Arek Kozak

Arek Kozak Visual Art

Temat: Biedny – jako obywatel, petent czy konsument?

Prof. dr hab. Piotr Sałustowicz
Doradca Naukowy Rzecznika Praw Obywatelskich
Profesor Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie oraz University of
Applied Sciences, Bielefeld


Biedny – jako obywatel, petent czy konsument?
artykuł opublikowany w „Pracy Socjalnej” 2003 Nr 3, s. 3 - 19


Wstęp

Nadzieja na powszechny dobrobyt, jaką wiązano z przejściem na gospodarkę
rynkową oraz z likwidacją politycznego podziału na bloki militarne, coraz bardziej
przybiera formę utopii albo wish-thinking, której spełnienie coraz bardziej budzi
wątpliwości. Warto przypomnieć, że w latach 60 - tych Stany Zjednoczone wydały
biedzie wojnę, z dość – jak się później okazało – miernym rezultatem. W Europie
Zachodniej problem biedy pojawia się w dyskursie zarówno politycznym, jak
i naukowym co najmniej od drugiej połowy lat siedemdziesiątych. W tym czasie
w krajach tzw. realnego socjalizmu problem ten ulega daleko idącej tabuizacji.
Na początku nowego stulecia problem biedy staje się jedną z zasadniczych
kwestii socjalnych ( UN: Human Development Report, 1999), zwłaszcza w niektórych
regionach świata. Wielu komentatorów tzw. wojny z międzynarodowym terroryzmem
podkreśla konieczność nowej orientacji w polityce międzynarodowej, potrzebę
programów rozwojowych, które by miały za cel m.in. poprawę warunków życia
najbiedniejszych. Bieda, obok fanatyzmu religijnego, jest uważana za główne źródło
potencjału terrorystycznego na Bliskim Wschodzie. W państwach post-
komunistycznych bieda przybrała taki rozmiar, że stała się jednym z głównych
wyznań dla tych nowo konstytuujących się społeczeństw.
Ale również tzw. „bogate społeczeństwa” są coraz silniej na nowo
konfrontowane z problemem biedy. Niepokojący staje się fakt rosnących różnic
w podziale bogactwa zarówno między tzw. grupą państw wysoko-rozwiniętych
a państwami Trzeciego Świata, jak i między „bogatymi” a „biednymi”. Według danych
zawartych w Raporcie Organizacji Narodów Zjednoczonych w roku 1960 ludność
najbogatszych krajów dysponowała 30 - krotnie większymi dochodami w porównaniu
z dochodami ludności w krajach ubogich, w roku 1997 różnica ta była 74 razy
większa (UN 1999, 36). Ten sam proces ma także miejsce w przypadku bogatych
społeczeństw. W okresie od 1980 do początku lat 90 - tych szybki wzrost nierówności
w dochodach ludności odnotowuje się szczególnie w Anglii, Stanach Zjednoczonych
i w Szwecji (UN 1999, 39). Jednym z mierników tego procesu jest tzw. wskaźnik Gini.
W przypadku wymienionych krajów mamy do czynienia z jego wzrostem z 16% do
29% (UN 1999, 39). Wyjątkowo dramatycznie przebiegał ten proces w przypadku
niektórych krajów post-komunistycznych, takich jak Rosja, Ukraina czy Litwa (UN
1999, 39).
Pojawia się więc konieczność szukania nowych dróg czy rozwiązań w walce
z tym problemem społecznym (EAPN 2000, Warzywoda-Kruszyńska i in. 2002,
Sałustowicz, 2002). W tym również konieczne jest odpowiednie zdefiniowanie statusu
„biednego”. Generalnie można wyróżnić trzy modele, w ramach których „biedny” jest
definiowany albo jako obywatel, jako petent albo jako konsument:


2
2



Biedny jako petent

U podstaw koncepcji „biednego” jako petenta leży konstrukcja praworządnego
społeczeństwa / państwa, charakteryzująca się oddzieleniem polityki od prawa
i rozdziałem między ustanawianiem prawa a stosowaniem prawa. Oznacza to, że
polityka ustanawia prawo oraz określa generalnie tylko normy stosowania prawa, ale
nie wolno jej wpływać na wykładnię i stosowanie norm w konkretnym przypadku.
Natomiast administracja jako organ stosujący prawo może działać tylko w ramach
obowiązujących ustaw. W stosunku do państwa obywatele stają się petentami, jeżeli
przysługują im prawa do świadczeń czy usług ze strony instytucji publicznych.
Zadaniem administracji czy sądów jest stwierdzenie, czy podanie albo skarga wynika
z praw przysługujących petentowi czy skarżącemu.
Ta generalna konstrukcja przybiera szczególną formę w przypadku kwestii
socjalnej. Problemy społecznej sprawiedliwości czy zapobiegania ryzykom życiowym
stają się jednym z głównych zadań państwa i przybierają formę praw socjalnych,
przy czym otwartym pozostaje, jak dalece prawa socjalne uzyskują status praw
konstytucyjnych, czy też są regulowane w drodze ustaw (więcej na ten temat poniżej
– P. S.). Dieter Grimm zwraca na przykład uwagę na fakt, iż mimo że Konstytucja
Weimarska znacznie wyraźniej definiowała prawa socjalne niż to czyni obecna
Konstytucja Niemiec, to faktycznie szeroka realizacja tych praw nastąpiła
w Niemczech powojennych. W ramach socjalnych zadań państwa została powołana
do życia scentralizowana i biurokratycznie zorganizowana specjalna administracja.
Wobec niej występują mający roszczenia z tytułu praw socjalnych w roli petenta.
System ten stał się przedmiotem ostrej krytyki i to z wielu stron. Neo -
liberalna krytyka zwraca uwagę na nadużycia i inflację roszczeń, co z jednej strony
oznacza wysoce niegospodarne wydawanie pieniędzy podatników, z drugiej strony
może ten system osłabiać motywację do podejmowania zatrudnienia. Ten ostatni
wątek podejmują także komunitaryści, którzy w państwie dobrobytu widzą źródło


3
3
destrukcyjnego działania na poczucie odpowiedzialności wobec społeczeństwa.
Z perspektywy adresatów system ten jest krytykowany za dalece zbiurokratyzowany
sposób załatwiania, za brak rzeczywistego zainteresowania sprawą pojedynczego
petenta, za traktowanie petenta jako przedmiotu, a nie jako osoby. Za traktowanie
dochodzenia prawnie przyznanych roszczeń o świadczenia jako społecznie naganne
czy nieuzasadnione:

„W jednym z pism (do Rzecznika Praw Obywatelskich – P.S.) osoba
poszukująca pracy podaje, iż stała się ofiarą restrukturyzacji przemysłu w Polsce, po
długim okresie ciężkiej pracy w systemie trzyzmianowym. Oburzenie wywołuje
wypowiedź urzędników państwowych, którzy mówią, że kobieta 45 lat bierze
darmowe pieniądze od Polski. Słowa takie padały przy okazji ustalania oszczędności
okołobudżetowych” (Wichrowska-Janikowska 2001, 6).

Nie jest też przypadkiem, że około 50% osób uprawnionych do korzystania
z pomocy społecznej w Niemczech nie dochodzi swoich roszczeń, między innymi ze
względu na lęk przed stygmatyzacją , na brak dostatecznej informacji czy z poczucia
wstydu, że musieliby korzystać o „obcej pomocy”. Faktem jest też, że wobec
finansowych trudności gmin w Niemczech, które są zobowiązane z ich budżetów
finansować pomoc społeczną, pracownicy Urzędów Pomocy Społecznej (Sozialamt –
P.S.), często świadomie nie informują wyczerpująco petentów oraz zaostrzają
kryteria przyznawania pomocy, co prowadzi do negatywnych doświadczeń po stronie
starających się.

Ogólnie mówiąc model biednego jako petenta budzi tyle zastrzeżeń i krytyki,
że koniecznym wydaje się szukanie nowych rozwiązań i nowych modeli. Jako możliwe
sposoby uzdrowienia tego stanu rzeczy, w zależności od przyjętej perspektywy, są
proponowane: samoregulacja przez rynek (neo - liberałowie), powrót do systemu kar
w przypadku uchylania się od odpowiedzialności (neo - liberałowie, komunitaryści),
aktywizacja społecznych środków (solidarność i aktywny udział – kommunitaryści i
socjaldemokraci – zwolennicy tzw. ”trzeciej drogi”).

Biedny jako konsument

Problem ten podejmuje Zygmunt Bauman w swojej pracy: “Work,
consumerism and the new poor” z roku 1998. Punktem wyjścia Baumana jest proste,
wręcz banalne stwierdzenie: "nasze społeczeństwo jest społeczeństwem konsumpcji"
(Bauman 1998, 23). Niebanalne są jednakże dalsze implikacje, wynikające z tego
faktu. Po pierwsze ważne jest rozstrzygnięcie, na ile nasze społeczeństwo – Bauman
ma na myśli współczesne społeczeństwo post - przemysłowe czy post - nowoczesne
(post - modern) różni się jako społeczeństwo konsumpcji od innych. Jak słusznie
zauważa, proces konsumpcji dóbr ma miejsce w każdym społeczeństwie. To, co ma
różnić "społeczeństwo konsumpcyjne" od pozostałych form społecznego współżycia,
zwłaszcza od „społeczeństwa producentów” to fakt, że rola konsumenta wysunęła się
na czoło jako zasadnicza forma uczestnictwa w życiu społecznym:
"Sposób, w jaki współczesne społeczeństwo formuje swoich członków, jest
dyktowany głównie poprzez potrzebę przyjęcia roli konsumenta i główną normą
społeczną, jaką prezentuje swoim członkom, jest zdolność i gotowość realizacji tej
roli" (Bauman 1998, 24).


4
4
Bauman zdaje sobie sprawę, że post-industrialne społeczeństwo nie przestało być
społeczeństwem "producentów", ale - jego zdaniem - nastąpiło przesunięcie
społecznego akcentu z "produkcji" na "konsumpcję" i ten fakt ma ogromny wpływ na
całość życia społecznego, na kulturę i życie poszczególnych jednostek (Bauman
1998, 24). Społeczeństwo konsumpcyjne potrzebuje nowego typu osobowości,
charakteryzującej się potrzebą stałego zaspokajania swoich szybko zmieniających się
pragnień i życzeń (Bauman 1998, 25). Mówiąc inaczej "etyka protestancka" została
zastąpiona "etyką hedonizmu" – konsumpcja przejęła rolę "pracy" jako społecznego
mechanizmu kształtującego motywy jednostki, zapewniającego integrację
i reprodukcję społeczną.

To przesunięcie pociąga za sobą dalsze skutki w przypadku problemu ubóstwa. Jak
długo praca była dominującą wartością i związane z tym przekonanie, że „normalne
społeczeństwo” charakteryzuje pełne zatrudnienie, problem biednych mógł być
traktowany z perspektywy „niezawinionego bezrobocia” albo „braku chęci do
pracy”(Bauman 1998, 37). Patrząc na to zagadnienie z historycznej perspektywy,
przejście do gospodarki kapitalistycznej, the Great Transformation, przyniosło ze
sobą nie tylko gwałtowny wzrost liczby ludzi biednych, ale także radykalną zmianę
perspektywy w ocenie ubóstwa. Na początku XIX wieku władze publiczne różnicowały
biednych na zdolnych i niezdolnych do pracy, przy czym tej ostatniej kategorii
przysługiwała pomoc. Parę dziesiątek lat później w miejsce tego rozróżnienia weszły
silnie moralnie zabarwione kategorie biednych: „godnych” i „niegodnych pomocy”
(Katz 1989, 5). W ten sposób do oceny ubóstwa wkroczył problem odpowiedzialności
i winy. Doktryna liberalna podniosła problem indywidualnej odpowiedzialności za
własny los, jednocześnie ubóstwo w świadomości społecznej stało się stanem, za
który głównie jednostki same ponoszą winę. Zdumiewający może być fakt, że ten
sposób oceny ubóstwa, mimo społecznego charakteru tego zjawiska, jest do dzisiaj
szeroko reprezentowany nie tylko przez opinię publiczną, ale także przez wielu
przedstawicieli elit politycznych. Nie ma więc racji Bauman, jeżeli wiąże tendencję
czynienia biednych winnymi za ich stan i oskarżania ich o zdemoralizowanie przez
społeczeństwo producentów (Bauman 1998, 37). W wielu społeczeństwach
konsumentów panuje dość powszechne przekonanie, że większość biednych,
korzystających z pomocy społecznej, nadużywa swoich praw i nie podejmuje
wystarczającego wysiłku, aby zmienić własną sytuację życiową. Dyskusja nad zwaną
w Stanach Zjednoczonych i Anglii „underclass” miała charakter wysoce moralizujący.
Chris Jones i Tony Novak w swojej książce pod tytułem: „Poverty, Welfare and the
Disziplinary State” (1999) tak komentują wypowiedzi jednego z czołowych
przedstawicieli tej debaty, Charlesa Murraya (1994):
„Jego wnioski, których można było się spodziewać brzmiały, że zasadniczym
problemem biedy w Wielkiej Brytanii są grupy ludzi charakteryzujących się
amoralnymi i niemoralnymi wartościami i świadomym odrzuceniem norm panujących
w społeczeństwie” (1999, 3).
Jednocześnie zwracają oni uwagę na to, że:
„Czynienie biednych odpowiedzialnymi za ich los powoduje osłabianie oburzenia,
jakie wywołuje bieda i nierówność, i oddala oskarżenie pod adresem systemu,
odpowiedzialnego za ten stan rzeczy” (1999, 5).

Niemniej jednak przekonanie o odpowiedzialności biednych za ich los jest
podzielane przez część elit politycznych, czego dowodem jest wprowadzanie


5
5
elementów „kary” w stosunku do bezrobotnych czy popierających pomoc społeczną
osób. „Welfare state” zamienił się w „Workfare state”, co najsilniej miało miejsce w
Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii.

Badania CBOS (1999) w Polsce, dotyczące opinii publicznej na temat ludzi
ubogich pokazują, że wprawdzie większość społeczeństwa widzi w makrostrukturach
przyczyny ubóstwa (bezrobocie, niskie zarobki czy procesy transformacji), ale wielu
(23% respondentów) uważa ubóstwo za stan zawiniony przez jednostki (Lepianka
2002, 56). Ciekawy jest fakt, że również osoby świadczące pomoc ubogim uważają,
że społeczeństwo polskie widzi ubóstwo jako stan zawiniony przez samych ubogich.
Do przyczyn ubóstwa zalicza ono: lenistwo, niechęć do pracy, brak ambicji
i inicjatywy, nieprzystosowanie, niezaradność, alkoholizm czy głupotę (Lepianka
2002, 57, także Gołczyńska - Grondas 2002, 151 i nast.).

W warunkach społeczeństwa konsumentów biedni są - zdaniem Baumana -
definiowani jako „niezdolni do konsumpcji” (inadequate consumers). Dominacja
konsumpcji nad produkcją powoduje - zdaniem Baumana - że biedni tracą całkowicie
społeczną funkcję (Bauman 1998, 91), jaką jeszcze spełniali, czy to w okresie
średniowiecza, gdzie będąc obiektem dobroczynności zapewniali zbawienie
dobroczyńcy, czy w okresie społeczeństwa producentów, gdzie będąc rezerwową
armią pracy dyscyplinowali mających pracę, czy w okresie ożywienia gospodarczego,
kiedy byli rezerwuarem dodatkowej siły roboczej. Bauman pisze:
"Biedni są totalnie bezużyteczni. Nikt – dosłownie nikt, kto naprawdę się liczy, kto
głośno mówi i jest słyszany – nie potrzebuje biednych. Dla nich nie ma tolerancji.
Społeczeństwo czułoby się znacznie lepiej, gdyby biedni spalili swoje namioty i
opuścili je. Świat byłby znacznie przyjemniejszym bez nich. Biedni nie są potrzebni, a
więc są także niechciani. Ponieważ są niechciani, bez większego żalu czy wyrzutów
sumienia zostają pozostawieni swojemu losowi” (Bauman 1998, 91).

Niewątpliwie są to gorzkie słowa, pokazujące, że biedni nie mają lobbystów i
że grozi im nie tylko wykluczenie, ale także daleko posunięta marginalizacja
społeczna. Co wydaje się być w pełniej zgodzie z logiką funkcjonowania
społeczeństwa konsumentów. Bauman redukuje problem biedy do problemu udziału
w konsumpcji, gdyż uważa, że bieda nie jest problemem społecznym, dysponującym
destrukcyjnym potencjałem zagrażającym zarówno funkcjonowaniu gospodarki, jak i
demokracji (Bauman 1998, 92). Biedni - według Baumana - byli przedmiotem
zainteresowania ze strony państwa, jak długo mieli coś do zaofiarowania. A to coś, to
była ich siła robocza. Bauman widzi w państwie opiekuńczym źródło rekomodyfikacji
siły roboczej – na marginesie warto zwrócić uwagę, że Esping-Andersen ocenia rolę
państwa opiekuńczego wręcz odwrotnie - jako dekomodyfikację siły roboczej poprzez
względne uniezależnienie pracowników do dyktatu rynku pracy. Niemniej jednak
prawdą jest, że bieda jest ukrywanym albo spychanym na margines polityki
problemem, czego dowodem jest niechęć rządów do angażowania się na rzecz walki
z biedą. W wielu krajach do tej pory nie istnieje system monitorowania
(systematycznych badań i sprawozdań) dynamiki biedy. Najbardziej rzucająca się w
oczy bieda – jak bezdomni – jest wyrzucana z centrów handlowych, dworców
kolejowych czy publicznych placów. Funkcjonalny podział przestrzeni urbanistycznej
próbuje stworzyć nowe getta biedy, izolowane od centrum. Biedni nie tylko nie są


6
6
potencjalnymi konsumentami, ale ich widok działa odstraszająco na potencjalnych
klientów.

Coraz wyraźniej dwa mechanizmy integracji czy społecznego wykluczania
biednych tracą na swej sile: rynek pracy oraz polityka socjalna jako instrument
konserwacji „rezerwowej armii pracy”. Bauman, jak wielu innych uważa, że masowe
bezrobocie stało się stałym zjawiskiem towarzyszącym gospodarce wolnorynkowej,
co oznacza społeczne wykluczenie i posuwającą się pauperyzację szerokiej liczby
jednostek.

Jednocześnie problem ubóstwa wymaga pewnej reakcji ze strony
społeczeństwa, która w nowoczesnym państwie przyjmuje głównie formę praw do
świadczeń ze strony państwa. Bauman wskazuje na sprzeczny sobie charakter
państwa opiekuńczego – z jednej strony ma ono za zadanie minimalizować efekty
bezrobocia i zapewniać gotowość do pracy bezrobotnych w okresie koniunktur
ekonomicznych, z drugiej strony zobowiązanie zapewnienia godnej egzystencji dla
wszystkich członków społeczeństwa (obywateli), niezależnie od ich wkładu w
bogactwo kraju. Zabezpieczenie godnego życia jest raczej kwestią „politycznych
praw” obywatela, aniżeli ekonomicznych możliwości (Bauman 1998, 46). Problem ten
znajduje swoiste odzwierciedlenie w strukturze świadczeń, które mogą przyjąć formę
tzw. „mean tested”, co oznacza, że ich udzielenie jest uzależnione od sprawdzenia,
czy dana osoba kwalifikuje się do jego otrzymania, albo uniwersalnego, mającego
charakter prawa, niezależnego od sytuacji majątkowej czy sytuacji na rynku pracy.
Wprawdzie wiele przemawia za „uniwersalizacją” systemu zabezpieczenia
społecznego, ale de facto mamy do czynienia albo z systemem ubezpieczeń
społecznych opartych na stosunku pracy (Niemcy), albo na częściowej prywatyzacji,
albo wreszcie na świadczeniach testowanych i adresowanych do określonej,
konkretnej kategorii osób (pomoc społeczna, dalej na ten temat: Titmuss 1968, 113).

To Richard M. Titmuss referując debatę w kwestii uniwersalnych czy
selektywnych świadczeń i usług socjalnych w latach sześćdziesiątych w Wielkiej
Brytanii przypominał, że przy przyjęciu uniwersalnych świadczeń w pewnych polach
zabezpieczeń społecznych ( opieka lekarska, oświata czy zasiłki rodzinne) kierowano
się następującymi argumentami:
„Jednym z zasadniczych historycznych powodów dla przyjęcia tej zasady
(uniwersalności – P.S.) był cel uczynienia usług socjalnych dostępnymi i osiągalnymi
dla całej ludności w taki sposób, aby nie powodowało to utraty pozycji, godności czy
szacunku wobec siebie przez korzystających z tych usług. Nie miałoby to
najmniejszego sensu, gdyby korzystanie z publicznie dostarczanych usług
wywoływało kompleks niższości, ubóstwo, zawstydzenienie czy stygmatyzację, albo
przypisywanie cechy „ciężaru” dla społeczeństwa. Stąd położony jest nacisk na prawa
socjalne dla wszystkich obywateli - aby używać (czy nie używać) w pełni
odpowiedzialnie usług udostępnianych przez wspólnotę przy założeniu, że niektórych
potrzeb nie może, czy nie chce, zaspokoić rynek czy rodzina. Jeżeli usługi nie będą
dostarczane dla wszystkich przez wszystkich, to albo nie będą one dostępne dla
wszystkich, albo będą dostępne tylko dla tych, którzy mogą sobie na nie pozwolić, a
dla innych w takim przypadku będą oznaczały kompleks niższości i stygmatyzację”
(1968, 129).



7
7
Z drugiej strony uniwersalizacja świadczeń i usług socjalnych jest sprzeczna z
naczelną wartością społeczeństwa konsumpcji, którą jest „wolny wybór” dóbr przez
konsumenta:
“Wybór jest meta-wartością społeczeństwa konsumpcyjnego, według tej wartości są
oceniane i umiejscawiane wszystkie inne wartości” (Bauman 1998, 58).

Biedni nie są konsumentami i wobec tego są nikomu niepotrzebni - to
wniosek, jaki wyciąga Bauman, a z drugiej strony – jest to swego rodzaju
paradoksem – modernizacja systemu usług socjalnych posługuje się logiką
mechanizmu rynkowego i wobec tego, siłą rzeczy, konstruuje stosunek między
usługami socjalnymi a jej odbiorcami na zasadzie „wolnego wyboru”. Rosalind
Edwards i Judith Glover we wprowadzeniu do książki: „Risk and Citizenship, Key
Issues in Welfare” (2001) używają terminu „obywatela-konsumenta” (citizen-
consumer). Wiąże to się m.in. z utratą zaufania do rozwiązań w zakresie polityki
socjalnej, reprezentowanej przez politykę i biurokrację. Dotyczy to głównie warstw
średnich. Wcześniej warstwy średnie były zainteresowane rozwojem państwa
„dobrobytu”, będąc jego głównym użytkownikiem. W latach 80-tych i 90-tych
zmieniło się nastawienie - prywatyzacja w zakresie usług socjalnych spowodowała, że
warstwy średnie są gotowe wypowiedzieć niepisany pakt solidarnościowy (Bauman
1998, 56).

Koncepcja „konsumenta” w odniesieniu m.in. do biednych jest popularna
wśród tzw. Nowej Prawicy (the Right). Zdaniem Tony Fitzpatrick, Nowa Prawica
przedefiniowała konstrukcję państwa opiekuńczego, a próbując zastąpić ‘petenta’
‘obywatelem’ (welfare citizen), zmieniła ich role na ‘sprzedawcę’ i’ konsumenta’, co w
konsekwencji doprowadziło do tego, że:
„(…) brak zdolności do działania obywatelskiego (empowerment – P.S.) był
interpretowany bardziej jako brak wyboru (exit), aniżeli jako brak demokratycznego
udziału (voice). Stąd wpływ Nowej Prawicy na państwo opiekuńcze od początku lat
80-tych spowodował, że niewielu uczyniono zdolnymi do działania obywatelskiego
(empowered) oraz że niewiele zdziałano na rzecz demokratyzacji systemu. W
pewnym zakresie rola państwa została ograniczona, w innym zakresie poszerzona.
To, co nie nastąpiło, to pluralizacja i decentralizacja politycznej władzy” (2002, 162)

Fitzpatrick zwraca uwagę na fakt, że Nowa Prawica ani nie zredukowała
wydatków na cele socjalne, ani też nie udało się jej sprywatyzować sektora
socjalnego, natomiast przełożyła ciężar odpowiedzialności na biednych, bez
zwiększenia po ich stronie środków (2002, 162).

W konteście analizy Baumana, ale nie tylko, poglądy tzw. Nowej Prawicy
(Right), która m.in uważa, że rozwiązanie wielu problemów polityki społecznej leży w
zamianie roli ‘petenta’ na rolę ‘konsumenta usług socjalnych’, muszą budzić szereg
poważnych zastrzeżeń.
Oczywiście ta racjonalizacja sfery socjalnej nie znaczy, że w ten sposób biedni
stają się zwykłymi konsumentami. Wynika to z dwóch przyczyn: po pierwsze jakość
usług socjalnych dla biednych z reguły odbiega od jakości takich samych usług dla
reszty ludności – dotyczy to np. usług oświatowych czy medycznych; po drugie wiele
usług dla biednych ma nadal charakter stygmatyzujący – np. poradnictwo dla
zadłużonych czy schroniska dla bezdomnych.


8
8

Rozwiązanie tego problemu widzi się w stworzeniu możliwości zapewnienia
minimum dochodów dla każdego, niezależnie od możliwości zarobkowych. Uważa się,
że to rozwiązanie pozwoliłoby każdemu na życie odpowiadające godności ludzkiej. Do
zwolenników tego rozwiązania należy m.in. Claus Offe.

Biedny jako obywatel

Obywatelstwo oznacza status równej i pełnej przynależności do politycznej
wspólnoty (‘polity’). Bauböck robi różnicę pomiędzy ‘państwem’ (state),
‘społeczeństwem’ (society) a ‘polity’, którą definiuje:
„’Polity’ jest zbiorowością ludzi jako podmiotu władzy - w tym wypadku jest ona
widziana jako wspólnota polityczna. W przeciwieństwie do pojęcia ‘społeczeństwa
obywatelskiego’ koncepcja ‘wspólnoty politycznej’ implikuje dyskurs na temat
politycznej legitymacji i formalnej struktury członkostwa” ( Bauböck 2001, 39)

Odnośnie definicji ‘obywatelstwa’ autor podkreśla takie cechy, jak równość
członka wspólnoty politycznej, bez względu na różnice w innych sferach życia
społecznego. Dalej jest to pełne członkostwo (bez żadnych ograniczeń) w aspekcie
koncepcji narodu jako suwerena. Pełne członkostwo oznacza szeroko pojmowaną
władzę (power) i włączenie, co wyklucza tzw. ‘cząstkowe obywatelstwo’ (partial
citizenship) – jako rezydualne kategorie: mniejszości, więźniowie, psychicznie chorzy
czy cudzoziemcy( Bauböck 2001, 39). Elementem tworzącym ‘obywatelstwo’ są, obok
przynależności, prawa - równe dla wszystkich i uznawane przez wszystkich (Bauböck
2001, 40). Trzecim elementem ‘obywatelstwa’ jest jego praktyczna realizacja.
‘Obywatelstwo’ nakłada na jednostkę konieczność podejmowania określonych
działań, począwszy od działań politycznych - jak udział w wyborach - do
zaangażowania obywatelskiego w codziennych działaniach (Bauböck 2001, 40).

Szeroka koncepcja obywatelstwa obejmuje więc członkostwo, prawo i
praktykę, lecz różne koncepcje w różny sposób akcentują poszczególne elementy.
Generalnie mówi się o dwóch kategoriach: tzw. „wąskie ujęcie” (thin citizenship) i
„szerokie ujęcie” (thick citizenship).



9
9


Problem biedy czy społecznego wykluczenia oraz obywatelstwa dotyczy w
pierwszym rzędzie praw i praktyki. Kwestia członkostwa odgrywa obecnie rolę w
pewnych specyficznych sytuacjach – jak np. w wypadku mniejszości etnicznych -
jeżeli są przedmiotem dyskryminacji ekonomicznej, politycznej i kulturowej. Status
biednego per se nie powinien mieć – w warunkach nowoczesnej demokracji -
żadnego znaczenia dla kwestii członkostwa. Każdemu członkowi wspólnoty
politycznej są formalnie gwarantowane te same prawa obywatelskie (civic rights),
polityczne i socjalne. Niemniej jednak dyskusja wokół biedy, jaka się toczy, pokazuje,
że rzeczywistość często odbiega od formalnych uregulowań praw obywatelskich.
Prawa obywatelskie mają – i to jest zasługą liberalizmu – za zadanie ochronę
obywateli przez przemocą aparatu państwowego. W praktyce obserwuje się, że
naruszanie praw obywatelskich przez organy państwowe bardzo często ma miejsce w
przypadku obywateli, należących do materialnie, społecznie czy kulturowo
upośledzonych. Ich społeczna bezradność, czy bezsilność, czyni ich obiektami
przemocy państwowej. Nierzadko odgrywają oni rolę „kozła ofiarnego”. Tego typu
doświadczenia legitymują m.in. potrzebę takich instytucji jak Rzecznik Praw
Obywatelskich czy the International Amnesty.

Zagadnienie praw politycznych oraz biedy jest szczególnie dyskutowane w
kontekście prawidłowego funkcjonowania systemu demokratycznego państwa.
“Redukcja zakresu działania państwa opiekuńczego idzie ręka w rękę z przekwitaniem
i zawężaniem się politycznie aktywnego obywatelstwa” (Bauman 1998, 50).

Chodzi tu o kwestie materialnych podstaw obywatelstwa. W Atenach udział w
zgromadzeniach obywatelskich był uzależniony od opłaty, która miała symbolizować
dominację polityki nad ekonomią. Bieda była uważana za barierę w realizacji praw
obywatelskich (Faulks, 2000, 17). Nowożytna historia obywatelstwa może być
widziana – jak uważa Marshall – jako proces rozszerzania się praw obywatelskich,


10
10
począwszy od praw obywatelskich (prawo do życia, wolności, własności), poprzez
prawa polityczne (prawo wyborcze, prawo wolności słowa, prawo do zrzeszeń) aż do
praw socjalnych (praw do oświaty, opieki lekarskiej, pracy czy dachu na głową,
renty). Jednocześnie Marshall zwraca uwagę na paradoks, jaki ma miejsce między
równością bazującą na statusie obywatela, a ekonomiczną nierównością, i wynikające
z tego niebezpieczeństwa dla społecznego porządku i w efekcie praktyki realizacji
praw obywatelskich. Partykularne kryteria, jak np. płeć, wyznanie czy narodowość
straciły znaczenie. W ostatnim czasie coraz więcej pojawia się głosów wskazujących
na kryzys demokracji reprezentatywnej oraz na próby reform systemu w celu dalszej
stabilizacji. Do takich prób należy zaliczyć m.in. propozycję Charlesa Taylora (2002).

Ale już wcześniej wskazywano na konieczność uniwersalizacji praw socjalnych
i nadanie im charakteru norm konstytucyjnych. Rödel, Frankenberg i Dubiel wiążą
kwestie socjalne z kwestią potrzeb systemu demokratycznego i te ostatnie służą im
do uzasadnienia potrzeby konstytucyjnych rozwiązań (1989) Wskazują oni na
niemiecką tradycję, według której wolność i równość są oddzielone od faktycznie
równego udziału we władzy i bogactwie. Z drugiej strony zabezpieczenie wolności i
realizacja sprawiedliwości społecznej jest deklarowane jako zadanie państwa.
Wynikają z tego dwie daleko idące konsekwencje: po pierwsze ma miejsce
ograniczenie wolności w instytucjach usług socjalnych, np. w szkołach, zakładach,
czy instytucjach kulturalnych. Po drugie ma miejsce wykluczenie polityki socjalnej ze
sfery publicznej wolności (1989, 182). Znajduje to swoje uzasadnienie w rozróżnieniu
praw politycznych i praw socjalnych. Autorzy podejmują próbę – jak sami twierdzą –
połączenia materialnej zasady praworządności z zasadą ludzkiej godności i
demokracji (1989, 182). Punktem wyjścia dla ich dalszych rozważań jest pytanie
dotyczące dostępu obywateli do uczestniczenia w życiu publicznym. Ten dostęp
zależy faktycznie od konkretnych warunków życiowych, które mogą okazać się
poważną przeszkodą. To jednakże zaprzecza w wyraźny sposób wzajemnemu
zobowiązaniu społeczności politycznej do stworzenia sfery życia publicznego, gdzie
wszyscy mogą wyrazić swoje opinie czy żądania, co oznacza jednocześnie
konieczność zapewnienia wszystkim realnej możliwości udziału w publicznych
dyskusjach czy konfliktach. To zadanie ma - ich zdaniem – do spełnienia socjalna
polityka, która będąc wyrazem cywilnej solidarności powinna umożliwić polityczną
aktywność tych obywateli, którzy potrzebują pomocy. Takie ich problemy, jak
ubóstwo, bezrobocie, czy brak dachu na głową, nie powinny być przedmiotem
biurokratyczno - administracyjnego działania, lecz z powodu grożącego, czy
faktycznie mającego miejsce wykluczenia ze sfery publicznej powinny być widziane
jako zagrożenie dla politycznej wolności i powinny znaleźć odpowiednie rozwiązanie.
Takim rozwiązaniem mogłyby być konstytucyjne gwarancje w zakresie
zabezpieczenia minimum egzystencji jako warunku dla zapewnienia możliwości
udziału wszystkich obywateli w życiu publicznym. Umieszczenie tych gwarancji na
poziomie ustawy konstytucyjnej czyniłoby je w dużej mierze niezależnymi od
zmieniających się układów politycznych w parlamencie.
Jeżeli to rozwiązanie ma wiele pozytywnych stron, to wydaje się, że obecnie
politycznie powinno ono liczyć na poparcie oraz że tylko społeczeństwo obywatelskie
jest tym miejscem, gdzie biedni mogą aktywnie żądać i oczekiwać uznania ich
obywatelskiego statusu.

Literatura:

11

Bauböck, R. (2001): Recombinant citizenship, in: Woodward, A./Kohli, M. (ed.):
Inclusions and Exclusions in European Societies, Routledge, London, New York
Bauman, Z. (1998): Work, consumerism and the new poor, Open University Press,
Buckingham, Philadelphia
EAPN (2000): Armut und soziale Ausgrenzung bekämpfen: Eine neue Dynamik in der
Europäischen Union?, Bruxelles
Edwards, R. / Glover, J. (2001): Risk and Citizenship, Key Issues in Welfare, (2001),
London, New York
Faulks, E. (2000) : Citizenship, Routledge, London, New York
Fitzpatrick, T. (2002): Debate: The two paradoxes of welfare democracy, in:
International Journal of Social Welfare, Nr. 2, 159 – 169
Gołczyńska-Grondas, A. (2002): Postawy przedstawicieli służb społecznych, Szanse i
ograniczenia w działaniach przeciwko biedzie, w: Tarkowska, E. (red.): Przeciw
biedzie, Programy, pomysły, inicjatywy, Warszawa, 150 - 163
Jones, Ch. / Novak T. (1999): Poverty, Welfare and the Disciplinary State (1999),
Routledge, London, New York
Katz, M. B. (1989): The Underserving Poor, From the War on Poverty to the War on
Welfare, Pantheon Books, New York
Lepianka, D. (2002): Polacy a biedacy – społeczny obraz ubóstwa i stosunek
społeczeństwa polskiego do osób ubogich, w: Tarkowska, E. (red.): Przeciw biedzie,
Programy, pomysły, inicjatywy, Warszawa, 54 - 76
Murray, Ch. (1994): Underclass: The Crisis Deepens, IEA,
Rödel U. / Frankenberg, G. / Dubiel, H. (1989): Die demokratische Frage, Ein Essay,
Frankfurt am Main
Sałustowicz, P. (2002): Strategie zmian zaniedbanych dzielnic miast, w: Praca
Socjalna, 2002, Nr. 1. 3 - 22
Titmuss R. M. (1968): Commitment to Welfare, London
Taylor, Ch. (2002): Wieviel Gemeinschaft braucht die Demokratie?, Frankfurt am
Main
UN: Human Development Report 1999
Warzywoda - Kruszyńska, W. / Grotowska - Leder, J. / Krzyszkowski, J. (2002):
Lokalna strategia przeciwdziałania biedzie w Łodzi jako rezultat diagnozy społecznej,
w: Tarkowska, E. (red.): Przeciw biedzie, Programy, pomysły, inicjatywy, Warszawa,
126 – 149
Wichrowska - Janikowska, E. (2001): Pojmowanie przez pracowników godności
człowieka w stosunkach pracy – na podstawie korespondencji nadchodzącej do RPO,
Maszynopis, Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich, Warszawa