Joanna C.

Joanna C. Szczęście nie jest
ani dziełem
przypadku, ani darem
bogów...

Temat: Widzi Pani/Pan ten długopis, który trzymam w ręku? Proszę...

nie sądziłam,że ten "stary" długopis jest ciągle atutem w ręku rekrutującego:)
jakieś 13 lat minęło jak to ostatnio słyszałam!

a parker,hm,raczej Waterman czy ręcznie zdobione Visconti,mogą robić wrażenie,hehe!

konto usunięte

Temat: Widzi Pani/Pan ten długopis, który trzymam w ręku? Proszę...

Joanna C.:
nie sądziłam,że ten "stary" długopis jest ciągle atutem w ręku rekrutującego:)
jakieś 13 lat minęło jak to ostatnio słyszałam!

a parker,hm,raczej Waterman czy ręcznie zdobione Visconti,mogą robić wrażenie,hehe!

...lepiej się nie wychylać...z drogim piórem w trakcie rozmowy o pracę, bo zazdrosny rekruter może sie zezłościć :))))
Dobra rada jak mamy dobry samochód, to też lepiej nie parkować przy firmie do której staramy się o pracę...lepiej zaparkować ulicę dalej...

Pzdr Dario
Łukasz Naporski

Łukasz Naporski Trainer, Consultant
|
l.naporski[at]gmail.
com

Temat: Widzi Pani/Pan ten długopis, który trzymam w ręku? Proszę...

A co myślicie na temat takiej opcji - zapytania rekrutera czy ten długopis jest mu w ogule potrzebny? jeżeli nie, to nie?

konto usunięte

Temat: Widzi Pani/Pan ten długopis, który trzymam w ręku? Proszę...

Łukasz Naporski:
A co myślicie na temat takiej opcji - zapytania rekrutera czy ten długopis jest mu w ogule potrzebny? jeżeli nie, to nie?

Łukaszu,

myśląc logicznie, racjonalnie i praktycznie oraz ludzko masz całkowitą rację, ale sprzedawanie to sztuka a spotkanie o pracę to spektakl, gdzie spotyka się kilku aktorów i trzeba zagrać tak swoje role, aby w tym " teatrze" dostać pracę...

Pzdr Dario
Elżbieta Kalinowska

Elżbieta Kalinowska psycholog,
psychoterapeuta,

Temat: Widzi Pani/Pan ten długopis, który trzymam w ręku? Proszę...

Zastanawia mnie fakt, że w tej dyskusji uwaga ludzi często skupia się na tym czy zadanie jest dobre, czy rekruter jest bystry czy głupi, na samym długopisie. To są wszystko kwestie mało istotne z punktu widzenia otrzymania pracy w dziale sprzedażowym.

Nie jest przecież istotne w takiej rozmowie, co to za rzecz trzeba sprzedać - sprzedaż wygląda podobnie bez względu na co jest jej przedmiotem.
Jeśli przedmiot jest prosty wyraźniej widać postawy, jakie kandydat przyjmuje wobec trudnego zadania (zgodnego z profilem przyszłej pracy) oraz czy przynajmniej czuje zasady skutecznej sprzedaży i języka perswazji.

W rzeczywistości nie musi sprzedać tego długopisu rekruterowi (bo to jego długopis) ma tylko pokazać, jakby się zabrał do takiego zadania.

Jeśli ktoś w tym momencie czuje się obrażony i wychodzi daje jednoznaczny komunikat, że nie jest zainteresowany pracą i działaniem więc z miejsca odpada - sam się wykreśla

Kandydat odmawia sprzedaży - "na co Panu taki długopis"- wniosek: w trudnej sytuacji kandydat przyjmuje postawę ucieczkową, jest skłonny raczej do podjęcia dyskusji nad sensownością zadania niż do poszukiwania rozwiązań. Odmawia wykonania zadania i podjęcia aktywności. Na pewno odpada

Kandydat podejmuje się sprzedaży innego produktu "mam tutaj świetnego parkera, akurat dla Pana" - wniosek: kandydat unika wykonania zadania poprzez zmianę treści zadania. Co prawda sprzedaje ale inny produkt niż jest w zadaniu, pod znakiem zapytania stoi jego lojalność wobec firmy. Raczej odpadaElżbieta Kalinowska edytował(a) ten post dnia 07.05.10 o godzinie 12:58
Łukasz Naporski

Łukasz Naporski Trainer, Consultant
|
l.naporski[at]gmail.
com

Temat: Widzi Pani/Pan ten długopis, który trzymam w ręku? Proszę...

Osobiście uważam że taka sprzedaż nie jest nastawiona na opcje obydwu stron wygranych(win win). Co mi z tego że ja ten długopis klientowi sprzedam dziś wykorzystując różne techniki sprzedaży skoro gość za chwilę uświadomi sobie że ten długopis nie jest mu potrzebny. A to że go kupił to tylko kwestia "moich zasług" i następnym razem jak mnie zobaczy nie będzie chciał ze mną gadać bo będzie się bał że mu znowu coś wcisne?

konto usunięte

Temat: Widzi Pani/Pan ten długopis, który trzymam w ręku? Proszę...

Zgadzam się z poprzednikiem. Dużo lepiej to zadanie by wyglądało, gdyby rekruter powiedział tylko, że chciałby kupić jakiś długopis i poprosił, żeby mu coś polecić.Wtedy mamy przynajmniej szansę zapytania o preferencje klienta i jakby co wyciągamy swój długopis, który ma udawać ten idealnie dobrany produkt, po czym przystępujemy do prezentacji.
Moim zdaniem sprzedawanie czegoś bez pytania o preferencje jest strzelaniem sobie w stopę. Ktokolwiek rekrutuje do pracy związanej ze sprzedażą powinien o tym wiedzieć i dać kandydatowi szansę na otwarcie sprzedaży zgodnie z zasadami.

konto usunięte

Temat: Widzi Pani/Pan ten długopis, który trzymam w ręku? Proszę...

Magdalena Szulecka:
Zgadzam się z poprzednikiem. Dużo lepiej to zadanie by wyglądało, gdyby rekruter powiedział tylko, że chciałby kupić jakiś długopis i poprosił, żeby mu coś polecić.Wtedy mamy przynajmniej szansę zapytania o preferencje klienta i jakby co wyciągamy swój długopis, który ma udawać ten idealnie dobrany produkt, po czym przystępujemy do prezentacji.
Moim zdaniem sprzedawanie czegoś bez pytania o preferencje jest strzelaniem sobie w stopę. Ktokolwiek rekrutuje do pracy związanej ze sprzedażą powinien o tym wiedzieć i dać kandydatowi szansę na otwarcie sprzedaży zgodnie z zasadami.

Magdaleno i Łukaszu,

dzięki za kompetentne wypowiedzi i oczywiście zgadzam się z Wami, że sprzedaż to zasady i proces, które ściśle i precyzyjnie planujemy od poszukiwania klienta, zabiegani, oferty techniczno- cenowej, negocjacji i zamknięcią procesu sprzedaży.
Ale w przypadku tego praktycznego casu [AC] rekruterzy, czy osoby z działów personalnych firm, chcą sprawdzić pierwsze wrażenie i kreatywność aplikanta.
Byłem świadkiem jak na spotkaniu o pracę rekruter polecił aplikantowi sprzedać cukiernicę stojącą na stole w sali konferencyjnej.

Obrazek

Powidział tak: ma Pan 10 minut aby się przygotować i wyszedł z sali...
Dlatego, jeżeli jesteśmy zapraszani na drugi etap rozmowy o pracę na stanowiska menedżerskie i handlowe trzeba być doskonale przygotowanym i zebrać ważne informacje o firmie w jakiej staramy się o pracę.

{Jeżeli np. staramy się o pracę w Hotelu to powinnismy wiedzieć ile gwiazdek ma hotel i co one oznaczają...tak na marginesie.}

Pzdr DarioDariusz Szul edytował(a) ten post dnia 08.05.10 o godzinie 21:32
Elżbieta Kalinowska

Elżbieta Kalinowska psycholog,
psychoterapeuta,

Temat: Widzi Pani/Pan ten długopis, który trzymam w ręku? Proszę...

Magdalena Szulecka:
Zgadzam się z poprzednikiem. Dużo lepiej to zadanie by wyglądało, gdyby rekruter powiedział tylko, że chciałby kupić jakiś długopis i poprosił, żeby mu coś polecić.

Rekruter nie przypadkowo takie właśnie zadanie wybrał - jego celem jest stworzenie sytuacji, która pozwoli najszybciej wyselekcjonować właściwego z punktu widzenia firmy, kandydata.
To zadanie sprawdza co innego niż sprawdzało by zadanie zaproponowane przez Ciebie Magdaleno. W Twoim zadaniu nacisk jest położony na umiejętność wydobycia z klienta jego potrzeb. Być może z punktu widzenia tej firmy ta umiejętność ma mniejsze znaczenie.

Handlowiec nie zawsze ma pełny asortyment różnych produktów, czasem po prostu musi znajdować sposoby na sprzedawanie tego produktu, który ma.
Nie ma sklepu z artykułami piśmienniczymi tylko magazyn z pomarańczowymi długopisami.

Co z tego, że pełny sklep lepiej wygląda niż pełny magazyn.

Zadanie jest znaleźć sposób na sprzedanie tego właśnie produktu.
Takie zadanie na rozmowie kwalifikacyjnej może być też informacją dla kandydata nt. oczekiwań firmy. Jeśli nie czuje się dobrze w takiej sytuacji to istnieje możliwość, że zadania jakie będzie przed nim stawiać ta praca również nie będą mu pasowały, więc może lepiej zrezygnować.

Sprzedając taki długopis niekoniecznie trzeba wciskać kit klientowi. Jeśli ten długopis pisze i wygląda jak wygląda, nie trzeba tworzyć historii o minimalistycznym designie.
Jego brzydota w pewnych warunkach może być atutem.
Świetnie się nadaje na wyposażenie biura - spełnia swoją funkcję bo pisze, a wygląda tak, że nikt go z biura nie wyniesie ;)

konto usunięte

Temat: Widzi Pani/Pan ten długopis, który trzymam w ręku? Proszę...

Niewątpliwie ma Pani rację.Dla mnie jednak tego typu zagrania sugerują firmę krzak wciskającą ludziom chłam na siłę. Taka polityka ma krótkie nogi, bo uda się sprzedać raz i to będzie ten ostatni raz.Niezadowolony klient więcej nie wróci.Szanującym się firmom zależy na nawiązaniu długotrwałej relacji z klientem.Aby takie relacje nawiązać niezbędne jest dbanie o klienta i dogłębne poznanie jego potrzeb.
Tomasz Szmyt

Tomasz Szmyt Key Account Manager
FMCG / Trener
Biznesu

Temat: Widzi Pani/Pan ten długopis, który trzymam w ręku? Proszę...

Magdalena Szulecka:
Zgadzam się z poprzednikiem. Dużo lepiej to zadanie by wyglądało, gdyby rekruter powiedział tylko, że chciałby kupić jakiś długopis i poprosił, żeby mu coś polecić.Wtedy mamy przynajmniej szansę zapytania o preferencje klienta i jakby co wyciągamy swój długopis, który ma udawać ten idealnie dobrany produkt, po czym przystępujemy do prezentacji.
Moim zdaniem sprzedawanie czegoś bez pytania o preferencje jest strzelaniem sobie w stopę. Ktokolwiek rekrutuje do pracy związanej ze sprzedażą powinien o tym wiedzieć i dać kandydatowi szansę na otwarcie sprzedaży zgodnie z zasadami.


Może i by szanowana Pani wyglądało lepiej jakby klient sam mówił czego chce na początku, ale takie sytuacje w realnej sprzedaży znamy raczej jako baśnie i mity. Te odpowiedzi musimy, my jako sprzedawcy sami zdiagnozowac podczas rozmowy z klientem ( za to wlasnie nam placa). Pozniej to my musimy znalezc rozwiazanie dobre dla klienta. Tak więc scena z długopisem wydaje mi się by świetnym testem sprzedawcy. Oprócz tego co powiedział Darek czyli badania jak delikwent zachowuje się w sytuacji stresowej dostaniemy odpowiedź czy jest to sprzedawca "starej szkoły" i bedzie za pomocą zachwalania, wywierania wpływu, czy manipulacji próbował nam sprzedac ten dlugopis
( ja bym takiego kogos np. nie zatrudnil ) czy jest to czlowiek nastawiony na porozumienie i faktycznie bedzie poszukiwal rozwiazan ktore sa dobre dla kupujacego ( win win wbrew temu co napisal kolega powyzej naprawdę jest mozliwe w tej sytuacji )- kiedy kupujacy nawet sobie z tego nie zdaje sprawy.
Przyklad z rozmowy rekrutacyjnej ( ja bylem tym zlym co pytal - od razu powiem ze nie byla to firma krzak - a czlowiek ktory odpowiadal tak mnie zaskoczyl pozytwnie ze do dzisiaj go pamietam sytuacja miala miesce ok. 5 - 7 lat temu ) ( robilem wszystko, aby mu utrudnic )

(J) - ja
(K)- Kandydat

(J) proszę sprzedac mi tu ten oto dlugopis

Początek i już I zaskoczenie .. każdy wie że najważniejsze jest co... w sprzedaży ? ... no właśnie przygotowanie ... a z ręką na sercu kto o tym pomyślał podczas rozmowy rekrutacyjnej ... - mój kandydat tak, a brzmiało to mniej więcej tak

(K) - Dobrze, mogę to panu sprzedac - potrzebuję czas 5 minut, aby przygotwac się do wizyty handlowej poniewaz do tej pory nigdy nie sprzedawalem dlugopisu.

( w skali od 1 do 100 już tu miał u mnie 1000 pkt, ale też spowodował, że chciałem mu troszkę życie utrudnic jak taki cwaniak, wiec podaje mu tlo scenki : Jest piatek godzina 17.00 wszyscy poszli ja jestem sam w biurze, kolo mnie tona papierow, reszta ludzi juz podczas weekendu i na taka sytuacje wchodzisz Ty akwizytor długopisów i masz mi go sprzedac ...... i co trudne :-) ?

Tak więc wraca po 5 minutach ...

(K) - Dzień Dobry jestem Adam Kowalski ( np. ) widzę, że po godzinach został Pan sam, Pana praca musi byc bardzo ważna, skoro w piątek zostaje Pan po godzinach.

(J) - Tak, i od razu mówię, że nie mam czasu z Panem rozmawiac gdyż jestem umówiony na 18.00 ( teraz jest 17.00 ), a pracy zostało mi jeszcze na 2 h ( wiem, jestem świnia )

(K)Proszę się nie obrazic, że zapytam, ale byc moze bede wstanie pomoc - te spotkanie o ktorym Pan wspomnial to z kims bliskiem, czy klientem ?
( znowu odzywa się moja swinska natura utrudniania )

(J) - z bliskim, powiem wiecej z zona na kolacji i naprawdę musze już konczyc sam Pan widzi ile mam papierow jeszcze do przerobienia.

(K) - Naprawdę proszę nie traktowac mnie jak wscibskiego, chcialbym Panu pomoc i wydaje mi sie, ze wiem jak to zrobic, prosze mi powiedziec kiedy po raz ostani kupil Pan cos zonie - no wie Pan jakis prezent ?

(J) miesiac temu, ale co to wogole Pana obchodzi. ( zycie sprzedawcy nie jest lekkie )

(K)Jak już wczesniej wspomnialem mysle, że jestem wstanie panu pomoc w tej sytuacji prosze mi dac jeszcze tylko 2 minuty i odpwowiedziec na pytanie czy ten prezent ktory dal pan zonie to bylo z jakiejs szczegolnej okazji okazji, czy bez.
( no to znowu utrudniamy )

(J)ok., Z okazji rocznicy slubu, urodzin, imienin i jeszcze 10 innych okazji.

(K) Pan pewnie nie zdazy na to spotkanie z zona bez uszczerbku dla pracy - sam Pan powiedzial ze spotkanie jest za godzinie, a roboty ma Pan na dwie. Ja osobiscie jedyne co moge Panu zaproponowac w tej sytuacji to ten dlugopis - ostatnio jest hitem. Wszystkie kobiety szaleją na jego punkcie, a wiec jak Pan przyjdzie na to spotkanie i wynagrodzi zonie to, ze nie moze poswiecac jej tyle czasu ile by Pan i chcial, wreczajac jej tak ... bez okazji ten drobny upominek prosze mi wierzyc jej zlosc minie w mgnieniu oka na rzecz zrozumienia, a Pan będzie jeszcze dzisiaj miał fantastyczny wieczór oraz niesamowity weekend.

(J) (nie mialem juz wyjscia) - ile to cudo ma kosztowac ? ( dlugopis nie byl markowy )

(K) 100 zl. Razem tym etui ktore sprawi, ze Pana zona poczuje sie wyjatkowo dowartosciowana.

(J) w takim razie poprosze

dajcie wiarę temu lub nie, ale wracając do domu z rekrutacji wpadlem po drobny upominek dla zony.

Odpowiadajac koledze i kolezance na ich dylemat - w zyciu nie chcialem zadnego dlugopisu przed rozmowa - ten sprzedawca sprawil jednak, a musicie przyznac, że mu nie ulatwialem, ze nie tylko nie pozwolil mi sie zbyc, ale naprwde sprawil, ze zaczalem uwazac zakup dlugopisu za fantastyczny pomysl, pomimo tego, ze dzialo sie to w piatek o godzinie 17.00, z ja bylem nadal zawalony robota.

Odpowiedzcie sobie sami co by bylo gdyby rozmowa zaczela sie od np.

witam , jestem Adam Kowalski z firmy xyz mam tu wspanialy dlugopis warty 1000 zl, tylko dzisiaj moge go Panu zaproponowac w wyjatkowej ofercie...

Mogloby sie skonczyc szpitalem, dla sprzedawcy, tak ja obstawiam :-)

konto usunięte

Temat: Widzi Pani/Pan ten długopis, który trzymam w ręku? Proszę...

Jeżeli chodzi o sprzedaż pozornie prostego produktu jakim jest długopis, rekruter sprawdza między innymi takie cechy:

1/ żyłka i talent handlowy + odwaga cywilna kandydata
2/ refleks handlowy i inteligencję emocjonalną/transakcyjną
3/ kretywność wrodzoną i nabytą kandydata
4/ panowanie nad emocjami w sytuacji stresowej
5/ umiejętność imrowizacji/brylowania argumentami
6/ umiejętność realizacji profesjonalnej prezentacji
7/ umiejętność budowania dobrego klimatu
8/ umiejetność zdobywania zaufania audytorium
9/ umiejętność skutecznego dobory i stosowania SŁÓW KLUCZY
10/umiejętność obserwacji i przywiązywania wagi do szczegułów
11/umiejętność kreatywnego myślenia i wyciągania skutecznych wniosków
12/....
etc,

jak widać proste ćwiczenie, ale jak dużo potrzebnych w sprzedaży cech można w ciągu 5-10 minut casu sprawdzić....

Pzdr Dario

Zgadzam się z Dario, że poprzez takie zadanie rekruter ma możliwość sprawdzenia, czy kandydat posiada wyżej wymienione cechy. Ja niestety nie byłam jeszcze w takie sytuacji, a szkoda, bo pewnie świetnie bym się przy tej okazji bawiła. Aż nabrałam ochoty na rozmowę rekrutacyjną :) Bardzo dobry temat.

konto usunięte

Temat: Widzi Pani/Pan ten długopis, który trzymam w ręku? Proszę...

Witam,

Każdego dnia zajmuję się sprzedażą artykułów promocyjnych w sprzedaży bezpośredniej.

A gdyby zamienić rozmowy techniczne na temat obudowy, wkładu oraz innych technicznych części opowiedzieć coś co robi niewielu a mianowicie sprzedać emocje i historię ?

W moim doświadczeniu zauważyłem że niewielu klientów interesuje sprawa techniczna :)

Do podjęcia zakupu skłaniają ich emocje ... a trudno wywołać emocje opisując długopis :)

Może taka zmiana podejścia zaskoczy osobę rekrutującą ?

Pozdrawiam

Seba

konto usunięte

Temat: Widzi Pani/Pan ten długopis, który trzymam w ręku? Proszę...

Sebastian C.:
Witam,
Do podjęcia zakupu skłaniają ich emocje ... a trudno wywołać emocje opisując długopis :)

Może taka zmiana podejścia zaskoczy osobę rekrutującą ?

Pozdrawiam

Seba

Tak Seba,

to doskonały pomysł, tylko trzeba umieć zbudować tą emocję i tu są znane specjalne sztuczki...np. pauzy ciszy przed powiedzeniem ważnej informacji lub ściszanie głosu albo specjalnia modulacja wypowiadanych informacji ze specjlaną intonacją i akcentowaniem.

Nawet przy tak " prymitywnym" ćwiczeniu jak sprzedaż długopisu możemy takie sztuczki zastosować i zaskoczyć osobę rekrutującą.
Tylko trzeba oczywiście poćwiczyć przed lusterm lub przed kamerą, aby poprawić słabe strony naszej autoprezentacji [np. tiki, niepotrzebne machanie rękami , kontakt wzrokowy z rozmówcą , etc] i prezentacji długopisu...

Pzdr DarioDariusz Szul edytował(a) ten post dnia 09.05.10 o godzinie 12:41

konto usunięte

Temat: Widzi Pani/Pan ten długopis, który trzymam w ręku? Proszę...

Zgadzam się Darku w kwestii technik prowadzenia rozmowy (prezentacji) ale emocją są również historie :)

Sprzedając długopis nie musimy mówić że nasz jest naj naj naj :)

Wystarczy powiedzieć że nasze długopisy mają zamknięty wkład co gwarantuje że nic się nie wyleje :)

" proszę wyobrazić sobie że daje Pan długopis klientowi a on wkłada go do kieszeni po czym długopis wylewa. co klient pomyśli ? "

Nasz długopis "nie cyka" co na różnego typu konferencjach jest zaleta bo nie rozprasza nas sąsiad :)

"zapewne zdarzyło się Panu być na szkoleniu gdzie sąsiad obok cały czas bawił się długopisem i cykał. działa to rozpraszająco , prawda ? Czy chce Pan swoim klientom na szkoleniu zapewnić spokój i pełne skupienie ?"

Długopis zawsze pisze.

"proszę wyobrazić sobie że daje Pan długopis klientowi a on nie pisze lub przerywa, co wtedy klient myśli ? Co Pan by pomyślał o firmie która dała taki długopis ?

Takich historii można setki wymyślić :)

Pozdrawiam

Seba

konto usunięte

Temat: Widzi Pani/Pan ten długopis, który trzymam w ręku? Proszę...

Sebastian C.:
Zgadzam się Darku w kwestii technik prowadzenia rozmowy (prezentacji) ale emocją są również historie :)

Sprzedając długopis nie musimy mówić że nasz jest naj naj naj :)

Wystarczy powiedzieć że nasze długopisy mają zamknięty wkład co gwarantuje że nic się nie wyleje :)

" proszę wyobrazić sobie że daje Pan długopis klientowi a on wkłada go do kieszeni po czym długopis wylewa. co klient pomyśli ? "

Nasz długopis "nie cyka" co na różnego typu konferencjach jest zaleta bo nie rozprasza nas sąsiad :)

"zapewne zdarzyło się Panu być na szkoleniu gdzie sąsiad obok cały czas bawił się długopisem i cykał. działa to rozpraszająco , prawda ? Czy chce Pan swoim klientom na szkoleniu zapewnić spokój i pełne skupienie ?"

Długopis zawsze pisze.

"proszę wyobrazić sobie że daje Pan długopis klientowi a on nie pisze lub przerywa, co wtedy klient myśli ? Co Pan by pomyślał o firmie która dała taki długopis ?

Takich historii można setki wymyślić :)

Pozdrawiam

Seba

Słusznie,

to co opisałeś w przykładach, to się nazywa aktywny branding lub budowanie legendy marki i produktu, gdzie budujemy jego " historię" i " legendę".

Takim szybkim działaniem zbudowania legendy sytuacyjnej jest powiedzenie rozmówcy, że:...//// długopis ten przynosi szczęścię, gdyż właśnie takim dlugopisem Nasz klient podpisał wielki kontrakt...////
-----------------------------------------------------------------
Mała dygresja na marginesie:

Szpiegowski długopis - nadajnik z dyktafonem i podsłuchem oraz kamerą:


Obrazek

------------------------------------------------------

I przykład aktywnego brandingu legendy marki:

Szwajcarska firma producent zgearków OMEGA buduje taki branding i legendę poprzez promocję zegarków w filmach [ 007 - James Bond ] lub produkując modele/serie numerowane na okrągłe rocznice np. śmierci prezydenta JFK lub pierwszego lotu w na księżyc...

to przykłady budowania legendy marki OMEGA:


Obrazek



Obrazek



Obrazek


proste, ale jakie skuteczne!
-----------------------------------------------------------

DarioDariusz Szul edytował(a) ten post dnia 09.05.10 o godzinie 13:30
Ewelina S.

Ewelina S. Motywacja jest tym
co pozwala zacząć.
Nawyk to to co
pozw...

Temat: Widzi Pani/Pan ten długopis, który trzymam w ręku? Proszę...

Ja miałam na jednej z rozmów sprzedać właśnie łyżeczkę do filiżanki. Sprzedałam, wzięła i była zadowolona - pytaniami doszłam do tego, że sama ją chciała.

Potem zrobiła jeszcze jedno ćwiczenie - miałam zebrac od klienta jak najwięcej informacji niezbednych do przeprowadzenia symualcji kredytowej. No to zaczęłam. nagle rekruterka mówi :
stop.
A ja na to:
To zadanie było na czas?.
A ona -
aha, zapomniałam powiedzieć. A potem pytam jaki był tego cel - przecież sprzedając kredyt nie robię teog na czas - im dłuzej z klientem rozmawiam tym lepiej go poznam itp. itd. I czekam na odpowiedż a ona na to "Takie było zadanie" Zgadnijcie dlaczego ni przyjęłam tej pracy? ;)Ewelina Sulińska edytował(a) ten post dnia 09.05.10 o godzinie 14:49

konto usunięte

Temat: Widzi Pani/Pan ten długopis, który trzymam w ręku? Proszę...

Ewelina Sulińska:
Ja miałam na jednej z rozmów sprzedać właśnie łyżeczkę do filiżanki. Sprzedałam, wzięła i była zadowolona - pytaniami doszłam do tego, że sama ją chciała.

Potem zrobiła jeszcze jedno ćwiczenie - miałam zebrac od klienta jak najwięcej informacji niezbednych do przeprowadzenia symualcji kredytowej. No to zaczęłam. nagle rekruterka mówi :
stop.
A ja na to:
To zadanie było na czas?.
A ona -
aha, zapomniałam powiedzieć. A potem pytam jaki był tego cel - przecież sprzedając kredyt nie robię teog na czas - im dłuzej z klientem rozmawiam tym lepiej go poznam itp. itd. I czekam na odpowiedż a ona na to "Takie było zadanie" Zgadnijcie dlaczego ni przyjęłam tej pracy? ;)

Ewelino

Bardzo dobrze, że nie przyjęłaś tej pracy, bo praca w dobrym banku nie polega na szybkości tylko na dokładności, spokoju, odpowiedzialności i wysokiej jakości obsługi klienta.

Prawdopodbnie miałaś poszukiwać potencjalnych klientów drogą telefoniczną...na czas ... żenada.

Nie wiem co się dzieje w bankach, ale teraz strasznie zestresowani konsultanci obsługi klienta szaleją i podczas obsługi klienta w banku proponują a w zsadzie wciskają na siłę inne produkty, o które klienci nawet nie pytają, albo w ogóle nie są zainteresowani.
Jest to o tyle irytujące, że klienci zazwyczaj się bardzo śpieszą i przyszli załatwić szybko konkretną czyność a zostają ostro zasypywani ofertą jak przez akwizytora.
Bardzo obniża to prestiż banku, gdyż konsultanci są źle szkoleni, że mają oferować te " produkty dodane" na siłę...stresuje się konsultant i denerwuje klient...i wszystko wygląda bardzo sztucznie i komicznie, a na dodatek tworzy się kolejka zdenerwowanych klientów...a zdenerwowany klient w banku to potencjalnie stracony klient!
Szkoda, że banki nie szkolą swoich konsultantów u profesjonalnych i zawodowych trenerów tylko idą na skróty wdrażając do tego celu swoich pracowników, którzy nie mają odpowiednich kompetencji i doświadczenia.

Pzdr DarioDariusz Szul edytował(a) ten post dnia 09.05.10 o godzinie 18:47

konto usunięte

Temat: Widzi Pani/Pan ten długopis, który trzymam w ręku? Proszę...


Może i by szanowana Pani wyglądało lepiej jakby klient sam mówił czego chce na początku, ale takie sytuacje w realnej sprzedaży znamy raczej jako baśnie i mity. Te odpowiedzi musimy, my jako sprzedawcy sami zdiagnozowac podczas rozmowy z klientem ( za to wlasnie nam placa).

Cóż wbrew temu, co Pan mówi, zdarzało mi się bardzo często spotykać klientów, którzy doskonale wiedzieli, czego chcą.Myślę, że klientów trzeba przede wszystkim szanować, przecież to nie są idioci.Pan przecież też jest czasami klientem. I co? Nigdy Pan nie wie, czego Pan chce?
A, że sprzedawcy podczas rozmowy mają dokładnie zdiagnozować jakie są potrzeby klientów to się zgodzę - dokładnie tego dotyczył mój post.Klient może wiedzieć czego chce, a moim zadanie jest go zdiagnozować, czyli dokładnie o to wypytać. Jedno nie wyklucza drugiego.Chyba, że Pan woli sytuacje, w których Pan wie czego Pan chce, a do sprzedawcy raczy to nie docierać i wciska Panu coś na siłę, bo on wie lepiej.Dla mnie osobiście takie sytuacje są bardzo denerwujące i raczej wątpliwe, żeby były efektywne sprzedażowo.

Co do sytuacji z rozmowy kwalifikacyjnej, to na pewno ten człowiek był dobrze przygotowany, ale nie wydaje mi się, żeby zrobił coś nadzwyczajnego.Po prostu potwierdził bieżącą rzeczywistość klienta, a potem prowadził, aż do stworzenia potrzeby.Być może nie zrobi tego każdy jeden kandydat do pracy w handlu, który przyszedł z ulicy, ale na pewno ludzie, którzy się na tym znają, tak właśnie postępują, więc dla mnie to raczej normalne.
Tomasz Szmyt

Tomasz Szmyt Key Account Manager
FMCG / Trener
Biznesu

Temat: Widzi Pani/Pan ten długopis, który trzymam w ręku? Proszę...

Magdalena Szulecka:

Może i by szanowana Pani wyglądało lepiej jakby klient sam mówił czego chce na początku, ale takie sytuacje w realnej sprzedaży znamy raczej jako baśnie i mity. Te odpowiedzi musimy, my jako sprzedawcy sami zdiagnozowac podczas rozmowy z klientem ( za to wlasnie nam placa).

Cóż wbrew temu, co Pan mówi, zdarzało mi się bardzo często spotykać klientów, którzy doskonale wiedzieli, czego chcą.


I właśnie o to chodzi - klucz tkwi w nazewnictwie - według mnie w sytuacji o której Pani pisze - sprzedaż nie następuje ( to nie jest sprzedaż ) tzn .. jeśli idę do sklepu po bułkę proszę bułkę - ekspedient podaje mi bułkę i inkasuje należność - to gdzie tu sprzedaż ? Sprzedaż definiowana jako zmiana pewnego stanu rzeczy - następuje w momencie kiedy klient na początku nie wie, że tego chce, albo wręcz tego nie chce ...po czym zmienia nastawienie pod wpływem działań sprzedawcy dalej to już tylko negocjacje...

Myślę, że klientów trzeba przede wszystkim szanować,
przecież to nie są idioci.Pan przecież też jest czasami klientem. I co? Nigdy Pan nie wie, czego Pan chce?

Wiem, ale tak jak pisałem kiedy idę i wiem czego chcę to nikt mi nic nie sprzedaje. Ponadto nie wiem dlaczego sugeruje Pani swoją odpowiedzią, że w jakimś momencie z mojej wypowiedzi wynika, że nie szanuję lub zachęcam do nie szanowania klientów, jeśli tak to Pani odebrała to przykro mi - doprecyzuje - w żadnym razie nie uważam, że klienta można nie szanować toż to ręka która nas karmi.
A, że sprzedawcy podczas rozmowy mają dokładnie zdiagnozować jakie są potrzeby klientów to się zgodzę - dokładnie tego dotyczył mój post.Klient może wiedzieć czego chce, a moim zadanie jest go zdiagnozować, czyli dokładnie o to wypytać. Jedno nie wyklucza drugiego.Chyba, że Pan woli sytuacje, w których Pan wie czego Pan chce, a do sprzedawcy raczy to nie docierać i wciska Panu coś na siłę, bo on wie lepiej.

Nie, nie wolę ...

Dla mnie
osobiście takie sytuacje są bardzo denerwujące i raczej wątpliwe, żeby były efektywne sprzedażowo.

Co do sytuacji z rozmowy kwalifikacyjnej, to na pewno ten człowiek był dobrze przygotowany, ale nie wydaje mi się, żeby zrobił coś nadzwyczajnego.

Po 13 latach pracy w handlu w tym trenowania ludzi w sprzedaży - zazdroszczę Pani, że na swojej drodze znajdowała Pani takich profesjonalistów i to często, dla mnie niestety była to rzadkość, a przyszło mi pracować w firmach które uznawane były za elitarne.

Po prostu potwierdził bieżącą
rzeczywistość klienta, a potem prowadził, aż do stworzenia potrzeby.Być może nie zrobi tego każdy jeden kandydat do pracy w handlu, który przyszedł z ulicy, ale na pewno ludzie, którzy się na tym znają, tak właśnie postępują, więc dla mnie to raczej normalne.

Nadal zazdroszczę ....

Następna dyskusja:

Dlaczego Pan/Pani nic dzisi...




Wyślij zaproszenie do