Scena HR: Cyryl Boryczko o ładunku emocjonalnym w rekrutacjach

Cyryl Boryczko opowiada o zrozumieniu potrzeb kandydatów i studzeniu zapału liderów, a także dlaczego słuchanie ze zrozumieniem jest tak istotne w dobie automatyzacji wszelkich procesów. Zapraszamy!

Cyryl Boryczko – Regionalny Menadżer ds. Personalnych w Woodward, gdzie odpowiada za zarządzanie HR w trzech zakładach – w Polsce, Niemczech i Bułgarii. Absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. W wolnych chwilach pasjonat ASG i komiksów.

Co determinuje sukces pracy w dziale HR?

CB: Kluczowym aspektem naszej pracy jest empatia i zrozumienie. Zrozumienie ludzi, ich motywacji, dążeń i aspiracji, ale także zrozumienie celów biznesu i umiejętne pogodzenia tych pierwszych z drugimi. To chyba jednocześnie największe wyzwanie z jakim się mierzymy. Można budować świetne, nowoczesne programy i procesy HRowe, ale jeśli nie będą dopasowane do potrzeb indywidualnych oraz celów biznesowych, nie tylko na nic się nie przydadzą, ale mogą wręcz wyrządzić więcej szkód, niż przynieść pożytku. Dział HR musi więc być łącznikiem pomiędzy pracownikami, a biznesem, który pozwala pracownikom się realizować, a biznesowi osiągać wyniki, jakie sobie założył.

Jakie trudności Pana zdaniem napotyka rekruter w swojej pracy i jak sobie z nimi radzić?

CB: Rekruterzy mają cały czas pod górkę. Dostępność kandydatów i trudność znalezienia odpowiednio wykwalifikowanych pracowników oraz wygórowane oczekiwania kandydatów są oczywiste. Mniej oczywistym wydają się często wyśrubowane oczekiwania klientów wewnętrznych, niedostosowane do rzeczywistych potrzeb. Menedżerowie chcieliby zatrudniać w swoich działach kandydatów idealnych pod każdym względem – utalentowanych, najlepszych merytorycznie, świetnych pod względem osobowości i do tego najlepiej z wieloletnim doświadczeniem na podobnych stanowiskach. Jednocześnie niekoniecznie takich ludzi potrzebują. Nie można budować zespołów składających się z samych gwiazd, analogie ze świata piłki nożnej pokazują, że zespoły naszpikowane gwiazdami niekoniecznie osiągają najlepsze rezultaty. My, jako dział HR, musimy studzić te zapały liderów i pomóc im lepiej zrozumieć ich własne potrzeby. Jeśli chodzi o sposoby radzenia sobie z tym wyzwaniem to jednej recepty nie mam, ale na liderów–kibiców działa wspomniana wyżej analogia piłkarska ;)

Czego nauczyła Pana praca w branży HR?

CB: Cierpliwości, choć czasami myślę, że przydałoby mi się jej jeszcze więcej. I umiejętności nie tyle słuchania, co wsłuchiwania się w innych. Nawet ze zwyczajnych, codziennych rozmów z naszymi koleżankami i kolegami z pracy możemy wiele wyczytać o ich motywacjach i tym, co nimi kieruje, a to znacznie ułatwia nam pracę.

Największe wyzwanie rekrutacyjne, z którym musiał Pan się zmierzyć?

CB: Znalezienie opiekunki dla mojej córki :) Z jednej strony mówię to żartobliwie, a z drugiej zupełnie poważnie, bo kiedy podchodzimy do wykonywanej pracy z dużym ładunkiem emocjonalnym, to podjęcie decyzji nie jest łatwe. Dlatego tak istotne jest, abyśmy na co dzień starali się te emocje studzić nie tylko u siebie, ale i u liderów, z którymi pracujemy. Jeżeli chodzi o rekrutacje zawodowe, to największym wyzwaniem dla mnie zawsze są rekrutacje na stanowiska liderskie i im poświęcałem najwięcej czasu i uwagi. Kadra liderska to ludzie którzy mają bezpośredni wpływ na to, jak firma funkcjonuje i jaką atmosferę w pracy tworzymy. Tu jestem z siebie naprawdę zadowolony – udało się nam w Woodward stworzyć świetny zespół, który nie tylko osiąga znakomite wyniki, ale i powoduje, że co dzień z przyjemnością przychodzę do pracy.

W czym tkwi największy problem w wyselekcjonowaniu najlepszego kandydata?

CB: We właściwym ocenieniu potencjału kandydata. Nietrudno ocenić czy ktoś ma kompetencje, których szukamy, znacznie trudniej stwierdzić, czy kandydat będzie w stanie w szybkim czasie nabyć kompetencje, których na rynku brakuje, a których my szukamy.

Z jakich źródeł czerpie Pan inspirację do pracy?

CB: Przede wszystkim z obserwacji ludzi, którzy na tym biznesie połamali już zęby. Mam duże szczęście do swoich szefów. Każdy z nich był inny, każdy miał jednak spore doświadczenie i tony wiedzy, którą się chętnie ze mną dzielili. Staram się tę wiedzę wykorzystywać w codziennej pracy i samemu przekazywać dalej. Inspiruje mnie zespół z którym pracuję, a świadomość, że ludzie którym pomagam się rozwinąć osiągają sukcesy dodaje mi skrzydeł i energii.

Jakie trendy zauważa Pan w branży HR?

CB: Również w branży HR widoczny jest trend automatyzacji procesów i zmiany tradycyjnych narzędzi na te dostępne on-line. Z jednej strony to dobrze – narzędzia i procesy on-line zwiększają naszą efektywność i zgodnie z duchem Lean pozwalają wyeliminować dużo marnotrawstwa. Z drugiej strony ten trend mnie jednak niepokoi. Mam obawę, że w tym tempie już za kilka lat ludzie nie będą się ze sobą spotykać i rozmawiać, a wszystkie sprawy będziemy załatwiać w sieci. Wtedy nie będzie już miejsca na „wsłuchiwanie” się w ludzi, o którym wspominałem wcześniej.

Scena HR – cykl wywiadów z osobami związanymi w codziennej pracy z branżą HR.

Dodaj komentarz