Temat: TaToo ;)
Anna R.:
Witam,
Wiem ,wiem że co druga (no może trzecia;) osoba wraca z tamtąd z tatuażem i generalnie to jest passe ale co zrobić, nakręciłam się i koniec ;)
Czy ktoś z Was robił sobie tatuaż w Tajlandii? Czy to jest bezpieczne tzn. czy tam jest większe prawdopodobieństwo złapania jakiegoś paskudztwa niż w Polsce, jakie są orientacyjne ceny, może znacie jakieś miejsca godne polecenia?
Pzdr.
Anka
Moje współtowarzyszki podróży robiły sobie tatuaże w Tajlandii, w Ao Nang.
Salon tatuażu trzymał się standardów higienicznych, co zostało przez nas sprawdzone.
Osobiście nie jestem zwolenniczką tatuaży, a szczególnie tych dużych, ale jak zobaczyłam rezultat u koleżanki, to była chwila, że się zastanawiałam czy sobie nie zrobić.
Chłopaczek, który tatuował koleżankę, był wg. naszej subiektywnej opinii, utalentowany.
Do wcześniejszego tribala na lędźwiach wykonywanego w PL, dorobił "koronkowy" motyw marokański, który właściwie zaczynał się szeroko na łopatce i niesymetrycznie zwężając się, przechodził przez całe plecy do bioder. Szczerze przyznam, że początkowo byłam przerażona tym co chce zrobić koleżanka, ale ku mojemu zdziwieniu, tatuaż wyszedł całkiem delikatnie i kobieco.
Robił go 3 dni po 4-5ha, a w przeliczeniu na polską walutę wyszło po targowaniu ok. 1000zł. Powiedziano mi, że w PL za tak duży tatuaż trzeba zapłacić 1/2 lub 1/3 ceny więcej.
Małe tatuaże i drobne motywy są zapewne o niebo tańsze, ale nie pytałam o cenę mniejszych :)
Co do zakazu picia alkoholu... to nie wiem... koleżanka piła w trakcie dziergania, by ją mniej bolało. Wiem, że kilka godzin miała folię, a później smarowała specjalnym antybiotykiem w maści wykupionym w aptece.
Miała zakaz kąpieli w słonej wodzie, by nie podrażniać skóry.
Wszystko się bardzo szybko zregenerowało... no, ale każdy ma inny organizm i inną wrażliwość :)