Zbigniew J Piskorz

Zbigniew J Piskorz www.PISKORZ.pl
sMs692094788
kreowanie wizerunku
...

Temat: Moda na depresję?

Moda na depresję?
Skąd się bierze depresja?
Z zaburzeń hormonalnych, patriarchalnego modelu społeczeństwa, a może po prostu z nudów i nadmiernego bogactwa? Jak sobie z nią radzić?
Rozmawiać z przyjaciółmi, iść do psychiatry, a może wyjechać do Afryki?
Blogerzy próbują odpowiedzieć na te pytania.

http://portalwiedzy.onet.pl/4870,25297,1519206,1,czaso...
„Jesienna depresja to stan przejściowy, który łatwiej przyrównać do użalania się nad sobą, niż do prawdziwej depresji” - Hekke

Na przełomie jesieni i zimy, kiedy za oknem szaro, zimno i mokro, wielu ludzi zostaje dotkniętych przez tzw. jesienną deprechę czy chandrę. Mają gorszy nastrój, nie chce im się wstawać z łóżka, widzą świat w ciemnych barwach. Zwykle jest to stan przejściowy, który znika po kilku tygodniach, często pokonany za pomocą ciepłej herbaty z sokiem i rozmowy z kimś bliskim.
Ale co zrobić, Jeśli jednak stan ten trwa przez zimę, wiosnę, lato i następną jesień? Należy zacząć się niepokoić – to może być coś gorszego. Prawdziwa depresja. Na blog.pl odbyła się o tym debata, zaś na blog.onet.pl depresja stanowiła gorący temat. Przedstawiamy prezentowane tam poglądy blogerów.

Jesienna „depresja” to nie depresja!

„Niezaprzeczalne jest, że coś dzieje się na jesień z ludźmi w stronę pogorszenia nastroju, ale to przecież nie epidemia depresji. Jak powinniśmy wtedy nazwać ożywienie na wiosnę? Wiosenną euforią?” - Iza



Gdy za oknem szaro, zimno i ponuro, trudno mieć dobry humor. „Chciałabym jakoś uniknąć tego stanu chociaż na jedną jesień. Niestety męczę się już z ta depresją czwarty sezon z rzędu i nie daje rady sobie pomóc, ani nikt inny nie jest w stanie tego zrobić. Eh, życie” – martwi się Marta.

Wielu blogerów stwierdza, że pogorszenie nastroju u homo sapiens wynika z naturalnego cyklu pór roku.
Mniej słońca i chłód okresu jesienno-zimowego powoduje, że stajemy się osowiali i mniej aktywni.

„To pozostałość po bardzo dawnych czasach gdy Ziemia nie była taka ciepła. Ssaki wytworzyły cechę adaptacyjną pozwalającą przetrwać srogą zimę. Zmniejszając aktywność jesienią oszczędzały zasoby zgromadzone w okresie letnim. Depresji nie wywołuje jesień, lecz my sami . Czy tego chcemy czy nie jesteśmy ssakami i jako takie instynktownie poszukujemy jesienią wyciszenia” – pisze Rolesz, zaś PapaToma radzi pojechać do ciepłych krajów, by uciec przed jesienną aurą: „Hello!? Zmiana pogody jest, moi drodzy! Zmiana klimatu ma istotny wpływ na organizmy żywe chciałem zauważyć. Nie wiem czy zwróciliście uwagę, ale ostatnio dużo ptactwa pojawiało się na niebie (spieprzają przed Buką cwaniaki).
Obstawiam, że gdyby tak w okresie jesienno-zimowo-przedwiosennym ludzie przenosili się w odległe lepsze miejsca, gdzie piwo zimne, a kobity gorące, to nagle depresja by umknęła niepostrzeżenie”.

Krysia stwierdza, że nie ma powodów do obaw, i że każdemu czasem zdarza się mieć gorszy nastrój, szczególnie jesienią: „Nie jest to groźna choroba. Rety. Użalanie nad sobą też nie. To tylko taki Weltschmerz, tęsknota i poszukiwanie sensu. Czasem tylko ciężko znaleźć sens i powody do wstania z łóżka”.

Gertrud natomiast zauważa, że jesienna chandra sama zniknie, jak tylko zmieni się pogoda: „Jak to przechodzi? Myślę, że samo mija, kiedy zrobi się jaśniej. Dominująca biel za oknem i odbijające się od niej promienie słońca mogą być zbawienne. Z każdym dniem pojawiać się będą nowe okazje do tego, żeby poprawić swoje samopoczucie (Bitwa na śnieżki jest zabawą dla ludzi w każdym wieku! I kropka!). W końcu przyjdzie wiosna, wyższe temperatury, a wraz z nimi słońce i wszechobecna zieleń”.

Według Anny, pogorszenie nastroju może wynikać z głębszych problemów, natomiast jesień może stanowić jedynie wygodne wytłumaczenie: „Pogoda nie musi mieć wpływu na nasze samopoczucie, lub... w ogóle go nie ma. Nierozwiązane problemy, kompleksy, lęki, bolesne wspomnienia, to one są powodem naszych »złych dni«. Zdaje nam się, że uśpione przeczekują piękne, słoneczne dni i budzą się z nadejściem jesieni, ale to nieprawda. Jesteś pewien, że nie zdarzało Ci się płakać wiosną?”

Panna Paradoks uważa, że ludzie nadużywają terminu „depresja” w odniesieniu do jesiennego spadku optymizmu. Depresja jest czymś zgoła zupełnie innym i groźniejszym: „Jesienna depresja nie istnieje. Istnieje za to prawdziwa depresja, dla której jesienna aura, monotonia i cała seria prawdziwych problemów są wspaniałą pożywką. I jedyne co zostaje takiej osobie to zastanawianie się: dlaczego ja? Dlaczego to ja jestem chora, a nie ktoś inny? Czy jestem słabsza, gorsza czy bardziej beznadziejna od kogoś innego?
W inną depresję jesienną nie uwierzę i będę gnoić każdego, kto wmówi mi, że ma doła, bo och-ach przyszła jesień. Rozumiem hasła »mam lenia«, »ciśnienie leci w dół i nic mi się nie chce«, »łeb mnie boli«, »przez tą pogodę wiecznie chce mi się spać«. Ale »jesienna depresja« dla mnie jest jak łyżka z »Matrixa« - nie istnieje!”

Skąd się bierze prawdziwa depresja?

„Są ludzie »wyjątkowo predysponowani« do gorszej odporności psychicznej. Takim jest zawsze źle albo gorzej” – uważa Wiarawcuda

Według blogerów, każdy przypadek depresji jest inny; Werter, który sam przeszedł tę chorobę, twierdzi, że nie ma ona jednej uniwersalnej przyczyny:

„Przyczyn depresji nie ma co szukać, tylu, ilu ludzi, tyle może być przyczyn, u jednych to niepowodzenie miłosne (u mnie tak było), a u innych znudzenie życiem, kłopoty w pracy, problemy ze znalezieniem dla siebie miejsca na tym świecie itp. Największym zagrożeniem w depresji wbrew pobieżnym ocenom nie jest sama choroba (bo to jest choroba), ale niezdawanie sobie sprawy, że na nią cierpimy!”
....WIECEJ
http://portalwiedzy.onet.pl/4870,25297,1519206,1,czaso...