Temat: BPMN 2.0 WorkFlow Patterns
Piotr Tadeusz B.:
Artykuł dobry aczkolwiek nie zgadzam się z tezą, że nie należy nazywać bramek.
Osobiście "testuje" to i jestem za tym by bramek nie nazywać, powody są dwa moim zdaniem:
- nazwane bramki są intepretowane przez "niewprawnych" czytelników jak czynności (nie walczymy z tym :)))
- zmusza to do zastanowienia się na sense ich używania
Testuje także "drugą wersje": to nadawanie bramkom nazw w postaci warunków jakie kontrolują... czyni to te bramki "reużywalnymi" (ale z głową :))), po drugie ma tę zaletę, że bramki maja swoje nazwy w repozytirum (i to jest główny powód dla którego to robię).
Dodatkowo jestem zwolennikiem nazywania zdarzeń stanami, jakie obrazują. Na przykładach z tego artykułu było to robione niekonsekwentnie. Rys. 1 z prawej - wzorowo. Rys. 2 - gorzej. (Przy okazji na tym rysunku jest błąd formalny. Nie można kończyć "Anuluj" bo nie jest to transakcja biznesowa :-(.)
Bardzo dobrze przedstawione są kryteria podziału na podprocesy.
poza małymi bolączkami ogólnie uważam, że artykuł jest jednak bardzo dobry :).
Z mojej strony uwaga: BPMN jest bardzo często używany na wyższym niż wykonywalny, poziomie abstrakcji. "Pętla wstecz" zawsze budziła moje wyobrażenie o "Maszynie czasu" w przeszłość. Fascynujące bywają opowieści co oznacza diagram, na którym z końca procesu opracowania oferty, po odrzuceniu jej treści przez szefa, leci strzałka na początek. Pytam wtedy: skoro praca nad oferta rozpoczęła się od pustej kartki, to jak to wygląda w drugiej iteracji skoro oferta istnieje? I "kto liczy te iteracji i co powoduje, że ta pętla nie jest nieskończona"...