Garnitur i garsonka przestały być znakiem rozpoznawczym specjalistów?

Jeszcze kilkanaście lat temu standardowym ubiorem pracowników biurowych były garnitury i garsonki. Z takim strojem utożsamiany był profesjonalizm i pozycja zawodowa. Dziś specjaliści oczekują większego komfortu pracy, który przejawia się między innymi swobodnym ubiorem.

Perspektywa braku konieczności noszenia stroju biznesowego każdego dnia dla wielu profesjonalistów jest bardzo kusząca i może wpłynąć na decyzję o wyborze nowego miejsca zatrudnienia. Dlatego luźny dress code coraz częściej jest elementem
komunikowanym w strategii employer brandingowych firm dążących do zwiększenia zatrudnienia, w szczególności tych kierujących swoją ofertę do przedstawicieli najmłodszych pokoleń pracowników.

Milenialsi chcą luzu

Rosnący odsetek zatrudnionych w firmach stanowią tzw. milenialsi, co również ma znaczący wpływ na zmiany kanonu ubioru funkcjonującego w organizacjach. 

Jak zauważa Aleksandra Tyszkiewicz, dyrektor w Hays Poland, młodzi pracownicy nie mają problemu z zajmowaniem się sprawami prywatnymi w pracy, ale także odpisywaniem na służbowe wiadomości wieczorem. Zacieranie granicy pomiędzy życiem zawodowym i prywatnym sprawia, że oba te elementy w przypadku milenialisów są od siebie zależne i często tworzą integralną całość.

Młodzi pracownicy oczekują od pracy komfortu zbliżonego do tego, którego doświadczają po godzinach. Przekłada się to zarówno na ich wymagania względem przestrzeni pracy, dostępu do nowoczesnego sprzętu, lokalizacji i otoczenia biura, jak i właśnie stroju, w jakim będą musieli pracować. Bardzo często poszukują więc firmy, która oprócz atrakcyjnych warunków zatrudnienia zagwarantuje im pewną dowolność w zakresie ubioru lub przynajmniej nie będzie stosowała bardzo formalnego i ściśle określonego dress code’u – komentuje ekspertka Hays.

Garnitur tylko na spotkania

Pracodawcy są świadomi, że strój galowy najlepiej sprawdza się podczas spotkań z klientami i branżowych konferencji, ponieważ jest elementem budowania profesjonalnego wizerunku firmy na rynku. Pracownikowi ubranemu w garnitur łatwiej jest zdobyć zaufanie i szacunek kontrahentów, a bardziej swobodny ubiór byłby
odebrany jako brak profesjonalizmu. Pod tym względem firmowe wytyczne raczej nie zyskały większej elastyczności. Mimo to pracodawcy coraz lepiej rozumieją, że w innych sytuacjach, kiedy dzień pracownika spędzony jest na wewnętrznych spotkaniach roboczych i pracy przy komputerze, strój biznesowy jest nie tylko zbędny, ale może wręcz szkodzić produktywności.

– Wiele organizacji liberalizuje zasady regulujące kwestie ubioru, polegając przede wszystkim na rozsądku pracowników. Firmy akceptują odstępstwa od firmowych wytycznych, o ile swobodniejszy strój jest schludny stonowany i nie budzi kontrowersji. Jednocześnie oczekują, że pracownik będzie przygotowany na
nieoczekiwane spotkanie z klientem i będzie miał w zanadrzu okolicznościowy zestaw (np. koszula i marynarka), który w razie potrzeby szybko założy – mówi Aleksandra Tyszkiewicz.

Dżinsom wstęp wzbroniony

Zamiast przygotowywać długą listę wymagań i zaleceń związanych z profesjonalnym wizerunkiem w miejscu pracy, firmy coraz częściej ograniczają dress code do określenia minimum wymagań lub nakreślenia zasad ubioru nieakceptowanego w miejscu pracy, np. wcześniej wspomnianych dżinsów. O przestrzeganie zasad
szczególnie dbają korporacje. W mniejszych firmach wskazówki są zwykle mniej sformalizowane i dotyczą stonowanej kolorystyki oraz nieeksponowania partii ciała, których pokazanie uchodzić może w środowisku zawodowym za przejaw braku profesjonalizmu.

Mimo wszystko w przypadku niektórych firm i obszarów specjalizacyjnych bardzo trudno jest wprowadzić luźniejsze zasady ubioru. Strój formalny jest domeną m.in. branży bankowej, finansowej, prawnej oraz doradztwa biznesowego i wiele wskazuje na to, że pracodawcy z tych sektorów nieprędko zrezygnują z rygorystycznych wytycznych. Z drugiej strony, trudno też sobie wyobrazić owocną współpracę z prawnikiem czy doradcą inwestycyjnym, który przyjmuje interesariuszy w bluzie i dżinsach. W myśl zasady „jak cię widzą, tak cię piszą” nawet najbardziej profesjonalni i kompetentni eksperci nie zyskają zaufania klientów, jeśli nienależycie się prezentują.

W innych sektorach rynku obserwowana jest zupełnie odmienna sytuacja – dress code po prostu nie funkcjonuje. Pełną dowolnością w ubiorze najczęściej cieszą się informatycy oraz pracownicy firm technologicznych i start-upów, eksperci branży reklamowej, a coraz częściej także osoby zatrudnione w centrach nowoczesnych usług dla biznesu, które na co dzień zajmują się zdalną obsługą klienta. Zdarza się, że w jednym biurze – w zależności od zajmowanego stanowiska i rozkładu dnia – jednocześnie funkcjonują osoby w stroju sportowym, jak i pracownicy ubrani w elegancki garnitur.

Zbyt sztywny dress code może wpływać na relacje między współpracownikami – jednakowo ubranym, w krępujących garniturach i garsonkach trudno jest nawiązać relacje wychodzące poza sferę zawodową. – Dobrą praktyką jest wyznaczenie kluczowych wytycznych obowiązujących wszystkich pracowników, ale pozostawiających im margines umożliwiający skomponowanie stroju zgodnie ze swoją osobowością i preferencjami. Takie rozwiązanie może pozytywnie wpłynąć na zadowolenie i zaangażowanie pracowników w pracę, a co za tym idzie – także poprawić wyniki biznesowe – dodaje Aleksandra Tyszkiewicz.