Temat: Chcesz dowiedzieć się na ile Twoja strona WWW jest...
Eryku, masz rację. I w tym miejscu chciałbym prosić Justynę, żeby nie odbierała mojego poprzedniego postu osobiście. Jestem malkontentem i czasem zbytnio daję temu wyraz publicznie, co nie znaczy że nie skorzystałem z lektury linków.
Źle przygotowane formularze czy mylące elementy interaktywne są refrenem chyba wszystkich upowszechnianych w sieci raportów.
I z jednej strony bardzo wartościowe jest dowiedzenie, czy przypomnienie sobie (w wypadku Marcina Frontczaka ;) o truizmach, a z drugiej (czemu dałem wyraz) - zaczyna mnie to irytować, ponieważ wysiłek poświęcony prostowaniu tych popularnych błędów można by spożytkować na ważniejsze rzeczy, choćby paskudny obowiązek logowania się, żeby móc robić zakupy korzystając ze Wspaniałego Notatnika.
Przykład:
Badanie procesu, str.7. Większość użytkowników nie dostrzega kosza na śmieci (sic!) i usuwa produkty wpisując ilość 0.
Wszyscy poza zainteresowanymi, a więc autorzy strony, jej właściciel i (później) przeprowadzający badania, wiedzieli, że tam jest ten kosz! Graficy wiedzieli że tworzą element obcy wizualnie reszcie interfejsu a copywriter smażył w związku z tym legendę, a więc czuli pismo nosem...
I gdyby badanie nie było darmowe, to za pewną kwotę Toys4Boys dowiedziałoby się że "prawdopodobnie sytuacja ta jest spowodowana zastosowaniem ikony kosza bez etykiety, która może być dla użytkowników nieczytelna".
A może po prostu kosz był za mały? Może brak koloru? A skoro ikona kosza, to czemu nie kalkulator zamiast "Przelicz"?
Lubię czytać raporty bo mogę czasem przenosić część wniosków na dziedziny którymi się zajmuję. Natomiast obraz branży, który się z nich wyłania jest nieprawdziwy i niesprawiedliwy, bo nie sądzę, żeby szczytem marzeń było ciągłe łatanie czyichś ewidentnych niedoróbek.
Mаrсіn F. edytował(a) ten post dnia 08.06.09 o godzinie 11:52