Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: A mnie jest szkoda słomianych strzech

Antonio Machado*

Listopad 1913


O rok więcej. Siewca w polu
sypie ziarno w bruzd ziemi.
Dwa powolne woły orzą
i obłoki popielate
cień rzucają na dolinę,
na uprawne gleby bure,
na oliwki szare. Dalej
rzeka zmętniała. Cazorla
pod śniegiem. Nad Maginą
burza. Azmatin w czapei
chmur. I w słońcu ku Grenadzie,
słoneczne głazy gór.

tłum. Artur Międzyrzecki

*notka o autorze, inne jego wiersze i linki
w temacie Poezja iberyjska i iberoamerykańska
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: A mnie jest szkoda słomianych strzech

Jan Kasprowicz

W ciszy wieczoru


Rzędem przy drodze, na wzgórkach
Żółtego piasku, szarzeją
0 niskim zrębie chałupy,
Paloną kryte dachówką,
Dziś poczerniałą od deszczu,
Gdzieniegdzie w mchów zielonawych
Cienkie zasnutą tkaniny.
Jak starce, wiekiem zgrzybiali,
Chylą się szczytem ku ziemi
I butwiejącą przyciesią
Na szarych wsparte kamieniach,
Nie wiem, czy marzą o dawno
Zatartych śladach młodości,
Gdy jeszcze, świeżo bielone,
Sterczały słupy silnymi,
Czy też o przyszłych nawałnic
Szalonym myślą rozpędzie,
Który je w gruzy zamieni —
Dosyć, że marzą i marzą
W ciszy wieczoru.
- - - - - - - - - - - - - -
Oto patrz! Jedne z ich rzędu
Całuje miesiąc gorący,
Wyrwawszy z gwiazd się uścisków.
Ona mu wzajem odpowie
Srebrzystą światła kaskadą,
Która tej chwili z źrenicy
Pękniętej szyby wytryska.
Promień, złamany o szparę,
Pali się ogniem, gorętszym
Od tych płomiennych języków
Liżących garnki w kominie
Ze zastawioną wieczerzą —
Promień się pali wspomnieniem
Tej niepowrotnej godziny,
Gdy przed dwudziestu latami
Szczęśni mieszkańcy tej chaty,
W zaznanej ledwie miłości
Słodkiej się topiąc rozkoszy,
Błogosławili samotną
Ciszę wieczoru.
- - - - - - - - - - - - - - -
Poza chałupą, w zacieniu
Rozgałęzionej jabłonki,
Akord odwiecznej melodii:
Ona w spódnicy z barchanu,
0 piersi lekko wydętej
Poza zbrudzoną koszulę,
Pierścieniem ramion spalonych
Na jego szyi zawisła
I drży, jak niegdyś jej matka
Hen! przed latami dwudziestu.
On, naprzód ku niej schylony,
Rozpłomienioną źrenicą
W czerwone patrząc jagody,
W pas jedną schwycił ją ręką,
Drugą, po gładkim ramieniu
Lekkim wijącą się wężem,
Topi za rąbkiem koszuli
I drżąc, śród niemych zachwytów
Pierś odchyloną całuje
W ciszy wieczoru.
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: A mnie jest szkoda słomianych strzech

Edwin Arlington Robinson

Snopy pszenicy


Długo wiatr ja kołysał i zanurzał w cieniach,
I podlegała zmianom zielona pszenica.
Jak czarodziejską różdżką dotknięty zachwycał
Świat, co powoli w złoto się przemieniał.

Jak rzecz nie do sprzedania i nie do kupienia
Czekała: skryta w ciele tajemnica,
Która tym więcej mówi, im więcej przemilcza,
Brzemienna ziarnem i pełna znaczenia.

I w kraju, gdzie nie zawsze przecież świeci słońce,
Jasne dni póty niosły słoneczną pogodę,
Aż złotych snopów leżało tysiące

Cichych i lśniących jak dziewczęta młode
O złotych włosach, które się na łące
Pokładły do snu, lecz wstaną, by odejść.

tłum. Ludmiła Marjańska
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: A mnie jest szkoda słomianych strzech

James Wright*

Pastorałka Ohio


Po drugiej stronie
Salt Creek, wzdłuż drogi walą sie stodoły
I grzęzną wśród łupin po pomarańczach,
Beczek po benzynie, zimnych balonów miłości.
Jedna ze stodół
Chyli się, chyli, zatapia
Bokiem w żelazisty ściek.
Wiotki bicz sumaka kołysząc się,
Lekko trąca kadłub porzuconej
Wanny, gdy wyżej, wśród spękanych kamieni
I dzikich, brudnych drzew, na wzgórzu
Gazociąg zagrzebany dawno temu,
Czarny rynsztok wdziera się w głąb kopalń.
I gwiżdże wśród zzieleniałych pierścieni
Na palcach trumien.

tłum. Grzegorz Musiał

*notka o autorze, inne wiersze i linki w temacie
Poezja anglojęzyczna
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 31.03.10 o godzinie 20:48
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: A mnie jest szkoda słomianych strzech

Józef Baran

Rodzina żniwna


ojciec z namaszczeniem kapłana
uderza w gong słońca

po raz trzydziesty trzeci
dokonuje uroczystego
przecięcia pierwszego pokosu

i oto znowu brniemy
całą rodziną
przez ścierniowe pola

biczowani pejczem upału
kąsani przez ślepe bąki

w tej corocznej krucjacie
po ziemi świętej
za chlebem
żniwa są naszą
najważniejszą stacją

dźwigamy na plecach
rozgrzane do czerwoności
krzyże lipcowego nieba

pochyleni
rytmicznie zawiązujemy snopy

mijamy sześć południ
jak sześć pustyń

na których jednymi oazami
są ukryte w dziesiątkach
dzbany z wodą

ręce i nogi mamy pokłute
ostrymi źdźbłami

wreszcie pojmane zboże
stoi ustawione na ściernisku

matka podaje ojcu
chustę weroniki
aby wytarł w nią
zbroczoną potem
starą twarz

wśród niedzielnych dzbanów
kołem siadamy

wielkie odpoczywanie
rozpoczynamy

z tomu "Dopóki jeszcze", 1976Michał M. edytował(a) ten post dnia 09.05.10 o godzinie 21:51
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: A mnie jest szkoda słomianych strzech

Randall Jarrell

Na wsi


Ptak, którego nie znam,
Jak strach na wróble skulony na żerdzi
W pszenicę zerka,
Wiatr pod falami upału faluje.
Pole jest żółte jak ciasto jajeczne,
Tylko świętojańskie drzewo zostawiono
Żywym dla urody, tam szarańczy kłęby
W zieleni liści i w fioletu cieniach,
Pomnik miłosierdzia.

Ptak dwa razy krzyczy: „Rudy piach, rudy piach",
Co znaczy też: „Zaraz tak, zaraz tak”.
Mogę spytać, kiedy ktoś nadejdzie,
Wszyscy rozumieć tutaj muszą przecież -
Czemu żyją tak właśnie i tak umierają -
Czemu spóźniona czapla
Znad wyschłego strumyka wzlata
Nad szorstkotrawą, pożłobioną łąkę,
Prosto w czarne rzędy bluszczu.

Wiedzą to i nie wiedzą tego.
Spytać może tylko obcy -
Niebezpieczne pytanie, odpowiedź niebezpieczniejsza,
Zagadnięty, kto nie pożałuje
Wszystkich czynów, których nie chciał,
Nie wspomni życia i jego udręki,
Przypadków, chwil szczęścia kurczowo chwytanych,
Okoliczności przegranej.

Farmer na najdalszym polu,
Wątła roślina, którą farmerzy na siew zasadzili.
Czuł tęsknotę i dawną dworność
Więził w piersi, tak jak ja,
Zrzędząc w odwiecznej rozterce,
Wyrzutu pomnik.

Od smoły płomiennego pola
Odwracają się oczy w milkliwym,
Skrytym i daremnym żalu.
Lecz brzmienie imienia wyznaje
Tajemnice, co nigdy jawne być nie miały;
Jakie słowa mogą nie omroczyć
Głów pochylonych, nad drelichem wypłowiałym
Lub nad fartuchem tak doszczętnie spranym?

Barwę swego żywiołu mają.
Pewnego dnia
Czerwona, gliniasta twarz
Będzie opuszczona w nagą glinę;
Ciało, po kilku słowach, zapomniane.
Wydłużają się cienie i wymarzona nadzieja
Oddycha z nikłej mogiłki. Życie;
Z lasku pod wieżą
Błyszczą gwiazdy i wędruje światło
Zapalone człowiekowi, żałobnikowi.
Anioł klęczący z wieńcem
Widzi, w świetle księżyca, groby.

tłum. Michał Sprusiński

wersja oryginalna pt. „A Country Life” w temacie
Poezja anglojęzyczna
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 29.09.11 o godzinie 10:08
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: A mnie jest szkoda słomianych strzech

Tomas Tranströmer

Szwedzkie domy na odludziu


Plątanina czarnych świerków
i dymiących promieni księżyca.
Tu zanurzona chałupa
jakby bez śladów życia.

Aż rosa poranna zaszemrze‚
a starzec otworzy
okno drżącą ręką
i wypuści puchacza.

A gdzie indziej
nowy dom paruje‚
z motylem bielizny
co trzepoce zza węgła

w środku umierającego lasu‚
gdzie próchnica w binoklach
z żywicy wczytuje się
w protokół korników.

Lnianowłose deszcze lata
lub samotna chmura burzowa
nad psem‚ co ujada.
Ziarno wierci się w ziemi.

Wzburzone głosy‚
twarze mkną po drutach telefonicznych
na karłowatych rączych skrzydłach
ponad milami moczarów.

Dom na rzecznej wyspie
wysiaduje swe fundamenty.
Nieustanny dym – palą tutaj
tajne dokumenty lasu.

Deszcz zawraca w niebie.
Światło się ślizga po rzece.
Chaty na skraju urwiska pilnują
białych wołów wodospadu.

Jesień z szajką szpaków‚
która trzyma świt w szachu.
Ludzie ruszają się sztywno
w teatrze rozjarzonych lamp.

Pozwól im poczuć bez lęku
ukryte skrzydła
i energię Boga
ciasno zwiniętą w mroku.

z tomu „Hemligheter på vägen”, 1958

tłum. ze szwedzkiego Magdalena Wasilewska-Chmura

wersja oryginalna pt. „Svenska hus ensligt belägna”
w temacie Poezja skandynawska
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: A mnie jest szkoda słomianych strzech

Sirkka Turkka*

* * *


Wróble kokoszą się w styropianowym stropie,
konie skrzętnymi pyskami
porządkują swoje racje siana.
Zeszłej nocy rozsadziło wodociąg
i kanalizacja nie działa,
kanalizacja? Tu nie ma kanalizacji.
Na zewnątrz wszystko chrzęści od mrozu,
to nie jest pogoda na podróż kajakiem.
I co zrobimy?
Das tolle Jahr.
Kogut wskoczył na skraj grzędy
i pieje pełnym głosem, a ja czuję się
jakbym miała kaca.
Wtedy ty, w głębi stajni,
w czerwonej bluzie,
wtórujesz mu pianiem.
Bierze mnie strach że w gorączce
wzlecisz w niebo.
I znowu nie zechcesz zstąpić.

z tomu „Runot 1973-2004” (2005)

tłum. z fińskiego Andrzej Zawada

*notka o autorce, inne jej wiersze w wersji oryginalnej i linki
do polskich przekładów w temacie Poezja skandynawska
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: A mnie jest szkoda słomianych strzech

Kristin Berget

* * *


z mojej płci wychodzę
do wsi     demontuję
miasta     paryż warszawa berlin
myślałam że tam jest jasno     oto cała
ja     tu zamieszkam     będę
śnić nocą     będę słuchać
odgłosów wiatraka     poruszać się we
śnie po opuszczonych pokojach
pokój jest tylko czasem widocznym
w inny sposób

z tomu „Der ganze Weg”, 2009

tłum. z norweskiego Justyna Czechowska

wersja oryginalna pt. „***[jeg vandrer ut av kjønnet mitt ...]”
w temacie Poezja skandynawska
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 10.12.11 o godzinie 12:17
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: A mnie jest szkoda słomianych strzech

Paula Meehan
       
      
Śmierć pola


Pole samo traci poranek staje się punktem
Kiedy ukazuje się ogłoszenie: Fingal County Council - 44 domy

Pamięć pola zatraca się wraz ze stratą jego ziół

Chociaż leśne gołębie na wierzbie
I zięby zasiedziałe w żywopłocie głogu
I pliszka w czarnym bzie
Śpiewają swoją głodną letnią pieśń

Sroki wydają dźwięki jak pływające kastaniety

Pamięć pola zanika wraz z jego roślinnością:
Kto może znać tęsknotę krwawnika
Albo sytuację scarlet pimpernel*
Którego prawdziwym kolorem jest pomarańczowy?

I koniec pola jest końcem ukrytych dziur
Gdzie pierwsze dymy, pierwsze nędzne żarcie, pierwsze grupy
Miały bezwonny polny rumianek

Koniec pola jest, jak wiemy, początkiem osiedla
Miejscem z posadzonymi domami każdy z dwoma lub trzema sypialniami
Gniazdo smutku i chemikaliów, ładunek radości

Koniec mleczu jest początkiem Flash
Koniec szczawiu jest początkiem Pledge
Koniec szczeci jest początkiem Ariel
Koniec pierwiosnka jest początkiem Brillo
Koniec ostu jest początkiem Bounce
Koniec tarniny jest początkiem Oxyaction
Koniec herb robert** jest początkiem Brasso
Koniec świetlika jest początkiem Fairy

Któż z nas jest w stanie policzyć końce traw
policzyć straty każdego zasiewu?

                                                             Kiedyś wyjdę
Boso w świetle księżyca poznać pole
Przez podeszwy mych stóp usłyszeć
Niezliczone mnóstwo liści żyjących zielono i śpiewających
Milion milionów cykli istnienia w locieKiedyś wyjdę
Boso w świetle księżyca poznać pole
Przez podeszwy mych stóp usłyszeć
Niezliczone mnóstwo liści żyjących zielono i śpiewających
Milion milionów cykli istnienia w locie

Ta – przed polem powstała swoista mapa pamięci
Wyświetlona w pewnym archiwum pewnego architekta
Którą mogę owładnąć lub ona może owładnąć mnie
Przez nocną rosę, jej biały czepek księżyca
Jej gładkość i połysk, jej obfitą płodność
W każdym uderzeniu skrzydła w każdym uderzeniu czasu

z tomu „Painting Rain”, 2009

tłum. Ryszard Mierzejewski

*tu: nisko rosnące ziele, którego pomarańczowe kwiaty
otwierają się tylko wtedy, gdy świeci słońce.

**popularna nazwa rośliny pn. Geranium robertianum
(polska nazwa: bodziszek cuchnący) – przyp. R. M.

Wersja oryginalna pt. „Death of a Field” w temacie
Poezja anglojęzyczna
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 26.08.12 o godzinie 11:08
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: A mnie jest szkoda słomianych strzech

William S. Merwin
         
         
Pola


Sobota na Siódmej Ulicy
tęgie siwe kobiety w niedzielnych sweterkach
kręcą się wokół brązowych kotar swych straganów
schylają się nad ciastami które upiekły w domu
zerkają w dół na wypełnioną snem kapustę
która wymieszana jest wielkimi łyżkami z kiszoną
                    kapustą i knedlami
ugotowana jak te potrawy na głębokich
zamglonych równinach między rżeniem koni
obok pól czarnej ziemi po drugiej stronie globu
co pamiętają tylko najstarsi
spoglądający w dół ze swych okien na świat
gdzie teraz są wszyscy

żaden z młodych nie płakał jeszcze przy zapachu
                    kapusty
to zostaje na wszystkich twarzach
żaden z młodych po długich podróżach
spędzonych tygodniami na statkach
patrzący na dziwne wybrzeża przez mgłę
                    w świetle poranka
nie rozpoznał strumienia kiszonej kapusty
który jest starszy od kogokolwiek z żyjących
i tak muzykują na ulicy
o tym czego nie pamiętają
śpiewają o miejscach których nie poznali
tańczą w nowych strojach pod oknami
w zapachu kapusty z pól
których nikt nie widział

z tomu „Migration:
New and Selected Poems”, 2005

tłum. z angielskiego Ryszard Mierzejewski

wersja oryginalna pt. „The Fields” w temacie
Poezja anglojęzyczna

Wiersz jest też w temacie Potrawy i napoje...
Ten post został edytowany przez Autora dnia 29.08.14 o godzinie 02:47
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: A mnie jest szkoda słomianych strzech

Petr Halmay*

Epoka kamienna


W okolicy Wismaru
pastwiska podchodzą pod samą plażę -
w południe krowy i cielęta
brodzą po kolana w morzu.

Za polem kukurydzy nagle z koniczyny i brzóz
wyłania się szosa jak widmo:
trzy dziewczynki zbliżają się do nas,
nad ich głowami
skrzą się ścierwice.

Cielęta i krowy stoją po kolana
w rozbitym dźwięku;
samochód całą wieczność znika
pod niskim horyzontem.

z tomu „ Koncová světla”, 2005

tłum. z czeskiego Dorota Dobrew

*notka o autorze, inne jego wiersze w wersji oryginalnej i linki
do polskich przekładów w temacie Poezja czeska i słowacka
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 29.11.12 o godzinie 06:03
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: A mnie jest szkoda słomianych strzech

François Coppée

* * *


Wiejskie i dalekie krainy, was wolę,
Bez wątpienia w letnie noce, gdy powietrze
Wypełniają mocne zapachy i ciepłe ogrody;
Ale lubię też wasze balony na wietrze, gdy
Nagle uciekają i śmiechu odgłosy donośne,
Polki, grzechotki dzbanki, gdy są otwierane,
Na drewnianych stołach duże kufle do trunków,
Pośród chaosu śmiechów i głosów,
I ciebie wietrze umykający w czarne gałęzie,
I ciężkich huśtawek rytmiczne skrzypienie.

z tomu „Promenades et Intérieurs”, 1857

tłum. z francuskiego Ryszard Mierzejewski

Wersja oryginalna pt. „* * *[Champêtres et lointains quartiers...]”
w temacie W języku Baudelaire'a
Ten post został edytowany przez Autora dnia 08.09.15 o godzinie 01:10
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: A mnie jest szkoda słomianych strzech

Charles Cros

Mimo wszystko


Czuję przyjemny zapach krów na łące,
Inwentarz, żniwa, naprawdę iskrzące bogactwo
Na równinie bez końca, bez końca, gdzie skrzydło
Swoje ma sroka w czarnych liniach na złotym niebie.

A potem, przyjeżdżać, wszystko jest piękne, jak sądzę,
Dziewczyna, która nie wie, czego sama chce,
Ale wie, kto jest najprzystojniejszy w tym sezonie
I czyje jasne oczy są najbardziej namiętne.

Mimo wszystko, mimo pracy, zapachu gospodarstw, służących,
Daleko od morza, daleko od pól i daleko od miast dymiących
Pragnę mieć, pragnę, również swe włosy mocne,

Zapomnieć absurdalny wygląd, absurdalny, który hańbą okryto,
A w końcu, w końcu pragnę utopić się w tobie, kobieto,
I umrzeć jak przestępca, na zawsze, na zawsze!

z tomu „Le collier de griffes”, 1908

tłum. z francuskiego Ryszard Mierzejewski

Wersja oryginalna pt. „Malgré tout” w temacie
W języku Baudelaire'a
Ten post został edytowany przez Autora dnia 08.09.15 o godzinie 01:07



Wyślij zaproszenie do