Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Poeci poetom

Zarówno w przeszłości, jak i współcześnie, wiele utworów poetyckich dedykowanych
jest samym poetom: koleżankom i kolegom po piórze. Czasami jest to wyraz osobistej znajomości i przyjaźni, podziwu i szacunku, sentymentu, niekiedy sporów i waśni literackich, często - hołdu składanego tym, którzy już na zawsze odeszli. Są to więc utwory o dużej różnorodności treściowej, formalnej oraz gatunkowej: pieśni, peany, hymny, panegiryki, pastisze, limeryki, treny, epitafia i in. Myślę, że warto poznać ten specyficzny rodzaj poezji, których tematem lub adresatem są sami konkretni poeci. Zapraszam.


Robert Lowell

Sylvia Plath


Miniaturowy zwariowany talent? Sylvia Plath,
która zetrze plwocinę twej rzetelności,
unosząc się w siodle na cios w Oświęcimiu,
a życie niszczy to i owo, czy jestem kobietą?
Kto z absolwentką będzie spał w małżeństwie,
królową pszczół, nagą, niekrólewską, wstydzącą się swego wstydu?
Każda studentka anglistyki mówi: „Ja jestem Sylvia,
nienawidzę małżeństwa, nie mogę znieść dzieci”.
Nawet mężczyźni boją się porodu,
dzieciąt dużych jak matki, rozłupujących nas na dwoje,
sześćdziesiąt tysięcy amerykańskich niemowląt rocznie,
N. Ś. N., Niewyjaśnione Śmierci Niemowląt,
rodzą się fizycznie zdrowe i całe, nie chcą żyć,
Sylvia... twój atak narasta ulewą.

tłum. Bolesław Taborski

Godzina skunksów

Dla Elizabeth Bishop

Dziedziczka z Nautilus Island nigdy nie opuszcza
- zima, nie zima – pustelni spartańskiego domku;
jej owce wciąż się pasą na łąkach nad morzem.
Jej syn jest biskupem. Dzierżawca jej majątku
jest członkiem rady miejskiej; staruszka
ma od dawna sklerozę.

Wskrzeszając wiktoriańską idyllę -
z czasów, gdy wyższe sfery kultywowały „prywatność”
gdy jeszcze można było mówić o „wyższej sferze” -
wykupuje wszystkie wille,
którym ma za złe, że szpecą wybrzeże,
i pozwala im stać, aż się rozpadną.

Zaczyna się zła pora roku -
wyjechał już siedzący tu latem milioner,
ten, co wygląda, jakby wypadł z katalogu
L. L. Beana. Jolka (robiła dziesięć węzłów bez problemu),
wystawiona na aukcję, przypadła któremuś
z poławiaczy homarów. Blue Hill całe w czerwonej

pożodze liści. Sąsiad dekorator, jak zwykle
wdzięczny w ruchach, szykuje na przyjście jesieni
nową witrynę: w sieciach rybackich oranże
spławików z korka, szydła, szewskie zydle;
nie dorobi się człowiek w tej branży,
on sam wolałby się już nawet ożenić.

Pewnej nocy, w zupełnym mroku,
mój ford wspiął się na czaszkę
wzgórza; wypatrywałem wozów
migdalących się par. Gdzie cmentarz ponad miastem -
auta, na postojowych światłach, bok przy boku...
Ja chyba tracę rozum.

Bek samochodowego radia:
„Miłość, Miłość, co nie dba o nic...” Słyszę, całym sobą,
w każdej komórce krwi zdławione, wściekłe
łkanie, jakbym im wszystkim naraz ściskał gardła...
Piekło? Ja sam jestem piekłem;
nie ma wokół nikogo -

tylko skunksy: jak zawsze po nocach,
wychodzą szukać żeru przy świetle księżyca.
Suną przez Main Street; ciemną sierść
przekreśla biała pręga, w lunatycznych oczach
czerwony żar; nad nimi kredowo sucha wieżyczka
Trinitarian Church.

Stoję na szczycie
schodków na tyłach domu i wdycham gęstą woń naszych
śmieci: skunks-matka, na czele potomstwa, zażera się odpadkami.
Wtyka klin głowy w kubek z resztkami kwaśnej śmietany,
opuszcza strusi ogon: nic jej
w tej chwili nie przestraszy.

z tomu "The Mills of the Kavanaughs", 1951

tłum. Stanisław Barańczak

wersja oryginalna pt. „Skunk Hour” w temacie
Poezja anglojęzyczna
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 21.07.11 o godzinie 12:54
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Poeci poetom

Elizabeth Bishop*

Pancernik


Dla Roberta Lowella

To w tym czasie co rok się odbywa
ten rytuał niedozwolony:
prawie każdej nocy w mrok szybują
łatwopalne ogniste balony.

Wznoszą się ku szczytom, aż do świętych
stóp figury, którą do tej pory
czczą miejscowi: papierowe, światłem
pulsujące płynnie komory

serc. Gdy znajdą się już na tle nieba,
trudno je odróżnić od gwiazd –
planet raczej – tych zabarwionych:
każdy balon jak Wenus czy Mars,

czy ta bladozielona, wiesz. Wiatr
miota nimi, lot im utrudnia;
w noc bezwietrzną za to płyną poprzez
latawców szkielet,. Krzyż Południa,

coraz mniejsze, znikające, podniośle
i bez wstrząsów rozstające się z nami –
chyba że je nagle prąd powietrza
z gór uczyni groźnymi kulami

ognia. Wczoraj jedna taka spadła.
Rozplasnęła się płomiennym jajem
o urwisko na tyłach domu.
Ogień ściekł w dół. Ujrzeliśmy parę

sów, co mają tam gniazdo: w ich dziki
trzepot bieli i czerni w półmroku
wżerał się od spodu róż jaskrawy,
aż skrzek wyniósł je za zasięg wzroku;

gniazdo widać zajęło się ogniem.
Całkiem sam, pośpiesznie, oproszony
różanymi cętkami, przemknął
połyskliwy pancernik, z opuszczonym

łbem; i jeszcze niedorosły królik –
krótkouchy (zdziwił nas tym) – skoczył:
jaki miękki! – nieuchwytna garść popiołu
i zastygłe w niej płonące oczy.

O, zbyt gładka – jak ze snu – mimikra!
Potop ognia – i krzyk, co przeszywa
mrok – i popłoch – i piąstka wzniesiona
w niebo, chociaż nie wie, gdzie przyczyna!


tłum. Stanisław Barańczak

*notka o poetce, inne jej wiersze i linki
w temacie Poezja anglojęzyczna, s. 2 i s. 9
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 15.01.10 o godzinie 09:32
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Poeci poetom

Dorota Chróścielewska

Śmierć Baczyńskiego

...dalej jakieś szare
wygląda w perspektywie sine
Miasto Stare.


J. Słowacki

Śmierć bywa cieńsza niż opłatek
i ostra cieniej niźli słowo
które w karabin Krzysztof Kamil
ładował
stojąc w oku okna
w śmierci umacniał strzał
by celniał
a ona była jak łza wierna
gdy pod serdecznym palcem spalił
młodość jak drzewo sandałowe
nim w oku okna obrysował
Starówkę w perspektywie strzałuRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 05.08.09 o godzinie 00:55
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Poeci poetom

Jarosław Iwaszkiewicz

Kwartet


pamięci Witkacego

zapach siana
gdzie się twa ręka obraca?
gdzie twoja krew?

stróżka czerwona
wznosi się i splata
z zieloną smugą trawy

nie krzycz nie krzycz nie krzycz

zaplątało się wszystko
nie wszystko tylko dwie strugi
dwa strumyki
w kształt fugi

czyż życie aż tak dużo jest warte
że trzeba je sobie wydzierać?

wypłynie najwyższym tonem
skrzypiec siana
krwi
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Poeci poetom

Jonasz Kofta

Rimbaud, Aniele Stróżu mój


Mlaska zawiści grząskie błoto
Rimbaud – Aniele Stróżu mój –
Gdy pospolitość najwyższą cnotą
Normalność ma munduru krój
Ty cieniem złotym przy mnie stój
Ty cieniem złotym przy mnie stój

Dane nam do inności prawo
Rimbaud – Aniele Stróżu mój –
Strach głupców zdeptał bredni wrzawą
Współczucia roniąc łzę kaprawą
Bo tylko garb możesz mieć swój
Bo tylko garb możesz mieć swój

Dlatego nie ma w nas Arturze
Poezji co powinna być
Co się jak wino pnie po murze
Roślina, która pragnie żyć
A może tylko nie umiemy
Zapłacić takiej wielkiej ceny?

Zgoniona nasza muza, trwożna
Rimbaud - Aniele Stróżu mój –
A nasza prawda tak ostrożna
Za dobrze wiemy, ile można
Więc nas przedrzeźnia byle gnój
Więc nas przedrzeźnia byle gnój

Dlatego nie ma w nas Arturze
Wiry, że wzbogacimy świat
Nie przez łatanie dziury w rurze
Ale przez wyobraźni ład
Za dobrze wiemy, co nas czeka
Kanalizacja to nie rzeka

Mlaska zawiści grząskie błoto
Rimbaud - Aniele Stróżu mój -
Gdy pospolitość najwyższą cnotą
Normalność ma munduru krój
Ty cieniem złotym przy mnie stój
Ty cieniem złotym przy mnie stój
Jolanta Chrostowska-Sufa

Jolanta Chrostowska-Sufa Redakcja, korekta,
adiustacja, kampanie
internetowe, zlec...

Temat: Poeci poetom

Leopold Staff

Pomnik Mickiewicza


Stoisz spiżowy na ziemi,
Która nie jest ze spiżu.
Jest słabością i cieniem,
Ale ty blaskiem swych pieśni
Czynisz ją gwiazdą.
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Poeci poetom

Władysław Broniewski

Nocny gość


Pamięci Sergiusza Jesienina

Dlaczego pukasz do okiennocą, gdy zasnąć nie mogę?
Dlaczego ciężkim, powolnym krokiem
budzisz skrzypiącą podłogę?
A potem stajesz koło mnie,
a potem siadasz przy mnie -
oczy masz białe, ślepe i ogromne,
ręce masz zimne.
Pokazujesz mi plamę wilgotną,
ten ciemny ślad na koszuli,
i każesz mi ręką dotknąć,
i każesz do ust przytulić...
I znowu, i znowu, i znowu
stąpasz przez puste mieszkanie,
szalone, czerwone słowa
krwią wypisujesz na ścianie.
Ach, w oczach mi coraz ciemniej,
ach, coraz boleśniej w piersi -
odejdź, odejdź ode mnie,
nie pisz na ścianie tych wierszy!
Ja je znam, ja je dobrze pamiętam,
jak dziecię umarłe, pieszczę
wiersze okrutne, wiersze przeklęte
słowa trumienne, złowieszcze.
Nie umiałeś ich zgubić, zapomnieć,
poszukać jaśniejszych, milszych-
a teraz nocą przychodzisz do mnie
i patrzysz na mnie, i milczysz...
A kiedy odejdziesz nad ranem,
oczy bezsenne będą bardzo boleć,
wtedy zobaczę zdjęty sznur od firanek
i otwartą brzytwę na stole.

z tomu "Dymy nad miastem", 1926

Tekst piosenki „Nocny Gościu”
w wykonaniu zespołu „Pidżama Porno”


Dlaczego pukasz do okien nocą
Gdy zasnąć nie mogę
Dlaczego ciężkim powolnym krokiem
Budzisz budzisz skrzypiącą podłogę
A potem siadasz przy mnie
Potem stajesz obok mnie
Oczy masz blade ślepe ogromne
Ręce masz zimne ręce masz zimne
Pokazujesz mi plamę wilgotną
Ten mokry ślad na koszuli
Każesz mi ręką dotknąć
Każesz do ust przytulić
I znowu stąpasz przez puste mieszkanie
Szalone czerwone słowa
Krwią wypisujesz na ścianie
Krwią wypisujesz na ścianie
Krwią wypisujesz na ścianie
Krwią wypisujesz na ścianie
Dlaczego pukasz do okien nocą
Dlaczego pukasz do okien nocą
Nie wiem

A kiedy odejdziesz na ranem
Oczy bezsenne będą bardzo boleć
Wtedy zobaczę zdjęty sznur
Zdjęty sznur od firanek
I otwartą brzytwę na stole
I otwartą brzytwę na stole
I otwartą brzytwę na stole
I otwartą brzytwę na stole
Dlaczego pukasz do okien nocą
Dlaczego pukasz do okien nocą
Dlaczego pukasz do okien nocą
Dlaczego pukasz do okien nocą
Nie wiem dlaczego
Nie wiem po co

Nocny Gościu – słowa Władysław Broniewski, muzyka Krzysztof Grabowski,
wykonanie Krzysztof Grabowski z zespołem „Pidżama Porno”,
z albumu "Marchef w butonierce", 2001



Obrazek
Zespół „Pidżama Porno”Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 25.06.10 o godzinie 05:11
Jolanta Chrostowska-Sufa

Jolanta Chrostowska-Sufa Redakcja, korekta,
adiustacja, kampanie
internetowe, zlec...

Temat: Poeci poetom

Władysław Broniewski

Baudelaire


Chciałbym, żebyś szła
pod wiotką parasolką,
ulicą jesienną
pełną drzew
nagich,
ale jakże pięknych.
Takimi ulicami
chodził Baudelaire
i myślał,
czy na jutro
będzie miał wiersz
dla matki
i dla kochanki...
I dla chleba
Jolanta Chrostowska-Sufa

Jolanta Chrostowska-Sufa Redakcja, korekta,
adiustacja, kampanie
internetowe, zlec...

Temat: Poeci poetom

Zbigniew Herbert

Do Czesława Miłosza


1

Nad Zatoką San Francisco - światła gwiazd
rankiem mgła która dzieli świat na dwie części
i nie wiadomo która lepsza ważniejsza a która jest gorsza
nawet szeptem pomyśleć nie wolno ze obie są jednakowe

2

Aniołowie schodzą z nieba
Alleluja
kiedy stawia
swoje pochyłe
rozrzedzone w błękicie
litery
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Poeci poetom

Zbigniew Herbert

Poległym poetom


Śpiewak ma wargi zestalone
śpiewak wymawia noc oczyma
pod złym kolorem nieboskłonów
gdzie pieśń się kończy zmierzch zaczyna
i nieba cień zarasta ziemię

Gdy w stogach gwiazd lotnicy chrapią
uchodzisz chroniąc śmieszny rulon
Mozaiki gubisz słów Metafor
śmiech towarzyszy ci w ucieczce
naprzeciw sprawiedliwym kulom

Jak echa cień twych słów daremność
i wiatr w pokojach pustych strof
Nie tobie pożar święcić pieśnią
usychasz trwoniąc nadaremnie
przebitych dłoni kwiaty śnięte

Przesłanie

Milczący przyjm Skomlący pocisk
w ramiona brał by ujść zdziwieniu
Ten kopczyk wierszy darń zarośnie
pod złym kolorem nieboskłonów
który wypije twe milczenie
Jolanta Chrostowska-Sufa

Jolanta Chrostowska-Sufa Redakcja, korekta,
adiustacja, kampanie
internetowe, zlec...

Temat: Poeci poetom

Jan Lechoń

Norwid


Imię twoje jak czarne i strzeliste cyprysy,
A wkoło - greckie kolumny.
Słowa twe - odskrobane starożytne napisy.
Ty - dumny!

Gdzie idziesz - głęboki aksamit traw
Malachitowy,

W ręku twoim - księga praw,
Sowa u głowy.

Historia układa fałdy swych szat
Nad wodami potoku.
Kraj nasz - ziemia,
Tysiąc lat
- Jednego roku.

Skąd masz róże? Ziemia leży
Śniegiem pokryta.

Idziesz, gdzie Kopernik w szubie w mróz na wieży
Z gwiazd czyta.
Beata Aleksandra Gutocka

Beata Aleksandra Gutocka Życie jest piękne

Temat: Poeci poetom

Maria Pawlikowska Jasnorzewska

DO ŻEROMSKIEGO

Teraz już znasz, najmilszy,
Zagadkę życia...
---Czemu milczysz,
Ty któryś mówił prawdę o wielkich przeżyciach?

Otoczony gwiazd i słońc ramą,
zasłuchany w najsłodsze dźwięki,
masz srebrne pióra u ramion ---
Lecz Twoje złote pióro wypadło Ci z ręki.

Biedny ten, co śmiał sądzić Twoje serce wieszcze!
Żałujmy go, Bóg z nim
--- Tyś święty, a twój profil zapatrzony w przestrzeń
ma ziemię za nimb ----
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Poeci poetom

Podróż do Stawiska

_______Jarosławowi Iwaszkiewiczowi

W Stawisku dziś padał deszcz -
Jesienny - kroplami mżył za kołnierz.
A Ty pośpiesznie, kolejką wukade,
Jechałeś do stolicy, jechałeś.

Schody skrzypiały melodie wierszy,
Dębowe stopnie króciutko powtarzały
Deszczowe przy brzozach opowieści.
A Ty jechałeś do stolicy, jechałeś.

Oprawne w skóry tomy wołały nad Utratą,
We mgłach unosił się poranek słońca.
A Ty jechałeś do stolicy, jechałeś.

Myśl się plątała wśród maków nad rabatą
W złoconej w liście alejce na Stawisku.
A Ty jechałeś do stolicy, jechałeś.
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Poeci poetom

Michał M.:
Podróż do Stawiska

_______Jarosławowi Iwaszkiewiczowi

W Stawisku dziś padał deszcz -
Jesienny - kroplami mżył za kołnierz.
A Ty pośpiesznie, kolejką wukade,
Jechałeś do stolicy, jechałeś.

Schody skrzypiały melodie wierszy,
Dębowe stopnie króciutko powtarzały
Deszczowe przy brzozach opowieści.
A Ty jechałeś do stolicy, jechałeś.

Oprawne w skóry tomy wołały nad Utratą,
We mgłach unosił się poranek słońca.
A Ty jechałeś do stolicy, jechałeś.

Myśl się plątała wśród maków nad rabatą
W złoconej w liście alejce na Stawisku.
A Ty jechałeś do stolicy, jechałeś.

Piękny hołd dla wielkiego poety i pisarza, a co najważniejsze utrzymany w typowej
dla Iwaszkiewicza melancholijnej aurze. Brawo, Michale, pisz takich więcej - Ryszard.Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 20.10.08 o godzinie 00:08

konto usunięte

Temat: Poeci poetom

René Char

Dobrześ zrobił odjeżdżając,
Arturze Rimbaud!


Dobrześ zrobił odjeżdżając, Arturze Rimbaud! Twoich
osiemnastu lat nie podbiła przyjaźń, niechęć i głupota
poetów Paryża, podobnie jak pszczele brzęczenie bezpłodne
twojej trochę szalonej rodziny ardeńskiej, dobrześ zrobił
rozpraszając je w wiatrach pełnego morza, ciskając je pod nóż
przedwczesnej gilotyny. Miałeś słuszność porzucając bulwary
gnuśnych, knajpki wierszolejów – dla piekła zwierząt, handlu
przebiegłych i codziennego powitania niewinnych.

Ten rozpęd absurdalny ciała i duszy, ten pocisk armatni, który
dosięgając celu każe mu się rozprysnąć – to, właśnie to jest
życie mężczyzny! Nie można, wyszedłszy z dzieciństwa, uciskać
bez końca swoich bliźnich. Wulkany nie zmieniają niemal swego
położenia, ale ich lawa przebiega wielką marność świata i przynosi
mu cnoty zwycięstwa, które śpiewają w jego ranach.

Dobrześ zrobił odjeżdżając, Arturze Rimbaud! Jest nas kilku
wierzących bezpodstawnie w możliwość szczęścia z tobą.

przełożył Artur Międzyrzecki

Wiersz ten w oryginale można przeczytać na wątku
W języku Baudelaire’a
Anna B. edytował(a) ten post dnia 20.09.11 o godzinie 19:32
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Poeci poetom

Jarosław Iwaszkiewicz

Modlitwa do Artura Rimbaud


Oto czekamy na Ciebie w staroświeckim hallu przedpółwiekowej
Anglii: kominek płonie czerwonym odblaskiem i oświeca nasze
skupione twarze.

Oto bór świerkowy, pokrywający strome zbocza gór, objął nas swo-
im ramieniem; spójrz na nas.

Oto żółto-jedwabne pagody chińskie falują czerwonymi desenia-
mi (Tsifu-la pali wonności na lakowej tacy); trzymamy się mocno
za ręce, myśląc o Tobie.

Oto u stóp niebosiężnego muru, otaczającego zamek czarodzieja,
czynimy podkop: chcemy ujrzeć drzwi, wiodące do jednego tylko
wejścia.

Arturze.
Jolanta Chrostowska-Sufa

Jolanta Chrostowska-Sufa Redakcja, korekta,
adiustacja, kampanie
internetowe, zlec...

Temat: Poeci poetom

Krzysztof Maria Sieniawski

Epitafium dla Sergiusza Jesienina


Wściekła się wielka niedźwiedzica
I lecą z pyska płaty piany
Samotny szczeniak do księżyca
Zanosi jazgot obłąkany

Po mlecznej drodze wóz się toczy
Turkocze za nim piąte koło
Sponad zodiaku o północy
Ze mną ptak, ryba i dziwoląg

I Ruś cerkiewna, Ruś dawnej wiary
Szumi pomoriem w riazańskiej duszy
Huczy po karczmach krwawym pożarem
I Twoje brzozy pali, Sergiuszu

Brzozo wędrowna, czemu się śnisz
I tak cię zrąbią dla mnie na krzyż
Chato rodzinna płyń tam, gdzie kres
Niech się dzwoneczek śmieje do łez

Ryczy lew ranny ponad głową
Bliźnięta płyną rzeką modrą
Byk galopuje łąką płową
I pręży się na wadze skorpion

Tętni przez łąki koziorożec
Strzelec go tropi nieustannie
I płynie wodnik po jeziorze
Po utopionej płacze pannie

I Ruś jak panna niech płacze po nim
Święta Łagoda zejdzie do ziemi
Na bruku Moskwy klon oszroniony
Biblijny prorok - Sergiusz Jesienin

Riazańska matko skąd w oczach łzy
Karczemne szczęście, samogon, dym
Moskwo karczemna, płyń za mną, płyń
Pokochał zodiak riazański syn

Otwórzcie mi, stróże anieli
Błękitne podwoje dni
O północy anioł w bieli
Z moim wiernym koniem znikł

Koń mój Bogu niepotrzebny
Koń mój siła ma i moc
Słyszę, gryzie łańcuch srebrny
Rży żałośnie w głuchą noc

Widzę, pędzi wśród zamieci
Targa gniewnie gruby sznur
Jak z miesiąca z niego leci
Sierść bułana w kłęby chmur

Tutaj Jesienin w najśmieszniejszej z gier
Wybiegał w błękit zza karczemnej Moskwy
Riazańską łąką zakwitł w Angleterre
Sen pożegnalny, ostatni oktostych

Pomódl się, pomódl za Jesienina
Przeżegnaj wszystkie dalekie drogi
Wychyl wieczorem czareczkę wina
Ostatnie grosze rozdaj ubogim

Nie pragnął krzyku, odpoczynek snił
W sekundzie się przeżywał od nowa
A potem długo waliła do drzwi
Zniecierpliwiona służba hotelowa

Podróżną sakwę zarzuć na ramię
Wyjdź na gościniec do bramy nieba
Słyszysz, jak tętni przez śnieżną zamieć
Księżyc na nowiu, bułany źrebak

Weszli, krzyknęli, a jeden się bał
Bo spoza Oki milczące niebiosa
A tam na stole, gdzie Jesienin stał
Snuł się powoli dymek z papierosa

Słyszysz, jak woła każdego ranka
Wiatr myszkujący po połoninach
Leci w dal z wiatrem rżenie bułanka
Pomódl się, pomódl za Jesienina

Epitafium dla Sergiusza Jesienina – śpiewa autor muzyki, Przemysław Gintrowski
Jolanta Chrostowska-Sufa

Jolanta Chrostowska-Sufa Redakcja, korekta,
adiustacja, kampanie
internetowe, zlec...

Temat: Poeci poetom

Jacek Kaczmarski

Epitafium dla Włodzimierza Wysockiego


To moja droga z piekła do piekła
W dół na złamanie karku gnam!
Nikt mnie nie trzyma, nikt nie prześwietla
Nie zrywa mostów, nie stawia bram!

Po grani! Po grani!
Nad przepaścią bez łańcuchów, bez wahania!
Tu na trzeźwo diabli wezmą
Zdradzi mnie rozsądek - drań
W wilczy dół wspomnienia zmienią
Ostrą grań!

Po grani! Po grani! Po grani!
Tu mi drogi nie zastąpią pokonani!
Tylko łapią mnie za nogi,
Krzyczą - nie idź! Krzyczą - stań!
Ci, co w pół stanęli drogi
I zębami, pazurami kruszą grań!

To moja droga z piekła do piekła
W przepaść na łeb na szyję skok!
"Boskiej Komedii" nowy przekład
I w pierwszy krąg piekła mój pierwszy krok!

Tu do mnie! Tu do mnie!
Ruda chwyta mnie dziewczyna swymi dłońmi
I do końskiej grzywy wiąże
Szarpię grzywę - rumak rży!
Ona - co ci jest mój książę? -
Szepce mi...

Do piekła! Do piekła! Do piekła!
Nie mam czasu na przejażdżki wiedźmo wściekła!
- Nie wiesz ty co cię tam czeka -
Mówi sine tocząc łzy
- Piekło też jest dla człowieka!
Nie strasz, nie kuś i odchodząc zabierz sny!

To moja droga z piekła do piekła
Wokół postaci bladych tłok
Koń mnie nad nimi unosi z lekka
I w drugi krąg kieruje krok!

Zesłani! Zesłani!
Naznaczeni, potępieni i sprzedani!
Co robicie w piekła sztolniach
Brodząc w błocie, depcząc lód!
Czy śmierć daje ludzi wolnych
Znów pod knut!?

- To nie tak! To nie tak! To nie tak!
Nie użalaj się nad nami - tyś poeta!
Myśmy raju znieść nie mogli
Tu nasz żywioł, tu nasz dom!
Tu nie wejdą ludzie podli
Tutaj żaden nas nie zdziesiątkuje grom!

- Pani bagien, mokradeł i śnieżnych pól,
Rozpal w łaźni kamienie na biel!
Z ciał rozgrzanych niech się wytopi ból
Tatuaże weźmiemy na cel!
Bo na sercu, po lewej, tam Stalin drży,
Pot zalewa mu oczy i wąs!
Jego profil specjalnie tam kłuli my
Żeby słyszał jak serca się rwą!

To moja droga z piekła do piekła
Lampy naftowe wabią wzrok
Podmiejska chata, mała izdebka
I w trzeci krąg kieruję krok:

- Wchodź śmiało! Wchodź śmiało!
Nie wiem jak ci trafić tutaj się udało!
Ot jak raz samowar kipi, pij herbatę
Synu, pij!
Samogonu z nami wypij!
Zdrowy żyj!

Nam znośnie! Nam znośnie!
Tak żyjemy niewidocznie i bezgłośnie!
Pożyjemy i pomrzemy
Nie usłyszy o nas świat
A po śmierci wypijemy
Za przeżytych w dobrej wierze parę lat!

To moja droga z piekła do piekła
Miasto a w Mieście przy bloku blok
Wciągam powietrze i chwiejny z lekka
Już w czwarty krąg kieruję krok!

Do cyrku! Do cyrku! Do kina!
Telewizor włączyć - bajka się zaczyna!
Mama w sklepie, tata w barze
Syn z pepeszy tnie aż gra!
Na pionierskiej chuście marzeń
Gwiazdę ma!

Na mecze! Na mecze! Na wiece!
Swoje znać, nie rzucać w oczy się bezpiece!
Sąsiad - owszem, wypić można
Lecz to sąsiad, brat - to brat.
Jak świat światem do ostrożnych
Zwykł należeć i uśmiechać się ten świat!

To moja droga z piekła do piekła
Na scenie Hamlet, skłuty bok
Z którego właśnie krew wyciekła -
To w piąty krąg kolejny krok!

O Matko! O Matko!
Jakże mogłaś jemu sprzedać się tak łatwo!
Wszak on męża twego zabił
Zgładzi mnie, splugawi tron
Zniszczy Danię, lud ograbi
Bijcie w dzwon!

Na trwogę! Na trwogę! Na trwogę!
Nie wybieraj między żądzą swą a Bogiem!
Póki czas naprawić błędy
Matko, nie rób tego - stój!
Cenzor z dziewiątego rzędu:
- Nie, w tej formie to nie może wcale pójść!

To moja droga z piekła do piekła
Wódka i piwo, koniak, grog,
Najlepszych z nas ostatnia Mekka
I w szósty krąg kolejny krok!

Na górze! Na górze! Na górze!
Chciałoby się żyć najpełniej i najdłużej!
O to warto się postarać!
To jest nałóg, zrozum to!
Tam się żyje jak za cara!
I ot co!

Na dole, na dole, na dole
Szklanka wódki i razowy chleb na stole!
I my wszyscy tam - i tutaj
Tłum rozdartych dusz na pół,
Po huśtawce mdłość i smutek
Choćbyś nawet co dzień walił głową w stół!

To moja droga z piekła do piekła
Z wolna zapada nade mną mrok
Więc biesów szpaler szlak mi oświetla
Bo w siódmy krąg kieruję krok!

Tam milczą i siedzą
I na moją twarz nie spojrzą - wszystko wiedzą
Siedzą, ale nie gadają
Mętny wzrok spod powiek lśni
Żują coś, bo im wypadły
Dawno kły!

Więc stoję! Więc stoję! Więc stoję!
A przed nimi leży w teczce życie moje!
Nie czytają, nie pytają -
Milczą, siedzą - kaszle ktoś,
A za oknem werble grają -
Znów parada, święto albo jeszcze coś...

I pojąłem co chcą ze mną zrobić tu
I za gardło porywa mnie strach!
Koń mój zniknął a wy siedmiu kręgów tłum
Macie w uszach i w oczach piach!
Po mnie nikt nie wyciągnie okrutnych rąk
Mnie nie będą katować i strzyc!
Dla mnie mają tu jeszcze ósmy krąg!
Ósmy krąg, w którym nie ma już nic.

Pamiętajcie wy o mnie co sił! Co sił!
Choć przemknąłem przed wami jak cień!
Palcie w łaźni, aż kamień się zmieni w pył -
Przecież wrócę, gdy zacznie się dzień!

1980

Epitafium dla Włodzimierza Wysockiego – słowa, muzyka i wykonanie Jacek KaczmarskiJolanta Chrostowska-Sufa edytował(a) ten post dnia 27.10.08 o godzinie 20:21

konto usunięte

Temat: Poeci poetom

Jan Lechoń

Mickiewicz zmęczony


Powróciwszy do domu od Sekwany strony
Mickiewicz się rozebrał z splamionej czamary
I położył na łóżku. Nie był jeszcze stary,
Lecz bardzo wiele cierpiał i był już zmęczony.

I oto ledwo zasnął, a w tej samej chwili
Zobaczył starą ławkę mad srebrnym jeziorem,
I w sukni, którą miała pamiętnym wieczorem,
W lekkiej woni akacji spłynął cień Maryli.

Jej wargi wyszeptały: „Nasza miłość – cmentarz,
Między nami jest morze rozlane ogromnie,
I za dnia tylko bitwy i wodzów pamiętasz,
Lecz kiedy zamkniesz oczy, zawsze myślisz o mnie.”
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Poeci poetom

Jarosław Iwaszkiewicz

(Z księgi nocy)

XIX


Julianowi Tuwimowi

Głos słyszałem dziś żałobny,
W nocy wzywał mnie do siebie,
Rżał w ogrodzie, gdzie gąszcz rośnie,
Jak zbłąkane małe źrebię.

Długo wołał po imieniu
Tak przeciągle, przenikliwie,
A ty spałaś w szklanym cieniu
Zwarłszy czarnych rzęs igliwie.

Cicho teraz. Już zadniało.
Odejść chcę pod niebem zbladłem;
Przekroczyłem śpiące ciało,
Włócząc białym prześcieradłem.

(Jutro żniwa)

* * *


Zbigniewowi Herbertowi

Świat się rządzi czterema
temperamentami

ziemia ogień woda
i powietrze

z ognia jest wojna

z powietrza powietrze

z wody łodzie domy nawodne
drzewa
tatarak żółte grążele
ryby obłoki
niebo samo
i deszcze
i człowiek
i sprawy człowiecze

a z ziemi jest żniwoMichał M. edytował(a) ten post dnia 01.11.08 o godzinie 19:23



Wyślij zaproszenie do