Wypowiedzi
-
Marek Cieśla*
Manifest programowy
Czyś ty muzyk jest czy malarz?
Czy poezja to twój świat?
Więc odpowiem ci już zaraz
Człowiek – najpiękniejszy kwiat.
Pewnie malarz jesteś, pewno grajek
Lub poeta nie daj Boże!
A odpowiedź serce kraje:
Cudny robak. Cudny? Może...
Czy widziałeś drzewo suche
Na policzku kroplę z powiek?
Te gałązki jak łza kruche
Jak twe imię „człowiek”
Pędzlem, dłutem, piórem, harfą
Wierszem choćby odciąć garb
Nim historia ciśnie kartą
W to przedziwne życie. Skarb?
z tomiku „Nim...”, 2006
*Marek Cieśla (ur. 1956) – poeta, malarz, muzyk (kompozytor i instrumentalista),
tłumacz tekstów piosenek (wszystkie piosenki Beatlesów), pedagog, absolwent
wychowania muzycznego Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Bydgoszczy, mieszka
w Dzierżoniowie na Dolnym Śląsku. Jest autorem tomiku wierszy: Nim... Wyd. STUDIO
Edytor, Dzierżoniów 2006.
Inne wiersze Marka Cieśli w tematach:
Kalendarz poetycki na cały rok, W czasie deszczu nudzą się dzieci, ale nie poeci, Modlitwa, Między bogactwem a ubóstwem/Motyw bezdomności w poezji,
Motyw wieży, Toasty wierszem wznoszone, Nim przyjdzie wiosna.../Listy poetyckie,
Być poetą..., Zaśpiewam ci pieśń, Bohema, cyganeria artystyczna, Ciało mojego ciała/Poezja i malarstwoRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 26.03.12 o godzinie 19:51 -
Lekcja historii na murze
Miastu Bielawa
Idę wzdłuż muru
z wymalowaną historią miasta
naprzeciw biegnie
dziewczyna młoda wysportowana
mijamy się około XVII wieku
i każde podąża dalej w swoją stronę
ale wracam
za dziewczyną do pierwszych
zapisów o osadzie
do 1288 roku
mijam 1428-my widzę jak Husyci
bezwzględnie i krwawo grabią osadę
a ja mogę temu jedynie przyglądać się
bezradnie
przyspieszam kroku mijam
szybko średniowiecze może i dobrze że
niczego szczególnego tam
nie widziałem
wchodzę w wiek XIX osada pięknie się
rozwija powstają
fabryki przemysłu włókienniczego
ale pogłębiają się gwałtownie podziały
w 1844-tym wychodzą na ulice
zbuntowani tkacze niosą na plecach
głodne dzieci
w ustach okrzyki niezadowolenia
i rewolucyjne pieśni
i kładą się na ziemię jak
skoszone zboże
pod gradem policyjnych kul
twarze ich czarne ziemiste
stają się jeszcze bardziej czarne
a życie toczy się dalej budują
nowy kościół
i kolej sowiogórską chlubę całej okolicy
w 1924-tym wielkie oczekiwane
od dawna święto
Langenbielau otrzymuje prawa miejskie
mały krok do przodu i widzę tłumy
obok ratusza odsłaniają
fontannę z wizerunkiem sowy
patronki okolicznych gór
ale co to
słyszę miarowy ponury warkot
wojskowe samoloty lecą
zrzucać bomby na sąsiednią Polskę
jest 1 września 1939 roku
a teraz słyszę jęki pracujących
więźniów warczenie
i ujadanie psów wartowników krzyki
i odgłosy świstającej nahajki
spadającej na przygięte plecy
nieszczęśników
to Gross Rosen mroczny obóz pracy
w 1946-tym pierwszy polski burmistrz
polska nazwa miasteczka
polskie obyczaje
budzi się życie po śnie śmiertelnym
nowe tęsknoty nadzieje miłości
normalność
stare kominy fabryczne jak
dawniej
wypluwają w niebo kłęby dymu
huczą tkackie krosna
zbuntowani tkacze znów wychodzą
na ulice ale tym razem
tylko na scenie teatru robotniczego
życie toczy się dalej mimo
zakrętów
wzlotów i upadków
w 2008-mym
umiera przemysł włókienniczy
ale przyjeżdżają coraz liczniej turyści
wędrują po górach kąpią się w zalewie
śpiewają wesoło przy namiotach
dźwięki reggae rapu bluesa hard rocka
a w tle poezja śpiewana
na wieżę kościoła wbiegają sportowcy
mijam się z dziewczyną
coraz bardziej rozgrzaną widać że
biegnie coraz szybciej coraz bardziej
spontanicznie uśmiecham się
do ciebie Bielawo
Langenbielau, Marketplace 1930/Bielawa, Rynek 1930Ten post został edytowany przez Autora dnia 29.06.13 o godzinie 05:28 -
Marek Cieśla*
* * *
Być poetą
to drogowskazy mieć na drogach mlecznych?
W motyle gąsienice czołgów przeistaczać
czy błyskawice przytulać do piersi?
A może Bogu brodę w srebrny warkocz zaplatać?
To krzyżówkę-jolkę z hasłem miłość
w kiosku ruchu wziąć na kredyt
i list (ten ostatni) cieciowi podrzucić?
To kalendarz wierszy na półkach odkurzyć
Czy białą sutanną walczyć jak szpadą?
Być poetą?...
to w stanie być błogosławionym
ze śmiercią
10 VIII 96
z tomiku „Nim...”, 2006
*notka o autorze w temacie Autoportret w lustrze wierszaRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 22.08.10 o godzinie 02:51 -
Marek Cieśla*
Deszcz pada w opactwie Pont St. Esprit
Czy to Bóg płacze rzęsistymi łzami
nad monasterem panią i mną?
Czy też bies błogosławi czarcią kropielnicą
ten klasztor panią i mnie?
Czy po prostu tylko deszcz pada
w opactwie Pont St. Esprit?
z tomiku „Nim...”, 2006
*notka o autorze i linki do innych jego wierszy
w temacie Autoportret w lustrze wierszaRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 14.03.12 o godzinie 08:56 -
Marek Cieśla*
Litania
Matce
Żółty pokoju
Muzyko z dawnych lat
Robotniku znoju
Chłopie z nadwiślańskich chat
Ogniku papierosa
Czasie zmarnowany
Krwi utoczona z nosa
Losie choć zasranyś
Nocy biała jak dzień
Gwiazdo ciemna jak sierść
Myślicielu, choć myślą żeś pień
Śmierci śmierć
Módl się za nami
Modlitwa o północy w narodowe święto Francji
Przystępuję do Ciebie po cichutku jak kocur
przyklęknąwszy w chapelle klasztornym
gdzie kadzidło i świece swoim blaskiem
po ołtarzu ikonowym w ciemnościach
tajemnych
chybotliwie swą polifoniczną nucą fugę
Gdzie niebieski absolut ludziom zwykle się
kłania
gdzie jasnością mrok – tam się wierszem
modliłem
Ty nie opuść mnie Boże
O to jedno Cię proszę
W zamian wiersz Ci napiszę
Może lepszy niż dzisiaj...
z tomiku „Nim...”, 2006
*notka o autorze i linki do innych jego wierszy
w temacie Autoportret w lustrze wierszaRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 27.03.12 o godzinie 06:36 -
Marek Cieśla*
Śmierć kloszarda
ostatni kloszard z Dzierżoniowa
oparł plecy o wierzbę zgarbioną
przeliczył złom w kikutach kominów
i pętle pobłogosławił i bułkę
ostatni kloszard z Dzierżoniowa
nie chciał krawatów dyrektorom wiązać
więc przespał wybory w mieście
od cyny i bakielitu
cuchnącym
ostatni kloszard
niczym nietoperz zawisł
od słów jadowitych
ogłuchł znieruchomiał
i pierdnął
na wątpliwą swoją przyszłość
ostatniego kloszarda
od człowieka martwego różniła
zdolność i możliwość cierpienia
ostatni kloszard
umarł w końcu
kupując nowe
auto
ostatniemu kloszardowi
pointa umknęła w bezgwiezdną gwiezdność nocy
gdyż ciemny jest odcień światła
noworocznego
styczeń 2001
z tomiku „Nim...”, 2006
Wiersz jest też w temacie
Motyw bezdomności w poezji
*notka o autorze i linki do innych jego wierszy
w temacie Autoportret w lustrze wierszaRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 14.03.12 o godzinie 08:58 -
Marek Cieśla*
Robiąc zapasy miłosne na zimę
Bożenie
sierpień
to powstanie warszawskie
solidarności
i ciał naszych z martwych
to pora robienia zapasów
miłosnych
na zimę
wsłuchani w pociąg
który coraz rzadziej
odpływamy
w porach
roku i własnych skór
zakochani
poprzez mleczną drogę
Twych piersi
patrzę
jak Syriusz
mruga do Norwida
czy starczy?
być musi
rym kusi
dym dusi
my głusi
na świat co obok nas
tatuujemy
znak przymierza...
sierpień 2005
z tomiku „Nim...”, 2006
*notka o autorze i linki do innych jego wierszy
w temacie Autoportret w lustrze wierszaRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 27.03.12 o godzinie 06:32 -
Bankrut
Już nie planuje nie wierzy nie
czeka nie buduje nie tworzy
nie zbiera
wszystko co miał roztrwonił i
trwoni nadal
dzień za dniem bez sensu
ucieka
szlachetne uczucia potencjał
miłości wszystko co
dobre i piękne roz-pier-do-
lone na strzępy na
części wy-
pier-do-lone na wieki wieków
i więcej i to co
mądre i piękne w mądrości
szlachetne zamiary
inteligentne i czyste roz-
pier-do-lo
ne leżą u-rżnięte jak
zapijaczona kurwa na kurwie
czyli na zakręcie
drogi on
pisze wiersze bo to
najłatwiejsze
słowem budować czego w życiu
zrobić nie umie lub nie
chce słówka cedzić których
nikt nie słucha nie czyta
a nawet jak
czyta to za chuja nic
nie rozumie
bawi się okrutnie rekompensuje
straty ubytki wypełnia
bezsens wegetacji
wymóżdżony z codzienności w którą
ubiera się na przekór
krzyczącej do rozpaczy woli i tak
mógłby jeszcze
jeszcze rozmieniać na drobne to
co już dawno rozmienił i
rozpierdolił i dalej
idzie
a właściwie lezie tylko
w jedną stronę
rozgląda się pazernie co by
tu jeszcze po drodze
roz-
mienić roz-
- - - - - - - - - na drobne
jednego życia tak mało
za małoRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 19.08.10 o godzinie 14:03 -
Nelly Sachs*
* * *
W tym ametyście
koczowały epoki nocy
i jakaś wczesna świetlna inteligencja
zapaliła gorycz
była jeszcze płynna
i płakała
Nadal lśni twoje umieranie
twardy fiołku
tłum. Ryszard Krynicki
*notka o autorce, inne jej wiersze i linki
w temacie A może w języku Goethego? -
Nelly Sachs*
Liczby
Kiedy wasze kształty zapadły się w popiół,
w morzach nocy,
gdzie wieczność w przypływy i odpływy
spłukuje życie i śmierć –
wzniosły się liczby –
(wypalone kiedyś na waszych rękach,
żeby nikt nie uszedł cierpieniu)
wzniosły się meteory z liczb,
powołane w przestrzenie,
gdzie lata świetlne dłużą się jak strzały
i rodzą się planety
z magicznej materii
bólu –
liczby – wyrwane z korzeniami
z mózgów morderców
i już wliczone
w sinawo pożyłkowane orbity
niebieskiego krążenia.
tłum. Ryszard Krynicki
*notka o autorce, inne jej wiersze i linki
w temacie A może w języku Goethego? -
Nelly Sachs
* * *
Rozstąp się nocy
oba twoje opromienione skrzydła
drżą z przerażenia
bo chcę już iść
i odnoszę ci ten krwawy
wieczór
tłum. Ryszard Krynicki
w wersji oryginalnej pt. „* * *[ Teile dich Nacht...]“
w temacie A może w języku Goethego?Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 18.08.10 o godzinie 20:10 -
Nelly Sachs
* * *
Czym jest to inne
w co rzucacie kamieniem?
To inne –
Czy jest nim słona róża
którą mój lud wypłakał w moją krew?
Ale umierających
nie dosięgnie już
ludzka ręka -
tłum. Ryszard Krynicki
w wersji oryginalnej pt. „* * *[ Was ist das andere...]“
w temacie A może w języku Goethego?Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 18.08.10 o godzinie 23:11 -
Nelly Sachs
* * *
Przed ścianami słów – milczenie –
Za ścianami słów – milczenie –
Objawienia goryczy rosną przez skórę
oczy brną przez lodowcowe wody cierpienia
Ręce szukają w ciemnościach
białych blanków niebytu
Na zewnątrz
w przestwór bożej miłości wdziera się taniec
ranę życia zadaje się gwieździe -
tłum. Ryszard Krynicki
w wersji oryginalnej pt. „* * *[ Vor den Wänden der Worte...]“
w temacie A może w języku Goethego? -
Nelly Sachs
* * *
Kiedy nadszedł wielki strach
stałam się niema
ryba śmiertelną stroną
wypływająca na powierzchnię
pęcherzyki powietrza płaciły płaciły za walczący oddech
Wszystkie słowa – uchodźcy
do nieśmiertelnych kryjówek
gdzie siła rozrodcza misi sylabizować
narodziny gwiazd
i czas traci swoją wiedzę
w zagadkach światła -
tłum. z niemieckiego Ryszard Krynicki
w wersji oryginalnej pt. „* * *[Als der grosse Schrecken kam...]“
w temacie A może w języku Goethego?Ten post został edytowany przez Autora dnia 30.03.14 o godzinie 07:00 -
Nelly Sachs
* * *
Tej nocy
poszłam ciemną boczną ulicą
za róg
Tu mój cień
wtulił się w me ramiona
Ta umęczona część ubrania
chciała żeby ją nieść
i barwa nicość przemówiła do mnie:
Jesteś po drugiej stronie!”
tłum. Ryszard Krynicki
w wersji oryginalnej pt. „* * *[In der Flucht...]“
w temacie A może w języku Goethego?Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 18.08.10 o godzinie 19:46 -
Nelly Sachs
* * *
Zapomniałaś swojego imienia
ale świat spieszy tutaj
i przedstawia ci piękny wybór
Potrząsasz głową
lecz twój ukochany
kiedyś ci w stogu siana igłę znalazł
Czy słyszysz: już woła ciebie —
tłum. Leopold Lewin
w wersji oryginalnej pt. „* * *[ Dein Name ist dir verlorengegangen...]“
w temacie A może w języku Goethego?
inny przekład Natana Tenenbauma pt. „Imię Twoje”
w temacie Imiona w poezjiRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 18.08.10 o godzinie 19:43 -
Nelly Sachs
* * *
Skamieniały anioł
jeszcze ociekający wspomnieniami
wcześniejszego wszechświata
bez czasu
błądzący po oddziale kobiecym
z odwiedzinami pewnego głosu
zamknięty w świetle bursztynu
sprzed potopu sprzed ugryzienia jabłka
śpiewający o świcie
przed prawdą –
A inne czeszą włosy z nieszczęścia
i płaczą
kiedy kruki na dworze
rozpościerają swoją czerń o północy.
tłum. Ryszard Krynicki
w wersji oryginalnej pt. „* * *[Der versteinerte Engel...]“
w temacie A może w języku Goethego? -
Nelly Sachs
* * *
W ucieczce
jakież wielkie przyjęcie
po drodze –
Okutana
w chustę wiatrów
ze stopami w modlitwie piasku
który nigdy nie może powiedzieć Amen
musi bowiem
z płetwy w skrzydło
i dalej –
Chory anioł
wkrótce pozna morze –
Ten kamień
z inskrypcją muchy
oddał się w moje ręce –
Zamiast ojczyzny
trzymam przemiany świata –
tłum. z niemieckiego Ryszard Krynicki
w wersji oryginalnej pt. „* * *[In der Flucht...]“
w temacie A może w języku Goethego?Ten post został edytowany przez Autora dnia 18.02.14 o godzinie 04:19 -
Nelly Sachs
* * *
Dokąd to dokąd,
wszechświecie tęsknoty,
co mrocznie zaklęty
już w gąsienicy rozpina skrzydła,
płetwami ryby
wciąż opisuje początek
w głębinach wód, które
jedno tylko serce
może wymierzyć
pionem smutku.
Dokąd to dokąd,
wszechświecie tęsknoty,
ze światami utraconych snów
i rozdartym krwioobiegiem ciała,
gdy dusza skulona w kłębek
czeka na swoje nowe narodziny
pod lodem maski pośmiertnej.
tłum. Ryszard Krynicki
w wersji oryginalnej pt. „* * *[Wohin o wohin...]“
w temacie A może w języku Goethego?
* * *
Pomiędzy
twoimi brwiami
widać twój rodowód
szyfr
z niepamięci piasku.
Znak morza
powykręcany
powyginany przez ciebie
w imadle tęsknoty.
Ziarnem każdej sekundy rozsiewasz się
w niewysłuchane.
Zmartwychwstania
twoich niewidzialnych wiosen
toną we łzach.
Niebiosa ćwiczą na tobie
rozbijanie.
Jesteś w łasce.
tłum. Ryszard Krynicki
w wersji oryginalnej pt. „* * *[ Zwischen deinen Augenbrauen...]“
w temacie A może w języku Goethego? -
Nelly Sachs
* * *
O szarym świcie,
Kiedy ptak ćwiczy przebudzenie –
Zaczyna się godzina tęsknoty każdego prochu
Opuszczonego przez śmierć.
O, godzino narodzin,
Krążąca w cierpieniach, tworzy się w nich pierwsze żebro
Nowego człowieka.
Ukochany, tęsknota twojego prochu
Przepływa szumiąc przez moje serce.
tłum. niemieckiego Ryszard Krynicki
w wersji oryginalnej pt. „* * *[Im Morgengrauen...]“
w temacie A może w języku Goethego?Ten post został edytowany przez Autora dnia 09.01.14 o godzinie 00:42