Temat: depresja i EFT
Daniel Częstki:
Krystian S.:
Pewien hinduski mistrz powiedział kiedyś:
Jeśli chcecie nauczę was niezwykle skutecznej techniki. Jej skuteczność sięga 100%. Jest to technika popadania w depresję. Jeśli chcesz popaść w depresję zacznij stawiać w życiu na pierwszym miejscu siebie, a na drugim miejscu innych ludzi. Będziesz zdziwiony jak szybko ta technika zadziała... :-)
Jeśli się dobrze zastanowić, to chłop wiedział co mówi...
to ciekawe bo sądze ze jest wlasnie odwrotnie. czesto stawianie kogos na pierwszym miejscu a siebie dalej powoduje ze mozna wplatac sie w to bagno. nie interesuje mnie co mowi nawet najwiekszy mistrz.
Myślę, że owemu mistrzowi NIE chodziło o to, aby zacząć stawiać innych na pierwszym miejscu, a siebie na drugim. Chodziło mu o to, że wszyscy, niezależnie czy to ja, czy ty, czy oni, jesteśmy równi. Dlatego stawianie SIEBIE na pierwszym miejscu i traktowanie innych jak gorszy gatunek prowadzi do depresji. Dlatego ani stawianie siebie na pierwszym miejscu, ani stawianie innych na pierwszym miejscu nie jest dobrą receptą. Jesteśmy równi i nikt z żadnych powodów nie zasługuje na wywyższanie się ponad innych.
Warto pamiętać, że szczęśliwi są tylko ci, którzy potrafią prawdziwie kochać: siebie, innych, świat. Natomiast zaprzeczeniem miłości NIE jest nienawiść, jak powszechnie się sądzi, tylko IZOLACJA i SAMOTNOŚĆ, czyli rozłączenie od innych. Ludzie w depresji cierpią na niesamowite poczucie samotności, odłączenia od świata i innych. Natomiast niezdrowy egoizm, polegający na wywyższaniu się nad innych, stawianiu siebie jako najważniejszą osobę na świecie, doprowadzi wkrótce do tego, że inni taką osobę powoli opuszczą. I tym sposobem stanie się ona samotna, a wtedy już tylko krok od depresji. I to miał Gandhi na myśli mówiąc, że dobra recepta na depresję, to stawianie siebie na pierwszym miejscu, czyli nie liczenie się z innymi, bo w końcu zostaniesz sam jak palec.
Jest jeszcze jedna ważna rzecz w rozważaniu powyższych spraw. Aby zacząć traktować innych jako równych sobie, trzeba do tego dorosnąć. Dziecko jest całkowicie egoistyczne i egocentryczne, bo Ego dopiero się rozwija, buduje, rośnie. W tym stadium liczy się tylko Ja, bo to jest potrzebne do prawidłowego rozwoju i zbudowania zdrowego Ego, które potem, już ukształtowane, pewne siebie, będzie w stanie zwrócić się na zewnątrz i dzielić sobą. Na tym etapie Ego jeszcze nie ma odpowiedniej perspektywy, aby widzieć innych jako równych.
Niestety, u wielu rozwój zdrowego Ego zostaje zaburzony i nie dorasta ono do dojrzałości, dlatego nawet w dorosłym życiu wizja innych jako równych, jest po prostu zagrażająca. Dlatego pomysły o bezinteresownym pomaganiu wydają się pomyłką, bo niedorosłe Ego ciągle ma potrzebę robienia wszystkiego "pod siebie".
Mistrzowie duchowi wielu kultur mówią, że rozwój duchowy polega na rezygnacji z Ego. I owszem, ale zrezygnować z Ego mogą tylko ci, którzy osiągnęli pełen dojrzały jego rozwój. Nie można rezygnować z czegoś, czego się po prostu nie ma. Dlatego większość osób nie osiągnie owego stopnia rozwoju, o którym ci mistrzowie mówią. Niedorozwinięte Ego będzie bardzo buntowało się przeciwko takim sugestiom.
Natomiast ci szczęśliwcy, którzy dotrą do tego stopnia rozwoju, nagle poczują, że tak naprawdę granic Ego nie ma. Wtedy Ja rozszerza się z jednostki na innych. Wtedy zacierają się granice między Ja i Ty. Wtedy nie ma różnicy, czy robię coś dla siebie, czy dla innych. Ja i inni, to Jedno. Jeśli robię coś dla innych, to doświadczam tego tak, jakbym robił/a to dla siebie.
To jest wysoki poziom rozwoju duchowego i może nastąpić tylko wtedy, gdy Ego po osiągnięciu pełnego zdrowego rozwoju usuwa się w cień i jest tylko narzędziem przetrwania, a nie przewodnikiem dyktującym warunki. W przeciwnym razie, NIEUSTANNE dzielenie się sobą, traktowanie innych ZAWSZE na równi, czy robienie czegoś dla nich ZAWSZE w bezinteresowny sposób, będzie w najlepszym wypadku męczące, a w najgorszym doprowadzi do skrajnego wyczerpania.