Temat: Wulgaryzmy - DLACZEGO?
Adam Pietrasiewicz:
Łukasz Miszczyk:
Piotr R.:
Nie płacą nie mają...
A kto płaci za bluzgi?
Pewnie nie będę specjalnie odkrywczy, ale kolejny powód, dla którego bluzgi upowszechniły się w polskich filmach, to zachodnie produkcje kinowe. W filmach Quentina Tarantino czy np. "Przekręcie" słowo na "f" pada średnio przynajmniej raz na minutę.
Tylko się zapomina o WARTOŚCI przekleństwa.
Polskie przekleństwa są nadzwyczajnie wulgarne.
Proszę wybaczyć, ale to ewidentny pleonazm. Polskie przekleństwo jest przekleństwem tylko w języku polskim (pomijam włoskie zakręty i słowackie poszukiwania etc.)
W takim na przykład francuskim NIE MA słowa, które byłoby tak wulgarne, że nie możnaby go publicznie w telewizji dla dzieci, W ODPOWIEDNIM KONTEKŚCIE powiedzieć. W języku polskim takich wylgarnych słów jest cały szereg.
Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić prezentera TF1 mówiącego:
casse-toi! merde! va bouffer ta merde! retourne enculer les mouches! vas te branler! fils de pute! une vieille bique! etc. ;D
Dany zwrot jest wulgarny tylko w języku, z którego się wywodzi, czasem wręcz tylko w określonym czasie, - i liczy się tylko jego znaczenie, przecież to znaczenie jest wulgarne, a nie brzmienie wyrazu (pamiętam czasy kiedy słowo pieprzyć było wulgarne, dzisiaj jest co najwyżej kolokwializmem, ale ludzi starszych w dalszym ciągu zniesmacza, inne jak "kutas" wulgaryzmem stało się gdy zmieniło się jego znaczenie, bo przecież wymowa ani trochę).
Zatem łagodniej będziemy podchodzić przekleństw z języków bardziej "poetyckich" ;) jak francuski czy włoski (figlio di puttana, bocchino) niż niemiecki (scheisse, hurensohn, fick dich). Samo jednak ich brzmienie nie jest dla nas wulgarne, a tłumaczenie raczej może być niesmaczne lub komiczne ("osoba płci męskiej, której matka uprawia prostytucję", "Prostytutka", "Kał", "Idź uprawiać seks z samym sobą" ;) występują pewnie we wszystkich językach świata i niby na jakiej podstawie jesteśmy w stanie stwierdzić, które jest wulgarniejsze w danym języku? dla danej nacji znaczenie po prostu nie musi być aż tak gorszące jak dla innej)
Amerykańskie "fuck" nie jest równoznaczne z "kurwa" jak się to często przedstawia w złych tłumaczeniach. Tak więc naśladowanie o którym Pan pisze jest wyjątkowo prymitywne.
Pewnie, że nie jest, ale używa się go tak jak naszego "Kurwa", a więc najczęściej jako znaku interpunkcyjnego, bądź bezosobowo w chwili mocnego napięcia emocjonalnego ;) i stąd stosuje się go jako zamiennik.
Pamiętam kilka filmów, gdzie bezmyślnie tłumaczono to dosłownie i wstawiano w to miejsce wyraz "pierdolić!". Taki "drewniany" dialog dopiero był komiczny.
Co nie znaczy, że bronię wulgaryzmów w kinie, należą do języka potocznego i wprowadzanie ich masowo do tworów kultury w węższym/wyższym rozumieniu (póki co jeszcze kino do niego należy) nie świadczy o zbyt wysokich lotach twórcy. Przekleństwa trzeba umieć użyć żeby śmieszyło; vide Monty Python (pomijam kwestię naturalizmu, gdy chce się oddać charakter pewnych środowisk)
Epatowanie wulgaryzmami i robienie z nich jedynego wręcz środka wyrazu średnio mi leży dlatego polskie komedie (z takimi arcyartystami jak Lubaszenko, Pazura, Milowicz etc.) omijam szerokim łukiem :)
- Człowieku, dlaczego tak klniesz? - zapytał Obuchowicz Zamachowskiego w filmie "Stacja". - A bo kurwa lubie i chuj - odparł ZamachowskiArkadiusz T. edytował(a) ten post dnia 02.04.08 o godzinie 03:51