Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Moja biblioteka

Moja biblioteka – takiego tematu nie mogło zabraknąć na forum grupy literackiej.
Dla kochających poezję i szerzej: literaturę, książki, słowo drukowane - to miejsce szczególne.
I obojętnie czy nasza biblioteka była dużym, okazałym budynkiem z niezliczonym księgozbiorem, czy też małą skromną salką z kilkoma regałami, gdzieś na jakiejś głuchej prowincji, czy może tylko paroma, skrzętnie przechowywanymi w domu, ulubionymi woluminami. Bibliotekę proponuję rozumieć tutaj szeroko, a także metaforycznie jako całokształt nabytych doświadczeń, które były kształtowane poprzez różne lektury. Chodzi o wartości, jakie zostały w nas zaszczepione dzięki obcowaniu z książkami, wartości, jakie kształtowały naszą wyobraźnię, wrażliwość, marzenia oraz poglądy na świat.


Jarosław Iwaszkiewicz

* * *


Tu stara moja biblioteka,
Rezultat życia, które się kończy.
Wciągam na siebie pracę człowieka
Na kształt za dużej na mnie opończy.

Za oknem sosna, świerki i brzozy,
Wino na szybach podobne do krat,
A dalej niebo wolne od grozy
I ciche dzisiaj – to mój świat.

Przymierzam siebie do świata zdarzeń
I z każdą chwilą czuję się mniejszy,
Za moim światem, światem z marzeń –
Rośnie olbrzymi dzień dzisiejszy.Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 04.03.11 o godzinie 11:36
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Moja biblioteka

Wiersze umarłych poetów

Zapomniane
stoją posłusznie w szeregu
jak żołnierze
czekający na rozkaz
niekiedy milczą
długie lata wypatrując
swych wybawców
którzy sięgną po zakurzony tomik
i przywrócą im stłumiony głos.

Ożywione przemawiają
do wyobraźni i uczuć
czasem
prowokują jakąś myśl
olśnienie
już wydaje się że
żyją
z nami tu i teraz
ale one
wabią nas tylko do siebie
z zaświatów.

Czytam wiersz kogoś
kogo nie ma już wśród nas
żywych podobno
i nie wiem
z kim tak naprawdę rozmawiam
i po co?Ryszard M. edytował(a) ten post dnia 13.10.08 o godzinie 09:13

konto usunięte

Temat: Moja biblioteka

Jarosław Iwaszkiewicz

Stary poeta

I


Poeta mówi:
Żono! Widzisz te dwie muchy
na parapecie okna
zabite muchozolem
Tyleż one znaczą we wszechświecie
co nasze martwe ukochane psy
co leżą tu pod kamieniem

Pamiętasz ten wyraz Tropka
gdy mu się coś mówiło
a on nie rozumiał
marszczył czoło skupiał się
i nie rozumiał

Bo był zwierzątkiem

My też nie rozumiemy

Patrz mówią do nas obłoki
zorze gwiazdy
wiatry
a my nie rozumiemy

Mówią do nas przestrzenie
niebieskie
mówią drzewa rozwijające się
mówią kwiaty
rosną
i mówią
a my nie rozumiemy

I tak już będzie

Będziemy we wszechświecie
jak te dwie martwe muchy
jak te dwa zdechłe psy
jak dwie nicości
One też kochały
i chciały zrozumieć

II

Poeta mówi:
Żono! Nie odchodź
Zostań chwilę ze mną

Chcę być sam
A kiedy ty odejdziesz
Zaraz przyjdą tacy:

Tuwim przyjdzie
z gałęzią wielkich jabłek
jak ta co zabrał
z naszego srebrnego wesela

Czesław zaraz przyjdzie
taki młodziutki jak wtedy
kiedy przyjechał z Wilna
ze słowami: ubóstwiam pana
na ustach

Tolek przyjdzie
taki jak w Aidzie
kiedy opowiadał bajki Marysi

przyjdzie Olek z papugą
motyl przyleci
co kiedyś wleci do naszej
sypialni
wielki i osobliwy

Tak się zaludni
Dookoła
Nie odchodź
bądź przy mnie
Bo chcę być sam
sam
taki zupełnie sam

III

Poeta mówi:
Żono:
Byliśmy kiedyś młodzi
widzieliśmy ocean w Skagen
i Barcelonę
i Matterhorn i Dent du Midi
mieliśmy przyjaciół
gadaliśmy z Lechoniem
z Witkacym z Sartre’em
zachłystywaliśmy się Proustem
czytaliśmy Jądro Ciemności
Annę Kareninę
Poipioły

Teraz jesteśmy starzy
jesteśmy sami

Kłócimy się
szukamy ciągle
pogubionych książek

Chustek
zapałek
okularów

A kiedy będziemy przed Panem Nicości
już zaraz
nic to nie będzie znaczyło

że byliśmy piękni
że tańczyliśmy na chłopskich weselach
i na królewskich pokojach
i nikt nas nie zapyta
o nasze muchy
nasze psy
nasze pogubione książki
chustki do nosa

i okulary

Młodość

Tyle pięknych poetek. Szymborska, Achmadulina,
Zbierają się, jak do gry w domino,
I każda wpłaca się do puli na
Zielonym stole – aż przeminą...

A dla mnie jedna tylko jest: Achmatowa.
Achmatowa to dwadzieścia moich lat,
Wysoki klon, zielone okna. To was
Nie dziwi chyba? Kochacie młody las.Krzysztof Adamczyk edytował(a) ten post dnia 29.09.08 o godzinie 10:36

konto usunięte

Temat: Moja biblioteka

Tadeusz Różewicz

Cmentarz wierszy


Biblioteka poetycka F. Hoesicka
w Warszawie 1928

Alberti Kazimiera Bunt lawin Mój film 2 zł
Birkenmajer Józef Ulicą i drogą 5 zł
Bogusławski Antoni Honor i Ojczyzna
Braun Mieczysław Rzemiosła Przemysły
Choromański Leon Urna 6 zł
Denhoff-Czarnocki Wacław Włóczęga 4 zł
Géraldy Paul Ty i ja
Grossek-Korycka Marja Pamiętnik Liryczny
Hełm-Pirgo Janina Kolorowa Sonata
Hulewicz Witold Sonety instrumentalne 4 zł 50
groszy
Iłłakowicz I. K. Płaczący ptak Złoty wianek
Kasterska Maria 1 zł 50 groszy
Miłaszewska Wanda Rok Boży 2 zł
Pawlikowska Maria Pocałunki Wachlarz Karnet
balowy
Rościszewska Zofja Wstęgi 6 zł
Słonimski Antoni Z dalekiej podróży
Stern Anatol Bieg do bieguna
Szpyrkówna M. H. Poezje 4 zł
Wroczyński Kazimierz Samolot
Zegadłowicz Emil Dom jałowcowy
Stefan Napierski List do przyjaciela
„W Częstochowie (czy też Piotrkowie), pamiętasz,
mój umarły Kuzynie...”
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Moja biblioteka

Czesław Miłosz

O książce


W czasach dziwnych i wrogich żyliśmy, wspaniałych,
nad głowami naszymi pociski śpiewały
i lata nie mniej groźne od rwących szrapneli
nauczały wielkości tych, co nie widzieli
wojny. W pożarze sucho płonących tygodni
pracowaliśmy ciężko i byliśmy głodni
chleba, cudów nieziemskich zjawionych na ziemi
i często, spać nie mogąc, nagle zasmuceni
patrzyliśmy przez okna, czy nad noce sine
nie przypływają znowu stada zeppelinów,
czy nie wybucha sygnał nowy kontynentom,
i sprawdzaliśmy w lustrze, czy na czole piętno
nie wyrosło, na znak, żeśmy już skazani.
W tych czasach nie dość było zawodzić słowami
czystymi nad patosem świata wiekuistym,
była epoka burzy, dzień apokalipsy,
państwa dawne zburzono, stolice wrzecionem
kręciły się pijane pod niebem spienionem.
Gdzieś jest miejsce dla ciebie w tym wieku zamętu,
książka mądra, spokojna, stopie elementów
pogodzonych na wieki spojrzeniem artysty?
Już nam z twoich krat nigdy nie zaświeci mglisty
Wieczór na cichych wodach, jak w prozie Conrada,
ani chórem Faustowskim niebo nie zagada
i czoła zapomniany dawno wiersz Hafiza
chłodem swoim nie dotknie, głów nie ukołysze,
ani Norwid surowe nam odkryje prawa
dziejów, które czerwona przesłania kurzawa.
My niespokojni, ślepi i epoce wierni,
gdzieś daleko idziemy, nad nami październik
szumi liściem, jak tamten łopotał sztandarem.
Wawrzyn jest niedostępny nam, świadomym kary,
jaką czas tym wyznacza, którzy pokochali
doczesność, ogłoszoną hałasem metali.
Więc sławę nam znaczono stworzyć – bezimienną,
Jak okrzyk pożegnalny odchodzących w ciemność.

Wilno, 1934

Książka z ruin

Gmach ciemny, a u wejścia deski skrzyżowane
Bronią wstępu i starczyć muszą ci za bramę,
Jeżeli wchodzisz. Przedsionek podobny
Jaskini, bo jej ściany powinien wilgotny
Bluszcz oplatać – tu druty są bluszczem. Tuż dalej
Z poszycia cegieł rudych, skręconych metali
Kolumny jak odarte pnie, po których ścieka
Światło latarki. Nie wiesz jeszcze: biblioteka
Czy las uschniętych osin, trędowaty, chory,
Gdzie na ptaki czatując, litewskie wieczory
Witałeś, w wielkiej pustce, w której jastrząb kwili.
Tu już stąpaj ostrożnie. Gdy głowę odchylisz
Ku górze, przęsła wygięte pod ciężarem gromu
Widzisz i nad płatami wiszących załomów
Skrawek błękitu. Potrącasz stronice
Ksiąg jak pióra paproci, co kryją zmurszały
Szkielet, a czasem pyłem przysypane białym
Paleontologiczne muszel tajemnice.
Tak dawne i nieznane życie szczątków woła,
Że przysuwając palce do światła, bez słowa,
Uczony długo waży rzecz i nie odkrywa,
Czy to martwej epoki cień, czy forma żywa.
Znaki spłukane rdzą deszczowych łez, spirale
Ogląda. Tak i z księgi, spomiędzy rozwalin
Podniesionej, daleka, senna dawność błyska,
Stworów zapadłych w przepaść młodość dionizyjska,
Czoła kobiet, kolczyki wpinane drżącymi
Palcami i kandelabr w lustrze, i zapięta
Rękawiczka mężczyzny. Już po instrumentach
Przebiega pierwszy dreszcz, goreją lampiony,
Kadryl wije się, szumem wielkich przytłumiony
Drzew w parku. O0na biegnie, szal w ciemności płynie,
Spotyka się z nim w głucho zarosłej altanie
Na skraju zbóż. I kiedy zbliżają się skronie,
Oboje widzą lampy odbite w jaśminie.
Albo tutaj ta strofa z gęsiego pióra
Jeszcze błądzi skrzypienie i lampki oliwnej
Lata motyl po zwojach i inkunabułach,
Po krucyfiksie, z brązu popiersiach, a rytmy
Skarżą się na daremność wszelkiego pragnienia.
Tu znów miasto powstaje. W rynkowych podcieniach
Brzęczą szyldy, dyliżans wpada płosząc chmarę
Gołębi i w tawernie pod miejskim zegarem
Jest ręka zatrzymana nad winem. Gdy z tkalni
Wracają robotnicy i ludzie zwyczajni
Przysiadają na schodkach, to ta ręka wtórzy
Gwałtownej, nienawistnej mowie i jest burzy
Oddech w tym i proroctwo jakiejś zemsty dziejów.
Tak świat rośnie nad dymy, które z kart tych wieją,
Jak pole o świtaniu. Tylko gdy się splotą
Dwie epoki, dwie formy, zmaca się czytelność
I widać, że nie bywa nigdy nieśmiertelność
Samotna, lecz z dniem naszym złączona – i po to.
Wyjmujesz wtedy mały odłamek granatu,
Co przebił ciało pieśni o Dafnis i Chloe,
I taką masz w uśmiechu żałosnym rozmowę,
Jakbyś długo i długo żył, czekając na to.
- Więc tak to jest, że twoja, o Chloe, tunika
Rozdarła się o wicher, który przecie rani
Tylko ludzi? Ty w wiecznym przymierzu z czasami
Śpiewasz, a włos twój w słońcu to błyska, to znika.
Więc tak to jest, że drobne piersi twoje, Chloe,
Przebił pocisk i gaje spłonęły dębowe,
A ty nie dbając, lasem betonów i maszyn
Biegniesz, i czarem wabisz, i echami straszysz?
Jeżeli taka wieczność jest, choćby nietrwała,
To może dosyć jest. Bo skądże by... ciszej...!
To tylko żyć wypadło, kiedy dogasała
Scena i greckich ruin kontur czerniał wyżej...
Południe. W ciemnym gmachu błądząc, robotnicy
Siadali przy ognisku, które promień wąski
Zapalał na posadzce. Wlekli ciężkie książki
Stół z nich stawiając i kładli chleb. A na ulicy
Czołg zaklekotał, tramwaj zadzwonił. Tak proste.

Warszawa, 1941

konto usunięte

Temat: Moja biblioteka

Jerzy Liebert

Rozmowa o Norwidzie


Karolowi Irzykowskiemu

Mówiono o Norwidzie, oprawnym we wstążki,
W złoconych rogach lśniącym na stole w salonie.
Rzekł ktoś, do kart niechętnie przybliżając dłonie
- Wszystko jest tu niejasne, wolę proste książki.

I dalej się o wierszach toczyła rozmowa:
Jedni ganili ciemność, inni - zdań zawiłość,
Czy w wierszu jest prawdziwa, czy udana miłość?
Najpiękniejsza poezja to są zwykłe słowa...

Nagle wiatr rozwiał okno i woń przywiał z alej,
Wszedł wieczór, za nim niebo różowe od chłodu.
Ktoś cisnął białą różę między nich z ogrodu.
Umilkli, obrażeni - i mówiono dalej.Krystyna Bielarczyk edytował(a) ten post dnia 30.09.08 o godzinie 18:42

konto usunięte

Temat: Moja biblioteka

Kazimierz Wierzyński

Rozmowa w bibliotece


Weź mnie stąd, z górnej półki, zza szkła biblioteki,
Wyjmij z opraw skórzanych i wyprowadź z ksiąg.
Chcę wrócić, jak emigrant, z podróży dalekiej,
Z papieru, z martwych liter, żywy, do twych rąk.

Zawołaj mnie po prostu, imię moje wymów,
Gorącym głosem roztrąć szkielety mych słów,
Wyprowadź mnie z tych książek, uwolnij mnie z rymów
I z potrzasku oswobódź zatrzaśniętych strof.

Chcę iść ulicą nocną pod dawne twe okno,
Gdzie ongi przez rolety twój wzywał mnie cień,
Raz jeszcze być samotny tą nocą samotną
I jeszcze raz szczęśliwy obudzić się w dzień.

Nie umieć nazwać oczu twych ani postaci,
Ani smutku wysłowić w zawiłości zdań,
Naprawdę czuć, że jeśli się ciebie utraci,
Rozpacz słów nie wykrztusi przez ściśniętą krtań.

Naprawdę wrócić w ciemność, przez którą ogromem
Powietrze ślepych natchnień, jak huragan, szło.
O szczęście, uderz we mnie wielkim niewiadomem,
Zniszcz książki bezrozumne, rozbij zimne szkło!
Jolanta Chrostowska-Sufa

Jolanta Chrostowska-Sufa Redakcja, korekta,
adiustacja, kampanie
internetowe, zlec...

Temat: Moja biblioteka

Tuwim Julian

Zakochany bibliofil

Ballada tragiczna

Na co mam przysiąc, Piękna, że z żądzy umieram?
Że mi się na Twój widok serce w pieśń rozdzwania?
Na komplety Kolberga, "Wisły", Estreichera!
Na dziadowskich kantyczek groszowe wydania!
Na "Bandytę z miłości" (a miałem go, drania!)
Na "Kwiaty" Rozbickiego - z r y c i n ą! Rzecz drobna,
Ale nie do zbobycia - jak ty do kochania...
- Przysięgam na te książki, na każdą z osobna!

Jakże cię mam przekonać, że mi sen odbiera
Wspomnienie o twych oczach i świat mi przesłania?
Klnę się na Syreniusza, Siennika, Kirchera
("Mundus Subterraneus"), na "Podróże Frania",
Na obscoenum sprzed wieku "Hrabina Melania",
Na panegirik "Muza weselnie-żałobna
W dźwięczno-wdzięcznych melodiach tkliwego gruchania" -
- Przysięgam na te książki, na każdą z osobna!

Ginę, Pani! Jak pragnę zdobyć "Guliwera"
W edycji M. Glucksberga! Przysięgam na "Zdania
I uwagi moralne Starego Fryzjera",
Na "Młot na czarownice", na traktat "De mania
Scribendi in latrinis"... Ginę z miłowania.
Zapomnieć? Nie! Zapomnieć Ciebie nie podobna!
A że kocham - przysięgam Ci w chwili rozstania
Na wszystkie książki razem i każdą z osobna.

Przesłanie
Pani! Żegnam raz jeszcze i pięknie się kłaniam...
Gdy nie chcesz bibliofila - niech Cię jakiś snob ma...
Jedno wiedz: dziesięć takich oddam bez wahania
Za każdą z owych książek, za każdą z osobna.Jolanta Chrostowska-Sufa edytował(a) ten post dnia 10.11.08 o godzinie 20:47
Jolanta Chrostowska-Sufa

Jolanta Chrostowska-Sufa Redakcja, korekta,
adiustacja, kampanie
internetowe, zlec...

Temat: Moja biblioteka

Zbiegniew Herbert

Książka

Ryszardowi Przybylskiemu

Ta książka łagodnie mnie napomina nie pozwala
bym zbyt szybko biegł w takt toczącej się frazy
każe wrócić do początku wciąż zaczynać od nowa

Od pół wieku tkwię po uszy w Księdze pierwszej rozdział trzeci wers VII
I słyszę głos: nigdy nie poznasz Księgi dokładnie
powtarzam literę po literze - ale mój zapał często gaśnie

Cierpliwy głos książki poucza:
najgorszą rzeczą w sprawach ducha jest pośpiech
i jednocześnie pociesza: masz lata przed sobą

Mówi: zapomnij że czeka ciebie jeszcze dużo stronic
Tomów łez bibliotek czytaj dokładnie rozdział trzeci
W nim bowiem jest klucz i przepaść początek i koniec

Mówi: nie żałuj oczu świec inkaustu przepisuj starannie
werset za wersetem a kopiuj ściśle jakbyś odbijał w lustrze
słowa niezrozumiałe wyblakłe o trojakim znaczeniu

Myślę z rozpaczą że nie jestem ani zdolny ani dość cierpliwy
bracia moi są bieglejsi w sztuce
słyszę ich drwiny nad głową widzę szydercze spojrzenia

o późnym zimowym świcie - kiedy zaczynam od nowaJolanta Chrostowska-Sufa edytował(a) ten post dnia 09.10.08 o godzinie 21:05
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Moja biblioteka

Zbigniew Herbert

Podróż do Krakowa


Jak tylko pociąg ruszył
zaczął wysoki brunet
i tak mówi do chłopca
z książką na kolanach

- kolega lubi czytać

- A lubię - odpowie tamten
czas szybciej leci
w domu zawsze robota
tu w oczy nikogo nie kole

- No pewnie macie rację
a co czytacie teraz

- Chłopów - odpowie tamten
bardzo życiowa książka
tylko trochę za długa
w sam raz na zimę

Wesele także czytałem
to jest właściwie sztuka
bardzo trudno zrozumieć
za dużo osób

Potop to co innego
czytasz i jakbyś widział
dobra - powiada - rzecz
prawie tak dobra jak kino

Hamlet - obcego autora
też bardzo zajmujący
tylko ten książę duński
trochę za wielki mazgaj

tunel
ciemno w pociągu
rozmowa się nagle urwała
umilkł prawdziwy komentarz

na białych marginesach
ślady palców i ziemi
znaczony twardym paznokciem
zachwyt i potępienie
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Moja biblioteka

e. e. cummings*

* * *


gdy wszystko się zdarzy co stać się nie może
( i wszystko się świetniej niż w książkach ułoży )
najgłupszy bakałarz w tym ujrzy znak
( a my w wir w krąg wokoło o tak )
że można z niczego coś stworzyć
to coś jest jednością bez celów i przyczyn
( kwiat powie to lepiej niż książka przemilczy )
jednością tak dawną że nową już
( a my wszerz w dal wokoło i wzdłuż )
jest wszystkim czymkolwiek i niczym
więc kocham cię kochasz mnie
chwyć mnie za rękę
jest w książkach coś szczelniej niż książka zamknięte
a w głębi tych wyżyn co chylą się w nas
ktoś znaczy nas pięknem jak piętnem
coś w nas świeci jaśniej niż słońca i zorze
coś w nas znaczy więcej niż książka rzec może
coś w nas jest wspanialsze niż pojąć się da
( a my w krzyk w skok żyjemy o tak )
w nas jedność przez jedność się mnoży
więc kocham cię kochasz mnie
chwyć mnie za rękę
jest w książkach coś szczelniej niż książka zamknięte
a w głębi tych wyżyn co chylą się w nas
( a my w śpiew w tan wokoło przez czas )
ktoś znaczy nas pięknem jak piętnem
więc kocham cię kochasz mnie
chwyć mnie za rękę
jest w książkach coś szczelniej niż książka zamknięte
coś w nas jest wspanialsze niż pojąć się da
kocham cię kochasz mnie
chwyć mnie za rękę
jest w książkach coś szczelniej niż książka zamknięte
coś w nas jest wspanialsze niż pojąć się da
( a nigdy jest zawsze nigdy jest zawsze
a nigdy jest zawsze od teraz )

tłum. Stanisław Barańczak

Gdy wszystko się zdarzy – słowa: e. e. cummings/ Stanisław Barańczak,
muzyka i wykonanie Grzegorz Turnau, z albumu "To tu, to tam", 1995


*notka o autorze, inne jego wiersze w oryginale i linki
do polskich przekładów w temacie Poezja anglojęzyczna
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 24.05.11 o godzinie 02:42
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Moja biblioteka

Julian Kornhauser

Księgarnie


spacer po księgarniach
kartkowanie książek
kolorowe okładki jak ciężarne kobiety
ciężko układają się na miejscu
autorzy uśmiechają się ze skrzydełek
ich notki pęcznieją
miliony słów jak drobne owady zdobywają lasy
chłonę wykrzykniki
wpatruję się w tytuły
nie ma końca tej niepospolitej wędrówki złudzeń
półki uginają się od nadmiaru sentencji i idei
dziewczyna pilnująca interesu ma zblazowaną minę
w księgarniach nie ma już duszy
znikł ten cichy drażniący szelest kartek
który prowadził do przedsionka raju tajemnicy istnienia
książki nie pachną
okładki nie otwierają bram
to co słychać jest zgrzytliwe
to co widać kruszy się jak szkło
książki
ogrody zapuszczone złe z kłującymi kolcami głogów
wchodzę w nie ryzykując
i pożera mnie dziki śpiew stronic

konto usunięte

Temat: Moja biblioteka

Kazimierz Wierzyński

Do książki


Zamknij się, zamilcz, jak leśna mogiła,
Którą się u nas napotyka czasem
Wśród brzóz i sośnin. Chcę, żebyś tu była,
Choć nas nie będzie. Las zostanie lasem.

Zamknij się, nie mów. Niepotrzebne słowa,
W ziemi się wszystko powoli uleży
I nawet prochy, jak wieść zagrobowa,
Przemówią jeszcze. Zostań dla żołnierzy.
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Moja biblioteka

Władysław Broniewski

Moja biblioteka


Te półki ocalały mi sprzed wojny
z dziurawymi od kul książkami...
Czasami los wojny jest hojny,
więc dlatego jestem między wami.

Wspominam mitów niedostatek
i średniowiecza łgarstwo –
cóż mi zostało na ostatek
jako lekarstwo?

Nie róg Rolanda, nie miecz Don Kichota
i nie wędrówki Kandyda,
dzielna kiedyś książek piechota
nie na wiele mi się dziś przyda;

nie Byron, nie Szekspir, nie Goethe,
ich poezja wzniośle-surowa,
nie Norwid nawet, nie te
zostały mi słowa,

nie zostały nawet słowa Słowackiego,
kiedy mówił: „...pawiem i papugą...”
(a przecież od niego, od niego
uczyłem się tak długo...).

Tego wszystkiego uczyłem się na pamięć
z woli nieprzymuszonej,
a potem przyszła jedna zamieć, druga zamieć
i pamięć zabitej żony...

Nie, nie to mi zostało z książek
Ocalałych,
Ale jakiś przewspaniały związek,
Który łączy świat cały.

Ja na taborach radzieckich
w dziewiętnastym, dwudziestym (ledwie przypominam)
czytałem (podporucznik) prawie dzieckiem
książki Lenina...

...Noc już świtem farbuje
i życiu już późna pora...
Towarzysze, dziękuję
Za pocałunek Almanzora.

Komentarz: może niektórych zdziwi, że wkleiłem tutaj ten wiersz, którego wymowa ideowa nie pasuje do naszych czasów. Wiersz pochodzi z tomu „Nadzieja”, wydanego
w 1951 r., a więc z okresu nasilenia w Polsce jedynej „słusznej” ideologii komunistycznej. Broniewski, jak widać, również uległ tej literackiej modzie, w przeciwnym razie zapewne niczego nie mógłby wówczas publikować. Wiersz jest świadectwem tamtych czasów.
Sam autor fałszuje w nim rzeczywistość do tego stopnia, że nie oszczędza nawet własnego życiorysu. Broniewski rzeczywiście brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej w latach 1919-1920, z tym, że nie po stronie bolszewików, ale piłsudczyków, czyli dokładnie odwrotnej, niż to przedstawia w swoim wierszu. Mało też jest prawdopodobne, że czytał
już wtedy książki Lenina i był z tego dumny. – R. M.



Obrazek


Władysław Broniewski (drugi z prawej) jako żołnierz Legionów Piłsudskiego,
Obóz dla internowanych w Szczypiornie, 1917 r.
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 05.11.08 o godzinie 11:55

konto usunięte

Temat: Moja biblioteka

Adam Asnyk

Na zgon poezji


Nie! nie umarła, jak to próżno głoszą,
Ta jasnych krain pani i królowa,
Co serca ludzkie napawa rozkoszą;
Żaden ją grabarz pod ziemię nie schowa,
Nie stłumi natchnień, które pierś jej wznoszą,
Nie skazi wdzięku cudownego słowa,
Bo nim ją w piasku mogilnym pogrzebie,
Już z nową jutrznią zabłyśnie na niebie.

Ci, którzy mówią ciągle o jej zgonie,
Czyliż nie wiedzą, że ma żywot wieczny
W piersiach ludzkości i w natury łonie?
Że się odnawia w jasności słonecznej,
W ogniu młodości, co wieczyście płonie
I czarodziejsko w jeden węzeł splata
Marzenia ludzi z pięknościami świata?

Czyliż nie wiedzą, że ona jest wszędzie
Rozlaną w całej błękitów przestrzeni,
Że ciemnych jaskiń przenika krawędzie
I świeżym liściem w gruzach się zieleni,
A choć zużyte porzuci narzędzie,
Choć dawne swoje koryto odmieni,
To w nowych myślach, uczuciach lub czynie
Naprzód z wezbranym prądem życia płynie?

Na cóż więc trwoga o jej przyszłe losy?
Czyliż zabraknie wiosennych błękitów?
Czyliż zabraknie łez ożywczej rosy,
Snów bohaterskich, miłosnych zachwytów?
Czyliż ucichną tajemnicze głosy
Stłumionych pragnień i rozpaczy - zgrzytów
I czyliż wszystko w nicość się rozwieje,
Co żywi całych pokoleń nadzieje?

Nie! nic nie zginie z uczuć przędzy złotej,
Choć wzór powolnej ulegnie przemianie -
Zawsze tak samo młodych skrzydeł loty
Wzbijać się będą nad ciemne otchłanie;
Zawsze te same słowicze tęsknoty
I żądza szczęścia ta sama zostanie
I sercom ludzkim śpiewną da wymowę;
Dźwięki tak znane, a tak wiecznie nowe.

Niewczesne wasze żale, o wróżkowie,
Co nieśmiertelnej śmierć wróżycie pewną;
Ona się w martwym nie zamyka słowie,
Nie jest zaklętą w marmur ani w drewno,
Lecz ma sklepienia niebios za wezgłowie,
A na usługi sfer harmonię śpiewną,
I rządzi z góry sercem niewolnika -
Jak chce, zstępuje - i kiedy chce, znika.

Ona żyć będzie, choć jej oddźwięk zgłuchnie
W lutniach śpiewaków i sercach słuchaczy,
Ona w grobowym przechowa się próchnie,
Przetrwa mrok zwątpień i burzę rozpaczy
I świeżym ogniem w przyszłości wybuchnie,
I znowu świat ją schodzącą zobaczy,
Biorącą berło, by rządzić wszechwładnie,
I znów z miłością do nóg jej upadnie.

Ta trumna, którą do grobu składacie,
Zawiera tylko kształt jej już przeżyty,
Uwiędłe kwiaty na jej ślubnej szacie,
Woń znikającą, lutni dźwięk rozbity,
Wolno wam płakać po kochanki stracie,
Co w was młodzieńcze budziła zachwyty,
Ale nie wolno orzekać - że ona
Dla serca ludzi na zawsze stracona.

Wy się nie troszczcie o nią - o wróżbici!
Bo ona w piasku mogilnym nie leży,
Lecz dawnych marzeń potargane nici
Przerabia w ciszy na strój inny, świeży,
W którym znów serca stęsknione zachwyci
Nowych kochanków i nowych rycerzy.
Nie płaczcie nad nią, bo ona w obłoku
Na chwilę tylko uszła ludzi wzroku.

konto usunięte

Temat: Moja biblioteka

Jerzy Harasymowicz

W środku zimy


Tak siedzisz w bibliotece
jak w lodowej jaskini
łamie kry zielone na rzece
moja tęsknota tej zimy

Tym wszystkim Kraszewskim na portrecie
brody zamarzły i wąsy
jedyne co rozgrzać cię może
to ptaszków zimowe pąsy

Którym kruszysz serce swoje
jagód czarnych niepokoje
za każdą jodłą W Twym świecie
na białym rumaku siedzę

Dwie cerkwie masz pod ręką
przed serafina klękasz sukienką
za Carskimi Wrotami schowany
święty Jerzy ukochany

Wiem to jest tylko marzenie
zimowy zmierzch zmęczenie
bo do cerkwi ty nie chodzisz
jak ryś śniegiem rano brodzisz

Żeby buchającą parą podpisać listę
i znów siedzisz w lodowej jaskini
łamie kry zielone na rzece
moja tęsknota tej zimy

konto usunięte

Temat: Moja biblioteka

Konstanty Ildefons Gałczyński


Kiermasz książki


I
Świeci słońce murarskie
nad Ujazdowskim Parkiem,
gną się od książek stoły,
kiermasz, kiermasz wesoły!

Nad książkami co chwila
kasztan kwiaty pochyla,
srebrzystym kwieciem prószy
na karty tytułowe:
na "Pana Tadeusza"
i na "Stare i nowe".

II
Coraz bliżej jesteśmy mety,
jeszcze rok, jeszcze dwa, już niedługo
i zaorzą książki poety
najbardziej zapadły ugór;

oświata drogę wymości,
zadźwięczy jak pieśń, jak zwrotka.
Twórca na moście przyszłości
z całym narodem się spotka.

III
W życiu radości są wielorakie:

Kiedy uśmiecha się żona,
kiedy praca uczciwie skończona,
gdy spacerujesz nad rzeką,
gdy dziecku smakuje mleko,
słowem, gdy sercu lekko,
jakby serce stało się ptakiem.

Ale powiedzcie, najdrożsi,
cóż może dorównać radości
i cóż smakuje słodziej,
gdy na Kiermaszu Książki
widzimy, jak nasze książki
kupuje robotnicza młodzież!

konto usunięte

Temat: Moja biblioteka

Adam Ważyk

Biblioteka snów


Achab właściciel winnicy koło Damaszku
utrzymywał w swoim domu wykształcone panie
sypiał z nimi przypadkiem według rzutu kości
pauzował pościł wąchał narkotyczne zioła
aby wywołać sny
panie je spisywały na umyślnie spreparowanych
liściach palmowych
śniły mu się eony
niebiańscy kurierzy
potężne anielice
archontowie
sternicy planet
Sny się zmieniały w zamkniętym kręgu
i każda kombinacja wydawała się wielkim odkryciem
jemu i jego paniom

Sterty zapisów leżały starannie złożone w bibliotece
kiedy przywlókł się z drogi nieznajomy im Paweł z Tarsu
unurzany w pyle jak po ataku wielkiej choroby
ledwie wykrztusić mógł co zobaczył
w błysku jednej sekundy
Ukrzyżowany
tyle powiedział
przez tegowiecznych archontów
Wyłamałeś się z moich snów
odpowiedział Achab zdumiony
I dlatego źle chodzisz
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Moja biblioteka

Blaise Cendrars

Fantomas


Poznawałeś wielkie stulecie studiując Historię marynarki francuskiej Eugeniusza Sue
Paryż nakładem Dépot de la Libraire 1835,
4 woluminy, papier biblijny 56X76

Wykwintny biały kruk czystego katolicyzmu
Moralista
Plutarch
Symultaneizm jest staroświecki

Zabrałeś mnie do Cap do ojca Mocha w Meksyku
Zawiozłeś mnie do Sankt-Petersburga gdzie już byłem
To właśnie tu
Trzeba skręcić aby pojechać tramwajem
Twój żargon jest tak samo mocny jak sentymentalna naiwność twojego serca które muczy
Alma mater Ludzkość Krowa
Wszystko to co jest techniką inscenizacją zmianą dekoracji itd., itd.
Jest plagiatem z Homera tego Châtelet

Oto śliczna strona
„...czyżby wyobrażał pan sobie, panie Barzum, że pozwolę
panu spokojnie niszczyć moje plany i oddać córkę pod sąd?
Myśłał pan o tym?... W porządku! Mimo iż wygląda pan
Inteligentnie, jest pan po prostu durniem...”

Do nie najmniejszych moich zasług należy cytowanie króla złodziei
Wol. 21 Zagubiony pociąg, s. 367.

Mamy ze sobą dalej wiele wspólnego
Też byłem w więzieniu
Straciłem sporo pieniędzy nielegalnie zdobytych
Znam więcej niż 120 000 różnorodnych znaczków pocztowych a wszystkie bardziej radosne niż X Y z Luwru
I
Jak ty
Heraldyk przemysłu
Studiowałem znaki fabryczne w Międzynarodowym Urzędzie Patentowym

Przed nami jeszcze fajne starcie
Każdego poranka między 9 a 11

marzec 1914

tłum. Kazimierz Brakoniecki

wersja oryginalna pt. „Fantômas” w temacie W języku Baudelaire'a
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 06.05.11 o godzinie 12:06

konto usunięte

Temat: Moja biblioteka

Tadeusz Różewicz

Dodatkowe korzyści z książek


pożytek z ksiąg i książek
bywa rozmaity

rano
po przebudzeniu
wyskakujemy raźno z łóżka
(szkoda dnia!)
bierzemy książkę
(jeśli takową mamy w domu)
i zaczynamy gimnastykę

chodzimy z książką
na głowie
po jednej linii

pytacie państwo
"jaką książkę"
tu chodzi nie o książkę
ale o równowagę

stawiamy stopę
za stopą
nie przesuwamy bioder
z boku na bok

odkładamy książkę
na bok
"jaką książkę?"
może być Quo vadis
Ogniem i mieczem
Johna R.R. Tolkiena
Der Herr der Ringe
(mit Anhangen)
Baudolino
Stara baśń
wszystko jedno
może być nominowana

idziemy prosto
z zamkniętymi oczami
rozkładamy ramiona
na boki
idziemy w prostej linii

bierzemy głęboki oddech

Wrocław 2002 r.



Wyślij zaproszenie do