Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Kalectwo

Jan Paweł II/Karol Wojtyła


Niewidomi


Stukając białymi laskami w bruk stwarzamy dystans nieodzowny.
Kosztuje każdy krok.
W pustych źrenicach wciąż umiera świat do siebie samego niepodobny:
świat złożony nie z barw,
lecz z łoskotów (kontury, linie szmerów).
Pomyśl, z jakim trudem dojrzewa się do całości,
gdy zawsze tylko część zostaje
i tę część musimy wybierać.
O jakże chętnie każdy z nas wziąłby cały ciężar człowieka,
który bez laski białej obejmuje od razu przestrzeń!
Czy zdołasz nas nauczyć, że są krzywdy inne prócz naszej?
Czy potrafisz przekonać, że w ślepocie może być szczęście?
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Kalectwo

Bolesław Leśmian

Garbus


Mrze garbus dosyć korzystnie:
W pogodę i babie lato.
Garbaty żywot miał istnie,
I śmierć ma istnie garbatą.

Mrze w drodze, w mgieł upowiciu,
Jakby baśń trudną rozstrzygał,
A nic nie robił w tym życiu,
Jeno garb dźwigał i dźwigał.

Tym garbem żebrał i tańczył,
Tym garbem dumał i roił,
Do snu na plecach go niańczył,
Krwią własną karmił i poił.

A teraz śmierć sobie skarbi,
W jej mrok wydłużył już szyję,
Jeno garb jeszcze się garbi,
Pokątnie żyje i tyje.

Przeżył swojego wielbłąda
O równą swej tuszy chwilę,
Nieboszczyk ciemność ogląda,
A on - te w słońcu motyle.

I do zmarłego dźwigacza
Powiada, grożąc swą kłodą:
"Co ten twój upór oznacza,
Żeś w poprzek legł mi przegrodą?

Czyś w mgle potracił kolana?
Czyś snem pomiażdżył swe nogi?
Po coś mię brał na barana,
By zgubić drogę w pół drogi?

Czemuś łbem utkwił na cieniu?
Z trudem w twych barach się mieszczę!
Ciekawym, wieczysty leniu,
Dokąd poniesiesz mnie jeszcze?"

http://www.youtube.com/watch?v=xLDWLU3FttQ"Garbus" – słowa Bolesław Leśmian, muzyka Zygmunt Konieczny,
śpiewa Ewa Demarczyk, z albumu "Ewa Demarczyk śpiewa piosenki
Zygmunta Koniecznego", 1967
Ten post został edytowany przez Autora dnia 14.03.14 o godzinie 12:28
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Kalectwo

Rainer Maria Rilke*

Ślepnąca


Siedziała wraz z innymi przy herbacie,
jak wszyscy. Ale mnie się wydawało,
że filiżankę trzymała inaczej.
Uśmiechała się. To prawie zabolało.

I kiedy w końcu wstali, rozmawiając,
i z wolna, i bezładnie, jak traf zdarzył,
szli przez pokoje (w śmiechu, w głośnym gwarze),
ujrzałem ją. Jakby się ociągając

szła, jak ta, która będzie na zabawie
za chwilę śpiewać przed tłumem zebranych
ludzi; na oczach jej uradowanych
leżało światło z zewnątrz jak na stawie.

Stąpała z wolna, jak gdyby zwlekała,
jakby musiała coś przekroczyć jeszcze;
a jednak jakby po tym przejściu miała
nie stąpać więcej, lecz wzbić się w powietrze.

tłum. Mieczysław Jastrun

*notka o poecie, inne jego wiersze w oryginale i linki do polskich
przekładów w temacie A może w języku Goethego?
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 30.12.10 o godzinie 13:17
Milena K.

Milena K. HR: rekrutacja,
szkolenia, employer
branding

Temat: Kalectwo

Stanisław Jerzy Lec

„O satyrze”

Czytałem im krwawe satyry,
szyby dźwięczały z zachwytu,
brawa jak dzwony biły,
tynk śnieżył z białego sufitu.

Kiedy czytałem o głuchych,
walili garbaci brawa.
Jąkałom pękały brzuchy,
gdy pasy z kulawych rwałem.

Obślinił się śmiechem krótkowidz
nad dolą epileptyków,
a głuchoniemy rządowiec
aż się zasmarkał z zachwytu.

Bezręcy a jednonodzy
donośnie sąsiadów kopali,
gdy dowcip w eunuchów godził.
Wiatr śmiechu hulał po sali.

Z mgłą ranną nadpłynął koniec.
Wyszedłem w opałach chwały.
I wieniec zdjąłem ze skroni,
i długo, długo płakałem.

grudzień 1937
Jolanta Chrostowska-Sufa

Jolanta Chrostowska-Sufa Redakcja, korekta,
adiustacja, kampanie
internetowe, zlec...

Temat: Kalectwo

Bolesław Leśmian

Głuchoniema


We wsi naszej jest jedna głuchoniema dziewka.
Pragniesz głos jej posłyszeć, gdy patrzy w lazury,
Bo w jej oku się tai gadatliwa śpiewka.
Przyszła do nas z wsi obcej, nie wiadomo której.
Nikt nie zna jej nazwiska ni snu, co ją stworzył -
Chyba śmierć ją zawoła kiedyś po imieniu...
Ja - chciałem być jej śmiercią, aby w jej milczeniu
Znaleźć strunę, na której Bóg dłonie położył.
Myślałem, że gdy w złotym wieczności obłędzie
Garścią ziemi uderzę w niemą pierś dziewczyny,
Pierś ta dumką łabędzią zahuczy w doliny
I zbudzi na jeziorach uśpione łabędzie!...
We wsi naszej jest jedna rzeka bardzo blada,
Dziad jakiś nurzał sieci w falistej głębinie -
Pytam go, co za rzeka? - a on odpowiada:
Trudno dać imię temu, co w dalekość płynie...
Mówią jedni, że Tykicz, drudzy, że Mohiła,
Inni mówią: Daleka, a zaś inni: Bliska -
Ja stary wiem, że nie ma ta woda nazwiska...
Co rzece po imieniu; gdy w snach dno zgubiła!...
We wsi naszej nieziemskie bywają wieczory,
Gdy zorza świat przemienia w sen o snach nietrwały,
Wtedy w duszy się rodzą fioletowe zmory
I wspomnienia o rzeczach, które nie istniały.
W taki wieczór widziałem, jak ta głuchoniema
Z duszą do umarłego podobną słowika,
Ta śpiewaczka bezgłośna, lira bez lirnika,
Szła ku rzece, witając ją dłońmi obiema.
Tam stanęła, jak człowiek, co nie słysząc, słucha -
I złotą sieć warkocza zanurzyła w głębi.
Rybaczka! - chciała może złowić sen gołębi,
Który własnym jej głosem na dnie rzeki grucha!
Albo może pragnęła ta łowczyni śmiała
Chwycić własne odbicie w sieć złocisto-płową,
Myśląc, że ono, ludzką obdarzone mową,
Opowie ludziom wszystko, o czym wciąż milczała!
Nagle strząsnęła sploty. Ognie zórz ją złocą,
Jak światłość wiekuista, przyćmiona i senna...
Obca sobie i światu, między dniem a nocą
Nad bezimienną rzeką stoi bezimienna...
Jolanta Chrostowska-Sufa

Jolanta Chrostowska-Sufa Redakcja, korekta,
adiustacja, kampanie
internetowe, zlec...

Temat: Kalectwo

Edyta Łakomy

Kobiety, rozpad . Tryptyk.

Transcendencje kalekie


Przedłużenie jej ręki nie było zbyt skomplikowaną operacją.
Ot, właściwy wiek, potańcówka, łóżko było bliżej niż fotel,
na którym zawsze pisała swe chorowite wiersze.
Efekty przerosły oczekiwania: proteza była mocna i przewidywalna.
Zawsze można było na nią liczyć, gdy przychodzili goście
i można było się nią podeprzeć, zasłonić.

Przedłużenie jej ręki nauczyło się w końcu zrastać z życiem bez bólu.
Wiedziało, jak być żywym pomostem między nią, sobą, a światem.
Z chirurgiczną precyzją umiało przetaczać krew,
zaopatrując uparcie wszystkie komórki w nadzieję.

Przedłużenie jej ręki zawahało się tylko przez chwilę.
To było lato. Zapchane: aorty, ulice. Puste: ciało.
Nie potrafi powiedzieć, czy najpierw była karetka
czy żałobnicy.
W ostatniej dopiero chwili odkleiło się od drewnianej koperty
jak znaczek.

Teraz uczy się żyć samodzielnie.
Kikut wypuścił pąki i odrosła kobieta.
Pisze wiersze i tylko czasami używa
protez.Jolanta Chrostowska-Sufa edytował(a) ten post dnia 26.11.08 o godzinie 14:09
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Kalectwo

Louis Simpson

Kuternoga na 42. ulicy


1

Murzyn wyrósł nagle z chodnika jak szparag
Jedną ręką tłucze w bęben i czynel,
W drugiej trzyma trąbkę i gra.

Powiewa amerykańską flagą
Idąc kusztyka protezą
Która puka w bruk, tupie i stuka.

Ma przy tym blaszaną puszkę, którą grzechocze
I pod sam nos ją podsuwa
Wymowny to gest i całkiem na serio,

Wcale nie zakłopotany,
To raczej ty czujesz się niezręcznie
Albo Bóg, za to że tak się dzieje.

Dlatego gra on na trąbce
I dlatego w bęben wali.

2

Widzę siebie w Wenezueli
Wśród kwiatów, z obłokami w oddali
Myśl moja buja swobodnie.

Lecz Kuternoga wciąż tkwi koło wystawy
Na której widnieją foto-aparaty, sprzęty gospodarcze, gorsety
Błyszczą reklamowe szyldy. Godzina
jest 12.26

O, czemu aniołowie w nieskończonych przestrzeniach
Nic nie mówią do siebie? Skąd to zamieszanie,
Wśród owych ciał osobliwych -
Eros z zaciśniętą pięścią, z przekleństwami i łkaniem?

Godzina 12.26.
Biegną przed siebie płonące pasma ulic
A olbrzymy drżą w łańcuchach elektrycznych świateł

3

Widzę siebie w środkowej Wenezueli
Jak włażę w gniazdo mrówek
I patrzę jak mnie one zjadają.

Kolczaste krzewy ścisnęły mi żebra
A myśl odbiegła od rzeczywistości.
Lecz on swój pokój umeblował

Stołem i krzesłem jedynym.
Krzesło, niby pies, czeka na niego.
On zaś demontuje swą aparaturę,

I ściąga już swoje cholewiaki,
Uwalnia się od swych protez -
A teraz zapala cygaro.

Wydaje się, że człowiek istnieje po to tylko,
Aby oznajmić: Otom ja, we własnej osobie.

tłum. Leszek Elektorowicz
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Kalectwo

Lorna Crozier

Dziecko które chodzi tyłem


Sąsiadka mówi mi
że jej synek wpada na sprzęty.
Rogi kredensu i gałki od drzwi
są poodbijane
na jego buzi. Mówi mi,
że męczą go koszmary,
we śnie wstaje z łóżka
by przemknąć przez korytarz
i jak trafiony ptak
spada z półpiętra po schodach.

Ten dzieciak który właził na mój klon
pewnie jak kot, we własnym pokoju
potyka się, rozbija
głowę o oparcie łóżka,
wali twarzą o podłogę.
Gdy pytam o oparzenia,
jakie ma z tyłu na wysokości kolan,
jego matka wyjaśnia,
że podchodzi tyłem
aż do rusztu kominka
lub siada i gapi się w płomienie
a iskry wypalają mu gwiazdy na skórze.

Inne dzieci składają podpisy
na gipsowych opatrunkach utrzymujących
jego drobne kości.
Jego matka mówi,
że wpada na sprzęty,
chodzi tyłem,
łamie nogi
kiedy ona
śpi.

z tomu „The Garden Going on Without”, 1985

tłum. Jacek Podsiadło

w wersji oryginalnej pt. "The Child Who Walks Backwards"
w temacie Poezja anglojęzyczna
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 04.11.11 o godzinie 11:23
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Kalectwo

Grażyna Chrostowska

Niewidomy


Wielkie, wypukłe jasne źrenice
Straciły wszystko.
Nieme i puste.
Wysiłek czoła i rozpacz: "Nie widzę".
A cały wyraz na ustach.
Znużonym grymasem cierpienia
Kładą się nieme wargi,
Odruch drobnego skupienia
W postaci smutku-pogarda.
A ręce ukryte, chwiejne, niemrawe-
Końcami palców dotknęły serca-
Widzisz nareszcie!

notka o Autorce i linki do innych wierszy - w temacie
Motyw kamienia - M.M.
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Kalectwo

Ciarán Carson*

Kolano


Pierwszą kulę dostał w prezencie, świadectwo inteligencji, która
Skończy w rynsztoku za Barem pod Zegarami, bo dalej robi to
Czego mu nie wolno. Następna będzie prawdziwa. Jak tośmy właśnie przegadali.
To chyba był jakiś oprych, nieważne, a może chłopcy po prostu byli ostrożni.
Dodali sobie dwa i da, i pięć im z tego wyszło.
Pora odwiedzin: na drugim kolanie sadza sobie trzynastomiesięcznego synka.
Uczy się chodzić, i nagle leci w tę rozchwianą
Przestrzeń między ojcem a ojcem syna, z wysoko uniesionymi rękami
I nogami jak wskazówki – jedna próbuje dogonić drugą.

tłum. Piotr Sommer

*notka o autorze, inne jego wiersze i linki
w temacie Poezja anglojęzyczna
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 19.02.10 o godzinie 17:55
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Kalectwo

Rainer Maria Rilke*

Piosenka ślepca


Ja ślepy, wy z zewnątrz, co za przekleństwo,
obmierzłość losu i przeciwieństwo,
co dzień dawka brzemienia.
O ramię kobiety całym ciężarem
opieram dłoń, szarą na szarem,
i sunę skroś pustki u jej ramienia.

Ruszacie, toczycie się, nie bez zdumienia,
że dźwięk dobywacie jak kamień z kamienia,
ale to są omamienia:
ja tylko żyję i cierpię, i krzyczę.
Krzyk w sobie mam nieskończony i nie wiem,
czym ja właściwie, sercem czy trzewiem,
w świat ryczę.

Znacie te śpiewki? Wam nie do śpiewu,
a zwłaszcza nie w takim nastroju.
Co rano wschodzi wam ciepłem powiewu
nowe światło w otwartym pokoju.
Czułość czytacie w spojrzenia spokoju,
co nie skłania do uczuć wylewu.

tłum. Adam Pomorski

fragm poematu „Głosy”, który w całości jest w temacie
Głosy i dźwięki, szepty i krzyki

*notka o poecie, inne jego wiersze w oryginale i linki do polskich
przekładów w temacie A może w języku Goethego?
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 30.12.10 o godzinie 15:37
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Kalectwo

Dylan Thomas

Garbus w parku


Garbus w parku przed laty
Opuszczony odludek
Między drzewa i wodę zatknięty
Od otwarcia ogrodowych kłódek
Które drzewom i wodzie odmykają kraty
Aż do smutnego dzwonka zmierzchu w każde święto

Jadał chleb z gazety
Pijał wodę kubkiem na łańcuszku uwiązanym
Do którego wciąż ktoś z chłopców sypał
Żwir z basenu fontanny
Gdzie puszczałem okręty
Nikt go nie brał na łańcuch choć w psiej budzie sypiał.

Jak ptaki w parku zjawiał się nad ranem
Osiadał jak krople rosy
I wołali Panie hej panie
Wagarujący miejscy chłopcy
A gdy ich słyszał uciekali
Niedosłyszalni

Za staw za skalny ogródek i dalej
Chichocząc kiedy gazetą wywijał
Dla kpiny przedrzeźniając garb
i pod wierzbami w głośną menażerię alej
Umykali przed stróżem i kijem
Na który wbijał liście gdy dreptał przez park.

A on pies stary i ospały
Sam wśród łabędzi i nianiek
Gdy chłopcy skryci za wierzbami
Wypuszczali tygrysy zza powiek
By na głazach skalnego ogródka ryczały
A aleje od marynarzy były granatowe

Przez cały dzień aż po dzwonek smutny
Budował ze swych krzywych kości
Sylwetkę kobiety wysmukłej
I prostej jak młoda topola
By mogła w nocnej samotności
Kiedy minęła kłódek i łańcuchów pora

Całą noc w parku zniweczonym stać
Gdy już sztachety i zarośla
Ptaki trawa drzewa staw
I chłopcy-dzikusy jak truskawki bezgrzeszni
w ślad za garbusem weszli
Do jego budy w ciemnościach.

z tomu „Deaths and Enrances”, 1946

tłum. Stanisław Barańczak

wersja oryginalna pt. „The hunchback in the park”
w temacie Poezja anglojęzyczna
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Kalectwo

Gałązka i pień

Była po trosze jego
wzrokiem słuchem węchem
dotykiem i ruchem
w największej jednak mierze
była jego umysłem bo
jego własny był zbyt ciężki aby
go samodzielnie unieść

Nie tylko patrzył słuchał węszył
dotykał i chodził swoją matką
on również nią myślał nią poznawał
świat doznawał wszystkich
radości i smutków
nią cieszył się bawił rozmawiał
kochał cierpiał i płakał
kiedyś pomagali jeszcze ojciec
i starsza siostra
ale opuściła go wyjechała
daleko
za granicę tam została
a potem odszedł ojciec blisko bo
tylko na cmentarz ale też
na zawsze

A on rósł wciąż
w łonie i na rękach matki
chodził z nią po ulicy
do sklepu i do kościoła
wszędzie tylko z nią
trzymał się jej kurczowo
za rękę jak
rachityczna gałązka
swego życiodajnego pnia

Kiedy staruszka zamknęła oczy
miał już pięćdziesiąt lat i
umysł kilkuletniego chłopca
bawi się dzisiaj sam
w jej pogrzeb
i nikt nie wie w co się będzie
bawił potemRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 06.10.11 o godzinie 07:11
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Kalectwo

Miłość kaleka

Nie miała obu rąk
więc nie mogła go czule
objąć. Wynagrodziła
mu jednak nogami
oplatając nimi wysoko
jego nagi i muskularny
tors.

Nie wiem dlaczego z nią
to robił?
Czy kochał ją tak bardzo
czy podniecało go tylko
jej kalectwo?

Zrobił jej dziecko i
odszedł
w otchłanie piekła.Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 14.11.11 o godzinie 12:45
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Kalectwo

Ted Kooser
        
        
Niewidoma


Odwróciła swoją twarz w stronę
deszczu światła i uśmiechała się.

Światło kapało jej z czoła
do oczu. Spływało

na kołnierz bluzki
i moczyło białe szczyty jej piersi.

Jej brązowe buty zachlapały się
światłem. Przez moment były jak

cyrkowy wagon toczący się przed nią
przez kałuże światła, klatka na kołach,

a ona szła szybko za nią,
ożywiona, ciekawa, napierając swą laską

na bariery, popychanie i poszturchiwanie,
podczas gdy świat skulił się znów w kącie.

z tomu „Weather Central”, 1994

tłum. Ryszard Mierzejewski

wersja oryginalna pt. „A Blind Woman”
w temacie Poezja anglojęzyczna
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Kalectwo

Ułomny

zszedł dzisiaj z obrazów Bruegela i
pojawił się na ulicach miasteczka
słońce wygrzebało się
z zimowych pieleszy i grzało przyjaźnie
jakby szukało sobie towarzystwa
na ten bezchmurny wiosenny poranek
a on szedł powoli
stawiając zamaszyste koślawe kroki
pochylony nisko i wsparty na swej lasce
tak dotarł do szklanych drzwi supermarketu
i zastygł w bezruchu czekając cierpliwie
na ludzkie współczucie i łaskęRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 11.03.13 o godzinie 06:35
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Kalectwo

Walt Whitman

Pieśń o sobie samym
(fragm.)

11.


Dwudziestu ośmiu młodych mężczyzn kąpie się przy brzegu,
Dwudziestu ośmiu młodych mężczyzn i wszyscy tak przyjacielscy;
Dwadzieścia osiem lat kobiecego życia, a wszystkie tak samotne.

Mieszka w swoim pięknym domu nad morzem, na wzgórzu,
Elegancka, ubrana w drogie suknie, niewidoma, za oknem.

Który z tych młodych mężczyzn podoba się jej najbardziej?
Ach, najzwyklejszy z nich dla niej jest piękny.

Gdzie jesteś teraz, pani? Bo widzę cię,
Że pluskasz się w wodzie, jednak pozostajesz wciąż nieporuszona
w swoim pokoju.

Tańcząc i śmiejąc się szedł wzdłuż plaży dwudziesty dziewiąty pływak,
Żaden z mężczyzn jej nie widział, ale ona ich widziała i wszystkich kochała.

Brody młodych mężczyzn lśniły kropelkami wody, która spływała z ich długich włosów,
A po ich całych ciałach płynęły małe strumyki.

Także niewidoczna dłoń spływała po ich ciałach,
Zsuwała się drżąca z ich skroni i żeber.

Młodzi mężczyźni płyną na plecach, wypinają do słońca swoje białe brzuchy,
nie pytają, kto tak mocno ich obejmuje,
Nie wiedzą, kto tak wciąż dyszy i zamiera, na zmianę,
Nie myślą, kogo opryskują wodą w kąpieli.

„The Leaves of Grass”, 1891-92

z tomiku:
Walt Whitman: Źdźbła trawy i inne wiersze. Wybrał, z angielskiego
przełożył i opracował Ryszard Mierzejewski, Pieszyce 2015

Wersja oryginalna pt. „* * * [Twenty-Eight Young Men...]”
w temacie Poezja anglojęzyczna
Ten post został edytowany przez Autora dnia 15.08.19 o godzinie 06:27



Wyślij zaproszenie do