Temat: Zlecę pozyskanie dotacji - wynagrodzenie tylko od skutku
Rynek się będzie zmieniać, ale nadal dobrze będzie się wzajemnie szanować.
Pisze Pan o wyzyskiwaniu przedsiębiorców. Doradca też jest przedsiębiorcą, któremu Pan Tomasz proponuje pracę z bardzo odroczoną płatnością, do tego przy ponoszeniu 100% odpowiedzialności. Starający się o dotację ma dostać za darmo dokumenty i nie ponosi żadnego ryzyka. Doradca natomiast wykonuje pracę, ponosi 100% ryzyka i otrzymuje wynagrodzenie po kilku miesiącach oceny (lub nie - jeśli firma nie dostarczy wymaganych załączników albo nie uzyska kredytu). I można sobie wpisywać różne rzeczy w umowy - jeśli nie dostanie dotacji to doradcy pewnie nie zapłaci. W najlepszym przypadku zapłaci znacznie później. A firma doradcza w tym czasie żyje powietrzem i satysfakcją z dobrze wykonanej pracy, rzecz jasna.
I to nie jest próba wyzysku?
Za szkolenia płaci Pan tylko wtedy kiedy zdobyta wiedza przyniesie korzyści, za maszyny tylko jeśli produkt się sprzeda, za analizę prawną tylko jeśli jest korzystna, a za kwiaty tylko jeśli dzięki nim narzeczona się da przeprosić ["sprawdzić czy nie ksiądz":-)]? Gdzie jest taki cudowny świat?
Pisanie o szantażu i kalkulowaniu na czysty zysk to chyba przesada. Nikt firm nie szantażuje. Doradcy potrafią napisać dokumenty, których firma nie przygotuje sama. Firma może zdecydować o zakupie takiej usługi lub nie. Może nie kupić i przeszkolić własnego pracownika (kalkulacja co się bardziej opłaca). Wolny rynek, wolny wybór.
Wybór doradcy to też rola firmy - jeśli wybierze źle to też nie powód do kampanii na rzecz wyrugowaia z rynku wszystkich firm doradczych.
A Pan Tomasz oferując doradcom taki układ nie jest przypadkiem pośrednikiem, który ubija własny biznes na tym układzie? I nie muszą to być bezpośrednio pieniądze - wystarczy, że jest to dla Niego lepszy dostęp do rynku klientów (dzięki czemu będzie miał zysk). Kasztany cudzymi rękami z ognia? Jeśli robi to z czystego altruizmu, czego nie wykluczam, to przepraszam.
Może są firmy akceptujące taki układ, może nawet są to dobrzy fachowcy i nie zdesperowani brakiem płatnych zleceń. Każdy ma swoją politykę prowadzenia firmy. Ale są tacy, którzy tego nie zaakceptują i nie widzę powodu żeby ich obrażać.
Zdaje się Pan nie doceniać pracy piszących "papierki", ale nie neguje Pan znaczenia tych "papierków" dla pozyskiwania milionów złotych dotacji.
Sposób rozliczania można zawsze negocjować. Ale nie można obrażać ludzi tylko dlatego, że chcą dostać wynagrodzenie za swoją pracę.
pozdrawiam
KB
Damian Kupsch:
Pewnie że tak i na szczescie rynek bedzie coraz bardziej sie zmieniać. Bo to ma byc wspolpraca, gdzie ktos ma mozliwosc siegnac po kase i dotacje, ale bez jego wyzyskiwania, tylko przy WSPOŁPRACY, pomocy, konsultacji z osoba od papierków.
Mam nadzieje ze szantaż albo wyzysk i kalkulowanie na czysty zysk niedlugo sie skonczy, bo praca nad projektami to duzo wiecej niz pomoc osob od wnioskow.