Trudne sytuacje rekrutacyjne – jak sobie z nimi radzić?

Praca z ludźmi dostarcza wielu emocji i nigdy nie jest nudna – do tego chyba nikogo nie trzeba przekonywać. Oprócz pozytywnych doświadczeń, takich jak usłyszenie od kandydata, że jest się najlepszym rekruterem, z którym miał kontakt albo pochwalenie firmy za profesjonalne podejście do kandydata, zdarzają się też niemiłe sytuacje.

Ale to dobrze, przecież każde doświadczenie nas wzmacnia i uczy czegoś nowego. Z jakimi trudnymi sytuacjami może spotkać się rekruter w trakcie procesu?

Niespodzianka nie tylko dla kandydata

Trudny projekt rekrutacyjny. Spływ kandydatów niewielki. Dopasowanie kandydata do profilu zerowe. Projekt ciągnie się kilka tygodni. Nagle otrzymuję wiadomość z numerem telefonu do kandydatki idealnej. Nie zastanawiając się długo, dzwonię. Jedna rozmowa, druga, moja radość jest coraz większa. Kandydatka również chętna na współpracę z firmą, chętnie się spotka i porozmawia. Właściciel firmy, do której rekrutowałam jest zadowolony, bo już chyba tracił nadzieję na powodzenie. Spotkanie umówione. W dniu spotkania rano otrzymuję SMS-a od kandydatki z informacją, że musi przełożyć spotkanie o tydzień. Zapala mi się czerwona lampka, ale sama szybko sobie tłumaczę, że różne są sytuację w życiu i pewnie faktycznie coś jej wypadło. Tydzień później sytuacja się powtarza, ale tym razem kandydatka nie przekłada spotkania, a całkiem rezygnuje z rekrutacji. A taki piękny miał być ten poniedziałek… I był! Wymieniłyśmy kilka SMS-ów i okazało się, że powodem rezygnacji jest nieoczekiwana ciąża. Kandydatka nie chciała po prostu robić problemów nowemu pracodawcy i nie wyobrażała sobie sytuacji, w której podpisuje umowę, a za chwilę idzie na zwolnienie lekarskie. Pomimo tego, że projekt nadal był w toku, to na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Pani Kasiu, życzę szczęścia i trzymam kciuki!:)

IT – ile kosztuje rozmowa?

Kto choć raz rekrutował specjalistów branży IT wie, że są to bardzo specyficzne projekty. Ofert dużo, kandydatów mało. Typowy rynek pracownika. Kandydaci w ofertach mogą przebierać, ile tylko chcą. Mogą też mieć wysokie oczekiwania. Mogą nie odpisywać na wiadomości, nie odbierać telefonów. A co! Ale czy mogą zapominać o kulturze? Pewnie tak, ale zostaje to długo w pamięci rekrutera, a nigdy nie wiadomo, kiedy los się odwróci. Zdarzyło się, że otrzymałam lakoniczną odpowiedź na moją wiadomość: „Poniżej 15k na rękę nie zaczynam rozmowy”. Żadnego cześć/ dzień dobry/ dziękuję/ nie jestem zainteresowany. Nic. Inny kandydat podczas pierwszej rozmowy telefonicznej rzucił: „Chce pani ze mną porozmawiać? Proszę wpłacić mi 200 zł na konto”. Zachowanie pozostawię bez komentarza, ale cieszę się, że są to pojedyncze sytuacje.

Dwie pieczenie na jednym ogniu

Trudne sytuacje podczas rekrutacji związane są nie tylko z kandydatami. Czasami klienci dostarczają nam sporo emocji. Zapowiadała się szybka i przyjemna rekrutacja. Poszukiwany: pracownik biurowy. Duży spływ aplikacji, sporo fajnych kandydatek. Postanowiłam 3 przedstawić pracodawcy. Żadna mu nie odpowiadała. Ok, i tak bywa. Następne 3. Znowu żadna. W trakcie kolejnej rozmowy o oczekiwaniach wobec kandydata coraz głośniej zaczęto mówić o handlowcu. Ale jak to? Pracownik biurowy i handlowiec? Przecież to inne kompetencje, inne doświadczenie. Firma wcześniej wspominała o tym, że może będzie szukać jeszcze przedstawiciela handlowego, ale to był temat otwarty na przyszłość. No cóż, najwidoczniej stwierdzili, że może uda się znaleźć osobę, która będzie 2 w 1. Ten pozornie łatwy i przyjemny projekt ciągnął się kilka tygodni. Ostatecznie przedstawiłam firmie 16 kandydatów dopasowanych do stanowiska biurowego. Wybrano 2 dziewczyny, ale tylko jednej zaproponowano umowę o pracę, co kłóciło się z moimi przekonaniami. Zawsze po 2-3 miesiącach od zakończonej rekrutacji kontaktuję się z pozyskanym przez nas pracownikiem, żeby dowiedzieć się, co słychać i jak się pracuje w nowym miejscu, bo chcemy współpracować tylko z takim firmami, w których ludziom jest dobrze. Naszą misją jest łączenie dwóch stron, pracownika i pracodawcy, tak aby obie strony były zadowolone. Po rozmowie z jedną z tych dwóch kandydatek wiedziałam, że wzajemnie nie spełnili swoich oczekiwań.

Rekrutacja czy terapia?

Niektórzy przez całe swoje życie zawodowe nie byli na żadnej rozmowie rekrutacyjnej. Takie spotkanie może okazać się dla nich sporym stresem i wyzwaniem. A jak jest stres, to może być też płacz. Kiedyś podczas spotkania zaczęłam wypytywać kandydatkę, dlaczego chce zmienić pracę. Bo niby ta ostatnia firma spełnia jej oczekiwania, wynagrodzenie jest adekwatne do wykonywanych obowiązków, w nowej firmie chce robić dokładnie to samo… Więc musi być jakiś inny powód, dla którego spotkałyśmy się w takich okolicznościach. I nagle coś pękło. Kandydatka wybuchnęła płaczem. Opowiedziała, że w obecnej firmie jest kozłem ofiarnym, wszyscy się z niej śmieją, jest obgadywana, dostaje najgorsze zadania do zrobienia. Druga pani, która zareagowała podobnie, przez wiele lat pracowała w dużej firmie produkcyjnej. Problem pojawił się, gdy zmieniła się brygadzistka, z którą się nie lubiły. Od ponad 4 lat jestem ratownikiem medycznym (tak tak wiem, że oryginalne połączenie: ratownik i rekruter;)), więc często widzę, jak ludzie reagują płaczem na przykre sytuacje. Jednak zazwyczaj związane jest to z bólem fizycznym, cierpieniem czy też utratą kogoś bliskiego. Te sytuacje mnie zaskoczyły, ale zachowałam się tak, jak w tamtej chwili uznałam za najbardziej profesjonalne. Podałam paniom chusteczki, zaczekałam aż opanują emocje i się uspokoją. Co ważne, udało się poprowadzić spotkanie do końca. Pomimo tego, że rekrutacje nie zakończyły się dla nich pozytywnie, to mam nadzieję, że było to cenne doświadczenie, które je wzmocniło i dodało pewności siebie na przyszłość.

Wszystkie nietypowe czy trudne sytuacje traktuję jako wyzwanie, a nie problem. To między innymi one sprawiają, że praca rekrutera nie jest schematyczna i nudna. Rekrutacja to nie tylko przeglądanie CV i umawianie spotkań. To przede wszystkim rozmowy i budowanie relacji z kandydatami. To sytuacje, w których pojawiają się emocje. A że czasami są negatywne? Trudno. W codziennym życiu też nie wszystko jest kolorowe.

Dodaj komentarz