Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: W harmonii z przyrodą

Robert Bly*

Poemat w trzech częściach

I.


O, wczesnym rankiem myślę, że będę żył wiecznie!
Moje radosne ciało spowija mnie
Jak spowijają trawę chmury zieleni.

II.

Kiedy wstaję z łóżka, gdzie śniłem
O długich wyprawach, mijanych zamkach i płonącym węglu,
Słońce kładzie się radośnie na moje kolana.
Przecierpiałem i przetrwałem noc
Skąpany w zimnej wodzie jak źdźbło trawy.

III.

Mocne liście klonu
Zanurzone w wietrze nawołują nas, byśmy znikli
W pustkowiu wszechświata,
Gdzie siedzieć będziemy u stóp roślin
I żyć wiecznie jak pył ziemi.

tłum. Julia Hartwig

wersja oryginalna pt. „Poems in Three Parts”
w temacie Poezja anglojęzyczna


Polowanie na bażanty wśród pól kukurydzy

I.


Cóż tak dziwnego w samotnym drzewie rosnącym na polu?
To wierzba. Chodzę wokół niej.
Ciało jest dziwnie rozdarte, nie umie od niej odejść.
Wreszcie siadam pod nią na ziemi.

II.

Jest to samotna wierzba pośród akrów suchej kukurydzy.
Jej opadłe liście leżą rozrzucone wokół pnia i wokół miejsca, gdzie siedzę.
Brunatne już, z delikatnymi plamkami.
Teraz szumią tu tylko łodygi kukurydzy.

III.

Słońce nie grzeje, świecąc w lodowatych odległościach przestrzeni.
Trawy przemarzły już dawno.
Dlaczego więc tak lubię patrzeć,
Jak słońce przesuwa się po chłodnej skórze gałęzi?

IV.

Umysł zrzucał liście samotny od lat.
Trwa osobny z małymi stworzeniami u korzeni.
Jestem szczęśliwy w tym odwiecznym miejscu,
Tak dobrze widocznym wśród pól kukurydzy,
Jak młode zwierzę o zmierzchu wracające do domu.

wiersz jest też w temacie Polowania i łowy

Lato 1960, Minnesota

I.


Po dniu włóczęgi i obejrzeniu mostu pod Louisbergiem
I gorących zamulonych wód,
Nad którymi wzlatują podniecone jaskółki,
Teraz, w południe,
Zagłębiamy się w cieple pola fasolowe
I gęste zagony lucerny. Drzewa wokół farm
Jak ciężki zielony dym nisko przy ziemi.

II.

Wewnątrz mnie jest zamęt jaskółek,
Ptaki lecące przez dym
I konie galopujące w podnieceniu przez łąki porośnięte niską trawą.

III.

A jednak upadamy.
Wpadamy w otwartą paszczę ciemności,
Do Konga, jak w rzekę,
Albo jak ziarna pszenicy w otwarty młyn.

z tomu "Silence in the Snowy Fields", 1962

Stojąc pod drzewem wiśni nocą

dla Rappsów

Kołyszą się konary wiśni. To ramiona zapowiadające muzykę, ręce poruszające się za nutą, która rozebrzmi za chwilę. Kiście kwiatów spoglądające ciężko w dół są twarzami kobiet, w których nie ma do nas gniewu, kiedy pełni wybaczenia oddajemy płatki ziemi. I ja kołyszę się podobnie jak gałęzie, jakbym znajdował się w potężnych wąwozach ledwo dosięgając dna i posuwał się z biegiem wody wśród plątaniny cienkich różek cedru, obracany bezustannie przez prąd chmurnej wiosennej rzeki podążającej ku swojemu ujściu.
Cały dzień włóczyłem się nad morzem. Czasem schodziłem ze skał na brzeg i siadałem wśród czarnych małży. Wreszcie jestem tu znowu, w ogrodzie, gdzie powietrze nocy jest pełne czułości i gwiazdy tworzą przejrzysty rąbek wokół gór. I jestem ludzkim stworzeniem, które stoi w ciemności i patrzy w drzewo wiśni, kołyszące się nad nim pod nocnym niebem w pobliżu morza.

z tomu "The Morning Glory, Prose Poems", 1975

tłum. Julia Hartwig

*notka o autorze, inne jego wiersze w wersji oryginalnej i linki
do polskich przekładów w temacie Poezja anglojęzyczna
Ten post został edytowany przez Autora dnia 07.08.13 o godzinie 10:00
Jolanta Chrostowska-Sufa

Jolanta Chrostowska-Sufa Redakcja, korekta,
adiustacja, kampanie
internetowe, zlec...

Temat: W harmonii z przyrodą

Jerzy Oszelda

Jestem drzewem


Było to jesienią.
Podczas spaceru przypomniałem sobie intrygujące mnie od dawna zdanie - jestem drzewem.
Jakże mogę być tym, co rośnie obok mnie? - rozmyślałem.
Przecież moja skóra to nie kora, żywica nie jest moją krwią,
a gałęzie i korzenie to nie moje ręce i nogi.

Jednak ty jesteś mną, odezwało się niespodziewanie pobliskie drzewo,
któremu wiatr pomagał szumieć kolorowymi liśćmi.
Zastygłem w bezruchu zdumiony.
Ten głos pojawił się we mnie, chociaż wiedziałem,
że jest to głos drzewa, które przykuwało całą moją uwagę.
Gdy tak patrzysz na mnie, z całą promienną koncentracją -
mówiło dalej drzewo - i nic nie zakłóca mego widoku,
gdyż zapomniałeś o całej reszcie świata,
wtedy przypominasz sobie bezwiednie, że jesteśmy jednym.
Ty jesteś wtedy nieobecny, albowiem jesteś już mną.
Gdy umiesz tak patrzeć na świat - mówiło dalej - możesz być skałą, kwiatem albo małym jelonkiem, czym tylko zechcesz.
Czyż zatem nie jesteś cudotwórcą, skoro możesz być wszystkim?
Patrzę w ten sposób, od czasu, kiedy wypuściłem pierwszy dębowy listek.
I nie próbuj tego zrozumieć.
To tajemnica mojej mądrości, którą odkryjesz, gdy przyjdzie czas.

Nagle ustał wiatr, pozostawiając po sobie tylko ciszę.
Uczułem, że barwne liście przenikają mnie na wskroś, niczym
setki wszechwiedzących oczu.

Nie padło już więcej ani jedno słowo.

Cieszyn, 1992Jolanta Chrostowska-Sufa edytował(a) ten post dnia 28.03.09 o godzinie 16:54
Jolanta Chrostowska-Sufa

Jolanta Chrostowska-Sufa Redakcja, korekta,
adiustacja, kampanie
internetowe, zlec...

Temat: W harmonii z przyrodą

Jerzy Oszelda

Ciche kołysanie traw


Adamowi Gasiowi
z przyjaźnią


gdy zapada ciemność
słychać ciche kołysanie traw
zwierzęta modlą się
do jasnej poświaty księżyca
i tylko cisza szumi w uszach
boski wiatr
sklejam skorupy zdarzeń
jak rozbity dzban
pod powiekami przestrzeń
w skroniach tętni czas
w gęstwinie pohukuje samotny ptak
słychać ciche kołysanie traw

Zamarski (wspomnienie Kuchar), 30 czerwca 1991

Inne wiersze autora w temacie Cóż jest piękniejszego niż (wysokie) drzewa...J. Ch-S.Jolanta Chrostowska-Sufa edytował(a) ten post dnia 28.03.09 o godzinie 16:58
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: W harmonii z przyrodą

Denise Levertov

Otchłań


Gdy się wypali biała mgła,
ujrzymy czeluść światła
wieczystego. Ostatnie pajęczyny
mgły pośród
czarnych jodeł jak biały
popiół na palenisku światła.

Chłód morza równoważy
ten pożar. Wynurzając się
z palącego chłodu oceanu
wchodzimy w gwałtowny ocean
południa. Święta sól
skrzy się na ciałach naszych.

Gdy znów nas mgła otuli
swą cienką przędzą, oby smak soli
przywołał wokół nas otchłań bezdenną.

tłum. Teresa Truszkowska

Oddychanie

Absolutny
spokój.
Drzewa stoją
po kolana we
mgle. Mgła
wolno pełznie
po wzgórzu.

Białe
pajęczyny, pochylona
trawa, gdzie jelenie
szukały jabłek.
Z głębi lasów
od potoku do szczytu
wzgórza górującego nad
mgłą nie wzbije się
ani jeden ptak.
Tak absolutne, to nic
innego tylko
szczęście, oddychanie
zbyt ciche, by można je słyszeć.

tłum. z angielskiegoTeresa Truszkowska

w wersji oryginalnej pt. "The Breathing"
w temacie Poezja anglojęzyczna


Żyjąc

Ogień w liściu i trawa
tak zielona, ze każde lato
wydaje się latem ostatnim.

Wiatr wieje, liście
mienią się w słońcu,
każdy dzień dniem ostatnim.

Czerwona salamandra
tak zimna i tak
łatwa do schwytania, sennie

porusza łapkami
i długim ogonkiem. Trzymam
dłoń otwartą, niech idzie.

Każda minuta minutą ostatnią.

tłum. z angielskiego Czesław Miłosz

w wersji oryginalnej pt. "Living"
w temacie Poezja anglojęzyczna
Ten post został edytowany przez Autora dnia 16.03.14 o godzinie 04:40
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: W harmonii z przyrodą

Wallace Stevens

Sześć znaczących pejzaży

I


Stary człowiek siedzi
W cieniu sosny
W Chinach.
Widzi ostróżkę,
Biało-niebieską,
Na granicy cienia,
Która porusza się na wietrze.
Jego broda porusza się na wietrze.
Sosna porusza się na wietrze.
Tak woda płynie
Nad wodorostami.

II

Noc ma barwę
Kobiecego ramienia:
Noc, kobieta,
Enigmatyczna,
Pachnąca i gibka,
Skrywa się.
Staw błyszczy,
Jak bransoleta
Potrząsana w tańcu.

III

Porównuję siebie
Z wysokim drzewem.
Odkrywam, że jestem znacznie wyższy,
Bo sięgam słońca
Wzrokiem;
I sięgam morskiego brzegu
Słuchem.
Jednak nie podoba mi się
Sposób, w jaki mrówki pełzną
Do i od mojego cienia.

IV

Gdy mój sen zbliżał się do księżyca,
Białe fałdy jego sukni
Napełniły się żółtym światłem.
Podeszwy jego stóp
Poczerwieniały.
Jego włosy napełniły się
Dziwną niebieską krystalizacją
Pochodzącą od gwiazd,
Niezbyt odległych.

V

Nawet wszelkie noże ulicznych lamp,
Nawet dłuta długich ulic,
Nawet młotki kopuł
Czy wysokie wieże
Nie potrafią wyrzeźbić
Tego, co wyrzeźbić potrafi jedna gwiazda
Migocząca wśród winorośli.

VI

Racjonaliści w kwadratowych kapeluszach
Myślą w kwadratowych pokojach,
Patrzą na podłogę,
Patrzą na sufit.
Ograniczają się
Do trójkątów prostokątnych.
Gdyby spróbowali rombów,
Stożków, zaokrągleń, elips –
Na przykład elipsy półksiężyca –
Racjonaliści nosiliby sombrera.

z tomu "Harmonium", 1923

tłum. z angielskiego Jacek Gutorow

wersja oryginalna pt. „Six Significant Landscapes”
w temacie Poezja anglojęzyczna
Ten post został edytowany przez Autora dnia 16.03.14 o godzinie 04:23
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: W harmonii z przyrodą

Robert Hass


Lasy w New Jersey


Tam, gdzie była tylko szarość lub brązowa szarość,
Albo szara brązowość na białym tle śniegu,
Który spadł o zmierzchu na zimowy las,

Nagle coś tajemniczego, płomiennego, czerń
i siarkowy żółcień, jak z marzeń Audubona,
Wisi do góry nogami w delikatnej kaskadzie

Młodych, jasnych listków, wyjadając jakieś mszyce
Czy białe pajączki siedzące pod listkami na łodyżkach.
Gajówka pokrzewka, by nazwać rzecz po imieniu.

Inną nazwą owego nadmiaru apetytu
I piękna nieświadomego siebie samego, jest życie.
A to, co zachowało umysł w spokoju przez zimę? –

Ów surowszy i bardziej abstrakcyjny rytm pni,
Pionowa muzyka ujawniona przez zimno,
Która tę scenę scala i daje jej formę

czy siłę – powiedzmy: prawo. Niezależnie jednak co
O tym sądzimy, składa się ono raczej z interesów
niż z przyczyn, z drzew sięgających, każde na swój sposób,

ku światłu, aby stworzyć ów porządek, który jest.
A co z tymi sarnami kluczącymi po lesie
Cicho jak śnieg w wieczornej zadymce?

Popatrz: biegną między zimowymi pniami tak bardzo
Podobne do nich w kolorze, że niemal nie biegną.

tłum. z angielskiego Magda HeydelTen post został edytowany przez Autora dnia 16.03.14 o godzinie 04:41
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: W harmonii z przyrodą

Ovtavio Paz

Twarz i wiatr


Pod nieugiętym słońcem
rdzawe równiny i wzgórza spłowiałe.
Wspiąłem się poprzez chaszcze, iście koźlim zboczem,
tam, gdzie ruiny:
odłamane pilastry, bezgłowi bogowie.
Niekiedy — potajemne skrzenie:
jakaś żmija albo jaszczurka.
Przyczajone na głazach,
barwy jadowitej
— całe plemiona jakże kruchych stworzeń.
Krągły dziedziniec, jakiś mur spękany
i w ziemię wrosły — niczym ślepiec nagi,
drzewo korzeni wszelkich — mistyczny figowiec.
Ulewa światła. Szary tobół: Budda.
Zatarta masa kształtów;
po urwisku twarzy
schodziły oraz pięły się pod górę mrówki.
Nie tknięty jak dotąd
uśmiech, wciąż jeszcze uśmiechem będący;
zatoka blasku, ciszy i pokoju.
Więc stałem się na chwilę tym wiatrem przejrzystym,
co w pół drogi przystaje
i w wir się wpierw zamienia, a potem rozprasza.

1982

tłum. z hiszpańskiego Andrzej Nowak
Ten post został edytowany przez Autora dnia 16.03.14 o godzinie 04:26
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: W harmonii z przyrodą

Marian Ośniałowski

* * *


Wystarczy się przez okno wychylić
Aby się upić wiosną
Dalą złoto-niebieską w tej chwili
By w szumy lip wrosnąć.

W oczach bzów liliowe pióropusze
Trawa cała szmaragdowym tuszem
Zalana, muzyka pszczół w drzewach
Trznadlów, zięb i sikorek, dzwoni, brzęczy, śpiewa.

Upijemy się wiosną, muzyką i słońcem
Upijemy się zapachem białych jaśminów
Zanurzymy się w szczęście i bzy kwitnące
W miłość, w rzewną zieloność, w radość seledynów...

Trzeba tylko zapomnieć o wszystkim co nie jest wiosną
W zamkniętej w brzozowej złoto-modrej chwili
W szumy lip wmodlić się i wrosnąć
I przez dno życia się przechylić!

z tomu "Wiersze i proza", 2008Ten post został edytowany przez Autora dnia 16.03.14 o godzinie 04:46
Zofia H.

Zofia H. Życie jest poezją,
poezja-życiem.

Temat: W harmonii z przyrodą

Leszek A.Moczulski

***


Stanąłem nad jeziorem w bramie poranku.
Wiatr zacinał jezioro
i biały żagiel przekreślał linię okolicznych lasów.
Niewygasła gwiazda wody
rzucała swój jasny cień i przemywała oczy
z niewiarygodnego świata.
Ptak jak przyjaciel stał nad wodą i w sercu.
Podniosła sie zasłona dnia
i krystaliczne mgły schodziły ku łąkom,trzcinom,podmokłym lasankom.
Oko jeziora zmrużonej wody patrzyło przeze mnie
w głąb dnia.
I oko leśnych ostępów z przeciwległego brzegu.
Rozłożyły się barwy uprawnych pól, i w dole: tonie jeziora -
fiolet, błekit, rozmaitość zieleni.
Smugą stałem nad jeziorem
i z każdą falą wyrzucaną na brzeg
byłem bliżej, stawałem się tylko jedną z rzeczy wielu —
jak listek niesiony prądem,
jak kręgi w rozstępującej się wodzie.
Jak melodia wędrująca wysokich sosen na piaskach

z tomiku "Odwitania z Suwalszczyzną",Suwałki 1989r.
Zofia H.

Zofia H. Życie jest poezją,
poezja-życiem.

Temat: W harmonii z przyrodą

Leszek A.Moczulski

***


Widugiery, Żubronajcie - żeby was wymówić, piękne imiona,
potrzebny głos fletu nad powierzchnią jeziora.
Widugiery, Żubronajcie - strumyczku schowany w lesie.
Pszczoły w koronie rozkwitającej lipy - muzyka gospodarzy
prowadzących przedwieczorne rozmowy na gankach przeszklonych.
Wieje zieleń od lasu i az tu przynosi swój chłód, swoje senne źródełko.
Gniazdo na królujacej topoli.
I pisklę w kołysce, przewijane przez czułe ręce kobiety.
Widugiery, Żubronajcie - nie ma takich skrzypiec, aby wasze
piękne imiona roznieść po gęstniejących lasach.
Liście czuwające wierzby.
Grządki cebuli i kopru, kapliczek dla pszczół i mrówek
Jezioro nad ranem w swojej uciszonej wodzie odsłoni ci twarz.
Przemyje kurz gościńców świata.
W jodle rozchwiana cisza wstępuje w niebo i w serce.

Pod latarką serca idę.
Noc. Wilcze oczy gwaizd. Zbite w ciemność drogi.
Pod latarką serca idę.

***

Trzciny - języczek niewidocznej wagi.

Zlewają się obłoki z wodą,
przenika z dna kamień czystym rysunkiem i faluje na powierzchni.

Trzciny - języczek niewidocznej wagi
urody świata.

z tomiku "Odwitania z Suwalszczyzną",Suwałki 1989r.
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: W harmonii z przyrodą

Z zatrzymanych obrazów

W tle gór zbudzonych z zimowego snu
przeglądających się w lustrze
gospodarskiego stawu
stado śnieżnobiałych owiec i ta
wśród nich najmniejsza
do kota bardziej podobna
biały kłębek wełny na cienkich nóżkach
zatrzymuje mnie i mówi
zachowaj mój obraz.

Strumyki strumyki łzy radości i smutku
płynące po zarośniętej twarzy
tryskają z ukrytych pod ostrymi skałami
i miękkim mchem śpiewających źródeł
przecinają leśne ścieżki i szlaki
nucąc sobie tylko znane melodie
pędzą radośnie w dół
wyginając do czułego głaskania
lśniące srebrzyste grzbiety.

Spójrz ten motyl leci wciąż
przed nami siada czeka i znów nam
pokazuje drogę
jakby świadomie chciał nam towarzyszyć
chełpi się dumnie swą urodą
rozkłada szeroko
skrzydła utkane z jedwabnego pyłku
ukazując namalowane na nich
okrągłe fioletowe pawie
oczy.


Obrazek
fot. Ryszard MierzejewskiTen post został edytowany przez Autora dnia 16.03.14 o godzinie 06:37
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: W harmonii z przyrodą

William Carlos Williams

Spóźniony śpiewak


Znowu jest wiosna,
a ja jeszcze młody!
Spóźniłem się ze śpiewem.
Wróbel czarno nakrapiany na piersi
już od dwóch tygodni wyćwierkuje swoje kadencje.
Co sprawia, że moje serce zwleka?
Trawa przy moich drzwiach kuchennych
jest jędrna od soków.
Gałęzie starych klonów otwierają się
brązowożółtymi skrzydełkami kwiatów.
Księżyc zwisa z błękitu
wczesnym popołudniem nad rozlewiskami.
Spóźniłem się ze śpiewem.

z tomu „Sour Grapes”, 1921

tłum. Julia Hartwig

w wersji oryginalnej pt. "The Late Singer"
w temacie Poezja anglojęzyczna
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 01.01.12 o godzinie 07:46
Jolanta Chrostowska-Sufa

Jolanta Chrostowska-Sufa Redakcja, korekta,
adiustacja, kampanie
internetowe, zlec...

Temat: W harmonii z przyrodą

Anna Kajtochowa

* * *


Ptakiem ulecieć
choć skrzydła nie te
sercem zrozumieć
wichrów zawieruchę
nie dać się burzy
porwać w czarną nicość
dostrzec jej ciszę
i pogodę błysku
kiedy nad nami
piorun ciosem się unosi
ptak wszystko zniesie
ptak wszystko oswoi
ptak do gniazda
wróci
choć się burzy boi

12 II 1996

Cień Ozyrysa (1996)Jolanta Chrostowska-Sufa edytował(a) ten post dnia 28.04.09 o godzinie 13:27
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: W harmonii z przyrodą

A. R. Ammons

Rozmowa z górą


Szedłem drogą w kurzu,
kiedy góra
po przeciwległej stronie
wdała się ze mną w milczenie:
jak to jest, zapytałem,
że nie znane mi jest coś takiego
jak twoja masywna symetria i spoczynek:
a jeśli nawet, odparła góra,
to co, chciałbyś
tak tkwić
osadzony tu
bez perspektywy żadnej zmiany, podniesiony
na poziom wiecznie tego samego widoku:
więc poszedłem dalej
licząc swoje niezliczone palce

tłum. z angielskiego Stanisław Barańczak

w wersji oryginalnej pt. "Mountain Talk"
w temacie Poezja anglojęzyczna


Corsons Inlet

Również dzisiejszego ranka poszedłem na spacer wydmami
do morza,
później skręciłem w prawo naprzeciw
grzywaczy
okrążyłem nagi półwysep
i wróciłem

wzdłuż brzegu zatoczki:

było parno, prażyło słońce, od morza dął wiatr, równomierny
i bystry, ostro zacinający piaskiem,
parę razy przebiło się słońce,
ale po chwili

zaciągnęło się na dobre:

spacer mnie oswobadzał, uwalniał od form,
linii pionowych,
prostych, przecznic, pudeł, od postronka

myśli,
popychał ku odcieniom, cieniowaniom, skrętom, płynnym wzlotom
i splotom wzroku:

pozwalam sobie na zawirowania znaczeń:
dopasowuję się do kierunku sensu
biegnącego
jak strumyk przez geografię moich tekstów:
w tym, co mówię
można odnaleźć
zawijasy zdarzeń
przypominające poszarpane brzegi zatoczki:
są tu wydmy ruchu,
organizacje trawy, białe, piaszczyste ścieżki pamiętania
wzdłuż całej drogi lustrzanego umysłu:
ale Całość mnie przerasta: jest sumą wypadków, której nie umiem
zgłębić, księgą główną, której nie umiem prowadzić, rachunkowością
przerastającą rachunki:

w przyrodzie jest tylko kilka ostrych linii: są połacie
pierwiosnków
mniej czy bardziej rozproszonych;

bezładny ład woskownicy; między rzędami
wydm
nieregularne gromadki trzciny;
choć nie tylko trzciny, również trawy, woskownicy, krwawnika,
wszystkiego...
głównie trzciny:

nie doszedłem do żadnych wniosków, nie wzniosłem żadnych barier
utrudniających wejście czy wyjście, oddzielających wewnętrzne
od zewnętrznego: nie narysowałem
żadnych linii:
skoro

wielotysięczne wydarzenia piasku
zmieniają kształt wydmy, który jutro nie będzie
taki sam,

także ja pragnę im towarzyszyć, pogodzić się

z myślą,
która się oto staje, nie określać początków ani końców, nie wznosić
ścian:

stopniowo ląd opada trawiastymi wydmami do strumyka,
pod strumyk: ale nie ma żadnych granic, choć
łatwo zauważyć jego opadanie
jak każdą wyrazistość: ale „wyrazistość" jest rozproszona,
pojawia się na większym odcinku
niż ten, który mieści się w granicach umysłu:

wczorajszej nocy była pełnia: dziś odpływ był niski:
naraził czarne ławice małż na niebezpieczeństwo
powietrza,
a, wcześniej, słońca,
szarpał w górę i w dół linię wody, niedokładną linię wody,
wciąż przyłapywaną na gorącym uczynku przemiany:
młoda, cętkowana mewa stała samotnie na ławicy
i jadła
aż zwróciła: inna mewa, skrzekiem obwieszczając swoje posiadanie,
rozłupała kraba, wydłubała wnętrzności, połknęła miękkie nogi,
czerwonawy kamusznik podbiegł po resztki:

ryzyko jest ogromne: każde stworzenie
oblężone: główną potrzebą jest życie, zachowanie życia: mała
biała czapla o czarnych nóżkach, jaka piękna, skrada się cicho
i bada płyciznę, pędzi do brzegu,
aby zadźgać - co? nie mogłem
dostrzec przez nabrzeżny muł - przerażonego
kraba?

wieścią, która rozchodziła się po mojej lewej stronie
ponad wydmami i trzcinami, i kępkami woskownicy, była
jesień: tysiące jaskółek
zbierały się do odlotu:
ład poddawany
nieustannym zmianom: zgromadzenie
bogate w entropię: mimo to łatwo dające się odróżnić, ogarnąć
jako jedno zdarzenie,
a nie chaos: przygotowania do
ucieczki przed zimą,

ćwir, ćwir, ćwir, ćwir, skrzydła przeszukujące zielone kępki,
dzioby
w woskownicach,
zmysły wypełnione wiatrem, lotem, linią krzywą,
dźwiękiem:
możliwość zasady jako sumy braku zasad:
„pole” działania
z ruchomym, nieobliczalnym centrum:

z mniejszej perspektywy, ład szczelnie wypełniony kształtem:
maleńkie, niebieskie kwiaty na bezlistnym chwaście: pancerz kraba:
muszla ślimaka:
pulsowanie ładu
w brzuchach plamiaków: odpryski ładu połykane,
łamane, przepuszczane przez błony,
aby wzmocnić łady wyższego rzędu: ale z dalszej perspektywy nie ma
linii prostych ani niezmiennych kształtów: jest dzianie się
dośrodkowe i odśrodkowe,
zgodne ze sobą i sobie przeciwne, milionów zdarzeń: ten oto
widok
jest po to, abym
nie wziął bezkształtu
za kształt:

odprysków ładu za uproszczenia, za rezultaty nie wziętych
w rachubę działań,
albo rodzaj wyników, nieprzewidywalnie (widząc, jak zbliżam się
do wierzchołka wydmy,
jaskółki
mogłyby poderwać się do lotu - jakieś inne poletka woskownicy
mogłyby wejść w jesień
bez owoców) i jest spokój:

żadnej formy strachu, żadnego gwałtu obrazów, planu
ani myśli:
żadnej propagandy, żadnych poniżeń ze strony rzeczywistości:
strach jest wszechobecny, ale nie ma formy, wszystkie możliwości ucieczki stoją otworem: nie zamykają się żadne drogi, można
jedynie nagle wszystkie je utracić:

widzę wąskie odpryski ładu, ograniczone naprężenia, ale
nie ulegnę pokusie łatwego zwycięstwa:
wciąż działają wokół mniej skupione, rozleglejsze siły:
chcę spróbować
dopiąć do ładu powiększającą się dziedzinę bezładu, wciąż
większe pole działania, jednocześnie ciesząc się wolnością,
którą daje fakt, że
Pole Działania wymyka mi się, że nie ma ostatecznej wizji,
że nie dane mi było nic zobaczyć w całości,
że jutro nowy spacer będzie nowy.

tłum. z angielskiego Paweł Marcinkiewicz

w wersji oryginalnej pt. „Corsons Inlet”
w temacie Poezja anglojęzyczna
Ten post został edytowany przez Autora dnia 16.03.14 o godzinie 04:47
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: W harmonii z przyrodą

Anne Sexton

Wiosenne popołudnie


Każda rzecz jest żółta, jest zielona.
Nasłuchuj jej gardła, jej ziemskiej skóry,
suchych jak kość głosów żab,
pulsujących jak reklamy.
Małe leśne zwierzątka
zanoszą swe maski pośmiertne
do ciasnej zimowej pieczary.
Strach na wróble wyjął
dwoje oczu jak diamenty
i odszedł do wioski.
Generał i listonosz
odłożyli swoje tobołki.
To zdarzyło się kiedyś,
lecz wciąż jest aktualne.
Wszystko jest tu możliwe.

Dlatego też
młoda dziewczyna zdjęła
zimowe ubranie i swobodnie
wspięła się na gałąź drzewa,
zawieszoną nad rozlewiskiem rzecznym.
Wniknęła w tę gałąź
głęboko ponad schronieniem ryb,
które przepływają przez jej odbicie
i płyną w górę i w dół po schodach jej nóg,
Jej ciało unosi chmury w drodze do domu.
Spogląda na swą twarz odbitą
w rzece, do której ślepi mężczyźni
przychodzą by kąpać się w południe.

Dlatego też
ziemia, ten zimowy koszmar,
wyleczyła swe rany i rozkwitła.
zielonym ptactwem i witaminami.

Dlatego też
drzewa obracają się w swoich okopach
i unoszą w delikatnych palcach
małe deszczowe kielichy.

Dlatego też
pewna kobieta stojąc przy piecu
śpiewa i gotuje kwiaty.
Każda rzecz jest żółta, jest zielona.

Wiosna na pewno pozwoli
zupełnie nagiej dziewczynie
przewracać się w blasku słońca bez obawy
na tym nowym posłaniu.
Naliczyła już siedem
kwiatów w zielonym zwierciadle.
Dwie rzeki łączą się pod nią.
Twarz dziecka marszczy się
na wodzie i na zawsze znika.
Widać jedynie kobietę
w jej cielesnej piękności.
Jej wypieszczona i odporna skóra
spoczywa głęboko pod drzewem podwodnym,
Wszystko jest możliwe,
a ślepi mężczyźni znów widzą.

tłum. z angielskiego Teresa TruszkowskaTen post został edytowany przez Autora dnia 16.03.14 o godzinie 04:39
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: W harmonii z przyrodą

Valerio Magrelli

* * *


Nauczyłem się wreszcie
odczytywać żywą
konstelację kobiet
i mężczyzn linie
które łączą między sobą postaci.
A teraz spostrzegam znaki
które łączą nieład nieba.
Na tym sklepieniu nakreślonym przez myśl
odróżniam rotację światła
i oscylowanie znaków.
I tak zamyka się dzień
kiedy spaceruję
po cichym ogrodzie spojrzeń.

tłum. Jolanta Dygul

w wersji oryginalnej pt. „***[Ho finalmente imparato...]”
w temacie W języku Dantego
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 08.01.10 o godzinie 10:42
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: W harmonii z przyrodą

Whalt Whitman

Korzenie i liście


Korzenie i liście - są tylko sobą i tylko są one;
Zapachy przychodzą - do kobiet, do mężczyzn - od strony lasu, znad stawu,
Gdzie przytulia tuli lubczyk i miłorząb, śliski powój ściska mocniej niż winorośl,
Gejzer bucha z ptasich gardeł ukrytych w listowiu, kiedy słońce wschodzi za drzewami.
Bryzę ziemi i miłości ślą wam zamieszkałe brzegi, wam, mieszkańcom morza, wam, żeglarzom!
Marcowe gałązki i mrozem zwarzone jagody, świeże oddają się młodym, co włóczą się teraz po polach, na krańcach zimy.
Pąki miłości przed wami i w sercach waszych, kimkolwiek jesteście!
Te pąki rozkwitną na nowo, poddane staremu prawu;
Niech no tylko słońce ześle na nie ciepło, zaraz się otworzą i odnajdą formę, kolor, zapach - dla was.
Jeśli się staniecie ich pokarmem i napojem one staną się kwiatami, owocami, gałęziami - drzewem.

tłum. Artur Grabowski
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: W harmonii z przyrodą

Theodore Roethke*

Śpiew


Gdy wieje wiatr z południa
Ptaki i ryby na północ
Ruszają, wszystkie w jedną stronę.
Ostre blaski gwiazd wokół się kołyszą
A ja krok w krok idę
Za wiatrem i oto jestem:
Dziwaczny i pełen miłości.

Mądrość, gdzie można ją znaleźć?
Objęci czule w nią wierzą.
Cokolwiek było nadal trwa:
Tak szumi śpiew gałęzi drzewa.
A niżej, polem wśród paproci
W powiewach od rzeki, swobodny,
Przechadzam się z moją prawdziwą miłością.

Ile masz czasu, serce? Chcę wiedzieć.
Ja cenię to co mam
Z dóbr doczesności.
Nie jestem już młody
Lecz młode są wiatr i wody.
Przemijające - przeminie:
Wszystko przywraca mnie miłości.

tłum. Leszek Elektorowicz

*notka o autorze, inne jego wiersze i linki
w temacie Poezja angloamerykańska
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 18.01.10 o godzinie 10:50
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: W harmonii z przyrodą

Eugène Guillevic

* * *


Od morza do menhirów,
Od menhirów do morza.

Ta sama droga, dwa skłócone wiatry.
Ten od strony morza
Jest zabójcą drugiego.

* * *

Spomiędzy menhirów
Świat tak wygląda,

Jakby stąd odszedł
I wrócił.

Światło ma się dobrze.
Wybacza.

Niebo
Znalazło swoje miejsce.

* * *

Za menhirami
Jest jeszcze inny wiatr
Nad lasem i polem.

Mniej tutaj piasku,
Zielono jest i rozlegle.

Z tej ziemi
Morze było
Otwartym okiem.

Mało do siebie podobne
Całe to ciało i oko.

z tomu „Carnac”, 1961

tłum. Kazimierz Brakoniecki


Obrazek

Menhiry – głazy kamienne z epoki neolitu, częściowe obrobione, stawiane były pionowo
w miejscu pochówku zmarłego, stanowiły ważny element kultu religijnego w kulturze celtyckiej. Jedno z największych i najbardziej znanych skupisk menhirów znajduje się
w okolicach Carnac w Bretanii, miejscu urodzenia i zamieszkania autora przywołanych wyżej utworów.
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 19.01.11 o godzinie 20:19
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: W harmonii z przyrodą

Octavio Paz

Refreny


Jeden kłos jest całym zbożem
Jedno pióro jest żywym ptakiem który śpiewa
Człowiek z krwi i kości jest człowiekiem ze snu
Prawda jest niepodzielna
Piorun ogłasza czyny błyskawicy
Kobieta z marzeń wciela się w kształt ukochany
Śpiące drzewo wypowiada zielone proroctwa
Woda jest rozgadana lecz nigdy się nie powtarza
Na szalach powiek sen nic nie waży
Na szali języka który majaczy
Język kobiety mówi tak dla życia
Rajski ptak rozpościera skrzydła

Jedno pióro jest ptakiem

Niczym przybór wód w marcu na polach
Przedzierasz się pośród lat suszy
Spojrzenia nasze krzyżują się i splatają
Tkają przejrzystą szatę z ognia
Złociste pnącze które oplata cię całą
Strzelista i naga uśmiechasz się jak katedra w dniu pożaru
Gestem tropikalnej ulewy zmiotłaś z drogi wszystko
Obszarpane dni przypadają nam do stóp
I nie ma już nic prócz dwóch nagich istnień w objęciu
Wodotrysku pośrodku czterech ścian
Źródeł śpiących z otwartymi oczami
Ogrodów wodnych kwiatów wodnych kamieni szlachetnych z wody
Zielonych monarchii
Noc z jadeitu wiruje z wolna wokół własnej osi

Świt pod gołym niebem

Wargi i dłonie wiatru
serce wody
eukaliptus
obozowisko obłoków
życie które z każdym dniem się rodzi
śmierć która się rodzi z każdym życiem

Przecieram oczy:
niebo chodzi po ziemi

tłum. Krystyna Rodowska

Następna dyskusja:

wakacje w harmonii z natura




Wyślij zaproszenie do