Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Metamorfozy

Charles Bukowski*

Metamorfoza


przyszła dziewczyna
zbudowała mi łóżko
wyszorowała i wypastowała
podłogę w kuchni
wyszorowała ściany
poodkurzała
wyczyściła toaletę
wannę
wyszorowała podłogę w
łazience
i obcięła mi paznokcie u
stóp i
włosy.

potem
tego samego dnia
przyszedł hydraulik i
naprawił zlewozmywak
i spłuczkę
a człowiek z gazowni
naprawił grzejnik
a facet od telefonów
naprawił telefon.
teraz siedzę w tej całej
doskonałości.
jest cicho.
zerwałem z całą trójką moich
dziewczyn.

czułem się lepiej gdy
wszystko było w
nieładzie.
powrót do normalności zajmie
mi kilka
miesięcy:
nie mogę nawet znaleźć
karalucha żeby się z nim
zbratać.

straciłem swój rytm.
nie mogę spać.
nie mogę jeść.

zostałem ograbiony z
mojego brudu.

tłum. Katarzyna Chmielewska

*notka o autorze, inne jego wiersze i linki
w temacie Poezja anglojęzyczna
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 28.10.09 o godzinie 22:13
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Metamorfozy

Howard Nemerov

Dzień na wielkiej gałęzi


Na wpół jeszcze pijani, po nocy spędzonej nad kartami,
zaskoczeni przez świt nad królami i damami pełnymi winy,
jechaliśmy ku północy, rankiem, zwycięscy i pokonani,
ku strumieniowi w wysokich górach, by wspiąć się
ku miejscu, które jeden z nas znał, aby jakoś
zrekompensować sobie straty i utrwalić stan posiadania
poprzez stary odwieczny powrót do stanu dzikości,
pustyni, pustego miejsca naszego wygnania,
przynosząc z sobą tylko biblijny chleb i ser,
i papierosy, kupione gdzieś w sklepie po drodze.
Spodziewaliśmy się czystej, zimnej wody wśród kamieni,
która pomoże nam zapomnieć lub zapamiętać.
A chociaż nikt z nas nie wypowiedział nawet słowa o odkupieniu,
snuły się jakieś myśli o czyśćcu
w tych wszystkich obolałych głowach i starzejących się sercach,
gdy wspinaliśmy się po gigantycznych schodach strumienia,
docierając na miejsce koło południa.

Było tak, jak nam obiecano, cudownie: granitowe ściany
obramowywały półki skalne, długie i płaskie, z wapienia
lub płynnej lawy; z tych półek
woda, szybka i cicha, wylewała swe żółte i zielone światło,
płynąc ponad zwalonymi blokami podłoża, spadała w pianie
kryształu w ciszę, gdzie świetlisty nurt
cętkował rafy spoczywające w słońcu; wielkie
niebieskie ważki szybowały i wirowały wkoło,
i znów wracały w niskim wietrze nad strumieniem,
strząsając płatki światła ze swych jasnych skrzydeł.
To było naprawdę to, czego oczekiwaliśmy.
To była natura, chociaż tak bardzo przypominała obraz
ze swoimi fortecznymi murami i gładkimi ławami
jak w jakiejś poczekalni skamieniałej stacji kolejowej.
Myśmy jednak wierzyli naturze i ten fakt
uczynił z tego miejsca raj
dla zrujnowanych pokerzystów, wygranych i przegranych.
Nadzy, kąpaliśmy się w wodzie i leżeliśmy na skałach
jak dyszące pstrągi (woda, jaką piły,
czyniła je pijanymi ponownie), paliliśmy papierosy
i czekaliśmy, aż Natura powie swoje ostatnie słowo
- jak gdyby te kamienie były kamieniami Memnona,
i umiały – przy właściwym świetle – śpiewać.

Cisza (a nawet hałas wody był ciszą)
nabrzmiewała; tak, ten właśnie zwrot to oddaje,
nabrzmiewała, lecz nic się nie stało.
Góra nawet nie zrodziła myszy, a skały
zupełnie niepodobne do skał, których mogłeś się spodziewać
na zboczach czyśćca lub w pobliżu Helikonu
- złagodniałe od śpiewu muz, mało odporne -
były skałami współczesnej Ameryki, twardymi jak skała.
Nasze kruche kości trzeszczały, a ciała nasze,
spieczone z jednej strony, dygotały z drugiej.
Każdy z nas rozmyślał z goryczą o prymitywnej prostocie
i dekadencji, o tym, jak zniszczyła go cywilizacja
i jak zmuszały go okoliczności
do palenia, picia i całonocnego siedzenia
- do wpatrywania się w te doskonale arbitralne karty,
dopóki nie przypominał pstrąga rzuconego ze skały.
Na nic mu były doktryny Jean Jasques Rousseau
i nie mógł sobie pozwolić na życie w dzikości
szlachetne lub nie; niektórzy z nas już nigdy
by nie tknęli wystrzępionego egzemplarza „Waldena”.

A jednak
woda, światło słoneczne i wiatr
coś sprawiły: nawet te ważki
coś uczyniły w tych mózgach, pełnych numerów
telefonicznych i napięć; w tych ciałach, które
teraz wypacały z jednej strony whisky, a z drugiej marzły.
A skały, stare i zmurszałe głazy,
które tworzyły gigantyczne schody strumyka,
prowokowały (znów) do myśli o czyśćcu,
myśli o pokorze, cierpliwości i konieczności
znoszenia tego, co znosić trzeba
- myśli o wygrywaniu, przegrywaniu i remisie.
Myśli o znoszeniu różnej pogody,
o erozji, rozproszeniu lub wręcz starciu
na drobny pył przez przytłaczające i
nieuchronne prądy wodne.
Czy myślom tym odpowiadał jakiś
czyściec? Tylko sen: że w świecie,
w którym nawet kamienie Memnona rzeźbione były w mydle,
należałoby się tym mydłem przynajmniej myć.

Po jakimś czasie zaczęliśmy mówić o wojnie,
o tym, co w czasie wojny zdziałaliśmy i jak blisko
niektórzy z nas byli utonięcia lub spalenia lub
rozstrzelania i o tym, jak wielu ludzi, których znaliśmy,
utonęło, zostało spalonych lub rozstrzelanych,
a także o tym, czy nie byłoby lepiej, gdybyśmy zginęli
w wojnie, starej dobrej wojnie, kiedy jeszcze byliśmy młodzi.
Ale mineralny spokój czy paraliż tych
wielkich kamieni, wzruszająca cisza wody
wtargnęła do naszych rozmów; kości i krew
ziemi, w której wyrastają wszelkie podania,
ustaliły w nas poezję i prawdę, tak że w końcu
jeden z nas powiedział: „będę grał w karty
do śmierci”, a inny rzekł:
„w whisky są wszystkie witaminy
i minerały konieczne do podtrzymania życia”,
a jeszcze jeden dodał: „będę palił dotąd,
aż duch opuści me ciało”.

Wędrując w dół strumienia, w drodze do domu
- do egzystencji, porzuconej na jeden dzień,
zauważyliśmy, jak nigdy przedtem, jak z trzech mostów
żaden nie był w stanie ujarzmić strumienia, którego fale
powykrzywiały dźwigary, strzaskały belki i rzucając
głaz za głazem, rozbiły na miazgę i
doprowadziły do stanu naturalnego
masywną konstrukcję przęsło za przęsłem,
bijąc w nie z obojętną wściekłością; był to widok,
który ogromnie nas otrzeźwił. Milczeliśmy
podczas długiej jazdy do domu i później,
do chwili, kiedy znów rozdaliśmy karty.

tłum. Jan Rybowski

w wersji oryginalnej pt. "A Day on the Big Branch"
w temacie Poezja anglojęzyczna
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 15.11.09 o godzinie 12:04
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Metamorfozy

Lorna Crozier*

Morgain Le Fay


Wytopię lód
z twojej brody i oczu
kiedy cię wpuszczę do łóżka
lecz od razu opowiem ci
o innych kochankach
jak doprowadzali mnie do dreszczy
głaskaniem pleców
jak wychwalali moje piersi
językami

Kiedy poczujesz się bezpieczny
i zaśniesz
wyssę ci magię
spomiędzy nóg
opieczętuję twe powieki
wygładzonymi przez wodę kamieniami
Choć będziesz krzyczał
nikt nie usłyszy
Musisz leżeć i czekać

Czasem zjawię się
w zmienionej formie
kruka skubiącego dziobem
twoje brwi
albo zwinnego białego ogara
liżącego rowek twojego tyłka
Być może będę wężem
którego musisz pocałować
nim skręci się na powrót w kobietę

Z rzadka sprawię ci radość
Kręgi od rzuconych przeze mnie kamieni
będą się rozchodzić
długo po tym jak dam ci odejść

z tomu „Canadian Poetry Now”, 1984

tłum. z angielskiego Jacek Podsiadło

*notka o autorce, inne jej w oryginale wiersze i linki
do polskich przekładów w temacie Poezja anglojęzyczna

Wiersz jest też w temacie Schyłek miłości...
Ten post został edytowany przez Autora dnia 09.04.14 o godzinie 04:09
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Metamorfozy

Derek Mahon*

Życia


Seamusowi Heaneyowi

Za pierwszym razem
Byłem naszyjnikiem ze złota
I płakałem słonecznymi łzami.

To było mile
Ale pogrzebano mnie
Na dwa tysiące lat

Aż w tysiąc osiemset pięćdziesiątym czwartym
Wydobył mnie oskardem
Pewien robotnik

I przehandlował
Za herbatę i cukier
W Newmarket-on-Fergus.

Byłem kiedyś wiosłem
Ale wbitym w brzeg
Po to, aby oznaczyć grób

Kiedy stracony statek
Zwinął żagle. Myślałem o
Itace, ale zgnił szybko.

Najbardziej podobało mi się
Gdy byłem
Grudką gliny

Wlepioną w koc Navaho
Ażeby zmniejszyć nieco
Nazbyt boską

Doskonałość tego
Zaledwie ludzkiego artefaktu.
Służyłem memu twórcy dobrze –

Żył długo,
Powalił go dopiero
Wstrząs elektryczny w Tucson

W tę noc, kiedy
W Europie zgasły światła
By nie zapalić się już nigdy.

Tak wiele istnień,
Tak wiele rzeczy do zapamiętania!
Byłem kamieniem w Tybecie...

To wszystko zdaje się
Dziś trochę nierealne,
Teraz, gdy jestem

Antropologiem
Z własną
Książeczką kredytową, dyktafonem,

Wojskowymi butami z nadwyżki
I łodzią wypełnioną
Fotograficznym sprzętem.

Za dużo wiem
Aby się stać czymkolwiek innym;
A jeśli w dalekiej

Przyszłości ktoś
Uzna, że był kiedyś mną
Jak ja jestem dzisiaj,

Niech zrewiduje
Swoją bezczelną ontologię
Albo nauczy się modlić

tłum. z angielskiego Piotr Sommer

*notka o autorze, inne jego wiersze i linki
w temacie Poezja anglojęzyczna
Ten post został edytowany przez Autora dnia 19.03.14 o godzinie 00:56
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Metamorfozy

Brian Patten*

Zmiana osobowości Małego Johnny


Tego popołudnia
poszukując ukrytych znaczeń w Supermanie
i dyskutując na temat kolekcji kijanek
odkryłem, że należę do pokolenia X
i rozwinęły się we mnie przeróżne kompleksy;
zwróciłem się do opowieści gotyckich i do Alistera Crowleya,
Batmana utożsamiłem z pederastią, więc

Proszę pana, panie profesorze,
Niech pan odwróci się od tablicy,
Cała klasa trzyma ręce w górze,
Dość nam się spieszy.
Ławki wracają do lasu,
Atrament przelewa się z kałamarzy,
Chłopcy z ostatniego rzędu już utonęli.
Proszę pana, panie profesorze,
Niech pan odwróci się od tablicy,
Pańska kreda kruszeje,
Pańska trzcina gnije,
Niech Pan odwróci się od tablicy,
Mamy ochotę stąd wyjść.


Tego popołudnia
cichy przestępca idzie przez klasę
podejmując decyzję o swojej przyszłości;
dookoła rzeczy rozpadły się –
coś odcisnęło umazany atramentem palec
na jego sercu.

z tomu "Little Johnny’s Confession", 1967

tłum. z angielskiego Piotr Sommer

*notka o autorze, inne jego wiersze w oryginale i linki
do polskich przekładów w temacie Poezja anglojęzyczna
Ten post został edytowany przez Autora dnia 19.03.14 o godzinie 00:56
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Metamorfozy

Józef Baran

Reinkarnacja


o trzeciej nad ranem
słyszę gwiezdne szczekanie
lutowych psów
i myślę jak dziwne i niepodobne do siebie
były moje życia

jakbym odradzał się w kolejnych wcieleniach
i obumierał bez echa
to wszystko trwało
miliony lat
lub było jak
klaśnięcie bicza
zabarwiałem się odmiennymi muzykami istnienia
i żyłem na tak różnych planetach
że jak tu się nie dziwić co wspólnego
łączy mnie z tamtym chłopcem
z epoki kamienia łupanego
przyczepionym do krowiego ogona
tysiące ludzi o których zapomniałem
miliony zdarzeń
zatopionych we mnie
jak w titanicu
na dnie oceanu majaczą
a niekiedy fosforyzują w pamięci

ciesz się smutku ciesz
płacz radości płacz
że wszystko
ułożyło się w całość
z której rozumiem tak mało

Kraków nocą 27 II 2001

„Konspekt” nr 6 (2001)
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Metamorfozy

Thomas Hardy

Przemiany


Cząstką tego wiązu jest człowiek –
Przez lata go moi dziadkowie
Znali; pogrzebano proch jego
Pod drzewem. Może jego żona
W zieloną gałąź przemieniona
Z rumianości życia ludzkiego.

Te trawy zaś uwić się mogły
Z kobiety, co zwykła się modlić
W ubiegłym stuleciu o ciszę.
Dziewczyna, którą bez nadziei
Wielbiłem, może promienieje
W tej róży i jej wonią dyszy.

Więc oni nie pod ziemią wcale:
Jak żyły i ścięgna w upale
I świetle płodnego przestworza,
Czują słońce, deszcz i te siły,
Co ich tym, czym byli, robiły,
Kiedy życia dzień dla nich gorzał.

tłum. z angielskiego Zygmunt Kubiak

w wersji oryginalnej pt. „Transformations”
w temacie Poezja anglojęzyczna
Ten post został edytowany przez Autora dnia 09.04.14 o godzinie 04:11
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Metamorfozy

Wojciech Kudyba

Cuda, wianki


Wreszcie uwierzyć, dać się ponieść
W tymotkach, w mchach na drugą stronę
W skrzypcach, na basach, w odpocznieniu
W turzycach, jaskrach na Jasieniu
Wytańczyć w wiankach, ostach, ziołach
W ostrych jedlinach, jasnych szronach
Odpływać wpław lub na okręcie
Z olchowej kory, na pajęczej
Nitce, na mleczu, tak jak oddech
Płynąć nad mgłą - przez wody chłodne
Przeczyste, sunąć w lekkim czółnie
W płomykach, w smugach, w blasku cudnym
Do góry brzuchem, patrzeć w niebo
Liczyć obłoki, płatki śniegu
Sarny na skałach, nic nie mówić
Słuchać jak cichną cienie długie
Podobne do skrzydlatych duchów
W podziemnych gniazdach, dziuplach głuchych
Zostać na chwilę w kwiatach, w dzwonkach
Nareszcie zmienić się do końca.

z tomu "Gorce Pana",
Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, Sopot 2007


Wiersz znajduje się także w temacie
W harmonii z przyrodą - M.M,.
Michał M. edytował(a) ten post dnia 27.01.10 o godzinie 23:53

konto usunięte

Temat: Metamorfozy

Janusz Styczeń*

Transcendencja


wspinam się na górę dnia
nie mogę powiedzieć że widok z niej
olśniewający

przez parę godzin jestem w zenicie

potem zabiera mnie ptak
na Ocean Indyjski

chmury przeciekają mi między
palcami
(lubiłem kiedyś fantazjować przybierało
to u mnie rozmiary zaskakujące
a mój jeden znajomy
mówi fantazja piękna rzecz)

a tak naprawdę to wykruszają mi się zęby
po prostu czas robi z nich spinki do swoich koszul

z tomu "Lustro-sofista", 1969

*Janusz Styczeń (ur. 1939) – poeta i dramaturg, od lat związany z Wrocławiem,
autor tomów poezji: „Kontury” (1966), „Lustro-sofista” (1969), „Boski paragraf” (1971),
„Ten najżarliwszy seans spirytystyczny” (1975), „Uśnij snem morskim” (1977), „Rozkosz gotycka” (1980), „Widzialne ciała tajemnicy” (1982), „Trujące piękno” (1982), „Wiersze wybrane” (1984), „Liście księżyca” (1989), „Mężczyzna i kobieta patrzą na księżyc” (1989), „Poezja mroku” (1995), „Groza wtajemniczenia” (1996), „Wieczna noc miłosna” (1999), „Melancholia symboli" (2003), „Zamarznięty łabędź” (2007), „Furia instynktu” (2011)
.

Inne wiersze Janusza Stycznia w tematach:
Owoce, Miłość, Pierzaści bracia mniejsi, Dotknij mnie..., Czułość, Spacery poetów, Szukanie lata, Świat chwiejnych cieni, Starość, O smokach i innych potworach, Pochodnie, świece, znicze..., Zamknięty echem..., Pożądanie, fantazje erotyczne,
Między bogactwem a ubóstwem, Poezja kolei żelaznych/Co się poetom śni...?,
Tęsknota, Kołysanki, nie tylko dla dzieci, Łzy, płacz, rozpacz..., Wspomnienia,
W wynajętych pokojach
, Rozstania, Cztery żywioły, Kobiecy portret, Sierściuchy,
Motyw zwierciadła, lustra i odbicia, Fontanna - co poetów i kochanków skłania do zadumy..., Ciało mojego ciała, Erotyka, Poezja i fotografia, Pożądanie, fantazje erotyczne, Archetypy i symbole w poezji, W labiryncie życia i poezji/ Pożądanie, fantazje erotyczne, Nagość, Rozstania/Poetycka garderoba..., Jak wysłowić konia czerń...?, Zauroczenie, przygoda... i co dalej?, Patologia wokół nas, Nierząd
i prostytucja
, Poetycka zawartość strychów, Gdy otworzysz oczy wydaje ci się już,
że widzisz, s. 4
, s. 6, Poezja kawiarń i pubów, Pocałunki/Magia kina
Krzysztof Adamczyk edytował(a) ten post dnia 21.10.12 o godzinie 13:10
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Metamorfozy

Rafael Alberti*

Metamorfozy goździka
(fragm.)

Dla Richarda Molinari
Goździk pociechą jest słodką

Góngora

1

W najmłodszych moich latach nad rzeką i nad morzem
chciałem być koniem.

Gnały wichry i klacze po brzegach przez sitowie.
Chciałem być koniem.

Niebo z gwiazd omiatały ich ogony wzniesione.
Chciałem być koniem.

Słuchaj, matko, jak dudni plaża pod mym galopem.
Chciałem być koniem.

Już od jutra, o matko, zamieszkam tuż przy wodzie.
Chciałem być koniem.

Na samym dnie sypiało dziewczątko czworonogie.
Chciałem być koniem.

2

Ogon był zielony.
spoglądała nań Lola spoza fali zielonej.

Lola była falą.
Ogon na nią spoglądał, aż makiem się spłonił.

I ogon przez fale
przepływał powoli,
od fali do Loli,
zielony, makowy,
makowy, zielony.

3

Raz goździk udał się w podróż.
goździk w podróży wciąż bawi:
piersią zwrócony do brzegu,
a w stronę morza nogami.

Raz goździk udał się w podróż,
goździk się rozbił na fali.

Co będzie, a co nie będzie?
Czerwony był, a jest biały.

4

Odszedłem.
Ostrygi są zamknięte.
Tamta ślepa woń piany
do dziś mnie pamięta.

Ciągle mnie szukała.

Odszedłem.
Oto wyciskam cytryny
do słonej wody na talerz.
Do dziś ciebie pamiętam.
Wciąż cię spotykałem.

Odszedłem
Ostrygi wciąż są zamknięte.

5

Co kryje się w mojej dłoni?
(Niechaj ci w muszlę się zmieni.)

Co Co kryje się w mojej dłoni?
(Niech ci się drzewem zieleni.)

Co kryje się w mojej dłoni?
(Niech ci się w liście zamieni.)

Co kryje się w mojej dłoni?
(Niech kwiatem nardu się bieli.)

1941

tłum. z hiszpańskiego Irena Kuran-Bogucka

*notka o autorze, inne jego wiersze i linki
w temacie Poezja iberyjska i iberoamerykańska
Ten post został edytowany przez Autora dnia 19.03.14 o godzinie 00:58
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Metamorfozy

Edward Stachura

Metamorfoza


Góra
chmury pękały czarne
coraz czarniejsze
jakby koni frygijskich groźne tabuny
aż grom
przeszył obraz nie dokończony jeszcze
a model spadał
głową w dół
w płótno
i wrósł
w ciepłe jeszcze kontury
nagłego olśnienia

To był już ranek
a ty się śmiałaś do mnie z portretu
Zofia H.

Zofia H. Życie jest poezją,
poezja-życiem.

Temat: Metamorfozy

Ernets Bryll

Metamorfozy


Teraz musimy śledzić swoje twarze
Bo nie wiadomo kiedy a uśmiech się skrzywi
I ten ktoś obcy - własny nagle się ukaże
Z uchem stęchłym od strachu, z gębą co się dziwi
Mowoślinie, z oczami co się naumiały
Widzieć niewidywane albo błogo ślepnąć

O tak. Każdy ma w sobie ten kłębuszek mały
Jak zwierzątko zwinięte, kosmate i ciepłe
Ono już nie raz skoczyło do gardła
I trzymało, trzymało aż nam twarz umarła.

z tomiku "Pusta noc", 1983r.

wiersz ten umieściłam także w temacie:"Motyw twarzy"Zofia H. edytował(a) ten post dnia 27.03.10 o godzinie 14:27
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Metamorfozy

François Mauriac

Człowiek w drzewo przeistoczony


Zapach twej sukni wabi miodne pszczoły
Bardziej niż owoc, niż pragnienie zmian -
W ciszy wsi drzemie dobry bożek Pan.
Dzień nastał modry, roślinny, wesoły.

Mądry Pan marzy, że odtąd bez wieku
Wrośniesz w tę ziemię, by na wieki trwać,
A z twej czupryny będą listki rwać
Burzowe chmury, marząc o człowieku.

Zabrzęczą osy i brzęczeniu wbrew
Spod twych korzeni pocznie ziemia gadać -
Niczym nurt rzeki krążyć będzie krew
Pod korą ciała, gdzie śpiewa cykada.

tłum. z francuskiego Krzysztof SieniawskiTen post został edytowany przez Autora dnia 19.03.14 o godzinie 00:59
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Metamorfozy

Jerzy Ficowski

Metamorfozy


Ta oswojona błyskawica,
zygzaków siostra bezroga -
to profil jej nagości
określony księżycem.

Nie bywa ślepa, zawsze
patrzy przed siebie wypukło -
ciało esencji i fosforu,
ryba głębinowa nocy.

Wyrzucony na brzegi
kamień milczących stuleń,
wyhodowany przez żywioł
praksytelejski morza.

Na dwóch stołeczkach pięt
unosi samą siebie -
planeta ścisłych obrotów
we wszystkich kwadrach jednoczesna.

Instrument muzyki milczenia,
owoc, który oddycha,
gdy ją powtarza lustro,
staje się poczwórna.

z tomu "Amulety i definicje", 1960
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Metamorfozy

Max Jacob*

Absurdalna przemiana


Ta tykwa wierzby jak tysiąc żółtych kwiatów
i ten kubek z winem, krwią Chrystusa.
Tykwa wierzbowa przemieniona w walizkę
I wiklinowa siatka, która wzleci
Wiklinowa siatka spłaszczona z dwóch końców
Ulatuje na wietrze i nie może ustać
Oto galeria na ulicy Saint-Denis:
targ-bazar-siatki na motyle
puszki z naftą – wszystko w tej galerii
Do środka walizy włazi lotnik
Zamknięto go w tej wielkiej tykwie
„Otwórzcie mi! Otwórzcie! – skąd się pan wziął zatem?
- Jako kapral wyruszam na wojnę,
wyruszam na wojnę, będę generałem!
- Pan rozerwał mi siatkę na motyle,
porozrzucał pan kuchenne naczynia
Należy się trzysta franków odszkodowania.”

z tomu „Le Laboratoire central”, 1921

tłum. Marian Miszalski

*notka o autorze, inne jego wiersze w wersji oryginalnej i linki
do polskich przekładów w temacie W języku Baudelaire'a
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 02.02.12 o godzinie 07:12
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Metamorfozy

Michel Deguy*

* * *


Miłość jest silniejsza niż śmierć mówicie
Lecz życie jest silniejsze niż miłość
Obojętność silniejsza niż życie – Życie
Moje lub twoje czy też jakoś nasze
Składa się na jedną sekwencję metamorfoz
(Neotenik zmienia się w tytana seksu
Jeszcze później w łysego brzuchacza gnijącego jak bóg)
I co miesiąc kąpiele z prysznicem w Lecie
Żałoby na wysoki połysk, kruche renesanse, amnezje
I niemy starzec zaczajony w nas już od dawna
Bezboleśnie wciąż żyje na cmentarzach dzieci

tłum. Krystyna Rodowska

*notka o autorze, inne jego wiersze i linki w temacie
W języku Baudelaire'a
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 26.06.10 o godzinie 17:29
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Metamorfozy

Ptakiem bądź

Kiedy cię już osaczą
ostatecznie
upokorzonego rzucą
na ziemię
przygniotą boleśnie
przyjaciele odejdą do
swoich tylko spraw nie-
znajomi będą głośno
szydzić

Ptakiem bądź unieś
głowę i ręce
zobacz ile wokół kwiatów
przyjaznych traw
liści lasów niezmierzonych
tam leć
słuchaj swoich braci i sióstr
od nich się ucz
czym jest wolność prawda
piękno i
nie wracaj już
ptakiem
bądź w wolnym świecie wiatru
deszczu obłoków

Śpiewaj swą pieśńTen post został edytowany przez Autora dnia 19.03.14 o godzinie 02:19
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Metamorfozy

Reinkarnacja

Miałem dzisiaj trochę wolnego
czasu więc idąc
ulicą mego miasteczka
skręciłem
w stronę starej szkoły która
od dawna nie jest już
szkołą nie pełni żadnej ważnej
roli jest szpetną
rozpadającą się ruiną dla jednych
dla innych poruszającą
głębokie wspomnienia pamiątką
wszedłem przez
tę samą bramkę mijaną
w dzieciństwie tysiące razy tak bliską
i zarazem obcą dzisiaj
odległą
stary budynek pochylony do ziemi
obrosły dookoła
bujnym zielskiem wysokim
na półtora metra
szedłem w głąb niczym
w jakimś nierealnym zaczarowanym
ogrodzie
tajemniczym i drapieżnym

To nie był sen

I ogarnęła mnie mocno niczym
ramionami kochającej
kobiety myśl smutna ciemna i ponura
że nie ma tu życia
nie ma niestety pomimo tak bujnej
zieleni i tylu
wielobarwnych wysmukłych
kwiatów
które jak na grobach
kwitną lecz nie przypominają
życia a tylko
jego nieuchronną agonię

I wtedy ujrzałem ją
młodą piękną
w całej swej młodości i radości
istnienia
maleńką wisienkę pełną
dojrzałych owoców
która mówiła swoimi wiśniowymi
ustami że
reinkarnacja trwa dalej
ze starych słabnących łańcuchów
rodzą się nowe silne
i życie toczy się dalej na przekór
rozzuchwalonym
nieprzyjaznym chaszczom

Nie śmierć lecz życie
zwycięża


Obrazek
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 24.06.11 o godzinie 09:57
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Metamorfozy

Henri Meschonnic*

* * *


im bardziej się zmieniam
tym mniej rozumiem
mam twarz z błękitnego nieba
język ptasi
nogi dobre by przemierzyć morze
głowę na podpałkę dla płomieni
tak że widzę już tylko ogień
czekając aż ramiona
spełnią to co obiecują oczy

z tomu „Nous le passage”, 1990

* * *

nie zawsze jestem sobą
czasem drzewem czasem szelestem
w powietrzu oddechem przejściem
kroków
upałem w tobie
spokojem
którym oddychasz

z tomu „Puisque je suis ce buisson”, 2001

tłum. z francuskiego Krystyna Rodowska

*notka o autorze, jego wiersze w oryginale i linki
do innych przekładów w temacie W języku Baudelaire’a
Ten post został edytowany przez Autora dnia 19.03.14 o godzinie 01:13
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Metamorfozy

Nelly Sachs

* * *


Dokąd to dokąd,
wszechświecie tęsknoty,
co mrocznie zaklęty
już w gąsienicy rozpina skrzydła,
płetwami ryby
wciąż opisuje początek
w głębinach wód, które
jedno tylko serce
może wymierzyć
pionem smutku.
Dokąd to dokąd,
wszechświecie tęsknoty,
ze światami utraconych snów
i rozdartym krwioobiegiem ciała,
gdy dusza skulona w kłębek
czeka na swoje nowe narodziny
pod lodem maski pośmiertnej.

tłum. Ryszard Krynicki

w wersji oryginalnej pt. „* * *[Wohin o wohin...]“
w temacie A może w języku Goethego?


* * *

Pomiędzy
twoimi brwiami
widać twój rodowód
szyfr
z niepamięci piasku.

Znak morza
powykręcany
powyginany przez ciebie
w imadle tęsknoty.

Ziarnem każdej sekundy rozsiewasz się
w niewysłuchane.

Zmartwychwstania
twoich niewidzialnych wiosen
toną we łzach.

Niebiosa ćwiczą na tobie
rozbijanie.

Jesteś w łasce.

tłum. Ryszard Krynicki

w wersji oryginalnej pt. „* * *[ Zwischen deinen Augenbrauen...]“
w temacie A może w języku Goethego?

Następna dyskusja:

metamorfozy




Wyślij zaproszenie do