieczulenia. Ba! Przed porodem byłam taką 'kozaczką', że wręcz "gardziłam" znieczuleniem. A teraz? Może to zabrzmi jak bluźnierstwo, ale przy następnym porodzie chyba się nad nim poważnie zastanowię... :-( Muszę jednakowoż zaznaczyć 2 kwestie:
- akcja porodowa działa się bardzo szybko - pierwsze dziecko, pierwszy skurcz godz. 17:20, następny za 7 minut, a zaraz potem co 5, około 19:00 - rozwarcie na opuszek, po 40 minutach rozwarcie na 3,5 palca...
- a potem 1,5 godziny męczyłam się w bólach partych, gdzie dziewczęta rodzą przeca i po 2-3 skurczu, a ja tych partych przebyłam przynajmniej -dzieści (nie liczyłam, wiadomo), z czego część na boku.
A potem jeszcze dostałam głupiego jasia, a zanim go dostałam to pękła mi większość żył, gdzie próbowano się wkłuć. No i jeszcze zły połóg też. Więc wydaje mi się, że były to okoliczności szczególne, które gdzieś tam uzasadniają spadek tej tolerancji na ból. A może się mylę? Ciekawa jestem Waszego zdania. Ja mam jednak wrażenie, że jeśli chodzi o ból, to trening niekoniecznie czyni mistrza.