Marek Staniszewski

Marek Staniszewski www.HEURISTICA.pl

Temat: Jaki jest koń? Każdy widzi po swojemu...

Na temat demokracji, wiary, i poszukiwań jakie wielu z nas prowadzi we współczesnym "markecie transcendencji" rozmawiają Łukasz Marcińczak i prof. dr hab. Jadwiga Mizińska.

Zapraszam do lektury fragmentu wciągającego "wywiadu-rzeki".
Tekst znajduje się na stronie: homoinquietus.org

Marek Staniszewski
Fundacja "Homo Inquietus"
Diana Pogodna

Diana Pogodna wolny zawód

Temat: Jaki jest koń? Każdy widzi po swojemu...

"Chciałbym jeszcze zapytać o fenomen wiary – też o tym często myślę, bo wiara jest światłem dzieciństwa i bardzo często bywa światłem późnej starości. Bardzo wiele osób, które straciło łaskę wiary (zakładając, że jest to łaska udzielana dzieciom, wszystkim bez wyjątku) w późnej starości wracają do Boga. Nie chodzi mi o rodzaj jakiegoś egzystencjalnego konformizmu, o to, że jak trwoga to do Boga, bo na przykład mój wujek, major lotnictwa powojenny, który w życiu może w kościele nie był, teraz mając lat osiemdziesiąt kilka, parę razy w tygodniu jest w kościele- i jest szczery w tym, nauczył się modlić. Ten fenomen wiary jest wprost niesłychany, jakoś może podobny temu zjawisku, gdy fizycy, coraz bardziej zgłębiając pustkę wszechświata, zaczynają wierzyć w istnienie Boga. I podobnie filozofowie, w powszechnym odczuciu niedowiarkowie przecież, zdają się predestynowani wręcz do tego, żeby odrzucać to, co jest istotą wiary, czyli jej irracjonalizm. Bo czy wiara jest mądrzejsza i głupsza, wiara prostaczków (dla których stworzono Biblię pauperum) i wiara mędrców (dla których pisze książki ks. Heller)?

Drogi Łukaszu, mimo, że pytanie o sztukę i pytanie o wiarę potraktowałeś odrębnie, w gruncie rzeczy to poniekąd ten sam problem. Nadrzędnym dla sztuki i wiary jest moim zdaniem sens. Zawierający się w pytaniach „po co to wszystko”, ‘o co w tym wszystkim chodzi” , które same cisną się na usta szczególnie wtedy, gdy ludziom „wszystko się wali” i gdy „ziemia usuwa się im spod stóp”. Wtedy właśnie, kiedy to, co wydawało się najbardziej stabilne i niezawodne – ziemia pod stopami zawodzi, rozglądamy się rozpaczliwie za czymś, co jest ponad nią, w górze, w Niebie. Nad nami. Być może, po to właśnie przydarzają się nam wszystkim kryzysy czy wprost katastrofy; żebyśmy poszukali punku przyczepienia gdzie indziej. Mimo bowiem pionowej postawy, raczej rzadko zadzieramy głowę, by spojrzeć w Niebo, raczej patrzymy pod nogi i wokół, żeby się nie potknąć i ustrzec nieprzyjaciół z boku lub z tylu.

Co prawda, niekiedy poszukując ratunku w Górze, dostrzegamy tam wyłącznie „Kamienne Niebo”, ale i to jest duchowym zyskiem w porównaniu z widzeniem wyłącznie horyzontalnym. Przez „Niebo” rozumiem tu wartości inne, aniżeli tylko utylitarne, praktyczne, prowadzące do natychmiastowych i przeliczalnych korzyści.

Skąd w ogóle człowiek ma tę „matrycę”, skąd mu przychodzi do głowy, żeby ją czasem „zadzierać w górę”?

wiecej: http://homoinquietus.org/
Archiwum 13 Października 2009
Diana Pogodna

Diana Pogodna wolny zawód

Temat: Jaki jest koń? Każdy widzi po swojemu...

"I podobnie filozofowie, w powszechnym odczuciu niedowiarkowie przecież..."

Hmmm...
Wlasnie, zgadzacie sie z takim stwierdzeniem ?

:)
Szczepan Benedykt Pestka

Szczepan Benedykt Pestka Jestem tam, gdzie
jestem najbardziej
potrzebny.

Temat: Jaki jest koń? Każdy widzi po swojemu...


Skąd w ogóle człowiek ma tę „matrycę”, skąd mu przychodzi do głowy, żeby ją czasem „zadzierać w górę”?

wiecej: http://homoinquietus.org/
Archiwum 13 Października 2009

Wolę jednak odwrotnie, wolę brać z góry w chwilach grozy, załamanie, szczęścia...

Następna dyskusja:

Jaki edytor do JS ?




Wyślij zaproszenie do