konto usunięte

Temat: PRZYPOWIEŚĆ O PODATKACH - PRZECZYTAJCIE

Opowiesc piekna i nader wlasciwa do polskich realiow niestety.

Osobiscie wspolnie z mezem przytaknelismy z rozrzewnieniem bo jestesmy wlasnie tymi dziesiatymi. I co jakis czas dostajemy opisany lomot - od nieplacacych klientow, urzedu skarbowego, zusu i naleznych odsetek, ktorych nigdy nie zobacze, sprawy sadowe o wlasne pieniadze, gdzie sad namawia do odstapienia czesci naleznosci by zakonczyc jak najszybciej sprawe. I tak by mnozyc w kolko. Ostanio czytalam, ze Polska jest na szarym koncu listy cywilizowanych krajow pod wzgledem chociazby prowadzenia biznesu. Ze wzgledu na pogmatwane i zle skonstruowane prawo, ochrone przestepcow-dluznikow i mase innych aspektow.
Ale jakos wole byc ta dziesiata mimo wszystko bo wiem ze na takich jak my opiera sie tak naprawde caly system finansowania spoleczenstwa.

Przyznaje - metafora trafiona a do tego mnie ruszyla, choc tak naprawde rusza mnie co miesiac deklaracja podatkowa i przemyslenia ogolnospoleczne.

Pozdrawiam,
Beata
Piotrek Podgórski

Piotrek Podgórski Trener, Mistrz i
Praktyk NLP, Trener
Transforming
Communi...

Temat: PRZYPOWIEŚĆ O PODATKACH - PRZECZYTAJCIE

To jest przypowieść o podatkach autorstwa Krzysztofa Kowalczyka. http://www.goldenline.pl/krzysztof-kowalczyk26 Dodałem ją bo jej tu nie było.
=================================
PRZYPOWIEŚĆ O PODATKACH - PRZECZYTAJCIE

Załóżmy, że każdego popołudnia 10 znajomych wybiera się wspólnie na obiad do restauracji. Rachunek za cały obiad wynosi 100 zł. Ponieważ cała dziesiątka nie zarabia po równo, a wręcz przeciwnie -- mają bardzo zróżnicowane zarobki, postanowili, że rachunek będą płacić w następujący sposób:
* Czterech najbiedniejszych nie zapłaci nic.
* Piąty od końca pod względem dochodów zapłaci 1 zł.
* Szósty -- 3 zł.
* Siódmy -- 7 zł.
* Ósmy -- 12 zł.
* Dziewiąty -- 18 zł.
* Dziesiąty, najbogatszy z nich wszystkich -- 59 zł.

Tak sobie postanowili.
Ale pewnego dnia właściciel restauracji oznajmił im:
-- Jesteście takimi dobrymi klientami, że obniżę wam cenę za 10 obiadów o 20 zł.

Więc posiłek kosztował ich 80 zł. Ale ciągle chcieli płacić rachunek w ten sam sposób. Więc 4 najbiedniejszych ciągle jadłoby za darmo.
Pozostałych 6 policzyło, że obniżka, 20 zł, podzielona na 6 daje 3,33 zł, jeśli więc każdemu płacącemu oddać te pieniądze, to właściwie piąty i szósty dostaliby pieniądze za zjedzenie posiłku.

Właściciel restauracji, widząc, że panowie mają problem z podzieleniem kwoty obniżki, zaproponował im, żeby każdy z płacących dostał zwrot proporcjonalny do tego, ile wcześniej płacił. I tak:

* Czterech najbiedniejszych ciągle jadło za darmo.
* Piąty, teraz nie płaci nic, tak jak poprzednich czterech.
* Szósty teraz płaci 2 zł, zamiast 3 zł (obniżka o 33%).
* Siódmy -- 5 zł, zamiast 7 zł (obniżka o 28%).
* Ósmy -- 9 zł, zamiast 12 zł (obniżka o 25%).
* Dziewiąty -- 14 zł, zamiast 18 zł (obniżka o 22%)
* Dziesiąty -- 49 zł, zamiast 59 zł (obniżka o 16% ).
Pierwszych czterech ciągle je za darmo, a z pozostałej szóstki każdy skorzystał i je taniej niż poprzednio. Jednak kiedy wyszli z restauracji zaczęli porównywać, ile każdy zyskał:
- Dostałem tylko złotówkę z 20 zł -- powiedział Szósty -- ale Dziesiąty dostał połowę, 10 zł!
- Właśnie! Ja też dostałem tylko złotówkę -- przytaknął mu Piąty -- To niesprawiedliwe, że on dostał 10 razy więcej niż ja!
- To prawda! -- dodał Siódmy -- Czemu on dostał 10 zł, a ja tylko 2 zł? Bogaci dostają najwięcej!
- A my nic nie dostaliśmy -- zaczęła krzyczeć pierwsza czwórka -- Ten system wykorzystuje najbiedniejszych!

Cała dziewiątka otoczyła Dziesiątego i dotkliwie go pobiła.

Następnego dnia znów przyszli na obiad. Ale Dziesiąty się nie pojawił. Kiedy przyszło do płacenia rachunku, zorientowali się, że pomimo obniżki ceny, nie są w stanie zapłacić nawet połowy rachunku!Piotrek Podgórski edytował(a) ten post dnia 25.09.08 o godzinie 07:50

Temat: PRZYPOWIEŚĆ O PODATKACH - PRZECZYTAJCIE

ps. Piotrze Podgórski - nie autorstwa KK tylko zauważona i wklejona aby inni mogli zapoznać się :)

konto usunięte

Temat: PRZYPOWIEŚĆ O PODATKACH - PRZECZYTAJCIE

Hmm, dziwne bo wczesniej tu byla. Ale zniknela... Dzieki za wklejenie jej na nowo.
Piotrek Podgórski

Piotrek Podgórski Trener, Mistrz i
Praktyk NLP, Trener
Transforming
Communi...

Temat: PRZYPOWIEŚĆ O PODATKACH - PRZECZYTAJCIE

Krzysztof Kowalczyk:
ps. Piotrze Podgórski - nie autorstwa KK tylko zauważona i wklejona aby inni mogli zapoznać się :)

Dzięki za sprostowania.

Zamieszona przez Ciebie i tak dobra więc myślałem, żę i Twojego autorstwa.

W każdym bądź razie tak pouczająca, że powinni o niej w szkołach uczyć. I najlepiej z właściwym komentarzem.
Piotr Krupa

Piotr Krupa menadżer i trener
otwarty na
propozycje

Temat: PRZYPOWIEŚĆ O PODATKACH - PRZECZYTAJCIE

a czyjego to jest autorstwa?
przypomina mi Miltona Friedmana, gdyby używał metafor, wiec może jego syna? albo (nie pamietam autora) taka libertariańskę opowiastkę "Przygody Jonatanka Naiwnego"

konto usunięte

Temat: PRZYPOWIEŚĆ O PODATKACH - PRZECZYTAJCIE

Beata Dyczewska:
Opowiesc piekna i nader wlasciwa do polskich realiow niestety.

Ale jakos wole byc ta dziesiata mimo wszystko bo wiem ze na takich jak my opiera sie tak naprawde caly system finansowania spoleczenstwa.


Pozdrawiam,
Beata

http://pl.youtube.com/watch?v=lOjMpUIstKU&feature=Play...

tu jest o systemie finansowania spoleczenstw..

AMERYKANIE maja bank w ktorym produkuja z niczego pieniadze....
dzisiejsza sytuacja na gieldzie pokazuje oszustwo ostatnich wiekow.. PIENIĄDZ jako DŁUG ktorego nie jestesmy w stanie splacic..
chocby przez odsetki i procent... lol
Piotr Krupa

Piotr Krupa menadżer i trener
otwarty na
propozycje

Temat: PRZYPOWIEŚĆ O PODATKACH - PRZECZYTAJCIE

jakoś takie spiskowo-czarnowidcze teorie do mnie nie trafiają, a ostatnio coś ich dostatek (ciemna strona New Age, który właśnie powraca ;)
pomijając nawet teorie tofflera i przejście do ery informacji, która może być powielana w nieskończoność to jako zwolennik RAW-a używam teorii spiskowych w celach satyrycznych głownie
Sławomir Kuziak

Sławomir Kuziak I feel you...

Temat: PRZYPOWIEŚĆ O PODATKACH - PRZECZYTAJCIE

Piotr Krupa:
jakoś takie spiskowo-czarnowidcze teorie do mnie nie trafiają, a ostatnio coś ich dostatek (ciemna strona New Age, który właśnie powraca ;)
pomijając nawet teorie tofflera i przejście do ery informacji, która może być powielana w nieskończoność to jako zwolennik RAW-a używam teorii spiskowych w celach satyrycznych głownie

Panie Piotrze.
Spisek czy nie, zasady są proste: jeśli zamkniemy na wyspie 10 ludzi i damy każdemu kredyt na 10% rocznie, po 10latach każdy z nich będzie musiał oddać ponad dwa razy więcej niż pozyczył. Oczywistym jest że swój dług odda najwyżej 4 z nich a reszta straci wszystko co zastawiło pod hipotekę.
Zasady te obowiązują niezależnie od tego czy jest 10 ludzi na wyspie czy 10miliardów na ziemi. Bankierzy chamerykańscy próbowali przedłużać agonię tego zbrodniczego systemu, dając ludziom kolejne kredyty, aby ci, którzy zaciągneli je wcześniej, mogli spłacić odsetki. tak czy inaczej dług rósł lawinowo.
Sprawa kolejna, wystarczy poszukać w guglach :) hasło "porozumienie z Bazylei" aby się dowiedzieć że banki mogą pożyczać 12,5 raza więcej niż posiadają własnych aktywów. Reszta czyli 92% z kredytów jakie otrzymują ludzie to puste pieniądze z nikąd. Ale odsetki zawsze są prawdziwe ;-)
Kryzys w chameryce zaczął się od tego że banki które przekroczyły ów próg, zaczeły odprzedawać swoje długi hipoteczne innym bankom. Dzięki temu nie dbały o wypłacalność klientów.
Sprawa kolejna to obligacje. Banki zaczeły wymieniać się swoimi obligacjami, były one traktowane jako zabezpieczenie kredytów.
A więc bank który posiadał 1 mld $ w walucie i wymienił się z innym bankiem na obligacje warte 9 mld $ mógł w świetle prawa pożyczyć 120 mld $. Balon kredytowy może tylko rosnąć lub pęknąć.
Na to wszystko nałożył się jeszcze fakt, że łatwy dostęp do kredytów powoduje wyższy popyt i wzrost cen. W momencie gdy banki zakręcają kurek z dopływem pieniądza, dochodzi do efektu odbicia, gdzie następuje załamanie popytu i zaniżenie cen.
W takim przypadku dochodzi do wielu bankructw, lawinowo rośnie bezrobocie (które dodatkowo zmiejsza popyt i obniża wskaźnik wypłacalności kredytowej)ale za to waluta się umacnia.
"Ratowanie" takiego systemu przez rządy państw to nic innego jak największy w historii ludzkości skok na kasę publiczną. Przecież rząd będzie musiał oddać dług wraz z odsetkami, a pieniądze pozyska w podatków i akcyz. Tak więc koszty kretytów poniosą równeż ci któzy ich nie brali... a szkoda, teraz nadeszła chwila, że można banki znacjonalizować. Gdyby banki były państwowe, wpływy z odsetek zasilałyby budżet państwa a zarobione w ten sposób pieniądze można przeznaczyć na inwestycje w infrastrukturę. Dzięki temu możliwe są niższe podatki i obieg zamkniety pieniądza.
...zaczynam fantazjować o normalnym, wolnym świecie...Sławomir Kuziak edytował(a) ten post dnia 08.12.08 o godzinie 23:01

konto usunięte

Temat: PRZYPOWIEŚĆ O PODATKACH - PRZECZYTAJCIE

Sławomir Kuziak:
Zasady te obowiązują niezależnie od tego czy jest 10 ludzi na wyspie czy 10miliardów na ziemi. Bankierzy chamerykańscy próbowali przedłużać agonię tego zbrodniczego systemu, dając ludziom kolejne kredyty, aby ci, którzy zaciągneli je wcześniej, mogli spłacić odsetki. tak czy inaczej dług rósł lawinowo.

To czemu banki się tak fajnie nie bogaciły? Przecież do żyła złota - a to one plajtują.
Niestety - w tym przypadku z 10 ludźmi to 5 musi swoje pieniądze ulokować w banku (a żeby to chcieli zrobić bank musi im coś kuszącego zaproponować - np. 9%) a 5 pozostałym pożyczyć na 10%. Czyli zarabia 1%. A z tego musi wyżyć, opłacić pensje pracowników, czynsze, marmury, prąd itd.

Banki nie produkują pieniądza z nikąd. To domena banków centralnych - a do tego jest cała spora działka makroekonomii jak zarządzać podażą pieniądza, żeby nie wywołać hiperinflacji. Swego czasu pan Grabski miał tu spore zasługi - polecam zapoznać się z tematem. W okresie międzywojennym to rząd drukował pieniądze. I była hiperinflacja (bo to wygodne dla rządu - drukuje kiedy potrzebuje, a dzięki inflacji dostaje większe podatki, niż przewidziane w budżecie). Po przejęciu tego przez bank centralny, który dostał za zadanie zapanować nad inflacją została ona zduszona. To znaczy dla banknotów - bo bilon dalej tłukł rząd. Doszło nawet do tego, że banki miały osobne konta dla bilonu, osobne dla banknotów.
Reszta czyli 92% z kredytów jakie otrzymują ludzie to puste pieniądze z nikąd.

Słyszałeś kiedyś o lokatach? O trzymaniu pieniędzy na rachunkach bankowych?
Kryzys w chameryce zaczął się od tego że banki które przekroczyły ów próg, zaczeły odprzedawać swoje długi hipoteczne innym bankom.

http://www.youtube.com/watch?v=t0OsfaVAKAQ
Sprawa kolejna to obligacje. Banki zaczeły wymieniać się swoimi obligacjami, były one traktowane jako zabezpieczenie kredytów.

Tylko po co? Jak z samych odsetek miały majątek - nawet jak część nie spłacała, to i tak zarabiali krocie.
Ten przykład z 10%... Mnie zawsze dziwiło, jak bankom opłaca się pożyczać pieniądze tak tanio. Np. lokaty 8,08% a kredyt hipoteczny 8%. Abo przy założeniu, że pożyczają franki z centralnego banku Szwajcarii i dokładają 0,6% marży. Co oznacza, że taki supermarket na podobnej operacji zarabia 20-30% a banki tylko 0,6%. Nic dziwnego, że teraz ceny zostały urynkowione (2-3% marży za towar jakim jest pieniądz).
nadeszła chwila, że można banki znacjonalizować. Gdyby banki były państwowe, wpływy z odsetek zasilałyby budżet państwa a zarobione w ten sposób pieniądze można przeznaczyć na inwestycje w infrastrukturę.

Już to przerabialiśmy. To co państwowe jest nieefektywne. I znowu przypomnienie o lokatach - odsetki są w jedną i w drugą stronę. A państwo dostaje i tak swoją Belkę ;)Mariusz G. edytował(a) ten post dnia 08.12.08 o godzinie 23:42
Piotr Krupa

Piotr Krupa menadżer i trener
otwarty na
propozycje

Temat: PRZYPOWIEŚĆ O PODATKACH - PRZECZYTAJCIE

powtórzę to co pisałem niedawno już gdzie indziej
proponuje zamiast Kyosakiego i jemu podobnych i filmów w stylu "Zeitgeist" lekturę "Bogactwa narodów" Adama Smitha, Miltona Friedmana
a że obecny system bankowy doprowadził do obecnego kryzysu to fakt i jak rozmawialiśmy ostatnio ze znajomym może (oby) dać to ten skutek uboczny ze swoja szansę otrzymają różnego rodzaju alternatywne teorie i praktyki ekonomiczne, oparte o inny paradygmat, jak np. ujemne oprocentowanie czy systemy walut lokalnych
Sławomir Kuziak

Sławomir Kuziak I feel you...

Temat: PRZYPOWIEŚĆ O PODATKACH - PRZECZYTAJCIE

To czemu banki się tak fajnie nie bogaciły? Przecież do żyła złota - a to one plajtują.
Niestety - w tym przypadku z 10 ludźmi to 5 musi swoje pieniądze ulokować w banku (a żeby to chcieli zrobić bank musi im coś kuszącego zaproponować - np. 9%) a 5 pozostałym pożyczyć na 10%. Czyli zarabia 1%. A z tego musi wyżyć, opłacić pensje pracowników, czynsze, marmury, prąd itd.

Kompletna bzdura. Pieniądze powstają jako dług. Wystarczy przeczytać o porozumieniu Bazylea II. W uproszczeniu mówi ono o tym, że banki muszą wpłacić do banku centralnego 8% wartości udzielanych kredytów. Te 8% było granicą niewypłacalności kredytowej pożyczkobiorców. I te 8% pochodziło z lokat od zwykłych ludzików jak my.
Wracając do wyspy: bankier przyjmuje lokatę na 1 mln i na jej podstawie pożycza innym na % ponad 12mln.
Banki nie produkują pieniądza z nikąd.
A własnie że produkują na podstawie hipotek.
>To domena banków
centralnych - a do tego jest cała spora działka makroekonomii jak zarządzać podażą pieniądza, żeby nie wywołać hiperinflacji. Swego czasu pan Grabski miał tu spore zasługi

inflację napędza nadmiar gotówki na ryku i szybkość obiegu pieniądza.
Wracając do wyspy: część ludzi spłaca swój kredyt a w tym samym czasie część pożycza taką samą ilość od banku. Nie ma więc inflacji! ale z każdym rokiem rośnie zadłużenie bo dochodzą odsetki. Aby zachować taki system, banki wciąz muszą pożyczać coraz więcej pieniędzy... aż do momentu utraty zdolności kredytowej swoich ofiar. Wtedy mamy kryzys i banki przejmują znaczną część hipotek i/lub wymuszają na rządach aby pożyczyły OD BANKÓW pieniądze, rówież na % aby RATOWAĆ lokaty obywateli ;)
I za to powinni balcerowicza ustawić pod mur i zastrzelić.

>W okresie międzywojennym to
rząd drukował pieniądze. I była hiperinflacja (bo to wygodne dla rządu - drukuje kiedy potrzebuje, a dzięki inflacji dostaje większe podatki, niż przewidziane w budżecie). Po przejęciu tego przez bank centralny, który dostał za zadanie zapanować nad inflacją została ona zduszona. To znaczy dla banknotów - bo bilon dalej tłukł rząd. Doszło nawet do tego, że banki miały osobne konta dla bilonu, osobne dla banknotów.

Z tym bilonem to mnie zaskoczyles Kolego, oj zaskoczyłeś :) Tak przy okazji, jaki był kurs wymiany papierków wobec walut?
Reszta czyli 92% z kredytów jakie otrzymują ludzie to puste
pieniądze z nikąd.

Słyszałeś kiedyś o lokatach? O trzymaniu pieniędzy na rachunkach bankowych?
Tak,słyszałem, te pieniądze trafiają DO banków centralnych jako zapezpieczenie kredytów.
Sprawa kolejna to obligacje. Banki zaczeły wymieniać się swoimi obligacjami, były one traktowane jako zabezpieczenie kredytów.

Tylko po co? Jak z samych odsetek miały majątek - nawet jak część nie spłacała, to i tak zarabiali krocie.

O tym właśnie mówi porozumienie z bazylei. Bank musi wpłacać do banku centralnego 8% wartości udzielanych kredytów. A w bankowości nie istnieje możliwość umarzania niespłacanych kredytów.
reasumując- banki pożyczają pieniądze których nie mają i za to biorą %. Ale jeśli ktoś nie spłaci to bank przejmuje jego hipotekę i musi sam zapłacić pozostałą do spłaty kwotę.
Wracając do wyspy: kiedy już wszyscy maja zbyt duże zadłużenie którego nie są w stanie spłacić, banki przejmują znaczną część hipotek. Następnie wystawiają przejęte domy na sprzedaż. Jednak ci ludzie nie mają kasy na kupno tych domów. To sprawia że ceny domów spadają. Nagle się okazuje że wiele banków dało 500tyś kredytu hipotecznego na dom którego cena spadła do 300tyś. Bank zabiera dom i ... dopłaca 200tyś.
Jak ktoś znajdzie wyjście z takiej sytuacji to dostanie pokojową nagrodę nobla.
Ten przykład z 10%... Mnie zawsze dziwiło, jak bankom opłaca się pożyczać pieniądze tak tanio. Np. lokaty 8,08% a kredyt hipoteczny 8%.

Uuu człowieku. Ja mam lokatę na 9,5% i się zastanawiam czy nie wziąć kredytu na 8%. Gdyby nie ten pie...ny belka.
Potrafisz to wytłumaczyć lub biorąc pod uwagę powyższy przykład obalić przedstawiony przeze mnie system produkowania pieniędzy z długu?
nadeszła chwila, że można banki znacjonalizować. Gdyby banki były państwowe, wpływy z odsetek zasilałyby budżet państwa a zarobione w ten sposób pieniądze można przeznaczyć na inwestycje w infrastrukturę.

Już to przerabialiśmy. To co państwowe jest nieefektywne. I znowu przypomnienie o lokatach - odsetki są w jedną i w drugą stronę. A państwo dostaje i tak swoją Belkę

Tak, a teraz przerabiamy grespeena, balerowicza i belkę. Sam nie wiem co lepsze.

Do Piotra:
Z całym szacunkiem dla Pana źródeł wiedzy, pozwolę sobie zauwazyć że:
1.Adam Smith pisząc "bogactwa narodów" nawet nie pomyslał o odejściu od zabezpieczania kredytów złotem. W końcu żył ponad 200 lat temu.
Od tamtego czasu wiele się zmieniło.
2. Milton friedman - to był gość. Podziwiam go za to że potrafił sprawić, iż dolar stał się walutą rozliczeniową na całym świecie. To tylko dzięki jemu właśnie, chameryką jest potęgą. Tylko pomyśl że aby ktokolwiek mógł kupic cokolwiek (prawie) i gdziekolwiek, musi najpierw zaopatrzyć się w dulary. Dzięki temu ten kto produkuje zielone papierki produkuje prawdziwą wartość. Po świecie krążą ogromne kwoty w dularach.
W uproszczeniu: aby polak mógł kupić buty w chinach, musi oddać swoją fabrykę chamerykańcom w zamian za zielony papirek. A zielone papirki które wypływają z kraju (chameryki)można dowolnie uzupełniać bez obawy o inflację :) Perpetum mobile w czystej postaci. to mógł tylko zyd wykombinować.
3. Kyosaki to też jest mądry gość, dlatego że udało mu się odkryć prawdziwy zamysł bankierów.

Jeśli chodzi o oprocentowanie ujemne to zgadzam się z tym. Ba, nie ma nawet innego wyjscia. Problem polega na tym że banki nie chcą nic tracić a jednocześnie nie mają innego wyjścia. Stały się niewolnikami własnego systemu, systemu który daje im kontrolę nad rządami. I ta walka toczy sie o utrzymanie władzy.

Zakończenie: banki zaczynały niemal od zera, nic nie produkowały,
nie tworzyły, nie miały.
Obecnie większość cywilizowanych ludzi ma kredyt, rządy wszystkich znanych mi państw mają kredyt, niemal wszystkie firmy maja kredyt. A więc kto sprawuje władzę, czyż nie bankierzy? To
tylko od nich zależy kto i gdzie ma się rozwijać.
Skoro "pieniądz rządzi światem" to kto rządzi pieniądzem?

No i mała uwaga: w ostatnich latach tak wielu drani dostało różne nagrody i medale (noble, orły białe), że instytucje je przyznające straciły w moich oczach jakąkolwiek wiarygodność.
Osobiście wstydziłbym się stanąć pomiędzy nagrodzonymiSławomir Kuziak edytował(a) ten post dnia 12.12.08 o godzinie 01:30

konto usunięte

Temat: PRZYPOWIEŚĆ O PODATKACH - PRZECZYTAJCIE

Sławomir Kuziak:
Kompletna bzdura. Pieniądze powstają jako dług.

A tak. A dzieci przynosi bocian (to nieprawda, że znajduje się je w kapuście).
Żeby coś pożyczyć od kogoś, to ktoś musi to mieć.
Wystarczy przeczytać o porozumieniu Bazylea II. W uproszczeniu mówi ono o tym, że banki muszą wpłacić do banku centralnego 8% wartości udzielanych kredytów.

Trzeba jeszcze przeczytać ze zrozumieniem. 8% nie kredytów, ale oszczędności. Oznacza to, że banki nie mogą pożyczyć 100% pieniędzy, które u nich trzymają oszczędzający - 8% stanowi rezerwę, gdyby niespodziewanie ludność chciała wycofywać oszczędności.
Wracając do wyspy: bankier przyjmuje lokatę na 1 mln i na jej podstawie pożycza innym na % ponad 12mln.

Kseruje te pieniądze?
A własnie że produkują na podstawie hipotek.

Wiesz, goldenline jest dosyć wysoko w wynikach googla. Jak ktoś zechce się dowiedzieć czegoś o Tobie, to jest spora szansa, że znajdzie ten temat. Szkoda ryzykować niesprawdzone informacje po to, by stracić potencjalnego klienta czy pracodawcę.
inflację napędza nadmiar gotówki na ryku i szybkość obiegu pieniądza.

Tak. Zgadza się. I sądzisz, że ktoś dałby prawo bankom komercyjnym produkowania pieniądza? Niestety, to co banki pożyczają klientom muszą skądś wziąć. Czy to z lokat, czy to pożyczając w innym banku.
Wracając do wyspy: część ludzi spłaca swój kredyt a w tym samym czasie część pożycza taką samą ilość od banku.

A skąd pieniądze na pierwsze kredyty? Kredyty przyrastają (i to lawinowo). W tym roku wiele banków pochwaliło się przyrostem portfela kredytów (czyli wzrost wartości udzielonych kredytów - bez uwzględnienia odsetek - wcale nie jest tak, że jest stały) o 20%.
Nie ma więc inflacji! ale z każdym rokiem rośnie zadłużenie bo dochodzą odsetki.

Odsetki się spłaca.
Jeżeli bank pożyczy więcej pieniędzy, niż "ściągnie" z rynku w postaci oszczędności to ilość pieniądza "na rynku" rośnie - więc jest inflacja.
Z tym bilonem to mnie zaskoczyles Kolego, oj zaskoczyłeś :)

Wiem, widać, że nie masz pojęcia o ekonomii. A tym bardziej o jej historii.
przy okazji, jaki był kurs wymiany papierków wobec walut?

Jakich papierków i na jaką walutę?
Na początku 1918r 1 USD kosztował 9 marek polskich, pod koniec 1923 6 375 000 marek polskich.
Tak,słyszałem, te pieniądze trafiają DO banków centralnych jako zapezpieczenie kredytów.

Do banków centralnych trafia 8% oszczędności. I dlatego banki pożyczyć mogą co najwyżej 92% oszczędności zgromadzonych przez ludność. Jak chcą więcej, muszą pożyczyć gdzie indziej.
Uuu człowieku. Ja mam lokatę na 9,5% i się zastanawiam czy nie wziąć kredytu na 8%. Gdyby nie ten pie...ny belka.

No to kto dopłaca do tych odsetek od oszczędności?

A co do Ameryki i dolara, to ich głównym produktem eksportowym są zielone papierki. Zadłużają się nieprawdopodobnie. I wygląda to tak, że np. Chiny sprzedają Amerykanom wyprodukowane u nich telewizory a uzyskane w ten sposób dolary pożyczają Amerykanom. A częściowo zarobione dolary chowa do kieszeni albo pożycza innym krajom. Problem się zacznie, jak posiadacze USD na całym świecie dojdą do wniosku, że lepiej trzymać pieniądze w EUR, rupiach indyjskich czy w złocie i zechcą, żeby ktoś od nich kupił te zielone papierki. I mamy piękną hiperinflację w USA (no, chyba, że rząd Stanów Zjednoczonych znowu wyciągnie ręce i znajdzie chętnych do pożyczania innych walut, żeby mogli skupić nadmiar dolarów spływających do USA).

Polecam poczytać i pojutubować po nazwisku Peter Schiff. Przewidział na podstawie swoich logicznych wywodów chyba ze trzy lata temu kryzys.Mariusz G. edytował(a) ten post dnia 12.12.08 o godzinie 07:53
Sławomir Kuziak

Sławomir Kuziak I feel you...

Temat: PRZYPOWIEŚĆ O PODATKACH - PRZECZYTAJCIE

Kompletna bzdura. Pieniądze powstają jako dług.

A tak. A dzieci przynosi bocian (to nieprawda, że znajduje się je w kapuście).
Żeby coś pożyczyć od kogoś, to ktoś musi to mieć.

Oj kolego, jak Ty wierzysz w bociany to nie mamy o czym mówić.
Zwyczajnie się kompromitujesz. Nie wiem tylko czy to zwykły brak wiedzy czy lenistwo i brak chęci w jej pozyskaniu.
Polecam wykład tego gościa. Jeśli twierdzisz że jest inaczej poproszę o jakiekolwiek dowody:
http://www.uprtv.pl/uprtv/uprtv_play.php?id=0000000337
Wystarczy przeczytać o porozumieniu Bazylea II. W uproszczeniu mówi ono o tym, że banki muszą wpłacić do banku centralnego 8% wartości udzielanych kredytów.

Trzeba jeszcze przeczytać ze zrozumieniem. 8% nie kredytów, ale oszczędności. Oznacza to, że banki nie mogą pożyczyć 100% pieniędzy, które u nich trzymają oszczędzający - 8% stanowi rezerwę, gdyby niespodziewanie ludność chciała wycofywać oszczędności.

8% jest granicą niewypłacalności i bank wpłaca te 8% wartości KREDYTU z własnej kasy. A gdyby ludzie chcieli wycofać swoje oszczędności, starczyło by najwyżej dla kilku procent z nich.
Wracając do wyspy: bankier przyjmuje lokatę na 1 mln i na jej podstawie pożycza innym na % ponad 12mln.

Kseruje te pieniądze?

Pomyśl człowieku ile masz pieniędzy ogółem a ile obecnie w kieszeni. Te kolorowe papierki stanowią zaledwie kilka % ogólnego kapitału który krąży po świecie. Reszta to pieniądz wirtualny, wytworzony przez banki w postaci kont, rat, kredytów, bonów, czeków.
Trzeba być niezwykle naiwnym, by sądzić, że pieniądze które się posiada, znajdują się w bankowych sejfach. Trzeba być naiwnym by myśleć, że te cyferki na kontach mają zabezpieczenie w złocie.
A własnie że produkują na podstawie hipotek.

Wiesz, goldenline jest dosyć wysoko w wynikach googla. Jak ktoś zechce się dowiedzieć czegoś o Tobie, to jest spora szansa, że znajdzie ten temat. Szkoda ryzykować niesprawdzone informacje po to, by stracić potencjalnego klienta czy pracodawcę.

Zgadza się, dlatego ja nie ryzykuję. Ja mam pewność że tak jest.
A powyższy wpis odbijam do Pana. Kto jak kto, ale Pan powinien posiadać zdolnośc analitycznego myślenia i umiejętność gromadzenia informacji.
inflację napędza nadmiar gotówki na ryku i szybkość obiegu pieniądza.

Tak. Zgadza się. I sądzisz, że ktoś dałby prawo bankom komercyjnym produkowania pieniądza? Niestety, to co banki pożyczają klientom muszą skądś wziąć. Czy to z lokat, czy to pożyczając w innym banku.

Kompletna bzdura. Od czasów gdy banki odeszły od rezerw w złocie, mogą dawać pieniądze z nikąd. Jeśli nie pieniądź to jego odpowiedniki w postaci czeków, kont, przelewów. Oczywiście banki mają pewne ograniczenia które sami sobie ustanowili w postaci rezerwy 8%.
Wracając do wyspy: część ludzi spłaca swój kredyt a w tym samym czasie część pożycza taką samą ilość od banku.

A skąd pieniądze na pierwsze kredyty? Kredyty przyrastają (i to lawinowo).
Fenomen polega na tym że z nikąd :) Skoro banki tworzą pieniądz który nie ma pokrycia w złocie. A przyrastają lawinowo aby ci którzy już mają kredyty mogli spłacać swoje raty.
Sądzę że potrafi Pan analizować więc to zobrazuję:
Mamy dwie bańki 200 litrowe napełnione do połowy: jedna należy do społeczeństwa, druga do banku.
bank przelewa społeczeństwu 100 litrów i każe sobie oddać 300 litrów w ratach (przez 30 lat). Po 20 latach bańka społeczeństwa robi się pusta. Tak więc bank musi ją uzupełniać kolejnymi pożyczkami.
A każda kolejna pozyczka powoduje że trzeba oddać znacznie więcej.
Po długim okresie czasu okazuje się, że bańka społeczeństwa jest zupełnie pusta a na dodatek trzeba oddać bankom wielokrotnie więcej. Dlatego kredyty rosną lawinowo aby bańka społeczeństwa nie była nigdy pusta... a jak już zadłużenie zrobi się tak wysokie, że ludzie przestaną oddawać, wtedy banki krzyczą o kryzysie i pożyczają przedstawicielom społeczeństwa (rządom) aby te oddały w imieniu swoich obywateli. Tak się składa że rząd będzie musiał ściągnąć ciecz+odsetki ze swojego (pustego) społeczeństwa aby oddać bankom. To fenomenalny układ. Fizycznie jest 200 litrów cieczy a trzeba oddać 1000. I to już jest katastrofa. A ingerencja rządu tylko przedłuża agonię tego systemu.
Powyższy przykład oparty jest na dobrach namacalnych i mozna go przyrównac do kryzysu z lat 30. Teraz jest o wiele pikantniej. Obecnie banki pożyczają same kwity na ciecz której nie mają.
A robią to po to by przyspieszyć ten proces/zyski.
Nie ma więc inflacji! ale z każdym rokiem rośnie zadłużenie bo dochodzą odsetki.

Odsetki się spłaca.
Jeżeli bank pożyczy więcej pieniędzy, niż "ściągnie" z rynku w postaci oszczędności to ilość pieniądza "na rynku" rośnie - więc jest inflacja.

Tak, i tu (z przykrością ;-) musze się zgodzić ale tylko w kwesti odsetek.
Jak już napisałem wcześniej, w tym samym czasie pewna mała część ludzi robi lokaty, część spłaca swoje kredyty z odsetkami a część pozycza. No i wreszcie inflacja nie zależy tylko od ilości kapitału! zależy od ilości pieniądza.
W momencie gdy ktoś dostaje kredyt na zakup domu, to tak na prawdę nie powieksza ilości pieniądza krążącego po rynku. Kończy się to tym że bank robi przelew z konta kredytobiorcy na konto dewelopera, zazwyczaj mającego kredyt w banku ;) A więc taki kredyt ma wpływ jedynie na popyt i siłę nabywczą, ale nie inflację.
Przykład powyżej z bańkami, pomoże to zrozumieć. Ironia losu polega na tym, ze im więcej kredytów, tym bańka społeczeństwa szybciej wysycha (dzięki odsetkom)
W krótkiej perspektywie czasu, kredyty napedzają gospodarkę poprzez wzrost popytu i mocy zakupowej. W dłuższym okresie czasu krach jest nieunikniony.
Z tym bilonem to mnie zaskoczyles Kolego, oj zaskoczyłeś :)

Wiem, widać, że nie masz pojęcia o ekonomii.

Z nas dwóch z pewnością ktoś tego opjęcia nie ma. Ba, jestem tego nawet pewien. Poszukaj doświadczonego arbitra.
przy okazji, jaki był kurs wymiany papierków wobec bilonu?

Jakich papierków i na jaką walutę?
Na początku 1918r 1 USD kosztował 9 marek polskich, pod koniec 1923 6 375 000 marek polskich.

I jakie to ma znaczenie. Sam twierdziłes że Państwo produkowało pieniądze (bilon)i banki też je produkowały(papiurki). Czy nie dostrzegasz sprzeczności w tym co piszesz? Raz twierdzisz że banki produkują pieniądze, innym razem że nie. Zdecyduj się.
... albo zaufaj moim słowom. NBP drukuje pieniądze (te papierowe) ale nie ma żadnego wpływu na ilość kapitału i kredytów.
A tak się składa że te papierowe pieniądze stanowią obecnie kilka % ogółu kapitału.
Tak,słyszałem, te pieniądze trafiają DO banków centralnych jako zapezpieczenie kredytów.

Do banków centralnych trafia 8% oszczędności. I dlatego banki pożyczyć mogą co najwyżej 92% oszczędności zgromadzonych przez ludność. Jak chcą więcej, muszą pożyczyć gdzie indziej.

Podaj przykład skąd banki mogą pożyczyć, od rządów które również mają u nich dług? Aby nie przedłużać Twojej kompromitacji, zanim cokolwiek odpiszesz, dowiedz się jakie role spełnia bank centralny.
Uuu człowieku. Ja mam lokatę na 9,5% i się zastanawiam czy nie wziąć kredytu na 8%. Gdyby nie ten pie...ny belka.

No to kto dopłaca do tych odsetek od oszczędności?

To proste. Na podstawie mojej lokaty mogą pożyczyć innym znacznie więcej.
A co do Ameryki i dolara, to ich głównym produktem eksportowym są zielone papierki. Zadłużają się nieprawdopodobnie. I wygląda to tak, że np. Chiny sprzedają Amerykanom wyprodukowane u nich telewizory a uzyskane w ten sposób dolary pożyczają Amerykanom. A częściowo zarobione dolary chowa do kieszeni albo pożycza innym krajom. Problem się zacznie, jak posiadacze USD na całym świecie dojdą do wniosku, że lepiej trzymać pieniądze w EUR, rupiach indyjskich czy w złocie i zechcą, żeby ktoś od nich kupił te zielone papierki. I mamy piękną hiperinflację w USA (no, chyba, że rząd Stanów Zjednoczonych znowu wyciągnie ręce i znajdzie chętnych do pożyczania innych walut, żeby mogli skupić nadmiar dolarów spływających do USA).

Polecam poczytać i pojutubować po nazwisku Peter Schiff. Przewidział na podstawie swoich logicznych wywodów chyba ze trzy lata temu kryzys.

Ratuje Pana zakończenie, tu jest sens, logika i trochę wiedzy o finansach. Chamerykanie maja jednak wyjście z takiej sytuacji. W 2012 mają zamiar wprowadzić nową walutę o nazwie Amero. Mówił o tym ostatnio Bush. Amero będzie walutą Kanady, usa, i mexyku. Cos na wzór jełro. Dla Polski to dobra wiadomość, bo ja przewiduję spadek wartości dolara w takiej sytuacji, a co za tym idzie, spadek wartości naszego długu. Dzięki temu chameryka orżnie swoich partnerów (głównie chiny i kraje arabskie). Konsekwencje będą takie że cały świat się przestawi na inne waluty. Najwiekszym pretendentem do roli waluty świata są jełro i chińskie juany.
W takim przypadku to chameryka będzie musiała oddać swoje...(czy oni cokolwiek swojego jeszcze mają?) fabryki i inne wartości, by zdobyć pieniądze na zakup czegokolwiek. I to byłby upadek ich imperium.
Ja przewiduję jeszcze inny scenariusz. Amerykańce mają ogromne ilości niepotrzebnego obecnie złota. Mogą wprowadzić pokrycie w złocie dla nowej waluty. Dzięki temu ogłoszą, że nowa waluta jest najstabilniejszą walutą na swiecie.
I cały proces rozpocznie sie od nowa...

Na zakończenie polecam analize i definicję określenia "bańka kredytowa" oraz artykul http://www.redakcja.pl/Tekst/W-Unii/524739,Kryzys-podz...
Cytat: "Jeśli w zasobach bankrutującego banku inwestycyjnego Bear Stearns na jednego dolara aktywów przypadały 33 dolary długów..."

Domeną ludzi wolnych jest myślenie i logika

konto usunięte

Temat: PRZYPOWIEŚĆ O PODATKACH - PRZECZYTAJCIE

Sławomir Kuziak:
Kompletna bzdura. Pieniądze powstają jako dług.

A tak. A dzieci przynosi bocian (to nieprawda, że znajduje się je w kapuście).
Żeby coś pożyczyć od kogoś, to ktoś musi to mieć.

Oj kolego, jak Ty wierzysz w bociany to nie mamy o czym mówić.
Zwyczajnie się kompromitujesz. Nie wiem tylko czy to zwykły brak wiedzy czy lenistwo i brak chęci w jej pozyskaniu.
Polecam wykład tego gościa. Jeśli twierdzisz że jest inaczej poproszę o jakiekolwiek dowody:


http://i.wp.pl/a/dibre/aspolek/pkobp_050307.pdf
Stron 17.
Widziałeś kiedyś bilans banku?
http://www.uprtv.pl/uprtv/uprtv_play.php?id=0000000337

Jak gadanie jakiegoś polityka może być dowodem?
Za długo i za nudno gada.
Wystarczy przeczytać o porozumieniu Bazylea II. W uproszczeniu mówi ono o tym, że banki muszą wpłacić do banku centralnego 8% wartości udzielanych kredytów.

Jak logicznie pomyśleć, to też masz rację. Bo współczynnik adekwatności kapitałowej zobowiązuje banki do utrzymywania rezerwy płynności na poziomie 8%. A ponieważ bilans musi być na zero (jak widać w przykładzie bilansu PKO) pieniądze nie są przynoszone przez bociana, tylko przez oszczędzających. I czy to powiemy, że to 8% oszczędności, czy 8% kredytów, czy 8% sumy bilansowej to z grubsza wychodzi na to samo.
Możesz zacytować Basel II - ten fragment, który mówi "8% kredytów"?
Wracając do wyspy: bankier przyjmuje lokatę na 1 mln i na jej podstawie pożycza innym na % ponad 12mln.

Kseruje te pieniądze?

Pomyśl człowieku ile masz pieniędzy ogółem a ile obecnie w kieszeni. Te kolorowe papierki stanowią zaledwie kilka % ogólnego kapitału który krąży po świecie. Reszta to pieniądz wirtualny, wytworzony przez banki w postaci kont, rat, kredytów, bonów, czeków.

Powtórzę, że banki nie mogą zasilać systemu pieniądzem. Nie ważne, czy wirtualny, papierkami czy bilonem.
Trzeba być niezwykle naiwnym, by sądzić, że pieniądze które się posiada, znajdują się w bankowych sejfach.

Zgadza się. Udzielane są z nich kredyty, lokowane są w obligacje czy inne papiery wartościowe. Pieniądz może zniknąć (jak wrzucisz pieniążek do morza albo spalisz banknot), ale jedyną drogą, którą pojawia się na świecie jest bank centralny.
Trzeba być naiwnym by myśleć, że te cyferki na kontach mają zabezpieczenie w złocie.

Bo nie mają. AFAIR w roku 1963 ostatni kraj odszedł od tego.
Kompletna bzdura. Od czasów gdy banki odeszły od rezerw w złocie, mogą dawać pieniądze z nikąd.

Nie mogą. Litości. Pomyśl logicznie. Przecież wtedy nie miałoby to szans istnienia. Popatrz jeszcze raz na bilans dowolnego banku (jak nie lubisz PKO to pokaż inny) i wskaż, gdzie udzielili kredytu z pieniędzy, które do nich "nie przyszły" czy to jako oszczędności ludzi, czy to jako kredyt z innego banku.
A skąd pieniądze na pierwsze kredyty? Kredyty przyrastają (i to lawinowo).
Fenomen polega na tym że z nikąd :)

To czemu jeszcze nie założyłeś banku?
Po długim okresie czasu okazuje się, że bańka społeczeństwa jest zupełnie pusta a na dodatek trzeba oddać bankom wielokrotnie więcej.

Jeżeli społeczeństwo jest tak naiwne, że trzyma wodę w bańce - to tak.
A teraz moja wersja.
Jest bank. Ma 10 akcjonariuszy z których każdy do beczki wlał 10 l Niesamowicie Cennej Substancji (NCS). Do tej samej beczki zaczęli wlewać oszczędności klienci. Powiedzmy, że kolejnych 10 wlało 10 l (NCS) - ale po roku chcą mieć po 11 l (NCS). I to im bank obiecał.
Czyli w beczce mamy 200 l (NCS).

Znalazł się chętny, który chce pożyczyć, żeby zainwestować. 200 l - wybuduje za to fabrykę, która rocznie będzie dostarczać mu 30 l (NCS). Więc sobie rozpisał biznes plan i mu wyszło, że jak pożyczy od banku 200 l (NCS) na 10 lat i zapłaci w sumie 100 l (NCS) odsetek, to inwestycja mu się zwróci.
No i tak zrobił.

Po 10 latach w beczce banku mamy 300 l, na kontach 10 osób które oszczędzały (w uproszczeniu) 20 l na każdą osobę. I akcjonariusze dochodzą, że po zbuju taki interes, bo oni nic nie zarobili. Dalej mają 100 l. A tak naprawdę mniej, bo na utrzymanie banku trzeba coś wydać. Więc podnoszą oprocentowanie kredytów - no, ale wtedy niektórzy klienci zrezygnują. Albo obniżają oprocentowanie lokat - ale wtedy oszczędzający zaniosą pieniądze gdzie indziej. Więc kombinują, jak to zrównoważyć i zarobić. Niestety, kokosów z tego nie mają.

Problem polega na tym, że w USA ludzie nie inwestowali pieniędzy, tylko przeznaczali na konsumpcję - czyli wieszali plazmy na ścianach, kupowali kolejne gadżety które nie zarabiają.

Kończy się to tym że bank robi przelew z konta kredytobiorcy na konto dewelopera, zazwyczaj mającego kredyt w banku ;)

A developer idzie do sklepu kupić pustaki, zapłacić powdwykonawcy, zamówić ulotki reklamowe, opłacić miejsce na targach, kupić działkę pod następną inwestycję, płaci pensje swoim pracownikom, no i wreszcie sobie wypłaca coś na nowy samochód itd. Pieniądz raz puszczony w obieg przez bank centralny krąży (aż trafi do pończochy ciułającej babci, która co miesiąc odkłada pół emerytury do tej czarnej dziury - ale to też tylko przystanek dla nich, bo jak urodzi się wnuczek, to pieniądze idą w ruch).
przy okazji, jaki był kurs wymiany papierków wobec bilonu?

Jakich papierków i na jaką walutę?

O kolego, tak się nie bawimy. Przekłamywanie cytatów jest nieuczyciwe. Jak coś oznaczasz cytatem, to jest święte i nie wolno zmieniać.

Napisałeś tak :
przy okazji, jaki był kurs wymiany papierków wobec walut?

A teraz nagle pojawia się bilon.
I jakie to ma znaczenie.

Nie mam pojęcia - sam zapytałeś.
Sam twierdziłes że Państwo produkowało pieniądze (bilon)i banki też je produkowały(papiurki). Czy nie dostrzegasz sprzeczności w tym co piszesz?

Nie.
Poczytaj wreszcie o Grabskim i jego reformie walutowej.
A ciekawostka o bilonie - skrypt Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie i wykłady dr. Zofii Bik.
Raz twierdzisz że banki produkują pieniądze, innym razem że nie. Zdecyduj się.

Pieniądze wypuszczają banki centralne - nie komercyjne.
Podaj przykład skąd banki mogą pożyczyć, od rządów które również mają u nich dług?

Zobacz bilans, to będziesz wiedział, co jest po stronie pasywów (dla przykładu w PKO ma 101 mld depozytów i niespełna 103 mld udzielonych kredytów i pożyczek).
Aby nie przedłużać Twojej kompromitacji, zanim cokolwiek odpiszesz, dowiedz się jakie role spełnia bank centralny.

USTAWA
z dnia 29 sierpnia 1997 r.
o Narodowym Banku Polskim
(tekst jednolity ogłoszony w Dz.U. z 2005. Nr 1, poz .2)


Art. 4. NBP przysługuje wyłączne prawo emitowania znaków pieniężnych Rzeczypospolitej Polskiej.


I wcześniejsze paragrafy.
To proste. Na podstawie mojej lokaty mogą pożyczyć innym znacznie więcej.

Którzy przelicytują Cię na allegro, bo będą mieli za dużo za taniej kasy. I mamy inflację.

EOT - bo bilans broni się sam - jasno widać, skąd banki biorą kasę i że nie "produkują" własnej. Nie mogą pożyczyć więcej, niż dostają (różnymi sposobami - czy to w postaci lokat, czy kredytów międzybankowych itp. ). Jak już oglądasz Zeitgeist, to posłuchaj ich rady i pomyśl - nie wierz w ich intepretacje, bo większość jest naciągana na maksa.

Update"
ciekawy artykuł o nieco innych interpretacjach i nieco innych "faktach" niż w Zeitgeist.Mariusz G. edytował(a) ten post dnia 16.12.08 o godzinie 03:33
Sławomir Kuziak

Sławomir Kuziak I feel you...

Temat: PRZYPOWIEŚĆ O PODATKACH - PRZECZYTAJCIE

Widzę że tylko my się tu udzielamy. Poczekajmy kilka dni, może ktoś się dołączy do dyskusji na ten ciekawy temat. A jeśli nie, po powrocie z podróży napiszę odpowiedź.

konto usunięte

Temat: PRZYPOWIEŚĆ O PODATKACH - PRZECZYTAJCIE

Panie Sławomirze Kuziak faktycznie pan się ośmiesza. Dokonuje pan uproszczeń w założeniach i informacjach, tak że logika przestaje działać. A ona zawsze działa i tego nikt nie przeskoczy.

Pieniądz wirtualny jest nadal pieniądzem i zawsze można go wymienić na pieniądz papierowy, ale w transakcjach bezgotówkowych nie jest to potrzebne, więc nie trzeba drukować pokrycia wszystkich pieniędzy istniejących na rynku w banknotach i ich składować i przewozić do banków, by je magazynowali. Pieniądz wirtualny to tylko inny obraz pieniądza, który emituje (produkuje) państwo. Kiedyś królowie wprowadzali złote, srebrne i miedziane monety, potem doszły banknoty, a teraz pieniądz wirtualny, ale tak samo jest on pilnowany przez państwo (jego dystrybucja, przekazywanie i zwrot). Zwykłe banki nie wytwarzają pieniędzy, oni nimi obracają, pozyskują od ludzi, pożyczają od banku centralnego i dają ten produkt ludziom, a zarabiają na oprocentowaniu pożyczek. Zwykły bank nie wytworzy ani złotówki i to w żadnej postaci (byłoby to zwykłe fałszowanie pieniędzy).

Stąd pana przykład z bańkami z cieczą jest absurdalny w założeniu. Bank nie posiada połowy cieczy w bańce, to jest własność tych, którzy ulokowali swoje pieniądze w banku i pieniądze z banku centralnego, pożyczone na procent pożyczkobiorcy, który biorąc pożyczkę powinien wiedzieć, że jego inwestycja, czy też konsumpcja powinna być pokryta z jego zysków i dodatkowo powinien spłacić procenty. Na tym zarabia bank i tylko na tym.

Skąd kryzys w bankach. Właśnie stąd, że oni nie produkują pieniędzy, a sami je pozyskują i wypożyczają na procent, więc muszą oddać z umówionym procentem pieniądze właścicielom lokat i bankowi centralnemu.
Wyjaśnię to panu. W USA dotąd brało się pożyczkę pod zastaw nieruchomości, którą kupował klient. Jeśli wartość posesji na rynku była przeszacowana dwukrotnie, tak jak w Polsce w ostatnich latach ceny mieszkań. To bank, gdy pożyczka nie jest spłacana zabiera własność i ją sprzedaje na rynku. Gdy krach cenowy obejmuje cały rynek, a mieszkania nie tylko w Polsce były przeszacowane, to bank odzyskuje ok. połowy pieniędzy, które zainwestował w udzieloną pożyczkę. W Polsce banki kładą łapę na hipotece, ale domagają się zwrotu całej kwoty, więc na samej nieruchomości nie muszą poprzestać. W stanach jak klient dochodzi do wniosku, że nie opłaci mu się inwestować w spłatę nieruchomości, oddaje nieruchomość bankowi i tyle. Bank ponosi ryzyko. A pieniądze z przeszacowania cen nieruchomości gdzie giną? Nie giną, mają je deweloperzy i ci którzy sprzedali po przeszacowanych cenach nieruchomość. Bank nie mogąc oddać swoich zobowiązań (przy krachu na rynku) plajtuje. Dlatego doradcy finansowi banków są tak ważni, a oni i banki zaślepili się. Mogli domagać się wysokiego wkładu własnego, albo studzić nadmuchiwany balon nielogicznie zwyżkujących cen nieruchomości, ale tego nie robili. Teraz mają problemy, ale prawdziwe problemy mają ci w Polsce, którzy muszą spłacać takie dwu krotnie przewartościowane mieszkanie, bo to odbija się na ich poziomie życia i ich dzieci nie mogą mieć np. wakacji, czy nowego komputera i to przez lata. Pod tym względem w USA jest lepiej dla pożyczkobiorców i gorzej, ale gorzej dla banków.
Tak wygląda sprawa kryzysu przy wykorzystaniu przy analizie problemu jedynie zdrowej logiki.

Oczywiście może mieć pan argument, że produkuje się za dużo pieniędzy (niezależnie od postaci), ale państwa robiły to od wieków i ponosiły konsekwencje w postaci wartości przelicznika ich środka pieniężnego do innych. Tak może być z dolarem, którego na rynku jest absurdalnie dużo.
Piotr Krupa

Piotr Krupa menadżer i trener
otwarty na
propozycje

Temat: PRZYPOWIEŚĆ O PODATKACH - PRZECZYTAJCIE

kilka dni temu byłem na wykładzie Janusza Reichela na temat walut lokalnych i zwrócił on uwagę m.in. na to ze jedną z podstawowych cech systemu walutowego jest dążenie do jak największej wirtualizacji pieniądza i jest to efektem dążenia do tego by pieniądz jak najlepiej spełniał swoja funkcję.
Kryzys nie jest efektem żadnego spisku banków i nie ma żadnej potrzeby tworzenia skomplikowanych teorii a efektem braku wolnego rynku. W czasach PRL-u był odruch uciekania od złotówki i kupowania dolarów, ew. wódki która zwłaszcza w okresie kartek na nią była uniwersalnym środkiem płatniczym.
Być może odpowiedzią na kryzys bezie rozkwit walut lokalnych.

Następna dyskusja:

Zmiany w Podatkach 2007




Wyślij zaproszenie do