konto usunięte

Temat: Życie po życiu, czyli co się dzieje z człowiekiem po jego...

fragmenty:

ŚMIERĆ

W chwili kiedy dusza rozstaje się z ciałem, człowiek — choćby był nieprzytomny, choćby śmierć nastąpiła momentalnie, czy we śnie — ma błysk chwili, na ułamek sekundy, ma świadomość własnej śmierci.

I choćby był na tę śmierć przygotowany, choćby jej pragnął i nie lękał się jej przedtem, w tym jednym, rozstrzygającym momencie, uczuje z niczym nieporównaną grozę.

Bezpośrednio po śmierci staje dusza przed Sądem Najwyższej Sprawiedliwości. Skończyło się bowiem niewyczerpane dotąd Boże Miłosierdzie. Kto przekroczy granicę życia, staje wobec Jego Sprawiedliwości — samotny, nagi i czeka słusznego wyroku.

Do chwili pogrzebu dusza nie oddala się jeszcze od ziemi. Są to ostatnie chwile przed podjęciem kary, czy nagrody, kiedy jej wolno jeszcze

niewidzialnie krążyć wśród ludzi.

Pod słowami “do chwili pogrzebu" rozumie się ten okres czasu, jaki wedle obrządku, rytuału czy zwyczaju ma dzielić śmierć od pogrzebania ciała. Gdyby katolik np. dzięki jakimś tragicznym okolicznościom, nie został pochowany trzeciego dnia po śmierci, dusza jego po upływie tego czasu i tak oddali się od ziemi.

Dla duszy skazanej na CZYŚCIEC, rodzina ani bliscy nie mają najmniejszego znaczenia, o ile nie można się od nich spodziewać pomocy. A jedyną formą tej pomocy i dowodem miłości czy przyjaźni, jakiego wtedy od ludzi pragnie i na jaki czeka — jest modlitwa,

Nieopisane cierpienia sprawia duszy niemożność powiedzenia ludziom, że ich Izy i smutek nie przynoszą jej żadnej ulgi ani korzyści, że utrudniają tylko to — i tak straszne w swej powadze — przejście i że ich ludzkie cierpienia są niczym wobec mąk, na jakie ją niejako wydają, odmawianiem jej jedynego wsparcia: modlitwy, lub dobrych uczynków.

O! Gdyby ludzie tacy wiedzieli, gdyby pomyśleli, gdyby spróbowali się wczuć w bezradną rozpacz takiej duszy! Być tuż obok swoich najdroższych, błagać ich o pomoc, dobijać się do ich sumienia i serca, wiedzieć, że to ostatnie chwile łączności ze światem urwą się bezpowrotnie, chcieć krzyknąć na odchodnym, jakiego potrzebują ratunku - a widzieć często, jak się ci najbliżsi właśnie oddają - samolubnie własnej boleści, jak zasłuchani we własny ból, pochylają się nad pustym ciałem, z którego jedyny sens się wycofał!

Dlatego też, jeśli dusza straci nadzieję wzbudzenia w najbliższych myśli o modlitwie, szuka gorączkowo nawet wśród obcych, kogoś, kto by jej tego nie odmówił. I gdy znajdzie — jakże umie być wdzięczna za pomoc! Jakże stara się natchnieniami umocnić go w tej intencji! Trwa też przy nim do ostatniej chwili, nie wracając już wcale między swoich, którzy ją zawiedli, zasmucili i ukazali w całej pełni egoizm ziemskich uczuć.

Zazwyczaj na straszną żałość i cierpienie narażona jest jeszcze dusza w czasie pogrzebu. Są to najistotniejsze chwile jej łączności ze światem. I cóż przeważnie widzi? Rodzina rozpacza nad własną rozpaczą a krewni i znajomi, mniej lub bardziej obojętnie kroczą za karawanem, o tym tylko myśląc, jakby się nieznacznie odłączyć od orszaku i zemknąć w najbliższą przecznicę... pozostali, omówiwszy wszystkie towarzyszące danej śmierci wypadki, przechodzą do tematów ogólnych i dobrze, jeśli nie obmawiają

złośliwie nieboszczyka i jego rodziny! Nikt tu nie myśli o modlitwie. Nikt nie chce milczenia, czy choćby samego pójścia na cmentarz, by ofiarować świadomie za tę krążącą wśród nich, często zrozpaczoną, przerażoną duszę! Nikt sobie nie uświadamia, że ona wie, słyszy i czuje wszystko, i że cierpi, jak tylko dusza cierpieć może!

Z chwilą pochowania ciała wszelki kontakt duszy z ziemią na razie się urywa i dusza idzie na wyrokiem wyznaczone jej miejsce, od którego zacznie się jej nagroda czy pokuta.

Od pierwszej chwili rozstania się z ciałem, ma dusza druzgocące lub radosne zrozumienie ogromu i potęgi świata do którego weszła, w przeciwstawieniu do nędzy i małości wszystkiego co zostawiła za sobą.

Doznaje też nagłego olśnienia. Oto, to, co dotąd ludzkim umysłem uważała za realne, za istniejące — nie istnieje właśnie wcale. Zaś to wszystko co przeważnie nazywała nierzeczywistym, nierealnym i wymyślonym jest jedyną, nieodmienną, wiekuistą prawdą!

Ponieważ teraz nic już sądu jej nie mąci, z przeraźliwą dokładnością zdaje sobie sprawę z tego — na co zasłużyła. Panująca tu nieodmiennie najdoskonalsza Prawda, ta która na ziemi wydawała się nieraz człowiekowi tak niewygodna, tak daleka, tak trudna — jakże prostą jest obecnie, kiedy już nie ma wyjścia, kiedy nie można od niej celowo — jak to bywało za życia — odwrócić wzroku!

Skazana na Czyściec dusza, zanim straci w pierwszym Kręgu Czyśćca świadomość całokształtu swego życia, długości czekającej ją kary i jakości wiecznej nagrody, przez cały czas od śmierci do pogrzebu wie, że będzie musiała odpokutować wszystkie winy i odrobić wszystkie zaniedbania.

I jakże jest szczęśliwą, że może! Wie już teraz, jak niewspółmiernie lekkim -jest najdłuższe i najbardziej przykre nawet życie w porównaniu do jednej choćby chwili spędzonej w Czyśćcu. Z jakąż radością wróciłaby na ziemię, na nędzę, na poniewierkę, na choroby, na poniżenia — i jakby je teraz umiała pożytecznie znosić! Na ziemi można się każdą chwilą zasługiwać Bogu, można sobie zaskarbiać Jego łaskę i przebaczenie - tu niczego już dla siebie zrobić niepodobna! Dusza stoi wobec Prawdy i ma najgłębsze zrozumienie, że to co ją czeka, jest sprawiedliwym następstwem win i własnych zaniedbań. Za łaskę, za dowód niepojętej dobroci Bożej uważa też to właśnie, że będzie mogła cierpieć.

Jednym, wszystko oganiającym spojrzeniem widzi już teraz swoje zaniedbania, niedociągnięcia, zlekceważenia i nie wyzyskania w sobie dobrych możliwości. Widzi też jasno zysk, który mogła była spożytkowaniem ich osiągnąć. Pomyślmy, jak dręczyłby się człowiek, który by za grosze odsprzedał los, na który potem padłaby główna wygrana! Dusza dręczy się w podobny sposób, tylko o ileż sroższą i straszniejszą krzywdę sobie wyrządziła, pozbawiając się własnowolnie tej jedynej “głównej wygranej", o którą ludziom chodzić powinno.

Widzi także, że każde najlżejsze a podchwycone dobrą wolą drgnienie serca ku dobremu, nie zostało pominięte. Każdy dobry uczynek, najdrobniejsze choćby przezwyciężenie dla Boga skażonej natury, każdy wzlot myślą ku Niemu został jej policzony, potrącony z długu i zapisany na jej dobro.

Dusza po śmierci zachowuje wszelkie duchowe uczucia. Nie ma zmysłów ani ciała, które by mogły odczuwać ból fizyczny. Zostają jej jednak cierpienia moralne. O wrażliwości i rozpiętości tych uczuć człowiek nie może sobie stworzyć najmniejszego pojęcia.

Z chwilą śmierci, z chwilą kiedy oczy ciała zamykają się na zawsze, na zawsze otwierają się już oczy duszy, które nigdy przez całą wieczność nie przestaną widzieć, bez względu na to, czy spojrzenie takie sprawiać będzie duszy radość czy cierpienie.

Człowiek mógł przez cale życie nie zastanawiać się nad sprawami duszy i pozornie nie stanowiło to różnicy w jego sprawach doczesnych. Po śmierci — nie ma już innych spraw nad sprawy ducha! I tak jak ciało chorzało przez najdrobniejszą wadę ustroju, tak dusza po śmierci cierpi za najlżejsze od zakreślonej jej planem Bożym linii, po której iść była powinna.

Podziwia też każdą myślą, każdym drgnieniem czucia Bożą sprawiedliwość i najbardziej srogo nawet cierpiąc, nie buntuje się przeciw jej wyrokom.

Toteż, gdyby się jej nagle przed czasem otworzyła wolna droga do wszelkich radości niebiańskich, sama by ku nim nie poszła, nie czując się ni godną ni gotową.

Człowiek ubogi, niewykształcony, nie ubrany odpowiednio i nie umiejący się zachować, nie wszedłby też dobrowolnie na dworski bal! Choćby się nawet przemknął niezauważony, nie umiałby brać w nim udziału. Tak samo źle czułaby się dusza, gdyby przed oczyszczeniem i przygotowaniem miała wejść do szczęśliwości wiecznej. Nie umiałaby jej po prostu przeżywać. Po tamtej stronie bowiem nie ma tupetu! Nikt nie może i nie chce udawać innego niż jest, nie może i nie chce nadrabiać niczego krętactwem czy formą. Żadne względy nie istnieją. Jest tylko to, co jest. Każda dusza widzi jasno stopień swej doskonałości, a widzi go w świetle Prawdy, której ani zagmatwać, ani odłożyć, ani uniknąć, ani zmylić niepodobna!

Ta Prawda - jest! I nie tylko jest, ale więcej nic nie ma.

CZYŚCIEC

Na ogół zbyt pobieżnie, lekkomyślnie i beztrosko traktuje się sprawę Czyśćca. Ludzie uważają, że ów Czyściec pełen rozżarzonych rusztów, kotłów ze smołą i płomieni, to wymysł dobry dla dzieci i dewotek.

I mają słuszność! Czyściec jest zupełnie inny — i straszniejszy — od

wszystkiego, co się da o nim powiedzieć, bez względu na to, czy powie się ruszt, smoła i płomień — czy też duchowa udręka za Bogiem tęskniącej

duszy.

Niemniej Czyściec jest. I to jest tak samo naprawdę, a raczej bardziej prawdziwie, niż to wszystko, co tu na ziemi, daje się zmysłami rozpoznać. Jakże więc straszną niespodzianką, jakim zaskoczeniem będzie dla każdego niewierzącego człowieka to wszystko, co duszę jego musi już spotkać po śmierci! Ludzie tak niechętnie zastanawiają się nad tym. A przecież tylko do chwili śmierci można świadomość tę odsuwać. Bezmyślność nie uratuje człowieka przed niczym. Strusie chowanie głowy w piasek jest tu najbezsensowniejszą stratą czasu, który by można spożytkować na skuteczne zapobieganie przyszłym mękom. Po cóż by inaczej zdradził Bóg ludziom tajemnicę istnienia Czyśćca? Gdyby nawet te tak bardzo ogólnikowe powiadomienie o nim, jakie mamy, były człowiekowi dla dobra jego duszy zbyteczne — nie byłby ich Bóg światu udzielał! Skoro ich zaś raz udzielił — zuchwalstwem i głupotą byłoby nie skorzystanie z tej łaski.

Więcej - m.in opisy kręgów czyśćca:

http://www.taw1.republika.pl/horak.html
Bolesław G.

Bolesław G. Składaj z nami
Origami :)

Temat: Życie po życiu, czyli co się dzieje z człowiekiem po jego...

Po przeczytaniu całości tekstu tej polskiej mistyczki - Fulli Horak - (a był to tekst bardzo długi), myślę sobie, że nie mam obowiązku wierzyć w to wszystko i nikt - nawet Kościół - mnie do tego nie zachęca, bo sam nigdy nie zajmował się prawdziwością tych akurat objawień prywatnych.
Jeśli chodzi o objawienia prywatne, nie wnoszą one niczego nowego w objawienia dane wcześniej w Piśmie św., są jakby echem tego, co zostało powiedziane z ust Jezusa i Apostołów.
Ale z drugiej strony ten tekst oceniam na podstawie owoców duchowych, jakie we mnie zostawił i tym owocem jest np. większa świadomość spraw, jaki dzieją się z człowiekiem po śmierci. Jest takim owocem również większa znajomość świętych, którzy opisani są w końcowym fragmencie.
Tak że moja "recenzja" jest na plus:)
Pavel Byzov

Pavel Byzov ::[mgr
sinifikator]::

Temat: Życie po życiu, czyli co się dzieje z człowiekiem po jego...

Dla porównania: losy człowieka po śmierci ciała wg teologii prawosławnej:
http://www.monasterujkowice.pl/books.php?b=15&c=10

(Nie chcę wklejać całości, bo zajmie dużo miejsca.)

Prawosławie nie uznaje "czyśca" w znaczeniu katolickim, ale uczy o "mytarstwach" ("komorach celnych"), które są jakby formą (jedną z form!) przejścia "na druga stronę".
Modlitwy za zmarłych jak najbardziej, ale bez dzielenia na "dusze czyścowe" i resztę.

Pozdr.Pavel Byzov edytował(a) ten post dnia 05.09.09 o godzinie 02:12

konto usunięte

Temat: Życie po życiu, czyli co się dzieje z człowiekiem po jego...

Pavel Byzov:
Dla porównania: losy człowieka po śmierci ciała wg teologii prawosławnej:
http://www.monasterujkowice.pl/books.php?b=15&c=10

(Nie chcę wklejać całości, bo zajmie dużo miejsca.)

Prawosławie nie uznaje "czyśca" w znaczeniu katolickim, ale uczy o "mytarstwach" ("komorach celnych"), które są jakby formą (jedną z form!) przejścia "na druga stronę".
Modlitwy za zmarłych jak najbardziej, ale bez dzielenia na "dusze czyścowe" i resztę.

Pozdr.Pavel Byzov edytował(a) ten post dnia 05.09.09 o godzinie 02:12


Modlitwa za zmarłych jest potrzebna tylko duszom czyśćcowym, bo po co modlitwa za tych co są niebie? A za tych co w piekle też nie ma sensu się modlić.
W katolicyzmie mamy wiele objawień dotyczących czyśćca danych świętym, np sw Gertruda Wielka.

Polecam ciekawy artykuł:

http://www.piotrskarga.pl/ps,2121,16,2923,1,PM,przymie...
Pavel Byzov

Pavel Byzov ::[mgr
sinifikator]::

Temat: Życie po życiu, czyli co się dzieje z człowiekiem po jego...

Na teologii znam się słabo, ale widzę tu (np. w przedstawionym artykule) pewną pułapkę rozumowania naukowego.
Zdrowy rozsądek podpowiada mi, że tak racjonalna i wręcz zahaczająca o socjologię (tzn. uogólniająca naszą wiedzę o osobistych doświadczeniach osób trzecich) koncepcja czyśćca podpada pod weryfikację/falsyfikację za pomocą metod NAUKOWYCH. -?

Np.
1. Co byś odpowiedziała na takie podchwytliwe pytanie:
ponieważ liczba "dusz czyśćcowych" jest, jak rozumiem, liczbą skończoną, czy można założyć, że istnieje skończona liczba modlitw lub ofiar, których odprawienie spowoduje "opróżnienie" czyśćca?

2. "Ogień czyśćca, w przeciwieństwie do ognia piekielnego, oczyszcza, ponieważ nie jest rozpalony przez pychę i nienawiść, lecz przez łaskę Bożej miłości." (z artykułu)
Z cytowanego zdania wynika, że ogień piekielny różni się JAKOŚCIOWO od czyścowego (tzn. ten pierwszy jest ogniem potępienia, ten drugi - ogniem oczyszczenia), a nawet różnią się one co do siły sprawczej.
To rozróżnienie jest bezpodstawne, jeśli przyjmiemy, że Bog jest obecny wszędzie (tzn. również w "piekle").

konto usunięte

Temat: Życie po życiu, czyli co się dzieje z człowiekiem po jego...

Pavel Byzov:
Na teologii znam się słabo, ale widzę tu (np. w przedstawionym artykule) pewną pułapkę rozumowania naukowego.
Zdrowy rozsądek podpowiada mi, że tak racjonalna i wręcz zahaczająca o socjologię (tzn. uogólniająca naszą wiedzę o osobistych doświadczeniach osób trzecich) koncepcja czyśćca podpada pod weryfikację/falsyfikację za pomocą metod NAUKOWYCH.

Jak mówi Pismo Św. :

"Mądrość tego świata jest głupstwem u Boga"

"Według osądu ludzkiego niewielu wśród was jest mądrych, niewielu wpływowych i niewielu szlachetnie urodzonych. Tymczasem Bóg wybrał właśnie to, co dla świata jest głupie, aby zawstydzić mądrych, i to, co słabe w oczach świata, aby zawstydzić mocnych."

Np.
1. Co byś odpowiedziała na takie podchwytliwe pytanie:
ponieważ liczba "dusz czyśćcowych" jest, jak rozumiem, liczbą skończoną, czy można założyć, że istnieje skończona liczba modlitw lub ofiar, których odprawienie spowoduje "opróżnienie" czyśćca?


Dziwne pytanie, niektóre dusze zapewne zostaną w czyśćcu do końca świata, jak mówi np Matka Bożą w Fatimie o jednej duszy ( zapytana przez Łucję ) - ze bedzie ona pokutować do końca świata. Takich dusz musi być więcej. Wiec liczba modlitw nie ma tutaj nic do rzeczy. Zawsze bedzie ich też za mało, zważywszy na to, że wielu katolików wogóle się nie modli za dusze czyśćcowe, a dusze czyśćcowe mają oparcie TYLKO W MODLITWACH KOŚCIOŁA KATOLICKIEGO.


2. "Ogień czyśćca, w przeciwieństwie do ognia piekielnego, oczyszcza, ponieważ nie jest rozpalony przez pychę i nienawiść, lecz przez łaskę Bożej miłości." (z artykułu)
Z cytowanego zdania wynika, że ogień piekielny różni się JAKOŚCIOWO od czyścowego (tzn. ten pierwszy jest ogniem potępienia, ten drugi - ogniem oczyszczenia), a nawet różnią się one co do siły sprawczej.
To rozróżnienie jest bezpodstawne, jeśli przyjmiemy, że Bog jest obecny wszędzie (tzn. również w "piekle").

Piekło to stan duszy oraz miejsce gdzie NIE MA BOGA. Inaczej nie byłoby to piekło. Dusze w piekle dlatego cierpią, że odrzuciły Boga i jest to miejsce gdzie nie ma Boga, oraz największym cierpieniem piekła jest właśnie to, że nie ma tam i nie bedzie nigdy Boga.

"Gdy w Otchłani, pogrążony w mękach, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. 24 I zawołał: "Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i poślij Łazarza; niech koniec swego palca umoczy w wodzie i ochłodzi mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu". 25 Lecz Abraham odrzekł: "Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz przeciwnie, niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. 26 A prócz tego między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd do nas się przedostać".Agnes H. edytował(a) ten post dnia 05.09.09 o godzinie 13:14

konto usunięte

Temat: Życie po życiu, czyli co się dzieje z człowiekiem po jego...

Co do prawosławia to nie bardzo rozumiem, zalecaja oni modlitwy za zmarłych i według różnych widzeń świętych są one skuteczne, a jednocześnie nie wierzą oni w czyściec! Dla mnie to jasne, że to co mówi nauka prawosławna to mówi ona właśnie o czyśćcu, oni zaś zdaje się mówią o tym jako o piekle. Z piekła nie można wyjść, a z czyśćca dzięki modlitwą można. Może nazywają czyściec piekłem gdyż męki czyścca nie różnią się od mąk piekielnych, jedyna różnica, to tak, że kiedyś się skończą i że przyczynia się do tego modlitwa żywych za zmarłych, co jest także podkreślone w prawosławiu. Jednak tylko Kościół Katolicki naucza o czyśćcu jako miejscu przejściowym i tak szeroko zaleca i modli się za zmarłych, wiec praktycznie zmarli mogą najbardziej polegać na modlitwach katolików i Kościoła Katolickiego.

U prawosławanych wygląda to dość pogmatwanie bo niby nie ma czyśćca a modlą sie za zmarłych, co są w "piekle" no ale ja nie jestem tutaj znawczynią.
Pavel Byzov

Pavel Byzov ::[mgr
sinifikator]::

Temat: Życie po życiu, czyli co się dzieje z człowiekiem po jego...

"Mądrość tego świata jest głupstwem u Boga" - stąd wiemy, że w sprawach ostatecznych lepiej polegać na miłosierdziu Bożym niż na własnym zrozumieniu.

http://www.monasterujkowice.pl/books.php?b=15&c=8 ,
zwłaszcza: 1. "Umiejscowienie" nieba i piekła i "UWAGI O WIZJACH PIEKŁA"

Szczerze mówiąc, sam jestem zaskoczony,bo byłem przekonany, że piekło to wyłącznie "stan duszy".

Jak pisze św. Marek z Efezu, "Męki" piekielne przed Sądem Ostatecznym prawdopodobnie nie są wieczne (tzn. mogą być "wieczne" z subiektywnej perspektywy, bo nie są mierzalne za pomocą czasu, ale nie są obiektywnie "nieskończone"). Tzn. są stanem czasowym. Tzw. ogień piekielny ukazywany w widzeniach może więc być symbolem spraw przyszłych a nie aktualnym stanem tej czy innej duszy.Pavel Byzov edytował(a) ten post dnia 05.09.09 o godzinie 15:59
Pavel Byzov

Pavel Byzov ::[mgr
sinifikator]::

Temat: Życie po życiu, czyli co się dzieje z człowiekiem po jego...

Jednak tylko Kościół Katolicki naucza o czyśćcu
jako miejscu przejściowym i tak szeroko zaleca i modli się za zmarłych, wiec praktycznie zmarli mogą najbardziej polegać na modlitwach katolików i Kościoła Katolickiego.

Na ile rozumiem, prawosławie naucza, że stan każdego człowieka po śmierci jest "przejściowy", bo jest oczekiwaniem na zmarwychwstanie ciała i Sąd Ost.

A propos modlitw: "Każdy z nas, kto pragnie przejawić miłość wobec zmarłych i rzeczywiście im pomóc, najlepiej może to uczynić poprzez modlitwę za nich, a w szczególności poprzez wspominanie ich na Liturgii, gdy cząstki (chodzi o cząsteczki wyjmowane z chleba ofiarnego i zanurzane w Kielichu), wyjęte za żywych i umarłych zostają pogrążone w Krew Chrystusa ze słowami: "Obmyj, Władco, grzechy tu wspomnianych drogocenną Krwią Twoją, modlitwami świętych Twoich". (http://www.monasterujkowice.pl/books.php?b=15&c=10)
U prawosławanych wygląda to dość pogmatwanie bo niby nie ma czyśćca a modlą sie za zmarłych, co są w "piekle" no ale ja nie jestem tutaj znawczynią.
No bo "piekło" przed Sądem OSt. jest stanem "przejściowym" - wszystko się zgadza.

konto usunięte

Temat: Życie po życiu, czyli co się dzieje z człowiekiem po jego...

Pavel Byzov:
Jednak tylko Kościół Katolicki naucza o czyśćcu
jako miejscu przejściowym i tak szeroko zaleca i modli się za zmarłych, wiec praktycznie zmarli mogą najbardziej polegać na modlitwach katolików i Kościoła Katolickiego.

Na ile rozumiem, prawosławie naucza, że stan każdego człowieka po śmierci jest "przejściowy", bo jest oczekiwaniem na zmarwychwstanie ciała i Sąd Ost.

A propos modlitw: "Każdy z nas, kto pragnie przejawić miłość wobec zmarłych i rzeczywiście im pomóc, najlepiej może to uczynić poprzez modlitwę za nich, a w szczególności poprzez wspominanie ich na Liturgii, gdy cząstki (chodzi o cząsteczki wyjmowane z chleba ofiarnego i zanurzane w Kielichu), wyjęte za żywych i umarłych zostają pogrążone w Krew Chrystusa ze słowami: "Obmyj, Władco, grzechy tu wspomnianych drogocenną Krwią Twoją, modlitwami świętych Twoich". (http://www.monasterujkowice.pl/books.php?b=15&c=10)
U prawosławanych wygląda to dość pogmatwanie bo niby nie ma czyśćca a modlą sie za zmarłych, co są w "piekle" no ale ja nie jestem tutaj znawczynią.
No bo "piekło" przed Sądem OSt. jest stanem "przejściowym" - wszystko się zgadza.


według Katolickiej nauki, jeżeli dusza idzie do piekła po śmierci to nie jest to stan przejściowy ale wieczny i po Sądzie Ostatecznym takze będzie w piekle.

1033 KKK
Nie możemy być zjednoczeni z Bogiem, jeśli nie wybieramy w sposób dobrowolny Jego miłości. Nie możemy jednak kochać Boga, jeśli grzeszymy ciężko przeciw Niemu, przeciw naszemu bliźniemu lub przeciw nam samym: "Kto... nie miłuje, trwa w śmierci. Każdy, kto nienawidzi swego brata, jest zabójcą, a wiecie, że żaden zabójca nie nosi w sobie życia wiecznego" (1 J 3, 14 c-15). Nasz Pan ostrzega nas, że zostaniemy od Niego oddzieleni, jeśli nie wyjdziemy naprzeciw ważnym potrzebom ubogich i maluczkich, którzy są Jego braćmi. Umrzeć w grzechu śmiertelnym, nie żałując za niego i nie przyjmując miłosiernej miłości Boga, oznacza pozostać z wolnego wyboru na zawsze oddzielonym od Niego. Ten stan ostatecznego samowykluczenia z jedności z Bogiem i świętymi określa się słowem "piekło".

1035 KKK>
Nauczanie Kościoła stwierdza istnienie piekła i jego wieczność. Dusze tych, którzy umierają w stanie grzechu śmiertelnego, bezpośrednio po śmierci idą do piekła, gdzie cierpią męki, "ogień wieczny". Zasadnicza kara piekła polega na wiecznym oddzieleniu od Boga; wyłącznie w Bogu człowiek może mieć życie i szczęście, dla których został stworzony i których pragnie.

W prawosławiu chyba nie ma wiecznego potępienia w piekle, coś mi się tak o uszy obiło. Ale nie wiem czy to prawda.Agnes H. edytował(a) ten post dnia 05.09.09 o godzinie 16:07

Temat: Życie po życiu, czyli co się dzieje z człowiekiem po jego...

Troche dziwna ta nasza religia i wiara. Bog nas tworzy w okreslony sposob a wymaga bysmy byli kompletnie inni i karze surowo za kazde odstepstwo. Moze cos mu nie wyszlo w procesie tworzenia? Nie wiem. Religia milosci i bycia dobrym brzmi fajnie ale z drugiej strony ; Czlowiek zameczony na krzyzu, piekielne meki, tortury - czy to sa wyznaczniki tej milosci?

konto usunięte

Temat: Życie po życiu, czyli co się dzieje z człowiekiem po jego...

Tomasz Biniecki:
Troche dziwna ta nasza religia i wiara. Bog nas tworzy w okreslony sposob a wymaga bysmy byli kompletnie inni i karze surowo za kazde odstepstwo. Moze cos mu nie wyszlo w procesie tworzenia? Nie wiem. Religia milosci i bycia dobrym brzmi fajnie ale z drugiej strony ; Czlowiek zameczony na krzyzu, piekielne meki, tortury - czy to sa wyznaczniki tej milosci?

?? A o jakiej religii mówisz? Bo chyba nie o chrześcijaństwie?

Temat: Życie po życiu, czyli co się dzieje z człowiekiem po jego...

Agnes H.:
Tomasz Biniecki:
Troche dziwna ta nasza religia i wiara. Bog nas tworzy w okreslony sposob a wymaga bysmy byli kompletnie inni i karze surowo za kazde odstepstwo. Moze cos mu nie wyszlo w procesie tworzenia? Nie wiem. Religia milosci i bycia dobrym brzmi fajnie ale z drugiej strony ; Czlowiek zameczony na krzyzu, piekielne meki, tortury - czy to sa wyznaczniki tej milosci?

?? A o jakiej religii mówisz? Bo chyba nie o chrześcijaństwie?

Dokladnie o tej! ...niestety, szkoda

konto usunięte

Temat: Życie po życiu, czyli co się dzieje z człowiekiem po jego...

Tomasz Biniecki:
Agnes H.:
Tomasz Biniecki:
Troche dziwna ta nasza religia i wiara. Bog nas tworzy w okreslony sposob a wymaga bysmy byli kompletnie inni i karze surowo za kazde odstepstwo. Moze cos mu nie wyszlo w procesie tworzenia? Nie wiem. Religia milosci i bycia dobrym brzmi fajnie ale z drugiej strony ; Czlowiek zameczony na krzyzu, piekielne meki, tortury - czy to sa wyznaczniki tej milosci?

?? A o jakiej religii mówisz? Bo chyba nie o chrześcijaństwie?

Dokladnie o tej! ...niestety, szkoda

To dziwne, bo ja jestem katoliczką od urodzenia i nie wiem o czym mówisz.
Mariusz F.

Mariusz F. IT Manager, Project
Manager, Dyrektor
Pionu IT, IT
Menedż...

Temat: Życie po życiu, czyli co się dzieje z człowiekiem po jego...

Tomasz Biniecki:
Troche dziwna ta nasza religia i wiara. Bog nas tworzy w okreslony sposob a wymaga bysmy byli kompletnie inni i karze surowo za kazde odstepstwo. Moze cos mu nie wyszlo w procesie tworzenia? Nie wiem. Religia milosci i bycia dobrym brzmi fajnie ale z drugiej strony ; Czlowiek zameczony na krzyzu, piekielne meki, tortury - czy to sa wyznaczniki tej milosci?

Dziwna wiara bo dziwny jest dla nas Bóg, Chrześcijaństwo nie jest religia tylko wydarzeniem.
Bóg od nas nic nie wymaga, kocha nas takimi jakimi jesteśmy i dał nam też wolna wolę, byśmy mogli żyć w wolności, dlatego cierpienia nie pochodzą od Boga tylko od nas samych i oczywiście od szatana. Przykazania są po to byśmy codziennie się nawracali, bo jako jedyny wypełnił i prawo tylko Ten JEDEN - JCH - jak czytamy dekalog to można by powiedzieć Nie zabijaj a będziesz szczęśliwy i nie będziesz cierpiał - bo cierpienia już wziął na siebie na krzyż na Golgotę JCH i nie nie trzeba już żadnej ofiary bo została ona już złożona. Katolicy odprawiając Mszę Św. czynią to na pamiątkę wieczerzy, i wierzą w to, że dzieje się to właśnie teraz podczas danej Eucharystii w danym momencie. Prezbiter (ksiądz) staje się JCH (in persona Christi) podczas Mszy bo tylko On (JCh) może składać ofiarę - Mszał raz pisze że prezbiter zastępuje JCh, ale i pisze że w nim jest JCH, że staję się NIM - chodzi to u kapłaństwo - prezbiter staje się kapłanem bo jedynym kapłanem (mistrzem nauczycielem, Panem, itd) jest JCH. Kapłaństwo jest służebne i powszechne - MY lud Boży lud kapłański, lud królewski - jeśli mamy JCH w sercu to też jesteśmy kapłanami, służebne to są duchowni którzy mają święcenia diakon, prezbiter i biskup - największym sługą, najbardziej uniżonym wg KRK jest zatem Papież jako największy posługujący.

"Religia milosci i bycia dobrym brzmi fajnie " - tylko Bóg jest dobry, a my tu na ziemi dążymy do dobroci bo jesteśmy skalani grzechem pierwotnym. Bóg stworzył nas bardzo dobrymi, ale my to odrzuciliśmy i odrzucamy cały czas niestety Jego nauki każdego dnia, ale On tym się nie gorszy, bo nas kocha. Co prawda grzech jest obrazą Boga tyle że Bóg nigdy się nie obraża bo nie jest w stanie się obrazić - bo ma miłosierdzie. Jest i żyje i zmartwychwstał dla nas by dawać nam zycie.Mariusz F. edytował(a) ten post dnia 18.09.09 o godzinie 07:59

konto usunięte

Temat: Życie po życiu, czyli co się dzieje z człowiekiem po jego...

ale sobie dogadzacie. Czyściec?? pięknie.

kto tam trafia?

kto wam nawkręcał takie głupoty?

sekciarskie katolickie demagogie.

spłoniecie w ogniu piekielnym za to że Jezusa zhańbiliście i Jego prostą naukę.

Nie ma czyśćca.

Chrystus Zmartwychwstał i żyje i przestańcie Go krzyżować, ale zacznijcie żyć Jego prostą nauką.
Wpuśćcie Go do serca a On je zmieni na zawsze.

Wyjdźcie z tej sekty!

konto usunięte

Temat: Życie po życiu, czyli co się dzieje z człowiekiem po jego...

Mirosław Fryś:
ale sobie dogadzacie. Czyściec?? pięknie.

kto tam trafia?

kto wam nawkręcał takie głupoty?

sekciarskie katolickie demagogie.

spłoniecie w ogniu piekielnym za to że Jezusa zhańbiliście i Jego prostą naukę.

Nie ma czyśćca.

Chrystus Zmartwychwstał i żyje i przestańcie Go krzyżować, ale zacznijcie żyć Jego prostą nauką.
Wpuśćcie Go do serca a On je zmieni na zawsze.

Wyjdźcie z tej sekty!
?

Biblia wielokrotnie mówi o takim stanie duszy po śmierci, kiedy ta nie trafia od razu do nieba, ale znajduje się w stanie pokuty za wyrządzone zło. Wedle religii katolickiej czyściec nie jest miejscem, lecz procesem oczyszczania duszy z konsekwencji grzechów. Nauka ta opiera się na następujących fragmentach Biblii.

1. Modlitwa i ofiara za zmarłych w drugiej księdze Machabejskiej (2 Mch 12,38-45). Natchniony autor pochwala Judę za jego wiarę w zmartwychwstanie i za jego troskę o oczyszczenie zmarłych z ich grzechów. II Księga Machabejska stanowi kanon katolicki i prawosławny, ale nie wchodzi w skład kanonu protestanckiego i hebrajskiego. Dla braci odłączonych cytujemy większą część:

Potem Juda zebrał wojsko i powiódł do miasta Adullam. Ponieważ zaś wypadł siódmy dzień, zgodnie ze zwyczajem oczyścili się i tam spędzili szabat. Następnego dnia w tym czasie, w którym należało już to wykonać, żołnierze Judy przyszli zabrać ciała tych, którzy polegli, i pochować razem z krewnymi w rodzinnych grobach.

Pod chitonem jednak u każdego ze zmarłych znaleźli przedmioty poświęcone bóstwom, zabrane z Jamnii, chociaż Prawo tego Żydom zakazuje. Dla wszystkich więc stało się jasne, że to oni i z tej właśnie przyczyny zginęli. Wszyscy zaś wychwalali Pana, sprawiedliwego Sędziego, który rzeczy ukryte czyni jawnymi, a potem oddali się modlitwie i błagali, aby popełniony grzech został całkowicie wymazany.

Mężny Juda upomniał lud, aby strzegli samych siebie i byli bez grzechu mając przed oczyma to, co się stało na skutek grzechu tych, którzy zginęli. Uczyniwszy zaś składkę pomiędzy ludźmi, posłał do Jerozolimy około dwu tysięcy srebrnych drachm, aby złożono ofiarę za grzech. Bardzo pięknie i szlachetnie uczynił, myślał bowiem o zmartwychwstaniu. Gdyby bowiem nie był przekonany, że ci zabici zmartwychwstaną, to modlitwa za zmarłych byłaby czymś zbędnym i niedorzecznym, lecz jeśli uważał, że dla tych, którzy pobożnie zasnęli, jest przygotowana najwspanialsza nagroda - była to myśl święta i pobożna. Dlatego właśnie sprawił, że złożono ofiarę przebłagalną za zabitych, aby zostali uwolnieni od grzechu.

2. Wedle nauczania Jezusa Chrystusa istnieje możliwość odpuszczenia niektórych grzechów po śmierci. Jezus mówi, że grzechy (poza grzechem przeciw Duchowi Świętemu) mogą zostać odpuszczone w "tym wieku, albo w przyszłym".

Mt 12,31-32
Dlatego powiadam wam: Każdy grzech i bluźnierstwo będą odpuszczone ludziom, ale bluźnierstwo przeciwko Duchowi nie będzie odpuszczone. Jeśli ktoś powie słowo przeciw Synowi Człowieczemu, będzie mu odpuszczone, lecz jeśli powie przeciw Duchowi Świętemu, nie będzie mu odpuszczone ani w tym wieku, ani w przyszłym.

Mk 3:29
Kto by jednak zbluźnił przeciw Duchowi Świętemu, nigdy nie otrzyma odpuszczenia, lecz winien jest grzechu wiecznego.

3. Czyściec w alegoriach:

Przypowieść, w której chłosta występuje jako synonim sprawiedliwej kary i cierpienia. Sługa, który nie postępował zgodnie z wolą Bożą otrzyma "chłostę" po śmierci. Poniżej także cytaty biblijne, które mówią o pośmiertnej zapłacie za grzechy.

Łk 12:47-48
Sługa, który zna wolę swego pana, a nic nie przygotował i nie uczynił zgodnie z jego wolą, otrzyma wielką chłostę. Ten zaś, który nie zna jego woli i uczynił coś godnego kary, otrzyma małą chłostę. Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą.

Mt 18:34
I uniesiony gniewem pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu całego długu nie odda. Podobnie uczyni wam Ojciec Mój niebieski, jeśli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu.

Mt 5:25-6
Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie podał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia. Zaprawdę powiadam ci: nie wyjdziesz stamtąd, aż zwrócisz ostatni grosz .

2 Kor 5:10 oraz poprzedni
Wszyscy musimy stanąć przed trybunałem Chrystusa, aby każdy otrzymał zapłatę za uczynki dokonane w ciele, złe lub dobre.

4. Oczyszczenie po śmierci. Alegoria domu - życia budowanego na fundamencie Jezusa Chrystusa. Wartość tego, co każdy budował okaże się po śmierci. Ten, kto nie buduje na Bożym fundamencie, może ocaleć, ale przejdzie "jakby przez ogień".

1 Kor 3:10-15
Według danej mi łaski Bożej, jako roztropny budowniczy, położyłem fundament, ktoś inny zaś wznosi budynek. Niech każdy jednak baczy na to, jak buduje. Fundamentu bowiem nikt nie może położyć innego, jak ten, który jest położony, a którym jest Jezus Chrystus. I tak jak ktoś na tym fundamencie buduje: ze złota, ze srebra, z drogich kamieni, z drzewa, z trawy lub ze słomy, tak też jawne się stanie dzieło każdego: odsłoni je dzień /Pański/; okaże się bowiem w ogniu, który je wypróbuje, jakie jest. Ten, którego dzieło wzniesione na fundamencie przetrwa, otrzyma zapłatę; ten zaś, którego dzieło spłonie, poniesie szkodę: sam wprawdzie ocaleje, lecz tak jakby przez ogień.

5. Alegoria trzech dni ciemności i otchłani, z której można wyjść do nieba:

Mt 12:40
Albowiem jak Jonasz był trzy dni i trzy noce we wnętrznościach wielkiej ryby, tak Syn Człowieczy będzie trzy dni i trzy noce w łonie ziemi.

Porównaj: Rz 10:6-7
Sprawiedliwość zaś osiągana przez wiarę tak powiada: Nie mów w sercu swoim: Któż zdoła wstąpić do nieba? - oczywiście po to, by Chrystusa stamtąd sprowadzić na ziemię, albo: Któż zstąpi do Otchłani? - oczywiście po to, by Chrystusa wyprowadzić spośród umarłych.

Por. 1 P 3:18-20
Chrystus bowiem również raz umarł za grzechy, sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby was do Boga przyprowadzić; zabity wprawdzie na ciele, ale powołany do życia Duchem. W nim poszedł ogłosić [zbawienie] nawet duchom zamkniętym w więzieniu, niegdyś nieposłusznym, gdy za dni Noego cierpliwość Boża oczekiwała, a budowana była arka, w której niewielu, to jest osiem dusz, zostało uratowanych przez wodę.

Por. Łk 16:19-26. Łono Abrahama - symbol "hadesu" sprawiedliwych i Otchłań, symbol "hadesu niesprawiedliwych". Na łonie Abrahama przebywają dusze oczekujące na Ofiarę Chrystusa.
Żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień świetnie się bawił. U bramy jego pałacu leżał żebrak okryty wrzodami, imieniem Łazarz. Pragnął on nasycić się odpadkami ze stołu bogacza; nadto i psy przychodziły i lizały jego wrzody. Umarł żebrak, i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz i został pogrzebany. Gdy w Otchłani, pogrążony w mękach, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. I zawołał: Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i poślij Łazarza; niech koniec swego palca umoczy w wodzie i ochłodzi mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu. Lecz Abraham odrzekł: Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz przeciwnie, niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. A prócz tego między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd do nas się przedostać.

6. Pierwsi chrześcijanie przyjmują w nadziei chrzest za zmarłych przodków:

1 Kor 15:29
Bo inaczej czegoż dokonają ci, co przyjmują chrzest za zmarłych? Jeżeli umarli w ogóle nie zmartwychwstają, to czemuż za nich chrzest przyjmują?

7. Nadzieja Bożego milosierdzia dla zmarłego Onezyfora.

2 Tm 1:16-18
Niechże Pan użyczy miłosierdzia domowi Onezyfora za to, że często mnie krzepił i łańcucha mego się nie zawstydził, lecz skoro się znalazł w Rzymie, gorliwie mnie poszukał i odnalazł. Niechaj mu da Pan w owym dniu znaleźć miłosierdzie u Pana! A jak wiele mi wyświadczył w Efezie, ty wiesz lepiej.

Temat: Życie po życiu, czyli co się dzieje z człowiekiem po jego...

Mariusz F.:
Dziwna wiara bo dziwny jest dla nas Bóg, Chrześcijaństwo nie jest religia tylko wydarzeniem.
Bóg od nas nic nie wymaga, kocha nas takimi jakimi jesteśmy i dał nam też wolna wolę, byśmy mogli żyć w wolności, dlatego cierpienia nie pochodzą od Boga tylko od nas samych i oczywiście od szatana. Przykazania są po to byśmy codziennie się nawracali, bo jako jedyny wypełnił i prawo tylko Ten JEDEN - JCH - jak czytamy dekalog to można by powiedzieć Nie zabijaj a będziesz szczęśliwy i nie będziesz cierpiał - bo cierpienia już wziął na siebie na krzyż na Golgotę JCH i nie nie trzeba już żadnej ofiary bo została ona już złożona. Katolicy odprawiając Mszę Św. czynią to na pamiątkę wieczerzy, i wierzą w to, że dzieje się to właśnie teraz podczas danej Eucharystii w danym momencie. Prezbiter (ksiądz) staje się JCH (in persona Christi) podczas Mszy bo tylko On (JCh) może składać ofiarę - Mszał raz pisze że prezbiter zastępuje JCh, ale i pisze że w nim jest JCH, że staję się NIM - chodzi to u kapłaństwo - prezbiter staje się kapłanem bo jedynym kapłanem (mistrzem nauczycielem, Panem, itd) jest JCH. Kapłaństwo jest służebne i powszechne - MY lud Boży lud kapłański, lud królewski - jeśli mamy JCH w sercu to też jesteśmy kapłanami, służebne to są duchowni którzy mają święcenia diakon, prezbiter i biskup - największym sługą, najbardziej uniżonym wg KRK jest zatem Papież jako największy posługujący.

"Religia milosci i bycia dobrym brzmi fajnie " - tylko Bóg jest dobry, a my tu na ziemi dążymy do dobroci bo jesteśmy skalani grzechem pierwotnym. Bóg stworzył nas bardzo dobrymi, ale my to odrzuciliśmy i odrzucamy cały czas niestety Jego nauki każdego dnia, ale On tym się nie gorszy, bo nas kocha. Co prawda grzech jest obrazą Boga tyle że Bóg nigdy się nie obraża bo nie jest w stanie się obrazić - bo ma miłosierdzie. Jest i żyje i zmartwychwstał dla nas by dawać nam zycie.Mariusz F. edytował(a) ten post dnia 18.09.09 o godzinie 07:59

Piszesz lepiej niz nie jeden ksiadz prawi kazanie!!! SERIO!
Dzieki za sympatyczna odpowiedz ;-)

konto usunięte

Temat: Życie po życiu, czyli co się dzieje z człowiekiem po jego...

Reinkarnacja a Objawienie chrzescijanskie:


Wybitny fizyk, prof. Stephen Hawking napisał, że:

„Kościół katolicki popełnił ogromny błąd w sprawie Galileusza, gdy ogłosił kanoniczną odpowiedź na pytanie naukowe, deklarując, iż Słońce obraca się wokół Ziemi.”

Czy Kościół katolicki popełnił dokładnie taki sam ogromny błąd w sprawie reinkarnacji, gdy ogłosił kanoniczny wyrok, deklarując, iż: "Po śmierci nie ma reinkarnacji." (KKK 1013) oraz "Objawienie chrześcijańskie wyklucza reinkarnację i mówi o spełnieniu, do którego człowiek jest powołany w czasie jedynego życia ziemskiego." ( Jan Paweł II, "Tertio millennio adveniente", nr 9 ) ??

Gnostycy nie uznają zmartwychwstania ciał, głoszą teorię metempsychozy, czyli wędrówki dusz. Pitagorejczycy wierzyli w reinkarnację. Uważali, że dusza po śmierci może wcielić się nie tylko w człowieka, ale i w zwierzę. Doktryna transmigracji dusz obecna jest w mistycznych tradycjach Judaizmu, jak również u Orygenesa z Aleksandrii, jednego z największych teologów chrześcijaństwa.

Jeżeli reinkarnacja istnieje, a wskazuje na to wiele poważnych przesłanek( zobacz: Ian Stevenson, Victor Zammit, Michael Roll, Past Life Center, near-death.com ), to jest ona zjawiskiem naturalnym, nieodkrytym jeszcze prawem natury, podobnie jak odkrycia Galileusza naturalnie leżącym w domenie nowoczesnej nauki.Leokadia Koza edytował(a) ten post dnia 26.09.09 o godzinie 14:33

konto usunięte

Temat: Życie po życiu, czyli co się dzieje z człowiekiem po jego...

Leokadia Koza:
Reinkarnacja a Objawienie chrzescijanskie:


Wybitny fizyk, prof. Stephen Hawking napisał, że:

„Kościół katolicki popełnił ogromny błąd w sprawie Galileusza, gdy ogłosił kanoniczną odpowiedź na pytanie naukowe, deklarując, iż Słońce obraca się wokół Ziemi.”

Czy Kościół katolicki popełnił dokładnie taki sam ogromny błąd w sprawie reinkarnacji, gdy ogłosił kanoniczny wyrok, deklarując, iż: "Po śmierci nie ma reinkarnacji." (KKK 1013) oraz "Objawienie chrześcijańskie wyklucza reinkarnację i mówi o spełnieniu, do którego człowiek jest powołany w czasie jedynego życia ziemskiego." ( Jan Paweł II, "Tertio millennio adveniente", nr 9 ) ??

Gnostycy nie uznają zmartwychwstania ciał, głoszą teorię metempsychozy, czyli wędrówki dusz. Pitagorejczycy wierzyli w reinkarnację. Uważali, że dusza po śmierci może wcielić się nie tylko w człowieka, ale i w zwierzę. Doktryna transmigracji dusz obecna jest w mistycznych tradycjach Judaizmu, jak również u Orygenesa z Aleksandrii, jednego z największych teologów chrześcijaństwa.

Jeżeli reinkarnacja istnieje, a wskazuje na to wiele poważnych przesłanek( zobacz: Ian Stevenson, Victor Zammit, Michael Roll, Past Life Center, near-death.com ), to jest ona zjawiskiem naturalnym, nieodkrytym jeszcze prawem natury, podobnie jak odkrycia Galileusza naturalnie leżącym w domenie nowoczesnej nauki.Leokadia Koza edytował(a) ten post dnia 26.09.09 o godzinie 14:33

Ten wybitny fizyk popiera także zabijanie dzieci nienarodzonych

Nie ma czegoś takiego jak reinkarnacja.

Pismo św mówi jasno na ten temat:

Nie zapominaj, że nie ma powrotu (Syr 38, 21); Postanowione ludziom raz umrzeć, a potem sąd (Hbr 9, 27).

Teoria reinkarnacji jest zaprzeczeniem objawionej przez Boga prawdy o niepowtarzalności ludzkiego życia na ziemi. Ci wszyscy, którzy wyznają wiarę w reinkarnację, odrzucają Chrystusa i idą za filozofią będącą czczym oszustwem, opartą na ludzkiej tylko tradycji, na żywiołach świata, a nie na Chrystusie (Kol 2, 8).

http://adonai.pl/wiecznosc/?id=2

PROBLEM REINKARNACJI

"Znajoma z dużym zaangażowaniem wyznaje teorię reinkarnacji. Dezorientuje mnie fakt, że jest gorliwą katoliczką i często przystępuje do komunii św. Czy wiara w wędrówkę dusz nie jest sprzeczna z chrześcijaństwem?"

Chciałbym Panu pokazać, do jakiego stopnia hinduską teorię reinkarnacji oraz chrześcijańską naukę o zmartwychwstaniu cechuje zupełnie inne widzenie świata, zupełnie inny stosunek do rzeczywistości. Spotkał się Pan może kiedyś z takim popularnym rozróżnieniem, że chrześcijaństwo rozumie czas jako ciągle biegnącą naprzód i nigdy nie wracającą linię, podczas gdy hinduizm nie zna idei nieodwracalności czasu, czas według tamtej koncepcji biegnie raczej ruchem kolistym i raz po raz powtarza drogę wielokrotnie już przebytą. Otóż sądzę, że są to nie tylko różne koncepcje czasu, są to dwa bardzo różne widzenia rzeczywistości.

Mianowicie hinduizm w gruncie rzeczy chce usunąć czas z ludzkiego przeżywania rzeczywistości. Nic dziwnego też, iż rzeczywistość -- pozbawiona w ten sposób jednego z istotnych swoich wymiarów -- jawi się hindusowi czy buddyście jako coś mało realnego, właściwie nie istniejącego, pozornego. Bo usunąć czas z naszego widzenia świata to tak jakby trójwymiarową przestrzeń widzieć jedynie dwuwymiarowo. Hinduista twierdzi, że doświadczenie pozorności świata umieszczonego w czasie jest warunkiem wejścia w rzeczywistość daleko prawdziwszą, duchową. Nie zamierzam kwestionować wartości jego doświadczeń duchowych, kwestionuję jednak słuszność negacji tego, co czasowe i materialne.

Chrześcijańska droga do rzeczywistości duchowej jest inna (abstrahuję na razie od tego, co w chrześcijaństwie najistotniejsze: od wiary, że Syn Boży naprawdę -- że nie jest to tylko jakaś idea -- stał się człowiekiem i jest naszym Zbawicielem). Mianowicie chrześcijaństwo chce przyjąć człowieka i świat w całym ich realizmie. A więc nie tylko nie chce pomniejszać faktu, że czas jest istotnym wymiarem świata, w którym żyjemy, że cielesność jest istotnym wymiarem człowieczeństwa -- ale nawet szczególnie podkreśla, że czas jest zupełnie nieodwracalny, a życie jest jedynym darem Bożym, którego nie otrzymuje się dwukrotnie, że ciało jest otwarte na przeduchowienie i tak samo potrzebuje zbawienia jak dusza. Przeszkodą do wejścia w rzeczywistość duchową i zaprzyjaźnienia się z Bogiem jest zło, grzech, a nie czasowość, materialność czy cielesność naszej obecnej egzystencji.

O tym, że życie ludzkie jest niepowtarzalne, że zostało nam dane tylko raz i że można je nieodwracalnie zmarnować oraz że Bóg chce nas obdarować sobą w sposób absolutnie nieutracalny -- mówi Pismo Święte wielokrotnie. Przecież to jest podstawowy sens Bożej nauki o sądzie Bożym, o zbawieniu i potępieniu. "Postanowione ludziom raz umrzeć, a potem sąd" -- pisze autor Listu do Hebrajczyków (9,27). Zaś syn Syracha: "Nie zapominaj, że nie ma powrotu" (38,21). Albo św. Paweł: "W czynieniu dobra nie bądźmy opieszali, bo gdy pora nadejdzie, będziemy zbierać plony, o ile w pracy nie ustaniemy. A zatem, dopóki mamy czas, czyńmy dobrze wszystkim, a zwłaszcza naszym braciom w wierze" (Ga 6,9n).

"Jednorazowość życia ziemskiego nadaje katolickiej eschatologii piętno szczególnie poważne. Memento mori, jakie ona nieustannie powtarza, ma w sobie coś z dzwonu bijącego na trwogę: nagli do pośpiechu celem ratowania swej duszy. Dopięcie celu ostatecznego ma w chrystianizmie charakter <wyratowania>, <zbawienia>, salus, soteria; wszelkie, nawet najmniejsze spóźnienie może tu być fatalne w następstwa; przypowieść Chrystusa o dziesięciu pannach tak wstrząsająco tę prawdę maluje."1

Proszę jeszcze zobaczyć, jak różne będzie samo rozumienie osoby ludzkiej, zależnie od tego, czy w naszym widzeniu świata czas będzie czymś ważnym czy też mało ważnym. Jeśli odbieramy światu jego tak istotny wymiar jak czas i zaczynamy dzięki temu doświadczać rzeczywistości materialnej, jak gdyby była czymś tylko pozornym, to w konsekwencji zaczyna się traktować jako pozorne również takie przeżycia jak szczęście i cierpienie, miłość i nienawiść, a więc przeżycia, które przecież nas tworzą i wyrażają. Ideałem tego światopoglądu będzie -- tak charakterystyczna dla hinduizmu i buddyzmu -- bierna życzliwość wobec wszystkiego (inna sprawa, że jakaś cząstka tej postawy nam, Europejczykom, bardzo by się przydała), natomiast czymś prawie nieznanym będzie tu przyjęcie cierpienia jako czegoś realnego, co jednak nie musi niszczyć człowieka, a może go wręcz budować. Podobnie czymś obcym będzie dla hinduizmu wezwanie do aktywnej miłości bliźniego czy do nienawiści zła. Wobec ludzkiej aktywności -- nie tylko tej duchowo pustej -- hinduizm jest podejrzliwy, boi się bowiem, że ona wyodrębnia człowieka, indywidualizuje go, a więc wiąże w świecie pozorów. Logika tego światopoglądu będzie domagała się, aby cel ostateczny człowieka widzieć jako całkowite roztopienie się w Duchowym Absolucie, ten zaś jest pojmowany raczej jako dobry, lecz bezosobowy Korzeń Istnienia niż jako osobowa i niewyobrażalnie aktywna Miłość.

Otóż chrześcijaństwo również ostrzega człowieka przed aktywnością bezpłodną, która prowadzi człowieka do zagubienia się w świecie. Zarazem jednak ostrzega przed zaniedbaniem aktywności osobotwórczej. Zbawienie w świetle wiary chrześcijańskiej to zjednoczenie się z Bogiem w miłości, a miłość nie odbiera przecież osobowości ani tożsamości, przeciwnie, pogłębia je. Zbawienie będzie więc polegało na uzyskaniu najgłębszej osobowej tożsamości, będzie bowiem wyzwoleniem z grzechu, który więzi nasze moce duchowe, oraz darem Bożego synostwa, przez który wszystko, co w nas dobre, doznaje -- strach wypowiedzieć to słowo -- przebóstwienia. Logika wiary chrześcijańskiej domaga się więc, aby świat oraz samego siebie -- również swoje ciało, swoje cierpienia i swoją miłość -- przeżywać jako coś rzeczywistego.

Owszem, chrześcijaństwu nie jest obce pojęcie powtórnych narodzin, ale nie tylko nie ma ono nic wspólnego z wędrówką dusz, lecz właśnie podkreśla jedyność naszego życia. Chodzi mianowicie o te narodziny, o których Pan Jezus mówił Nikodemowi, że "jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć Królestwa Bożego" (J 3,3). Mianowicie człowiek, który się narodził tylko cieleśnie, a nie narodził się duchowo, dla Boga, marnuje nie tylko swoje życie, ale samego siebie marnuje: bo tylko w tym życiu -- mamy je tylko jedno jedyne! -- można znaleźć Boga, a przecież nasze życie ma sens tylko w odniesieniu do Tego, który jest Miłością. Kto zmarnuje to życie, które ma obecnie, już nigdy tego nie naprawi.

Na koniec chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na jedno niebezpieczeństwo, które nam, Europejczykom, grozi dużo więcej niż Hindusom (Hindusi są narażeni z kolei na inne niebezpieczeństwa). Powiedzieliśmy, że dla chrześcijaństwa czas jest niezmiernie istotnym wymiarem rzeczywistości, w której obecnie żyjemy. Otóż nie sposób nie zauważyć, że czas, dany nam do przeżycia, jest krótki. Ponieważ zaś utraconego czasu nigdy już nie odzyskamy, łatwo rodzi się pokusa, żeby uciekający czas chwytać za mankiet. Stąd tak charakterystyczny dla cywilizacji europejskiej pośpiech, jedna z wielu chorób tej cywilizacji. Pośpiech polega na skąpieniu czasu, na nerwowym pragnieniu, żeby nie zmarnować ani chwilki. Otóż jest to postawa, która wynika z pozbawienia chrześcijańskiej koncepcji czasu jej odniesień transcendentnych. Zauważmy, że rodzoną siostrą pośpiechu jest obojętność na drugiego człowieka, a nawet na swoje własne dobro ostateczne. Toteż nie należy się dziwić, że pośpiech łatwo przeradza się w swoje przeciwieństwo, w nudę, kiedy nie wiadomo co z czasem zrobić, bo człowiek, gdzieś ciągle się śpiesząc, zapomniał w końcu, po co czas został mu dany. Jak to głęboko napisał Norwid: "Nam co zawsze niezupełnie święci: wciąż mało czasu i wciąż nadto życia". (Podobną myśl znajdziemy w Brandstaetterowym tłumaczeniu Psalmu 78,33: "Bóg uczynił grzesznikom, że ich dnie bezużytecznie mijały, a ich lata w trwożnym pośpiechu").

Prawdziwe przeżywanie czasu, który został nam dany, powinno raczej odtwarzać ideał Jana XXIII, który chciał "być zawsze zajęty i nigdy się nie śpieszyć". Nie trzeba marnować czasu, bo mamy go za mało, ale właśnie dlatego nie wolno nam się śpieszyć: żeby nie przeoczyć tego, co naprawdę ważne. W ten sposób nasz czas stanie się początkiem wieczności, bo wieczność będzie przecież polegała właśnie na tym, co Jedynie Ważne.

O. J.Salij

Następna dyskusja:

Spotkajmy się na mszy...




Wyślij zaproszenie do