Temat: Pomysł - sklep spożywczy w małej wsi
Sama mieszkam na wiosce - nieznacznie mniejszej od tej, która została powyżej opisana. Na dzień dzisiejszy sklepu tu nie ma, ale owszem - co roku (najczęściej przed wakacjami) ktoś nowy kusił się na prowadzenie tego interesu. Tak z moich obserwacji:
- największy obrót był na piwie i tanich winach (nie wiem jaka jest specyfika tamtej wsi - ale tu - w znacznej mierze rolnicy, co wiąże się z tym, że niemal codziennie wieczorem ludzie schodzili się pod sklepem i odpoczywali po całym dniu przy kilku piwach, niestety - gdy nadchodziła jesień - siłą rzeczy "zwyczaj" ten zanikał)
- inna kwestia - jak daleko jest do miasta? Do najbliższego supermarketu? Ceny w takich wioskowych sklepach są wyższe, co wiąże się z tym, że ludzie nie robią tu dużych zakupów, a jedynie korzystają w sytuacji, gdy "czegoś zabraknie", albo w celu zaopatrzenia się rankiem w świeże pieczywo. Ludzie są mobilni, większe zakupy robią w marketach.
- co do asotrymentu - nie ma co wydziwiac z light jogurtami, asortyment może byc dośc płytki, jednakże stosunkowo szeroki - tak, by móc zapokoic różne "nagłe potrzeby", a więc i spożywka, i chemia gospodarcza itd. Latem koniecznie spory zapas schlodzonego piwa, chipsów, paluszków itp.
- tak jak wspomniał Tomasz - branie na krechę - niemal nagminne. Nie dasz na krechę - powiedzą, żeś "nie swój" i się zbuntują ;)
- dobrym pomysłem jest chyba zainstalowanie nawet zwyczajnej planszy do rzucania lotkami, albo jakiegoś jednorękiego bandyty - taki wioskowy sklep to nie tylko miejsce zaopatrzenia w artykuły, ale i poniekąd miejsce "integracji" :)
W przypadku mojej wioski - jak już wspomniałam - co roku ktoś startował z pomysłem otworzenia sklepu. Jednak nie przypominam sobie sytuacji, żeby interes przetrwał zimę.