Jadwiga Z.

Jadwiga Z. Bardzo długoletni
dyrektor
przedszkola,
nauczyciel dyplom...

Temat: "Wystarczyła ci sutanna uboga..." (problematyka osób...

Sutanna, habit, powołanie do życia konsekrowanego - to symbole wcale nie rzadko spotykane w poezji. Zresztą wiele z tych osób jest twórcami. Ks. Jana Twardowskiego znają wszyscy miłośnicy poezji, ale przecież wielu duchownych chwyta za pióro.

Sama znam osobiście księdza Mieczysława Rzepniewskiego, który wydał kilkanaście tomików.
Zapraszam uczestników Grupy do rozszerzania niniejszego wątku, licząc jednocześnie na takie jego potraktowanie, które nie doprowadzi do obrazy niczyich uczuć...


SUTANNA

Ref: Wystarczyła ci sutanna uboga,
I ubogi wystarczył ci ślub.
Bo wiedziałeś kim jesteś dla Boga,
I wiedziałeś co tobie dał Bóg.

1. Nie słyszałeś Jego słów i nie pukał w Twoje drzwi,
A jednak przyszedłeś do Niego.
On ci krzyż dać swój mógł, wśród życiowych dróg.
Zapukałeś i stanąłeś u drzwi Jego.

2. Cóż ci Jezus mógł dać oprócz trudnej drogi,
Cóż ci mógł powiedzieć w powitaniu.
Dobrze wie jak trudne są Jego drogi,
I najczęściej mówi w powołaniu.

3. Przechodziłeś wiele chwil, wiele ciepłych chwil,
I żegnałeś się z domem rodzinnym.
I wiedziałeś, że nie wrócisz już nigdy,
I, że życie to będzie już inne.

4. Jeśli chcesz bym służył tylko sercu Twojemu,
Jeśli kochasz choć troszeczkę, kochasz mnie.
Prowadź Jezu, prowadź proszę, Przyjacielu niezrównany.
W zwykłą szatę powołaniu ubierz mnie.


http://www.szukaj-mp3.net/pokaz,sutanna_-_religijne,6p...Jadwiga Z. edytował(a) ten post dnia 21.01.09 o godzinie 18:53
Jadwiga Z.

Jadwiga Z. Bardzo długoletni
dyrektor
przedszkola,
nauczyciel dyplom...

Temat: "Wystarczyła ci sutanna uboga..." (problematyka osób...

Jadwiga Zgliszewska

DO MŁODEJ ZAKONNICY


Młodość swoją
i piękne oblicze
zamknęłaś w czerni habitu
aby rozdawać miłość
całemu światu

schowałaś się
a jakby sobie na przekór
ukryta za furtą klasztoru
formujesz pierwszy szereg

cierpliwe oczy
cierpliwe ręce
cierpliwe serce...

nieraz się zastanawiam
co czujesz
pochylając głowę
pełną ślubów?

tajemnicy twojego oddania
świat nie rozumie...

... a jakże go potrzebuje!
Jolanta Chrostowska-Sufa

Jolanta Chrostowska-Sufa Redakcja, korekta,
adiustacja, kampanie
internetowe, zlec...

Temat: "Wystarczyła ci sutanna uboga..." (problematyka osób...

ks. Jan Twardowski

Własnego kapłaństwa się boję


Własnego kapłaństwa się boję
własnego kapłaństwa się lękam

i przed kapłaństwem w proch padam
i przed kapłaństwem klękam

W lipcowy poranek mych święceń
dla innych szary zapewne -
jakaś moc przeogromna
z nagła poczęła się we mnie

Jadę z innymi tramwajem –
biegnę z innymi ulicą –

nadziwić się nie mogę
swej duszy tajemnicą
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: "Wystarczyła ci sutanna uboga..." (problematyka osób...

Andrzej Bursa

Scena balkonowa


Kleryk Józef ma wesołe oczy ciemne
Siostra Klara ma dziewiętnastą wiosnę
Na dziedzińcu seminarium w dzień wiosenny
Kleryk Józef zobaczył ją z okna

A dzień dobry... dzień dobry siostro Klaro
Ach przelękłam się księże Józefie
Kwiecień mamy upalny nie do wiary
Ano cóż grzeje słoneczko pięknie

Rzeka targa złotą rdzą szuwaru
Wierzgający obłok przy niej czeka
śnieżny jaśmin mroczne ścieżki zasłał Klaro...
Wąski liść wikliny srebrem drga Józefie...

Kleryk Józef ma bary syna ludu
Siostra Klara uśmiechem go obdarza
Ale stanął pośrodku podwórza
Anioł z mieczem płonącym na straży

z tomu "Wiersze", 1958Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 07.10.12 o godzinie 21:01
Jolanta Chrostowska-Sufa

Jolanta Chrostowska-Sufa Redakcja, korekta,
adiustacja, kampanie
internetowe, zlec...

Temat: "Wystarczyła ci sutanna uboga..." (problematyka osób...

ks. Janusz Pasierb

Powołanie


Pytasz czy zostałeś wezwany
jesteś prosty i jasny
tu ciemność w południe
nie wiem czy jesteś
skaleczony przez anioła
ugryziony przez węża
naznaczony
nie wiem czy zostałeś wybrany
nie widzę rany
Jadwiga Z.

Jadwiga Z. Bardzo długoletni
dyrektor
przedszkola,
nauczyciel dyplom...

Temat: "Wystarczyła ci sutanna uboga..." (problematyka osób...

ks. Jerzy Szymik

Był wrzesień
gdy wołaniem Twoim ogłuszony
skinąłem nieśmiało sercem -
potem głową.
Obyś się w dłoniach moich rodził...

A potem była cisza, która głosem Twoim
wzbiera teraz.
Pamiętam dni,
gdy krzykiem przeogromnym we mnie
rujnowałeś mi spokój - budując Twój pokój
i byłeś drogą
i prawdą
i życiem
i jesteś drogą
i bądź.
Obyś się w dłoniach moich rodził...

konto usunięte

Temat: "Wystarczyła ci sutanna uboga..." (problematyka osób...

ks. Jan Twardowski

Do kaznodziei


Na rekolekcjach nie strasz śmiercią---
bo po co
Za oknami bór pachnie żywicą,
pszczoły z pasiek się złocą
w abecadłach dzieci oczy mrużą

Nie dręcz babek, dziadków czcigodnych,
oblubieniec w kapeluszach modnych
rozmodlonych przed poślubną podróżą

Mów o częstej komunii z Chrystusem---
złotych sercach bijących w ukryciu,
z katechizmu o cnotach najprościej,
i że grzechy przeciwko nadziei
są tak ciężkie jak przeciw miłości

Nie o śmierci mów z ambony--- o życiu---
O żonie szukającej z lampą w ręku
igły zagubionej w ciemny wieczór,
żeby mąż nie miał skarpet podartych---
wczesnej wiosny na piętach nie czuł

Jak najwięcej o dobrych uczynkach,
o gościnnych domach, poświęceniu,
o Jezusie na naszych ołtarzach
tak samotnym w każdym Podniesieniu

I błogosław kaznodziejską dłonią
babciom, starcom, młodzieńcom i pannom---
wszystkim dzieciom, co się w berka gonią,
zimą tęskniąc za łyżwami i sanną

Do siostry zakonnej

Choć nie ma gwiazdy nad twoją głową
z Betlejem---
Niewidocznego w chlebie i cierniach
przyzywasz śpiewem

Choć własnej duszy nawet nie widzisz
oczyma---
w obrazach tylko Matka Najświętsza
Dzieciątko trzyma
Swój dawny uśmiech dziecięcej twarzy
ukaż nade mną---
choć tak się nagle z Bogiem ukryłaś
w ogromną ciemnośćMarek Filipowicz edytował(a) ten post dnia 24.01.09 o godzinie 19:26

konto usunięte

Temat: "Wystarczyła ci sutanna uboga..." (problematyka osób...

Jerzy Żuławski

Ophelia! Go to a nunnery!


Nie płacz! szkoda twych oczu! Dziś mnie łzy nie wzruszą.
Nie płacz! cóż ja ci winien, że już kwiaty więdną ,
nie trzeba było ci zrywać! Byłaś nieoględną;
nie ożywić zeschłego kwiatu nową duszą!

Wczoraj jeszcze kochałem — dzisiaj już nie mogę:
dziś ty obca tak dla mnie! Widzisz, mówię szczerze:
miłość przeszła i litość dziś mnie tylko bierze.
Ja nie winien. Pójdziemy każde w swoją drogę.

Co? ty kochasz? Daj pokój — i nie łudź się sama!
Nie kochamy oboje. Czarodziejska brama
już zamknięta. Więc śmiej się! — bodaj dla pozoru...

Śmiej się! Oczy masz ładne i jeszcze nie jeden
będzie widział w twych oczach zbawienie i eden.
Co? ty nie chcesz? — Ofelio! idź więc do klasztoru!

konto usunięte

Temat: "Wystarczyła ci sutanna uboga..." (problematyka osób...

Lavinia Greenlaw

Mnich na traktorze


Mnisi na Caldey wytwarzają perfumy i czekoladę.
Widzą, jak się starzeją
i ogłaszają nabór nowych rekrutów.

Od kwietnia do września są odcięci od świata.
Statek wycieczkowy przywozi tu wczasowiczów,
którym twarz się wydłuża, gdy przechodząc przez bramę

widzą mnicha na traktorze
i drugiego, który rozwiesza bieliznę na sznurze.
Ocean, kołyszący się między klasztorem

a domem mojego ojca, wyrzuca na brzeg meduzy,
zużyte strzykawki, kamienie i muszle, które po kilku dniach
ktoś, nie wiedzieć czemu, zabiera.

Zły wiatr przynosi do domu złe rzeczy:
śmieci, nieczystości, a pod koniec lata w zeszłym roku
ciało mężczyzny, który uczył się nurkować.

Pewnego razu, koło cypla płynął jeleń.
Nikt nie wie, skąd się tu wziął,
ani kto tak naprawdę go wtedy zobaczył.

przełożył Jerzy Jarniewicz
Małgorzata B.

Małgorzata B. Ale to już było.....

Temat: "Wystarczyła ci sutanna uboga..." (problematyka osób...

ks.Jan Twardowski

***

Wzdychał ksiądz na parafii:
O, moja wiaro biedna!
Jeśli piorun nie trzaśnie,
Nikt się nie przeżegna

/2000/

konto usunięte

Temat: "Wystarczyła ci sutanna uboga..." (problematyka osób...

Bohdan Zadura*

Trampolina


ojciec mojej matki
orał pole siał zboże hodował
świnie kury i krowę

ojciec mojego ojca
był murarzem zdunem i stolarzem
sadził kartofle
kartofle rosły na polu na którym
teraz stoi blok
w którym mieszkam

gdyby nie matka i ojciec
miałbym w swoim czasie
punkty za pochodzenie
ale obyłem się bez nich

ojciec zaczął studiować weterynarię
jeszcze przed wojną
więc nawet gdyby nie nastała
Polska Ludowa
nie pasałby do końca życia
krów

ale Mieczysław Rakowski
pewnie by pasał
i mój cioteczny brat
pewnie nie skończyłby
technikum elektrycznego
w wojewódzkim mieście
awans społeczny
to nie takie puste pojęcie
jak mogłoby się wydawać

gdyby nie Polska Ludowa
ojciec zapewne kilka lat wcześniej
dostałby profesorską nominację
wręczył mu ją w 1974
Henryk Jabłoński Przewodniczący
Rady Państwa taki
dzisiejszy Lech Kaczyński
bo wtedy nie było prezydenta
to znaczy był ale kolegialny

co w latach osiemdziesiątych
mieli do wyboru
ambitni chłopcy ze wsi?
państwo i partia
niewiele im oferowały

seminarium
otwierało im świat
jeździli do Rzymu
wracali z doktoratami
zamiast krów
pasą owieczki


*notka o autorze i linki do innych jego wierszy
w temacie Autoportret w lustrze wiersza
Ten post został edytowany przez Autora dnia 31.08.13 o godzinie 10:25

konto usunięte

Temat: "Wystarczyła ci sutanna uboga..." (problematyka osób...

Konstanty Ildefons Gałczyński

Kursy dla biskupów


Julian Niemcewicz - Ursyn,
powiedział: - Grunt to kursy!
Ale go zagadali,

a ta sprawa i dzisiaj
niejednokrotnie mści się,
czyli ślimaczy dalej;

weźmy Apel Sztokholmski:
toć ludność całej Polski
nie szczędziła impetu -

tylko biskupi mili
w tej sprawie wystąpili
w roli analfabetów.

Mój Boże, jak mi żal ich!
Bo może nie podpisali
przez niepiśmienność jedynie?

Bracia, nie bądźmy Turcy!
Organizujmy kursy
dla analfabetów i biskupów w naszej krainie.
Małgorzata B.

Małgorzata B. Ale to już było.....

Temat: "Wystarczyła ci sutanna uboga..." (problematyka osób...

Ks. Jan Twardowski

Modlitwa spowiednika


Aniele Boży, Stróżu mój,
spowiednik ze mnie lichy,
więc gdy spowiadam, wspomóż mnie,
jak na obrazkach cichy.

Jeśli przypadkiem która z dusz
przy stule mej uklęknie-
anielskie swoje ręce złóż,
modląc się przy nas pięknie.

I uproś, bym jej w końcu dał
to, co najbardziej drogie-
tak odszedł, aby mogła być
sam na sam z Panem BogiemMałgorzata B. edytował(a) ten post dnia 20.02.09 o godzinie 14:47
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: "Wystarczyła ci sutanna uboga..." (problematyka osób...

Rainer Maria Rilke

Księga o życiu mnicha (1)


Da neigt sich die Stunde und rührt mich an...

Godzina się chyli, porusza mnie
jej czysty dźwięk metaliczny:
i drżą mi zmysły. I czuję: wiem -
i chłonę ten dzień plastyczny.

Nim świat ujrzałem, nie był skończony,
tworzenie wszelkie ustało.
Teraz ma każdy, jak narzeczoną,
rzecz taką, jakiej zapragnął.

Nic mi za małe, kocham ten świat,
maluję na tle ze złota,
wznoszę, choć nie wiem, komu i jak
uskrzydlić duszę zdoła...

wieczorem 20 września, kiedy po długotrwałym deszczu słońce szło przez las i
przeze mnie

Ich lebe mein Leben in wachsenden Ringen...


Przeżywam życie w rosnących kręgach,
co nad rzeczami je kreślę.
Nie wiem, czy ostatniego doczekam,
lecz będę próbował wiernie.

Dokoła Boga, wieży prastarej,
krążę przez lat tysiące;
nie wiem, sokołem jestem czy wiatrem,
czy wielkim śpiewem może...

tego samego wieczoru, kiedy znów zerwał się wiatr i nadciągnęły chmury


Ich habe viele Brüder in Sutanen...


Mam wielu braci klasztornych w sutannach,
tam na południu, gdzie wawrzyn stoi.
Wiem, jak malują ludzkie Madonny,
i często śnię o młodych Tycjanach,
co widzą Boga w żarze gorącym.

Lecz gdy ku sobie się zwracam w skupieniu:
Mój Bóg jest ciemny, i niby tkanina
wielu korzeni, co piją w milczeniu.
Lecz wiem to, że się z jego ciepła dźwigam,
a więcej nic już, bo moje gałęzie,
zwieszone nisko, drżą tylko na wietrze.

tego samego wieczoru w pokoju


Wir dürfen dich nicht eigenmächtig malen...


Dowolnie cię malować nie godzi się przecie,
ty Świtająca, z której dzień powstaje.
Czerpiemy wiernie z starodawnych palet
te same linie, te same promienie,
którymi święty mistrz przemilczał ciebie.

Kładziemy obraz na ściany przed tobą,
i tysiąc murów już cię w krąg otacza.
Bo przesłaniamy cię pobożną dłonią,
gdy naszym sercom się jawisz otwarta.

Kasi Gorzałównie

tego samego wieczoru


Ich liebe meines Wesens Dunkelstunden...


Lubię te ciemne godziny w mym bycie,
gdy zmysły toną w głębinie bezwolne;
jak w starych listach, widzę w nich ukryte
codzienne życie, już dawno minione
i jak legenda dalekie, prześnione.

I wtedy wiem już, że zyskałem przestrzeń
na drugie życie, co bez czasu płynie.

Niekiedy czuję się ogromnym drzewem,
rosłym, szumiącym, co ponad mogiłę
wyrasta snem, przez chłopca śnionym skrycie
(którego strzegą podziemne korzenie),
straconym w smutku, żałości i śpiewie.

w lesie, 22 wrz.

tłum. Andrzej Lam
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 07.02.09 o godzinie 19:05
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: "Wystarczyła ci sutanna uboga..." (problematyka osób...

Rainer Maria Rilke

Księga o życiu mnicha (2)


Du, Nachbar Gott, wenn ich dich manchesmal...

Sąsiedzie Boże, jeśli cię czasami
pukaniem niepokoję w długą noc -
to stąd, że słyszę twój oddech zbyt rzadko
i wiem: ty w swojej sali jesteś sam.
Gdy czegoś potrzebujesz, nikt nie czeka,
by napój pragnącemu podać w dłoń:
Ja słucham zawsze: daj mi jakiś znak.
Ja jestem blisko.

Pomiędzy nami tylko cienka ściana -
przypadek czysty; może zdarzyć się:
wołanie twoich albo moich ust -
i ona pada
bezdźwięcznie, w ciszy.

Bo jest z obrazów twoich zbudowana.

Obrazy twe przed tobą jak imiona.
I kiedy światło się rozjarza we mnie,
co moja głębia nim ciebie poznaje,
staje się złotem na ich ramie ledwie.

I moje zmysły, tak szybko osłabłe,
są bez ojczyzny, i z dala od ciebie.


Wenn es nur einmal so ganz stille wäre...

Gdyby taka cisza mogła nastać czasem,
aby wszystko przypadkowe, byle jakie
umilkło całkiem, śmiech i gwar pobliski,
i gdyby szum, co czynią go me zmysły,
nie przeszkadzał mi tak bardzo w słuchaniu -

Wtedy bym myślą tysiąckrotną skrycie
pomyślał ciebie aż po kres, do dna,
i posiadł cię (jak długo uśmiech trwa),
by obdarować tobą całe życie,
na dziękczynienia znak.


Podczas powrotu do domu w lesie wieczornym, gdy uciszyły się wierzchołki drzew,
w samym środku burzy, nasłuchując, bez tchu:

Ich lebe grad, da das Jahrhundert geht...


Żyć mi wypadło, gdy zbliża się wiek,
i czuje się od wielkiej karty wiatr,
którą zapisał Bóg, i ty, i ja,
i którą obca dłoń odwraca w niebie.

I bije blask od nowej tej stronicy,
gdzie wszystko może wydarzyć się jeszcze.

Moc swoją mierzą jakieś ciche siły
i ciemnym wzrokiem patrzą na siebie.

Także podczas powrotu, kiedy ciężką szarość zachodniego nieba rozdarł prześwit
i wstąpiła nań czerwień płonąca, która zabarwiła chmury osobliwym fioletem.
I za drżącymi drzewami nastał wieczór, jakiego jeszcze nie było. Mnich odczuł to
na przełomie wieków jako znak, i ogarnęła go fala pobożności. 26 wrz. 1899

Ich lese es heraus aus deinem Wort...


Z twojego słowa odczytuję to
i z gestów, które ciebie kryją,
a nimi wokół bytu twoje dłonie
się zamykały, takie ciepłe, mądre.
Mówiłeś życie głośno i śmierć cicho,
i wciąż od nowa powtarzałeś: być.
Ale przed pierwszą śmiercią przyszedł mord.
I rysa na twych kręgach się zjawiła,
rozległ się krzyk
i porwał głosy,
które dopiero się skupiały,
by mówić ciebie,
by nosić ciebie,
nad przepaścią most -

I co od tego czasu bełkotały,
to ledwie strzępy są
dawnego twojego imienia...

tłum. Andrzej LamRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 07.02.09 o godzinie 19:13
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: "Wystarczyła ci sutanna uboga..." (problematyka osób...

Rainer Maria Rilke

Księga o życiu mnicha (3)


Kiedy mnich czytał w burzliwy wieczór Biblię, zauważył, że wszystkie śmierci
poprzedziło zabicie Abla. I zatrwożył się głęboko w swoim sercu. I mnich poszedł,
bo lękał się bardzo, do lasu, i wpuścił do siebie całe światło i wszystkie zapachy
lasu, których śpiew był głośniejszy niż zmącona mowa jego myśli. I nawiedził go
niebawem w nocy sen, dla którego wynalazł wiersze:

Der blasse Abelknabe spricht:


Mówi cień Abla:

Mnie nie ma. Brat mi coś zrobił,
czego nie widziały moje oczy.
On mi światło zaćmił.
On moje oblicze zakrył
swoim obliczem.
A teraz jest sam.
I myślę, już będzie tak.
Bo nikt nie zrobi mu tego, co on mi zrobił.
Jeśli inni wybiorą moje drogi,
dopadnie ich jego gniew
i wszyscy odeń zginą też.

Myślę, że mój wielki brat czuwa
jak sąd.
To ja wiem, czym jest noc długa,
nie on.

(22 wrz. późno)

I wtedy mnich dziękował z głębi wyzwolonego uczucia:

Du Dunkelheit, aus der ich stamme


O ty ciemności, z której się wywodzę,
ja kocham ciebie bardziej niźli płomień,
który świat ogranicza,
bo rozbłyska
w jednym kręgu ledwie,
poza którym żaden byt nic o nim nie wie.

Za to ciemność wszystko łączy w sobie:
postacie i płomienie, zwierzęta i mnie -
zagarnia nieustępliwa,
ludzi i moce...

I zdarzyć się może: jakaś wielka siła
nagle z bliskości mnie przyzywa:

Tak, wierzę w noce.

(22 też)

Ich glaube an Alles noch nie Gesagte


Wierzę we wszystko niewypowiedziane.
Chcę me najlepsze wyzwolić uczucia.
Czego nikt jeszcze nie ważył się zachcieć,
Moc nieodparta do tego mnie zmusza.

Jeślim zuchwały, przebacz mi, mój Boże.
Ale chcę tobie tylko to powiedzieć:
Mej dobrej siły nic w pędzie nie zmoże,
nie da się wstrzymać zwlekaniem ni gniewem;
tak ciebie dzieci kochają swawolne.

Takim przypływem, i ujściem podobnym,
w otwarte morze potężnym ramieniem,
ciągłym powrotem rosnącego życia,
chcę cię wyznawać, chcę rozsławiać ciebie
jak nikt dotychczas.

Jeślim zbyt dumny, pozwól mi być dumnym
w mojej modlitwie,
która z uporem samotnym
staje przed twoim chmurnym obliczem.

(tak samo)

Ich bin auf der Welt zu Allen


Sam jestem na świecie, lecz sam nie dosyć,
by święcić każdą godzinę.
Mały na świecie, lecz mały nie dosyć,
by być jak rzecz przed tobą,
ciemny i mądry.
Chcę, by ma wola śmiało wytyczała
do czynu drogi;
i chcę w tych gnuśnych i spokojnych czasach,
gdy coś nadchodzi -
znaleźć się wśród wiedzących
lub być samotnym.

Chcę cię zawsze odbijać w całej postaci,
nie chcę być ślepy ani za stary,
by nieść twój ciężki i chwiejny obraz.
Chcę się rozwijać.
Nie chcę być nigdzie skrzywiony,
bo jestem wtedy skłamany.
I chcę, by mój sens
był dla ciebie prawdziwy. Chcę się opisać,
jak obraz, który widziałem,
długo i z bliska,
jak słowo, które pojąłem,
jak mój powszedni dzban,
jak mojej matki oblicze,
jak okręt,
który mnie niósł
przez śmiertelny sztorm...

Du siehst, ich will viel

Widzisz, chcę wiele.
Może mieć wszystko chcę:
mrok każdego nieskończonego upadku
i każdej wspinaczki świetlistą grę.

Tak wielu ludzi nie chce niczego.
Wystarcza im ledwie doznanie
uczucia byle jakiego.

A ty się cieszysz każdym człowiekiem,
który służy i pragnie.

Cieszą cię wszyscy, którym jesteś potrzebny
jak sprzęt.

Jeszcześ nie ostygł, jeszcze masz siły,
by w swoje głębie stające się wejść,
gdzie życie objawia się w ciszy.

Wir bauen an dir mit zitternden Händen...

Drżącymi cię budujemy rękami,
atom na atom kładziemy.
Lecz któż ukończyć was zdolny,
o, wy katedry.

Czym jest Rzym?
On się rozpada.
Czym jest świat?
Będzie pobity
nim twoje wieże zwieńczą kopuły
nim z bezmiarów mozaiki
twoje promienne czoło się wzniesie.

Lecz czasem we śnie
uda mi się twą przestrzeń
zobaczyć
od głębi początku
po dachu brzeg złocisty.

I widzę: wystrój ostatni
budują i tworzą
moje zmysły.

(22)

Daraus, daß Einer dich einmal gewollt hat


Stąd, że ktoś kiedyś ciebie zapragnął,
wiem, że my także mieć cię śmiemy.
Nawet gdy wszystkie głębie porzucimy:
nawet gdy góra kryje złoto,
a nikt go wydobyć nie może,
kiedyś je przecie wypłucze potok,
co w ciszę kamieni sięga,
cierpliwych.

Także gdy sobie tego nie życzymy:
Bóg dojrzewa.

Wer seines Lebens viele Widersinne

Kto swego życia niedorzeczne wątki
pojedna zgodnie, w jeden sens ogarnie,
ten wyprosi
z pałacu tych, co czynią wrzawę,
inaczej będzie czynił, a ty jesteś gościem,
którego wita w pogodne wieczory.

Jesteś tym drugim jego samotności,
statecznym środkiem jego monologów;
i każde wokół ciebie zakreślone koło
przydaje mu słój czasu coraz nowy.

(22, nocą)

Was irren meine Hände in den Pinseln?


Dlaczego moje dłonie pośród pędzli błądzą?
Gdy cię maluję, Boże, ty nie widzisz tego.

Lecz czuję cię. Na zmysłów moich krańcu
zaczynasz grę powolną, jakbyś tworzył wyspy -
i dla twych oczu, niezmrużonych nigdy,
jestem przestrzenią.

I już nie jesteś w środku twego blasku,
gdzie wszystkie linie anielskiego tańca
zbliżają ci oddale jak muzykę -
już w twym najdalszym domu masz siedzibę.
Mnie teraz słucha wszystko w twoim niebie,
albowiem czując zamilkłem dla ciebie.

Mnicha nawiedziło wiele obcych myśli i zdały mu się one jakby chmarą gości; lecz
w końcu zwraca się znów do Boga w tych pełnych oddania wierszach. 24 w lesie
między ludźmi, niedzielnie nastrojonymi.

Ich bin, du Ängstlicher. Hörst du mich nich


Jestem, Trwożliwy. Czy nie słyszysz,
że wszystkie moje zmysły wrą przy tobie?
Moje uczucia uskrzydlone
dokoła twej postaci krążą.
Nie widzisz mojej duszy, która obok,
tak blisko ciebie stoi w sukni z ciszy?
Czy nie dojrzewa moja majowa modlitwa
na twym spojrzeniu, jak na drzewie rodnym? -

Ja będę twoim snem, gdy będziesz spał.
A kiedy czuwasz, będę twoją wolą
i będę władał całą wspaniałością
i rozpościerał się jak cisza gwiazd
nad miastem czasu wymarzonym.

I mnich się rozpromienia w swoim wnętrzu, i czuje się wszystkim obdarowany
i wszechobecny w każdej radości, jak blask na całym złocie świata. I wstępuje po
swoich wierszach jak po stopniach, i już nie czuje zmęczenia.

Mein Leben ist nicht diese steile Stunde


Życie moje nie jest tą godziną stromą,
w której mnie widzisz, jak się spieszę.
Jestem z mojego wnętrza drzewem,
ustami jedynymi wśród wielu mych ust
i tymi, które zamykają się najprędzej.

Ja jestem ciszą między parą tonów,
które niełatwo się ze sobą godzą:
bo wyżej się ton śmierć wzbić chce -

Lecz w ciemnym interwale drżąco
jednają się oba.
I pięknie brzmi pieśń.

I tak znalazł się mnich bardzo blisko Boga.

(tego samego wieczoru)

Und um der Schönheit Willen sind wir beide

I tak dla piękna my obaj jesteśmy
do dzieła tego samego wybrani.
Niby obrazy na starym jedwabiu.
I czy maluję, śnię czy cierpię,
wiszę jak klejnot migoczący
wokół ciemności twoich ramion.

Jest bowiem piękno głównie zmysłem.
A najpierw wzięło od ukrytych lędźwi
fałszywe zmarszczki złego wstydu,
i stąd się oswoiła radość prosta,
i nosi pełna udręki tęsknota
wąskie korony, które oślepiają.

Ono odwróci wartości zbyt ciężkie,
jest bowiem wielce sprawiedliwe samo.
Tyś jest początek, Boże, ja, twój giermek,
jestem dla ciebie nowym rozpoczęciem...
Ono nas odbdaruje, nie dotknie zagładą.

I oto stał się mnich niemal artystą. Chociaż pozwolił się tworzyć swoim wierszom,
zamiast tworzyć swoje wiersze.

I mnich splótł ręce i stał w księżycowej nocy, jak pobliskie drzewa, w ciemności
przenikniętej pobożnością i pokorą. I tak zapanował nad wielością swoich uczuć,
że stały się jednak wierszami, mimo że z zamętu i dzikości wniknęły w słowa.

Wenn ich gewachsen wäre irgendwo


Gdybym gdzie indziej życie pędzić mógł,
gdzie dni są lżejsze, godziny smuklejsze,
to bym ci sprawił święto najprzedniejsze,
i moje ręce inaczej niż tu
trzymałyby cię nie tak ciężko i lękliwie.

Tam bym się lekko brać ośmielił ciebie,
ty bezgraniczna teraźniejszości.
Jak piłkę
cisnąłbym cię na przestwór radości,
by ktoś cię ujrzał
i gdy będziesz spadała,
podbiegł, wznosząc ramiona,
ty rzeczy nad rzeczami.

Kazałbym ci błyszczeć
jak klinga.
Pierścieniem złocistym
kazałbym objąć twój ogień,
by mi go zatrzymał
na jasnej dłoni.

Byłbym cię malował: nie na ścianie,
na niebie samym od krańca do krańca,
i bym cię tworzył, tak jak giganci
by cię tworzyli: jako górę, pożar,
jak samum, wstający z pustynnych piasków -

albo
zdarzyłoby się tak: z przypadku
bym cię znalazł...
Daleko są przyjaciele,
nie słyszę ich śmiechu już;
a ty: ty z gniazda wypadłeś,
pisklę z żółtymi pazurkami
i wielkimi oczyma, i sprawiasz mi ból.
(Moja dłoń dla ciebie zbyt szeroka.)
I czerpię palcem ze źródła kropelkę
i patrzę, czy łaknąc sięgniesz po nią,
i słyszę, jak bije moje i twoje serce,
i oba biją z lęku.

Ostatnia część tego utworu zaświtała mnichowi, który bez tchu szedł z ogrodu,
dopiero gdy przekraczał próg swojej małej, łagodnie oświetlonej celi. Ale wiersze
były już od razu gotowe. I jawiły mu się jako przenikająca go harmonia i pogoda,
tak że szybko posłał sobie łóżko i postanowił tej nocy spać, i ani nie rozmyślać,
ani się nie modlić. A przed snem pojawił się jeszcze krótki utwór, który przyjął
z uśmiechem:

Ich finde dich in allen diesen Dingen


Znajduję ciebie we wszystkich tych rzeczach,
dla których jestem dobry i jak brat;
ty się w tych małych jak ziarno wygrzewasz,
a w tych ogromnych jesteś wielki tak.

To jest cudowna gra służebnych mocy,
że tak przez rzeczy idą niewstrzymanie:
w korzeniach rosnąc, tracąc się w smukłości,
w koronach górnych niby zmartwychwstanie.

(24 późno)

tłum. Andrzej Lam
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 07.02.09 o godzinie 19:25

konto usunięte

Temat: "Wystarczyła ci sutanna uboga..." (problematyka osób...

Tomasz Jastrun

Lekcja religii z księdzem Twardowskim


Mówił o Matce Boskiej
łagodnie tak bardzo łagodnie
Jakby była płochliwą sarną

Zamknięty w swojej czarnej sutannie
Patrzył na mnie z góry
A ja mnożyłem swoje siedem lat
Przez dziesięć wątpliwości

Teraz mam o kilkadziesiąt lat więcej
I odpowiednio więcej wątpliwości
Można by z nich już niemal
Zbudować bezbożny kościół

Lecz od tamtego czasu
Przychodzi do mnie często
Płochliwa sarna
Spogląda łagodnie
I wątpi we mnie
Jolanta Chrostowska-Sufa

Jolanta Chrostowska-Sufa Redakcja, korekta,
adiustacja, kampanie
internetowe, zlec...

Temat: "Wystarczyła ci sutanna uboga..." (problematyka osób...

Wiersz Jastruna bardzo mnie poruszył, a puenta przywołująca sarnę, "która spogląda łagodnie i wątpi"... bardzo trafne, proste i przenikające głęboko w duszę z jakimś niesamowitym dreszczem.

ks. Jerzy Szymik

Przed operacją


"Nigdy Go nie zapomnę. Ani jego, ani tego, czego mnie nauczył. Był najlepszym człowiekiem, jakiego znałam"
Katarzyna Kolenda-Zaleska
o biskupie Janie Chrapku

Jeżeli miałoby to być dzisiaj,
nie miałbym żalu

byłem kochany, kochałem,
nie została mi nigdy odebrana łaska wiary,
wybaczono mi wiele,
pomogłem kilku ludziom dostrzec światło

widziałem kiedyś
w płomiennych zorzach wczesnego sierpniowego wieczoru
różowy obłok na ciemnobłękitnym tle
a porwany do trzeciego nieba
pozostałem wdzięczny

czegóż chcieć więcej?

Lublin - Pszów, 8 XI - 16 XII 2002 r.Jolanta Chrostowska-Sufa edytował(a) ten post dnia 11.02.09 o godzinie 23:46

konto usunięte

Temat: "Wystarczyła ci sutanna uboga..." (problematyka osób...

Ks. Jan Twardowski

Wyjaśnienie


Nie przyszedłem pana nawracać
zresztą wyleciały mi z głowy wszystkie mądre kazania
jestem od dawna obdarty z błyszczenia
jak bohater w zwolnionym tempie
nie będę panu wiercić dziury w brzuchu
pytając co pan sądzi o Mertonie
nie będę podskakiwał w dyskusji jak indor
z czerwoną kapką na nosie
nie wypięknieję jak kaczor w październiku
nie podyktuję łez, które się do wszystkiego przyznają
nie zacznę panu wlewać do ucha świętej teologii łyżeczką

po prostu usiądę przy panu
i zwierzę swój sekret
że ja, ksiądz,
wierzę Panu Bogu jak dzieckoElwira Styczyńska edytował(a) ten post dnia 20.02.09 o godzinie 10:29
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: "Wystarczyła ci sutanna uboga..." (problematyka osób...

Georg Trakl

Nocne przesłanie


Mniszko! Ty w habitu grocie
zamknij mnie, wśród stromych skał!
Tam ktoś rosę krwawą siał,
gdy krzyż sterczał w gwiazd migocie.

Czerwień ust i kłamstwa czerwień
w celi, którą objął chłód;
świeci śmiech, gry złotej płód,
zanim ją głos dzwonu przerwie.

Chmuro srebrna! W czarnym wietrze
tkwi owoców dzikich łup.
Ten garb ziemi jest jak grób
i jest snem ta ziemska przestrzeń.

tłum. Tadeusz Gicgier

Następna dyskusja:

Gwiazdy, planety, kosmos w ...




Wyślij zaproszenie do