Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Między bogactwem a ubóstwem

Bogactwo i ubóstwo – dwie antynomie, dwa bieguny ludzkiego życia. To one wyznaczają od wieków społeczne ustroje, podziały, segregacje na tych „lepszych” i „gorszych”, są zarzewiem wielu konfliktów, nie tylko w wymiarze lokalnym, ale też globalnym, międzynarodowym. Są źródłem szczęścia i życia beztroskiego jednych, a poniżenia i tragedii życiowych innych. Bogactwo
i bieda były zawsze, nie wyeliminowały ich żadne rewolucje, reformy i zmiany ustrojów polityczno-społecznych. Paradoksalnie, występowały też w ustrojach, które wypisywały na swych sztandarach równość majątkową i sprawiedliwość społeczną, jak np. w socjalizmie. A skoro ludzie od wieków żyją między tymi dwoma biegunami, wyznacznikami pozycji społecznej i od tego uzależnione jest ich życie, szczęście osobiste i rodzinne, a także kariera zawodowa - trudno, aby nie znalazło to odbicia również w twórczości poetyckiej.


Rainer Maria Rilke*

Bogaci i szczęśliwi...


Bogaci i szczęśliwi mogą milczeć,
nikt nie chce wiedzieć, kim są.
Ale biedni nie mogą być niemi,
muszą mówić: jestem ślepy,
albo: jest mi źle na ziemi,
albo: mam dziecko chore,
albo: tu mnie pozszywano...

I kto wie, może to nie wystarczy.

A że wszyscy obok nich, jak obok przedmiotów,
przechodzą, każdy z nich śpiewać gotów.

I tak słyszy się nawet niezgorszą pieśń.

Co prawda, dziwaczni są ludzie,
wolą słuchać kastratów w chórze chłopięcym.

Lecz przychodzi sam Bóg i pozostaje długo,
Gdy znudzą go ci trzebieńcy.

tłum. Mieczysław Jastrun

*notka o poecie, inne jego wiersze w oryginale i linki do polskich
przekładów w temacie A może w języku Goethego?
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 03.02.11 o godzinie 20:58
Jolanta Chrostowska-Sufa

Jolanta Chrostowska-Sufa Redakcja, korekta,
adiustacja, kampanie
internetowe, zlec...

Temat: Między bogactwem a ubóstwem

Arthur Rimbaud

Biedni ludzie w kościele


Wtłoczeni w kąty wilgotne kościoła,
Co dech ich studzi, w ław dębowych cieśni,
K'pozłocie chóru obróciwszy czoła,
Z dwudziestu gardeł zbożne ryczą pieśni.

Zapachy wosku chłonąc jak woń chleba,
Szczęśliwi, korni jak psy pod batogiem,
Ubodzy w Panu, ci wybrańcy nieba
Śmieszne Oremus składają przed Bogiem.

Po sześciu znojnych dniach spocząć na gładkiej
Ławie - dla kobiet jakaż to ponęta,
Tam w dziwny kożuch zakutane matki
Muszą płaczące tulić niemowlęta.

Tam pierś ich brudna! Zup zjadaczki blade
Patrzą tam z prośbą, której nie wypowie
Oko, na chłystków złośliwą gromadę
Z kapeluszami zmiętymi na głowie.

W domu chłód, zimno i mąż pijanica...
To nic... Chwileczkę!... Potem niech je zdepce
Trud... Teraz wokół charkot, poszept, lica
Starych babinek postrojonych w czepce;

Epileptycy, tłum szaleńców wraży,
Których się człowiek w drodze nierad czepi;
Nosem łypiący zaduch brewiarzy,
Przez psy w podwórza wprowadzani ślepi;

Wszyscy, żebraczą ośliniając wiarę,
Ślą nieustanne skargi Jezusowi,
Którego okien malowidła stare
Wskroś pożółciły. Próśb ich nie ułowi:

Śni od wychudłych i opasłych z dala,
Precz od łachmanów i od mięsa woni.
A zaś wybrańsza płynie modłów fala,
Mistyczność w ton się szczególny rozdzwoni,

Gdy silny uśmiech i jedwabne szaty
Z naw się wychylą, w których gaśnie słońce,
Gdy u kropielnic szereg dam bogaty
Całują chorzy w długich palców końce.

tłum. Jan Kasprowicz
Jolanta Chrostowska-Sufa

Jolanta Chrostowska-Sufa Redakcja, korekta,
adiustacja, kampanie
internetowe, zlec...

Temat: Między bogactwem a ubóstwem

Julian Tuwim

Mróz nędzarzy


Mróz siarczysty się wkręca w przetarte odzieże,
W palta, wiatrem podszyte, w rozdziawione dziury,
Wtulamy zmarzłe uszy w przykrótkie kołnierze,
Wciskając się zawzięcie w nieprzytulne mury.

I cóż warn przyniesiemy, wy, wonne i ciepłe,
Kapryśne, wypieszczone urodą kochanki?
Szorstkie, zgrabiałe ręce? Twarze sine, skrzepłe?
Lub zmarznięte, stwardniałe na mrozie gałganki?

Może skaczące wargi i nosy czerwone?
Może ciała skostniałe, szybko dygocące?
Lub oczy osłupiałe, oczy załzawione,
Słonymi kropelkami nieznośnie kapiące?

Szklany wiatr kraje twarze, sypie kłaki śnieżne,
Smaga świstem i bólem, jak ostre miotełki,
I szczypią, szczypią mrozu paznokcie drapieżne,
Kłują, kłują złośliwie palące igiełki.

Chuchaj i dmuchaj w palce! Miętoś wargi białe!
Och, trzęsiemy się, jęcząc w kamiennej agonii!
Biją o ziemię, skaczą już nogi ścierpniałe
I do tańca, do tańca skowyt w zębach dzwoni.

Zaczyna się pod murem taniec wybijany,
Podskoki niecierpliwe, pląsy histeryczne,
Na zziębłym dele martwe trzęsą się gałgany,
Wyprawiając na wietrze harce ekstatyczne.

Ramionami bijemy na krzyż zamaszyście
I tańczą coraz szybciej opętane nogi,
Mróz trzaskający strzela ogniście, siarczyście,
Aż w ciepło się roztapia, w błędny zachwyt błogi.

I miękną za plecami oszronione ściany,
Wgarniają nas, jak ciepłe pożądliwe ciało,
Łaskocą atłasowo, jak skóra kochanek,
Rozkoszą pieszczotliwą, nagle rozszalałą!

I tarzamy się w puchach rozgrzanej pościeli,
W drgawkach tańca słodkiego płoniemy nagością,
Zanurzamy się w mlecznej gorącej kąpieli
Oplotem ciał kipiących, tętniących miłością!

W rozprute purpurowe żyły szał nam wlewa
Gęstą słodycz likierów, roztopione złoto,
W dyszących żarem lasach wszczepiamy się w drzewa,
Gdzie lepiące mięsiste kaktusy się plotą!

Pławimy się w lubieżnych, upalnych Saharach,
Grzebiemy się w wnętrznościach pokrwawionej lwicy,
Smażymy się jak skwarki w słonecznych pożarach
I tłuszczem rozżarzonym ściekamy z ulicy!

I nie ma nas! Pozostał tylko taniec wściekły!
Zmiótł nas wicher upalny w rozkoszy i skwarze!
- Patrzcie! Na białym murze został ślad zapiekły:
Krwią w ścianę się wtańczyli na mrozie nędzarze!
Jolanta Chrostowska-Sufa

Jolanta Chrostowska-Sufa Redakcja, korekta,
adiustacja, kampanie
internetowe, zlec...

Temat: Między bogactwem a ubóstwem

Maria Konopnicka

Jaś nie doczekał




W ubogiej izbie gość zjawił się błogi:
Słoneczny promień wiosenny, majowy!
Wszedł przez okienko z szybami drobnemi
I jasnym snopem rzucił się po ziemi,
Jak złota strzała padł na stół sosnowy,
Na deski starej, spaczonej podłogi,
Na tapczan nędzny, zasłany barłogiem,
Na komin pusty, zimny, bez ogniska,
Na obraz, który jaskrawie wybłyska
Złocistą glorią w poddaszu nędzarza,
Tak, jakby mógł Ten, co biednych jest Bogiem
I miłosierdziem, i smutnych odwagą,
Gromadzić skarby u swego ołtarza
I stać w purpury blaskach i kamieni,
Gdy ludzie głodni, nędzni, opuszczeni,
Korząc się przed nim, biją w pierś swą - nagą!

Był to niedzielny poranek wiośniany.
W izbie wyrobnik siedział z zgasłą twarzą
U pociemniałej i wilgotnej ściany,
Po której zamróz kroplami ociekał...
Aż z dum swych ciepłym zbudzony promieniem,
Posłyszał wróble, co na dachu gwarzą;
Spojrzał po izbie okiem smętnem, mgławem,
Potem na jasność tę ożywczą słońca
I szepnął z cichym, stłumionym westchnieniem:
„Jaś nie doczekał!”
I otarł grubej koszuli rękawem
Łzę, co po twarzy toczyła się, drżąca
I taka mętna, i ciężka, i wielka,
Jakby to wody nie była kropelka,
Lecz kamień, który, wyrzucony z duszy,
Padnie w głębiny i ziemię poruszy.

Zima ta ciężka była. Śnieżne duchy
Pomiędzy ziemią latały a niebem,
Białymi skrzydły zakrywszy błękity,
A mroźne wichrów północnych podmuchy
Dreszczem wstrząsały ubogie te ściany,
Wśród których nędzarz tak rzadko jest syty
Twardym i czarnym niedoli swej chlebem;
Tak biedne nosi na grzbiecie łachmany,
Tak ciężko musi pracować na dzieci
Wśród skrzących mrozów i wietrznej zamieci!
Zima ta ciężka była. Na kominie
Ogień nie co dnia rozniecał się lichy,
Nie co dnia ciepłą gotowano strawę.
Ojciec przychodził wieczorem bez siły,
Nie mogąc dźwignąć siekiery ni piły,
I padał spocząć, jak martwy, na ławę...
A Jaś tymczasem, w nędznej koszulinie,
Coraz to bledszy, coraz bardziej cichy,
Na kształt mdlejącej lampy lub pochodni,
Zjadał kęs chleba - i siadał na ziemi,
Patrząc na ojca oczyma smutnemi.
Jak ci, co mówić nie śmią, że są głodni!

Wreszcie z tapczana nie podniósł się wcale,
Ojca witając z daleka - uśmiechem...
Przeląkł się nędzarz, chwycił go w ramiona,
W piersiach mu grały i łkania, i żale...
Noc całą dziecko zagrzewał oddechem,
Bo mu się zdało, że stygnie, że kona...
Modlił się, płakał, o ściany tłukł głowę,
A ściany skrzyły się jak diamentowe...
Bo zima na nie rzuciła płaszcz biały.
Łzy na nich marzły - i jak perły stały.

Rankiem wyrobnik zastawił swą piłę,
Porąbał stołek, rozpalił ognisko,
Przyzwał lekarza. Lekarz, człowiek młody,
Oświadczył, że tu jest powietrze zgniłe,
Że straszna wilgoć ma tutaj siedlisko,
Że dziecku trzeba dać lepsze wygody,
Izbę obszerną, jasną i ogrzaną,
Ciepłe okrycie, a przy tym co rano
Posiłek lekki; pożywny, gorący.
Zapewnił nadto, że jeśli chłopczyna
Wiosny doczeka, to wzmocni go słońce.
Wreszcie oświadczył, że mróz - trzaskający!
I wyszedł. - Ojciec stanął jak zmartwiały,
We drzwi wlepiwszy źrenice błyszczące...
A wiatr tymczasem rozmiatał z komina
Iskry i dymy i w szyby tak siekał,
Jakby brał szturmem tę izbę ubogą.
Blada twarz chłopca zrobiła się sina...
Do ojca sztywne wyciągnął rączęta,
Rzucił się... wargi drobne mu zadrgały...
A śmierć, srebrzystą szatą owinięta,
Wzięła go z sobą tajemniczą drogą...
Promienia słońca Jaś już nie doczekał!

W mogiłce leży i nigdy mu duszy
Żadne już światło nie zbudzi, nie wzruszy...
Nigdy nie wzniesie pogodnych swych powiek
Na wielkie cuda tworzącej przyrody
I nigdy zapał do wiedzy, swobody
Nie drgnie mu w piersi okrzykiem: Tyś człowiek!
Ach, ileż takich mogił jest na ziemi
I jakże smutne są takie mogiły!
Ludzkość żyć winna siłami wszystkiemi,
A nędza co dzień odbiera jej siły...
Ten szereg drobnych grobów wśród cmentarza,
Co myśliciela smętnego przeraża,
To siew bez plonu, rzucony na marno,
Kwiat bez owocu - i stracone ziarno.
Poprzez mogiły, gdzie śpią te dzieciny
W milczeniu śmierci przerażliwem, głuchem,
Ludzkość, uboższa ramieniem i duchem,
Idzie tak wolno, jakby cel się zwlekał!
O bracia, czy w nas wcale nie ma winy,
Że słonka Jaś nie doczekał?Jolanta Chrostowska-Sufa edytował(a) ten post dnia 04.11.08 o godzinie 12:50
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Między bogactwem a ubóstwem

Rainer Maria Rilke*

Pieśń żebraka


Tak ciągle w deszcz i w upał staję
w bramach na wszystkie strony;
i nagle ucho składam, niby w gaju,
w mej dłoni rozłożonej.
I wtedy głos się mój wydaje
Jak do cna mi nieznajomy.

I wtedy nie wiem, kto tam woła:
ja, czy krocie tysięcy.
ja krzyczę o drobiazg zgoła,
poeci krzyczą o więcej.

A potem jeszcze twarz mą (kto mi broni?)
zamknę na dwie powieki;
i jak tak leży ciężka w mojej dłoni,
wygląda jak twarz nie kaleki.
Bo niech nie myślą: on nie wie,
gdzie swoją głowę skłoni.

tłum. Witold Hulewicz

*notka o poecie, inne jego wiersze w oryginale i linki do polskich
przekładów w temacie A może w języku Goethego?
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 30.12.10 o godzinie 13:15
Jolanta Chrostowska-Sufa

Jolanta Chrostowska-Sufa Redakcja, korekta,
adiustacja, kampanie
internetowe, zlec...

Temat: Między bogactwem a ubóstwem

Mordechaj Gebirtig

Śpiewak niedoli


Och, biedny ty śpiewaku głupi,
Czy zapomniałeś, komu śpiewasz,
Czy bogacz jaki pieśń twą kupi,
Gdzie łazisz szukać echa?

Przecież to syci, dla nich forsa,
A nie żrącej pieśni słowa.
Śpiewasz, nie dadzą nawet grosza,
Bo to zła pieśń, pieśń głodowa.

A jeśli szczerych szukasz znawców
I chcesz zarobić przy tym trochę,
Idź między psiarzy, między hyclów,
W biednych podwórkach szlochaj.

I śpiewaj im pieśń samotności
I smutną ich nędzy piosenkę,
Gdzie wieczorami zbierają kości
Z aniołem śmierci pod rękę.

O dzieciach kalekich, bladych,
Hodowanych na piersi wyschniętej,
Co nim zakwitną, już więdną,
Jeszcze nim śmiercią dotknięte.

O, smętne pieśni im śpiewaj -
Bóg je dla nich przeznaczył.
Będą cię w pieśni zagrzewać
Wysokim krzykiem rozpaczy.

tłum. Jarosław MarkiewiczJolanta Chrostowska-Sufa edytował(a) ten post dnia 10.11.08 o godzinie 12:49
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Między bogactwem a ubóstwem

Rainer Maria Rilke

Ubóstwo bowiem to blask wielki z wnętrza...


Tyś jest ubogi, Tyś jest niezasobny,
Ty jesteś kamień odrzucony w chwast,
Tyś trędowaty wyrzutek nadgrobny,
z kołatką chodzisz pod bramami miast.

Twoje jest nic, jak wiatr nic nie posiada,
a Twoją nagość ledwie sława skrywa;
sukienka, jaką sierotka nakłada,
wspanialsza znacznie, bardziej własna bywa.

Tyś tak ubogi, jak siła nasienia
w dziewczynie, która ukryć by je chciała
i ściska biodra, aby wygnać z ciała
ten pierwszy oddech własnego brzemienia.
Tyś tak ubogi, jak ten deszcz wiosenny,
co na podmiejskie dachy pada błogo,
i jak chęć, którą więzień bezimienny
żywi w swej celi, bez świata, ubogo.
Jak chory, który się na bok przewróci
i jest szczęśliwy. Jak ten kwiat bezwiedny,
w wietrze podróży gdy wśród szyn się smuci;
jak ręka, w którą się płacze, tak biedny...

I czym są ptaszki, co marzną, przy Tobie,
czym jest ten pies, co nie żarł od tygodnia,
i czym przy tobie jest ten żal po sobie,
ten cichy długi smutek zwierząt, co dnia
zamkniętych w klatce, jak zgasła pochodnia?

I ci ubodzy w przytułkach tajemnych
czym są przy Tobie i Twej wielkiej nędzy?
To małe są kamienie, chociaż między
nimi się miele trochę chlebów ciemnych.

Ty zaś najgłębszy jesteś niezasobny,
Ty jesteś żebrak z obliczem spod maski;
Tyś jest ubóstwa kwiat wielki, ozdobny.
Tyś jest do wiecznej przemiany podobny,
kędy się złoto zmienia w słońca blaski.

Tyś jest ów cichy milczący Bezdomny,
który za mało miejsca w świecie miał:
zbyt wielki, ciężki na wszelkie użycia.
Ty jesteś Harfa, wśród Twej burzy wycia
każdy się na niej strzaska, kto by grał.

tłum. Witold Hulewicz
Monika Tatarczak

Monika Tatarczak ROXO MT - właściciel

Temat: Między bogactwem a ubóstwem



Chciwcy

I


chciwe
pełznące w błocie nienawiści
larwy bogaczy
budujących piekło
żadne krwi biedaków
kopanych przez życie
spijają z ulicy
resztki egoizmu
i karmią nim zmysły
stłumione od gniewu
cuchnące pokraki
w złocie i jedwabiach
swędzące łapy
wyciągają w kieszeń
choćby cierpiącego
chorego sąsiada!

II

Wredne ulizane
śmierdzące pieniędzmi
marne manekiny
swego przedstawienia

za płaszczem ze złota
ukrywają serca
resztki ewolucji
błędnego istnienia

skamieniałe twarze
obślizłe spojrzenia
śmiejące się krwawo
z innych
w swych marzeniach

ilu wyhoduje jeszcze
ziemia nasza
tępawych bydlaków
bez cienia sumienia?

Autor: Monika Tatarczak

Te same wiersze umieściłam już w wątku "Nihilizm", ale nie mogłam się oprzeć by umieścić je również tutaj :)
Jolanta Chrostowska-Sufa

Jolanta Chrostowska-Sufa Redakcja, korekta,
adiustacja, kampanie
internetowe, zlec...

Temat: Między bogactwem a ubóstwem

Adam Asnyk

Bez odpowiedzi


Nie znali nigdy, co to jest dostatek,
Lecz znali tylko - co trud i potrzeba;
Nieraz im brakło mleka w piersiach matek,
Nieraz im brakło na zagonach chleba...
Nie znali nigdy tej pomyślnej doli,
W której bez troski o jutrzejszą strawę
Duch ludzki, z mroku budząc się powoli,
Na światło oczy otwiera ciekawe,
Gdyż od kolebki czatowała bieda,
Co duszy dziecka rozwinąć się nie da.

Los im poskąpił wszystkich swoich darów
I dał im środków do walki za mało.
Prócz życia trudów i życia ciężarów,
Jedno im prawo - do życia zostało.
Jednak znosili swą nędzę cierpliwie,
Jako istnienia warunek niezmienny;
Marząc o przyszłym a bogatszym żniwie
Zapominali o trosce codziennej,
Żądając w zamian za pracę mozolną,
By im wraz z dziećmi wyżyć było wolno.

Lecz teraz próżne wszelkie wysilenia!
Żadna wytrwałość zbawić ich nie może:
Głód - ciała w żywe szkielety zamienia,
Kładąc w ciemnościach na zmrożone łoże.
Dziś nie o sytość, lecz o żywot idzie,
Gdyż to nie zwykłej nędzy widmo blade,
Lecz śmierć głodowa w całej swej ohydzie
Tysiącom rodzin zwiastuje zagładę;
W zimowej nocy wchodzi w ich mieszkania,
Przynosząc męki wolnego konania.

To śmierć głodowa! Przy zgasłym ognisku
Zasiada wlokąc całun lodowaty
I matkom dzieci porywa z uścisku,
I nagie trupy zostawia wśród chaty,
I kroczy dalej w upiora postaci
Rozpościerając gorączkowe dreszcze...
A zmarły wstaje, by zabijać braci,
Za krzywdy swoje mszcząc się w grobie jeszcze,
I rozszerzając zaraźliwe tchnienia
Idzie do ludzi przemawiać sumienia.

A ci, co jeszcze wśród mogił zostali,
Aby oglądać męczarnie swych rodzin,
Trawieni ogniem, co wnętrzności pali,
Mierzą ostatek uchodzących godzin
I patrzą w otchłań... szukając gdzieś na dnie
Nie uchwyconej ocalenia mocy.
Ale myśl w próżni kręci się bezwładnie
I gaśnie w głuchej odrętwienia nocy...
I nic nie mogąc odnaleźć, nędzarze,
Chylą z rozpaczą wychudzone twarze.

Wiedzą, że wszędzie ta sama dokoła
Głodowej śmierci konieczność straszliwa,
Że brat ratunku udzielić nie zdoła,
Bo sam go teraz daremnie przyzywa.
Więc milczą - patrzą na śniegu posłanie,
Słuchają wiatru żałobnego wycia
I w ciemność smutne rzucają pytanie:
Gdzie jest ich prawo najświętsze do życia?
Czemu są na śmierć skazani i za co,
Gdy na chleb ciężką zarabiali pracą?

Kto im odpowie na ten wykrzyk głuchy?
Ludzkość zostanie w odpowiedzi dłużną,
Bo choć szlachetne poruszą się duchy
I miłosierdzie pospieszy z jałmużną,
Rzucone wsparcie nie rozstrzygnie w niczem
I w niczym ciemnych pytań nie rozświeci,
I ziemia dalej z sfinksowym obliczem
Będzie pożerać pracujące dzieci,
A ludzkość będzie roztrząsać, ciekawa,
Ten zgrzyt w harmonii społecznego prawa.
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Między bogactwem a ubóstwem

Ernest Bryll

Po czym każdy poznaje tych, co odrzuceni


Po czym każdy poznaje tych, co odrzuceni
Skąd nagle nikt ich nie chce
Skąd się wszystko zmienia
- Choć niby żyją z nami
Obywatelami
Są Polski niepotrzebnej

Jak to wiemy
Po czym?

A niosą szary zapach
Kalesonów biednych
Kropelkę moczu
Albo pot na łapach

Dlatego nikt im ręki nie chce podać miękko
A jeśli się zlituje długo palce myje

Niosą w obrożach koszul cicho zmiękłe szyje
Łeb im puchnie od szeptów: Co robić?... Dlaczego?

Bez odpowiedzi
Każdego
Każdego
Może nocą odwiedzić
Ten zaduch przegranej

I z oczu łzy popłyną
Jak z otwartej rany

Usta się zapadną
Bo ich nie wydyma
Uśmiech karzełka, modlitwa olbrzyma

Niby będziemy w życiu
Ale nas ni ma
Małgorzata B.

Małgorzata B. Ale to już było.....

Temat: Między bogactwem a ubóstwem

ks.Jan Twardowski

Głodny

Mój Bóg jest głodny
ma chude ciało i żebra
nie ma pieniędzy
wysokich katedr ze srebra

Nie pomagają mu
długie pieśni i świece
ma pierś zapadłą
nie chce lekarstwa w aptece

Bezradni
rząd ministrowie żandarmi
tylko miłością
mój Bóg się daje nakarmić
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Między bogactwem a ubóstwem

Artur Lundkvist

Bezrobotni


Bezrobotni szlifują kamienne ławki nad morzem.
Mężczyźni z głębokimi cieniami ma twarzy, o nieruchomych oczach.
Zbędni w domu,
wyczekujący przez cały dzień,
dziś, wczoraj i jutro.
Znoszone ubranie ma kolor zakurzonych ostów,
fałdy stwardniały jak blacha.
Dłonie zwisają z rękawów płaszczy,
bezwolne i blade jak brzuchy ryb.
Któryś, może bezwiednie, ściska w ręce
Kwiat dziko rosnący na pustych parcelach.

Morze za nimi pracuje jak co dzień,
pracuje swymi fałdami jak zwierzę.
Po jednej stronie widać fabryki z wygiętymi rurami metalowych przewodów
podobnych do grubych jelit.
Z drugiej strony koń zagląda przez otwarte okno
do wnętrza domu
(obejmując się ramionami leży tam dwoje ludzi,
w średnim wieku, oboje szczupli i w ubraniach).
Koń powoli kiwa łbem, jego ciało jest nagie i wolne
bez uzdy i siodła.

Z tyłu morze pracuje, pracuje bez końca.
Gorzki żołądek świata.

1964

tłum. Zygmunt Łanowski
Jolanta Chrostowska-Sufa

Jolanta Chrostowska-Sufa Redakcja, korekta,
adiustacja, kampanie
internetowe, zlec...

Temat: Między bogactwem a ubóstwem

Bertolt Brecht

Człowieku, jak masz żyć?


Panowie, co skwapliwie nas uczycie,
Czym różni się od łaski pańskiej grzech,
Zarobić dajcie na uczciwe życie,
Bo to ważniejsze od cnót boskich trzech.
Wy wszyscy, którzy chcecie, by was kochał lud,
Przestańcie bez ustanku karcić nas -
Wystarczy więcej żarcia dać, oszukać głód,
A na idee później przyjdzie czas.
Niech nędzarz może wziąć, gdy mu potrzeba,
Z bochna wspólnego chociaż kromkę chleba.

Człowieku, jak masz żyć?
Człowieku, jak masz żyć?
Człowieku, jak masz żyć?

Tak masz człowieku żyć, żeby się nie dać,
Więc musisz innych zgnębić, zdusić, w ziemię ich wryć!
Tak masz człowieku żyć, by pamięć sprzedać,
Że także ty człowiekiem mógłbyś być.

I wy musicie się pogodzić z tym,
Że człowiek przetrwał tylko dzięki zbrodniom swym!

Panowie, co stawiacie wymagania,
By świat rozkosznie was podniecał wciąż -
Jeść dajcie najpierw wszystkim bez żebrania,
A potem róbcie ewidencję ciąż.
Wy, którzy tak lubicie o uczuciach truć,
A nie pokochaliście choć jeden raz,
Nakarmcie najpierw tych, co trawią własną żółć,
A na moralność później przyjdzie czas.
By nędzarz myśleć mógł o Ojcu z Nieba,
Dajcie nam dzisiaj powszedniego chleba.

Człowieku, jak masz żyć?
Człowieku, jak masz żyć?
Człowieku, jak masz żyć?

Tak masz człowieku żyć, żeby się nie dać.
Więc musisz innych zgnębić, zdusić, w ziemię ich wryć!
Tak masz człowieku żyć, by pamięć sprzedać,
Że także ty człowiekiem mógłbyś być.

I wy musicie się pogodzić z tym,
Że człowiek przetrwał tylko dzięki zbrodniom swym!

tłum. Roman Kołakowski

Człowieku, jak masz żyć? –
słowa Bertolt Brecht
muzyka Kurt Weill
śpiewa Kazik Staszewski
Jolanta Chrostowska-Sufa edytował(a) ten post dnia 21.02.09 o godzinie 20:48
Jerzy Nita

Jerzy Nita pracownik ochrony,
SKORPION

Temat: Między bogactwem a ubóstwem

optymizm wchodzi w zakręt

ciężar utrzymania chwieje nim
ona zaczyna bić na alarm
nie ma co liczyć w portfelu
pieniądze trudniej znaleźć niż
na ulicy pełnej żebraków

a tu pensja wielka jak okręt
w butelce po najtańszej wódce
nie do wydobycia bez stłuczenia

o własny łeb

Jerzy NitaJerzy Nita edytował(a) ten post dnia 27.02.09 o godzinie 01:11
Małgorzata B.

Małgorzata B. Ale to już było.....

Temat: Między bogactwem a ubóstwem

Jerzy Nita:
optymizm wchodzi w zakręt

ciężar utrzymania chwieje nim
ona zaczyna bić na alarm
nie ma co liczyć w portfelu
pieniądze trudniej znaleźć niż
na ulicy pełnej żebraków

a tu pensja wielka jak okręt
w butelce po najtańszej wódce
nie do wydobycia bez stłuczenia

o własny łeb

Jerzy NitaJerzy Nita edytował(a) ten post dnia 27.02.09 o godzinie 01:11


Wspaniale ubrałeś w słowa tragedie rozgrywające się za wieloma ścianami , w ciszy ognisk domowych,
aż łzy zakręciły się w oczach,
ślina zgęstniała w ustach i trudno przełykać żal....
pozdrawiam gosiab
Jerzy Nita

Jerzy Nita pracownik ochrony,
SKORPION

Temat: Między bogactwem a ubóstwem

Takie mamy teraz czasy, coraz trudniejsze zresztą. Niełatwo nie zauważyć tego, co się momentami dzieje, nie usłyszeć mimowolnie tego typu dramatycznych słów. One zapadają w pamięci i odżywają - bywa, że nawet w dużo bardziej drastycznej niż w tym wierszu, formie. Dziękuję Ci Gosiu :) za zatrzymanie przy moim tekście i cenne dla mnie podzielenie się swoimi wrażeniami.

Pozdrawiam.
Jolanta Chrostowska-Sufa

Jolanta Chrostowska-Sufa Redakcja, korekta,
adiustacja, kampanie
internetowe, zlec...

Temat: Między bogactwem a ubóstwem

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

Żebrak


Darmo stoję i żebrzę od godzin tak wielu!
Wiatr tylko liść mi rzucił w nadstawiony kapelusz.
Lecz liście nisko stoją. Gdy umrę, bom już stary,
to mi go może w niebie wymienią na dolary.
Jolanta Chrostowska-Sufa

Jolanta Chrostowska-Sufa Redakcja, korekta,
adiustacja, kampanie
internetowe, zlec...

Temat: Między bogactwem a ubóstwem

Adam Ziemianin

Bieda


Czy świątek czy piątek
Mieszka u nas kątem
Kiedy wyjdzie na swoje
Trudno się domyślić

Wie piąte przez dziesiąte
Że u nas dopiero początek
Że zaczynamy od łyżki
Od widelca

Przyssała się więc
Obłapiła za nogi
I ani rusz

Czasem ma wychodne
Z pokoju do kuchni
Wierniejsza niż
U Żeromskiego rzeka

Więc cóż robić Mario
Klepmy ją
Po zadzie
Przecież oswojona
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Między bogactwem a ubóstwem

Wózkarze albo o nowym przeznaczeniu
starego monitora komputerowego


Kolorowo-szarzy przykurzeni
z wymalowaną na ziemistych twarzach
biedą i walką o przetrwanie
pchają przed sobą ciągną za sobą nieważne bo
zawsze w środku
swojej nędzy
na ulicach miast o świcie bez względu
na aurę i porę roku
wiozą w swoich wymyślnych wyszukanych wózkach
pojazdach hańby współczesnego społeczeństwa
wszystko co tylko znaleźli wyrwali wycięli ukradli
wszystko co można sprzedać
zamienić na bułkę kawałek suchego chleba butelkę
najtańszego wina-trucizny
od kiedy w ojczyźnie zapanowała
wolność po latach nieludzkiego zniewolenia
wylegli wypełzli na ulice
kolorowo-szarzy przykurzeni najbardziej sumienni
i zdyscyplinowani pracownicy-wolontariusze
nowoczesnej wolnorynkowej ekonomii
mało kogo już dziwi widok mężczyzn i kobiet
w sile wieku
wiozących do punktów skupu swoją znalezioną nędzę
butelki puszki po napojach złom makulaturę
wszystko co można sprzedać.

Dzisiaj widziałem dwóch biedaków taszczących
na dziecinnym wózku
stary ogromny monitor komputerowy
ani to sprzedać ani zamienić choćby na puszkę lichego piwa
bezrobotni bezdomni idą z duchem czasu
teraz w arkuszu excela przeliczają swoją biedę
i wysyłają maile do punktów skupu
z zapytaniem o aktualne kursy walut
stary ogromny niemodny monitor komputerowy
to żaden zbytek czy luksus żaden mebel
to narzędzie pracy współczesnego nędzarza.Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 18.04.09 o godzinie 12:47
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Między bogactwem a ubóstwem

C. K. Williams*

Park


W tym pozbawionym pamięci, skupionym, niepohamowanie embrionalnym
wyluzowaniu właściwym dla zgubionych,
utytłany menel leży rozciągnięty na zielonej ławce obok piaskownicy,
wlepiając puste spojrzenie w dzieci.
"Chcesz się ze mną bawić?" - mały chłopczyk pyta drugiego, jego
kształtna główka schyla się ulegle,
ale ten drugi ma śliczny wóz strażacki, więc nie musi odpowiadać
i znacząco nie odpowiada,
po prostu przesuwa zabawkę, której koła unieruchomił piasek,
po niskim, kamiennym murku.
Pierwszy dzieciak schyla się niepocieszony i odciska dłonie w ziemi
jak Budda.
Kostki menela są kostropate i nabrzmiałe, stargane bolesnymi
żylakami i naroślami.
Kto zechce przyjść do nas teraz? Kto nas pocieszy? Kto weźmie nas
w swe uzdrawiające dłonie?

tłum. Paweł Marcinkiewicz

*notka o autorze, inne jego wiersze i linki w temacie Poezja anglojęzyczna
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 07.11.11 o godzinie 17:38

Następna dyskusja:

Między dobrem a złem




Wyślij zaproszenie do