Temat: Export towarów lub usług do AFRYKI
Witam,
Postanowiłem napisać mini poradnik. Mam nadzieję, że zmniejszy on ilość tych samych pytań i zwiększy świadomość biznesową.
Dzisiejszy ma tytuł "Szukaliśmy właśnie Twojego towaru". Krótko mówiąc chodzi o naciąganie firm na wysyłanie darmowych próbek, oraz "drobnych" opłat przygotowawczych.
Schemat działania jest bardzo prosty:
1) Miły i kulturalny email / telefon z Afryki najczęściej Kamerun, Nigeria, Ghana, RPA, Togo. Informujący, że dana firma szuka dostawcy według określonych wymagań i znaleźli akurat Was.
2) Po krótkie raczej profesjonalnej rozmowie / wymianie email. Pojawia się sugestia ze strony afrykańskiej, że być może właśnie tego szukają. Gdzieś między wierszami lub oficjalnie przedstawiają się jako poważny gracz na danym rynku i pytają o możliwości produkcyjne. Sugerując duże liczby, które mają za zadanie podniecić producenta. Żeby się uwiarygodnić, pytają też o certyfikaty, patenty i itp.
3) Pada hasło próbki, muszą je dostać i ocenić. I tutaj jest
pierwszy błąd który mógłby zaoszczędzić około 85% oszustw.
Przeważnie polskie firmy niestety rozdają próbki jak cukierki dzieciom. Pokrywając koszty przesyłki. Pomijając starty finansowe określane jako niewielkie przez producentów. Bo nie o to tutaj chodzi. Afrykanie przeważnie proszą o próbki stosunkowo niskiej wartości w PL. Zamierzeniem oszustów, jest zaangażowanie drugiej strony i wciągnięcie psychologiczne do gry.
4) Próbki doszły i teraz następuje proces rozpalenia do czerwoności producenta. Próbki są świetne. Stosowany jest tutaj cały wachlarz socjotechnik manipulacji. Chodzi o to, aby zbudować fundamenty pod następną bombę. "Pierwsze zamówienie".
5) Ponieważ towar jest świetny. To "zamówienie" przeważnie, opiewa na dużą kwotę i bardzo dużą ilość. Producent zazwyczaj traci głowę. Ponieważ się tego nie spodziewał i pyta o przedpłaty, częściowe lub całościowe. "Zamawiający" odpowiada przeważnie zgodnie z oczekiwaniami producenta, żeby go uspokoić. Następuje tutaj drugi wrażliwy moment. Często "zamówienie" jest nierealne i przy zachowaniu zdrowego rozsądku wyłapie się około 10% oszustów. Brak realności polega na tym, że np. na "zamówieniu" jest 100 000 kartonów szamponów / mebli / smoczków / ubrań itp. "Kupujący" twierdzi, że tyle sprzedaje miesięcznie / kwartalnie. A okazuje się, że w danym kraju używa się 10 000 kartonów na dany okres czasu. Albo wręcz w kraju o wiele bardziej rozwiniętym np. w Polsce używa się dużo mniej, niż na "zamówieniu". Niestety zdrowy rozsądek przeważnie jest u producenta wyłączony, bo wierzy w obietnice przedpłaty / zaliczki i widzi „potencjalny zysk”.
6) Teraz oszuści atakują bez pardonu. Sami lub za pomocą kancelarii adwokackiej stwierdzają, że trzeba:
a) sprawdzić wiarygodność producenta
b) zarejestrować produkt
c) certyfikować produkt
d) uzyskać specjalną licencję
e) przekupić urzędnika
f) każdy powód uwiarygadniający potrzebę zapłaty
Schemat jest bardzo prosty, z „ważnego” powodu producent musi przesłać niewielką kwotę, za „usługę” która zdaniem strony afrykańskiej jest konieczna (oczywiście to nie prawda, kwoty jakie spotkałem to od 30USD do kilku tysięcy). Sposób stary jak świat, jednak nadal stosowany.
7) Nie ważnie czy zapłaci się daną kwotę, czy też nie. Po krótkim czasie kontakt się urywa.
Co zrobić, aby nie dać się oszukać:
I) Przyjąć zasadę. Próbki są odpłatne. W ramach gestu można zaproponować zmniejszenie przyszłej faktury o koszt próbek.
II) Pytać, pytać i jeszcze raz pytać, a następnie sprawdzać. Zadziwia mnie, że pomimo tego, że sprzedający są od lat w swojej branży. To wszystko co powiedzą Afrykanie biorą za pewnik. A powinni pytać o wszystko związane ze swoim produktem, począwszy od kanałów sprzedaży, formy marketingu, następnie o pracowników, formę firmy, a skończywszy na aktualnej pogodzie i ostatnim wielkim wydarzeniu w danym kraju. Im więcej pytań rzeczowo zadanych tym lepiej. Mniejszym oszustom przeważnie nie chce się odpowiadać, lub wymyślają takie rzeczy, że łatwo to zweryfikować.
III) Wymagać i angażować drugą stronę. Poprosić o skan dowodu / paszportu / prawa jazdy. Zapytać o pomoc w sprawdzeniu wymyślonego przez siebie certyfikatu, lub krótkiego planu sprzedaży. Inaczej mówiąc, spowodować aby strona afrykańska też się zaangażowała.
IV) Ambasady, konsulaty i urzędy RP, oraz krajów afrykańskich przeważnie pomagają w uzyskaniu podstawowych informacji o danym kraju lub firmie. A także na swoich stronach w języku angielskim opisują procedury importowe (niestety czasami niekatulane, z tym że różnice są niewielkie).
V) Wchodzić do beczki z zimną wodą przed i po każdym kontakcie ze stroną Afrykańską.
Czyli zachować zdrowy rozsądek!!!
Zapraszam do dyskusji.
Z poszanowaniem
Sebastian Sulma