Temat: pośrednik bez licencji
Joanna T.:
Tomasz Alot:
Stosując Twoją logikę:
Pośrednik powinien mieć skończone:
- kurs rachunkowości/księgowości - nie zaszkodzi, jak pośrednik będzie wiedział jakie konsekwencje podatkowe ma obrót nieruchomościami
- roczną praktykę budowlaną i geodezyjną - nie zaszkodzi jak pośrednik będzie znał od podstawy budownictwo i geodezję, w końcu pośredniczy w obrocie budynkami i gruntami
- miał roczne doświadczenie w firmie doradczej na rynku nieruchomości - przyda się znajomość tendencji rynkowych
- i jeszcze wiele innych tego typu absurdów
No dobrze, czyli to wszystko powyżej według Ciebie to absurd. Ok, chociaż ja wolałabym być właśnie obsługiwana przez takiego pośrednika :)
Ale z tego co ja napisałem wcale nie wynika, że pośrednik nie powinien być wykwalifikowany. Chodzi tylko o to, żeby nie było państwowych licencji, bo to socjalizm, który już przerabialiśmy i który nie skończył się dobrze. Jasne, że każdy chce mieć dobrego pośrednika. Niech więc wybierze dobrego, przecież nikt mu nie broni. Ale po co ma być państwowa licencja? To tylko prowadzi do takich patologii jak te półroczne praktyki, które są powtórzeniem studiów podyplomowych i nic nie dają. A już pisanie symulacji to takie kretyństwo, że aż żal komentować. Najlepiej kwalifikacje weryfikuje rynek. Wprowadzenie państwowej licencji to zawsze jest równanie do średniej, a średnia, to w Polsce nie jest wysoki standard obsługi na rynku nieruchomości. Odpowiedz proszę na takie pytanie. Czy to, że ktoś ma licencję daje Ci pewność, że ma fachową wiedzę i dobrze Cię obsłuży?
Dobry pośrednik to prawnik z kilkuletnim praktycznym doświadczeniem, z dobrą znajomością zagadnień podatkowych i budowlanych, a także ze znajomością działań marketingowych na
rynku nieruchomości, ewentualnie osoba, która wiedzę z zakresu
prawa zdobywała przez kilka lat w praktyce.
No to jednak zdecyduj się. Albo to co wcześniej napisałeś (że "stosując moją logikę to dobrze by było, by pośrednik to miał to i to") to według Ciebie ABSURD, albo (patrząc na ostatni fragment, to jednak dobrze jest, by pośrednik takie umiejętności posiadał. Zdecyduj się - "za a nawet przeciw" to tylko jeden Polak potrafi :)))
Oczywiście nie zrozumiałaś. Jasne, że im większą wiedzę ma pośrednik tym lepiej. Czytaj ze zrozumieniem. Chodzi o to, że państwo nie będzie w stanie tego zweryfikować, bo zweryfikować usługi może tylko rynek. Przez wprowadzenie licencji państwo kontroluje ten rynek. Jeżeli państwo go kontroluje, znaczy, że ludzie go kontrolują. A że świat jest mały, to blisko już do kontrolowania rynku pośrednictwa przez pośredników w komisjach, a takie praktyki są chore. Nie wiem skąd się bierze przekonanie, że rynek reguluje źle i najlepszym weryfikatorem kwalifikacji jest państwo.
1. Kontrolowana przez państwo służba zdrowia - opinia społeczna- "zła, nie działa, marnowanie pieniędzy",
2. Kontrolowana przez państwo PKP - opinia społeczna "brud, syf, spóźnienia, ślamazarne tempo jazdy",
3. Kontrolowane przez państwo media publiczne - opinia społeczna "stronnicze, nienowoczesne, przechowalnia dla polityków"
4. Kontrolowane przez Państwo szkolnictwo - opinia społeczna "słaby poziom nauczania, nie rozwojowa, nie przygotowuje do pracy"
5. Kontrolowane przez Panstwo stocznie - niedługo upadną, albo zostaną sprywatyzowane, bo to dla nich jedyny ratunek (jeżeli jedyny ratunek, to co dało im Państwo, że teraz je trzeba ratować przez zabranie ich Państwu?)
6. ... i można by tak jeszcze długo wymieniać, ale jakimś dziwnym trafem wielu pośredników z licencją myśli, że skoro oni mają licencję, to znaczy, że są już super fachowcami (mogą być, ale to nie dzięki licencji, tylko wiedzy i praktyce, a licencja to przykry obowiązek, który trzeba spełnić wobec państwa, jak płacenie ZUS, czy ubezpieczenia zdrowotnego).
To wystarcza
ewentualnie na pokazywacza, który z pośrednikiem w ogólnoświatowym rozumieniu ma niewiele wspólnego.
Ojojoj, zaraz ogólnoświatowy. A ja bym tylko chciała sprzedać mieszkanie na Woli ... Ogólnoświatowy to pokój miał być (za czasów słusznie minionych). A jakie jest rozumienie światowe, o przepraszam: OGÓLNOświatowe (no jak nic Wojna Światów od razu mi przychodzi do głowy, ale pewnie koledze nie chodziło o rozumienie pośrednika na Marsie, w innej czasoprzestrzeni, a może w świecie mrówek? Będzie wtedy OGÓLNOświatowo :)))) Wiem, że się czepiam, ale zawsze bawią mnie takie nadęte sformułowania, gdzieś zasłyszane, a zupełnie nie pasujące do kontekstu ... Takie zboczenie po fascynacji polonistyką i logiką wypowiedzi. Kiedyś minie ...
No to wracamy do znanego nam świata. Ludzi. Na Ziemi. Bo w każdym kraju pośrednictwo jednak wygląda troszkę inaczej. W takich USA jest ściśle regulowane, a w Holandii to na przykład wszystko można (echh, u nich to ze wszystkim tak) i taki wspomniany przez Ciebie absolwent hotelarstwa czy technologii drewna (z odpowiednio wysokimi poziomami szacunku, hołdami, uwielbieniem czy co tam jeszcze chcesz wobec nich oświadczać, składać itp.) też mogą być pośrednikami. A jakże. A więcej - na podstawie dyrektywy o uznawaniu kwalifikacji zawodowych mogą przyjechać do Polski i zażądać, by im dano polskie licencje. A co! Skoro Unia daje, to czemu nie brać?
A parafrazując pewną wypowiedź z Krzyżaków: Ale nawet bez Holendrów światowców Ci u nas dostatek. Ale i tych dwóch absolwentów przyjmiemy na znak zwycięzctwa (licencji oczywiście!). Howk! :)Joanna T. edytował(a) ten post dnia 20.08.08 o godzinie 23:12
Zupełnie nie zrozumiałaś o co mi chodzi i ironiczny ton to raczej autoironia. Jasne, że absolwent hotelarstwa może być dobrym pośrednikiem. Chodzi tylko o to, że te licencje nadają pośrednikom autoryzację państwową, coś w rodzaju gwarancji jakości. Tymczasem są przyznawane wielu osobom, które w ogóle na to nie zasługują, bo postępowanie kwalifikacyjne jest na tak mizernym i nie przystającym do życia poziomie, że tylko w minimalnym stopniu weryfkuje kompetencje potrzebne do wykonywania tego zawodu. W moim rozumieniu pośrednik z państwową licencją powinien prezentować wysoki poziom wiedzy z zakresów, o których napisałem w pierwotnym poście. Wtedy miałbym gwarancję, że taki pośrednik ma wymagane przeze mnie kwalifikacje. A jeżeli licencję nadaje się osobie, która przechodzi przez tak mizerne sito, to nie służy ona niczemu dobremu, bo i tak nie wiadomo, kto daje gwarancję (ze strony państwa) dobrego wykonania usługi pośrednictwa, a jednocześnie z moich podatków idą ciężkie pieniądze na utrzymaniu oddzielnego departamentu w ministerstwie infrastruktury, który odpowiada za regulację rynku nieruchomości.
O wiele lepiej by było znieść licencję i zaoszczędzone w ten sposób środki przeznaczyć na dofinansowanie sądów gospodarczych, co na pewno zwiększyłoby pewność obrotu w większym stopniu niż licencjonowanie zawodu pośrednika (a także zarządcy).
Jedyna sytuacja, w której ewentualnie zrozumiałbym wymóg państwowej licencji, to gdyby były państwowe licencje na pośrednictwo i zarządzanie nieruchomościami, które mają jakieś znaczenie ze względu na ochronę przyrody, środowiska, zabytków i obronność i bezpieczeństwo państwa. To są zadania państwowe, więc państwo powinno wtedy to jakoś kontrolować. Ale wtedy postępowanie kwalifikacyjne do takiej licencji powinno być bardzo ciężke i zdawać powinni tylko najlepsi z najlepszych, a za to powinni od państwa dostawać duże pieniądze.
Kończąć: gospodarka planowa i reglamentowanie rynku przez 45 lat narobiło w Polsce niezłego bałaganu. Pozostawianie socjalizmu na niektorych wycinkach rynku (stocznie, koleje, górnictwo, rynek nieruchomości) nie gwarantuje bezpieczeństwa obrotu. Co najwyżej gwarantuje bezpieczeństwo socjalne dla zatrudnionych przy utrzymywaniu przy życiu takiej patologii.